Skocz do zawartości

[trening] Jak zwiększyć dystans tras rowerowych?


Mortyr01

Rekomendowane odpowiedzi

Waga nie spadła mi znacząco.   

6442 ml
Sz.utrata płyn.
5062 ml
Przyjęcie płynów
-1380 ml

Ilość płynów netto

 

3,353 C
Spalone kalorie
1,000 C
Spożyte kalorie
-2,353 C

Kalorie netto

 

 

Temperatura

33.1 °C
Średnia temperatura
26.0 °C
Minimalna temperatura
40.0 °C

Maksymalna temperatura

 

 

25.0 km/h
Średnia prędkość ruchu
59.1 km/h

Maksymalna prędkość

 

 

6:41:32
Czas
6:41:02
Czas ruchu
7:46:27

Upłynęło czasu     

 

Szczerze nie wiem jak by moje kichy wytrzymały większą ilość płynów. Jeśli wchłonąłeś 10l to szacun...   Ja bym nie mógł . Zresztą przy takiej utracie raczej było by to niebezpieczne. 

A te 25-30  to dla mnie nic nieznaczący parametr.  średnia mówi o wiele więcej.   Jak by napisał że przez minimum 20min miął taką średnią...  Ale skąd wtedy te 17?   No niestety bez zapisów tras albo większej ilości danych nie wywróżymy. 

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

To teraz zamiast pół dnia pojedź cały dzień :) Widać, że wbrew podstawowym zasadom przyjąłeś za mało płynów lekceważąc zdrowie. Niecałe półtora litra przez 7 godzin jazdy w średniej tempraturze 33 stopnie i max 40 to igranie z losem.

W omawianej kwestii - ważne, żeby się nie odwodnić. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dokładnie tak jak piszesz...  

Ale znalazłem 100 pierwszą Wiktorii i Dawida.  Więc w sumie Wiktoria to był leszcz, który  trzy miesiące wcześniej wstał z kanapy.   Nie wiem czy miała już wtedy 1k nastukany w życiu.  Dawid w sumie robił jakieś 40km co któryś dzień.    Też nie jakieś super dystanse roczne.
Tak że dwa leszcze na pierwszej 100.  W tym mój syn ma sporo obciążeń włącznie z dość nieprzyjemną astmą. 
Młody nie zauważył, że zrobił 100.
Wika miała kryzysik. Ale u niej jest dramat z jedzeniem, który wtedy nie był przeze mnie rozpoznany. Ona po prostu nie piła nie jadła w domu. A jak jadła to zupełnie nie tak jak powinna.  W trasie też wmuszaliśmy w nią z kiepskim skutkiem. Na 90km stwierdziła, że zaraz uśnie.  żelik kofeina i dojechała do domu z uśmiechem.  Młody się naoglądał filmików o pierwszej 100 i tylko czekał na bombę... :D  Po prostu masakra jakaś.
Tak że jak coś tu są realia leszczy. Jak młody chłop ma z tym problem to albo się wystraszył albo ma w głowie inną blokadę albo... Czas na wizytę u lekarza.
Samotnie w złych warunkach jak sie ciśnie  i zapomina o jedzeniu to  potrafi odcinać nawet 100.  Ale na spokojnie każdy powinien przejechać.

I teraz tak... młody ma górala Wika jechała na Krosie dust 3. 
 

Odżywianie i nawodnienie

2,276 C
Spalone kalorie
500 C
Spożyte kalorie
-1,776 C
Kalorie netto
4703 ml
Sz.utrata płyn.
3187 ml
Przyjęcie płynów
-1516 ml
Ilość płynów netto

Czas

 
5:10:29
Czas
5:09:15
Czas ruchu
6:48:13
Upłynęło czasu
19.7 km/h
Średnia prędkość
19.8 km/h
Średnia prędkość ruchu
50.9 km/h
Maksymalna prędkość
 

Wysokość

187 m
Wzrost wysokości
173 m
Spadek wysokości
193 m
Minimalna wysokość
247 m
Maksymalna wysokość
 

Temperatura

32.7 °C
Średnia temperatura
28.0 °C
Minimalna temperatura
37.0 °C
Maksymalna temperatura
To był taki luźny przejazd, że na następny dzień z Karoliną zrobiliśmy 170km  na deserek. A przecież karolia nie miała wtedy też jaoś tych 100 nastukanych za wiele. 

 
 
Żeby była jasność raz jeszcze napiszę.
Młody naprawdę jest mocno chory dodatkowo wtedy ślepł w zastraszającym tempie więc ledwo widział. 
Wika odkryła dopiero co, że wyjazd do pobliskiego parku to nie jazda... 
Jak młody zdrowy człowiek, który coś tam jeździ rozkminia jak nie paść to coś jest mocno nie halo.
Wszystkie te poradniki ginekologów teoretyków radzących jak zrobić setę to ZŁO. Wiele  z tych osób tą setkę zrobiło słownie kilka razy w  życiu a ich życiówki są w jej granicach.   Tego nie wolno słuchać, bo oni muszą wróżyć jakieś problemy.  Ja bym się o wiele bardziej obawiał kolejnych, bo wtedy może nas zabić pewność siebie
 
Sprawa jest prosta. Chlać coś, co nawadnia żreć coś, co dostarcza paliwa i jechać.  Chyba nie trzeba tłumaczyć że na pierwszy raz 100 przez okoliczne górki to nie jest najlepszy pomysł?   Poza tym doturlać się człowiek doturla.  Sklepy są po drodze jakieś kawiarnie kebaby śmietniki z jedzeniem...  Też wybranie trasy na odludzie może być problemem, ale nie ponad ludzkie siły.  100 jest demonizowana. 
Trzeba sobie uzmysłowić że są "kunie" co wychodzą i po niecałych trzech godzinach są w domu.  Nie staja nie tankują picia a jedzenie mieści im sie w kieszonce. I nagle z mitycznej setki robi się szybka przejażdżka po obiedzie...
Nie ma co demonizować. Ładny dzień byle nie za ładny :) i jazda  Uda się to sie uda nie uda się... Za tydzień też jest weekend ;)


 
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

19 godzin temu, KrisK napisał:

... Sklepy są po drodze jakieś kawiarnie kebaby śmietniki z jedzeniem...  Też wybranie trasy na odludzie może być problemem, ale nie ponad ludzkie siły.  100 jest demonizowana. 

Trzeba sobie uzmysłowić że są "kunie" co wychodzą i po niecałych trzech godzinach są w domu.  Nie staja nie tankują picia a jedzenie mieści im sie w kieszonce. I nagle z mitycznej setki robi się szybka przejażdżka po obiedzie...
Nie ma co demonizować. Ładny dzień byle nie za ładny :) i jazda  Uda się to sie uda nie uda się... Za tydzień też jest weekend ;)

 

Czy wy ruszacie tyłki poza miasto, czy tylko miedzy fast foodami latacie😁.  Po wsiach takich atrakcji może nie być.  Ale z jednym muszę się zgodzić - stówka to nie ultramaraton.

Stara prawda wspomina o 0,5l per godzinka. Przy tempie wycieczkowym to spokojnie wystarczy. Przy szybkim przelocie zresztą też, chyba że ktoś nie jest do takich przyzwyczajony, wtedy organizm nieco mniej ekonomicznie pracuje. Na 3 godzinki to dwa bidony 0,7 + coś na początek i dobry plan, aby było gdzie uzupełnić na miejscu na kolejne 3.

Co do uzmysławiania, to solowo 100 km poniżej 3h i koń poczuje 😎. Ale fakt, że dystanse takie się tłucze o 2-3 batonach + banan na podtrzymanie metabolizmu i dwóch bidonach. Głód włącza się dopiero po zdjęciu z gazu - drżyj lodówko 😉.

 

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Zigfir ruszamy... :D  Ale czasem mniej lub bardziej przypadkiem po drodze trafia się jakieś inne miasto... a tam jakieś śmieciowe jedzenie... Ot np jak jechaliśmy do Jaworzna to zahaczyliśmy o MC w Olkuszu... kolejny był zaplanowany w Oświęcimiu, ale zabrane z domu tosty wygrały.  
Jeździ z nami niejadek i czasem łatwo wchodzące i strawne 600-800kcal w formie burgera jest najlepszym co można wymyślić.
Wszystkie batony i inne żele już wywołują odruch wymiotny.

A klasyka gatunku to wyjazd na Chełm.  Ładna pogoda ciepło... Jak dojechaliśmy prawie słońce zaczęło zachodzić. Wracamy a tu z początkowych nastu zrobiło się coś około minusa...  Ubrania takie se i jeszcze jak by nie noc wiatr i jakaś mżawka to by było ok ale wszystko naraz to było za dużo radości.   Przed Dobczycami młoda miała mocny kryzys.  Głupi kebab otwarty, w którym kupiłem zapiekanki i kawiarnia obok, w której kupiłem ciepłą herbatę uratowały wyjazd. Dojechaliśmy do KRK i nawet jakiś uśmiech się na końcu pojawił.   

Tak samo jak jechaliśmy z córką ujście Dunajca to udało nam sie na dość "pustynnym" terenie znaleźć restauracje i obiadek zjeść.  W sumie to nie spodziewałem sie sensownej restauracji w takim miejscu :D Miła przerwa w monotonni koszmarnie nudnej wtr. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@KrisK W tym układzie faktycznie burger jak znalazł.
A tak jeszcze apropos setek to właśnie dzisiaj po obiadku, jedna pękła - czas ruchu 2:53:09 😎. Ogólnie to fajnie się dzisiaj jechało, trening w grupce 6 osób - średnia z jazdy (z pominięciem przerw na uzupełnienie płynów i zbiórkę) 34.7km/h. Oczywiście na szosach. Po drodze banan i dwa batony w przerwach. W trasie 1,5 l płynu.

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@KrisK mógłbyś wrzucić linka do swojej Stravy? Tak z ciekawości. Bo jesteś już ekspertem od ubierania, teraz jako trener  chcesz przygotowywać innych w 3 tygodnie do 100. Obszernie się rozpisujesz o swoim jeżdżeniu. Dobrze by było zobaczyć doświadczenie i poziom takiego fachowca

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@beskidbike a gdzie ja niby jestem tym fachowcem ?    A tu jestem niby trenerem?   Tak wiem jak wyprowadzić kogoś na 100 bez tego całej otoczki jak by to był lot na księżyc i całego tego internetowego wielkiego doradzania i opowiadania o kryzysach bombach i innych straszeń.  I zrobiłem to z sukcesem kilka razy. 

Nie uzurpuje sobie miana eksperta tylko śmieszy mnie robienie z tego jakiejs wielkiej żeczy.  Jak się internety przegląda to można sądzić że wymagane jest niewiadomo co. 

4 osoby w ciągu dwóch lat przejechały że mną i pod moje dyktando pierwszą 100.  W tym w zeszłym trzy bez jakiegoś stazu  Dwie to kobiety.... jedna to nastolatka drogą w siłę wieku.  I mój syn który jest co tu dużo mówić kaleką.  A wtedy jeszcze praktycznie nie widział.  Nikt z nich nie zdychał przez tydzień. Więc coś tam wiem...   A z ciekawostek to jedna z tych osób zrobiła  w zeszłym roku 700 w tydzień. trzy setki z sporym okładem (110 174 120)  dzień po dniu...   I też ja ją na to prowadziłem bo sobie postawiła za cel wyzwanie na stravie 1600.  Zaczęła sensowną jazdę w kwietniu i jeszcze musiała przerwać na pewien czas na rechabilitacje kolan...   

Wiec trenerem nie jestem ale wiem że da się spokojnie bez ryzyka pewne zeczy zrobić na spokojnie. Mówienie komuś że to coś nadzwyczajnego nie ma sensu bo nie jest to nic nadludzkiego i każdy da radę. Tu poziom determinacji a nie siły są czynnikiem kluczowym. 

A stravę posyłam na PW jeśli Ci to coś ma dać.  

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Stara zasada mówi, "chudnie sie w kuchni, a nie na rowerze/bieganiu". I nie ma "swiętego grala" jak to zrobić najlepiej. W marcu poprzedniego roku, będąc po dwóch kwarantannach, nabyłem dodatkowe 10kg. Jeżdzenie rowerem (500-400km/msc) jakoś nie pomagało, może o tyle że juz nie przybierałem na wadze. Ostatecznie w moim przypadku skuteczne okazała się odwrotność popularnej metody "jedz mało i często". Jem dwa razy dziennie, śniadanie faktycznie mało i obiad wieczorem. Do tego zwiększenie kilometrów (800-500/msc). W pół roku udało sie -12kg. Podczas jazdy nie potrzebuje zadnego jedzenia, nawet przy trasach 150+ (8h), nie jem nic. Jak robi się cięzko to puszka coli daje szybko troche energii. A pić tak czy inaczej trzeba regularnie. Jak czujesz pragnienie to znaczy że jest juz za późno. Co mogę polecić z doswiadczeń biegowo/rowerowych:

- jeździj rano przed śniadaniem, ale nie zupełnie na czczo, mała kanapka z dzemem na rozruch
- jezdzij róznorodnie, nie ciągle tym samym tempem, z przewagą spokojnej jazdy. W bieganiu przyjmowałao się że 80% to spokojne długie wybiegania, 20% to szybkie i krótsze
- 20-25km/h to nie jest dla Ciebie spokojna jazda. Zwolnij do 17-20km i stówka pęknie bez zgonu. Nastepnym razem przyspieszysz bo już będziesz wiedział że możesz ;). Przejechanie 100km spokojnym tempem, jak wszyscy pisali, to nie jest jakiś wyczyn (pamietam byłem dumny jak paw, po pierwszej setce ;) :D ).
Masz 30 lat, jeżdzisz po 50km, stówkę powinieneś zrobić miedzy pierwszym a drugim śniadaniem, bez wielkiego wyczerpania ;). Tylko zwolnij trochę. 
 Jak nie potrafisz jechać na tempo, to jedź na tętno.      

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@JWO Dla chudnięcia nie ma znaczenia ilość kilometrów. Liczy się bilans energetyczny. Możesz trzaskać i 1500/miesiąc i tak przytyjesz jak wsuniesz więcej niż spalisz. Do tego jak jeździsz mocno i często (4-6 razy w tygodniu) to organizm przyzwyczaja się do większych porcji jedzenia i w dni nietreningowe zaczyna cię ciągnąć do jedzenia, mimo że teoretycznie go nie potrzebujesz. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Zigfir dlatego mówiłem "chudnie sie w kuchni, a nie na rowerze/bieganiu".

Zwiększenie kilometrarzu pozawala na milsze odchudzanie, bo nie trzeba sobie wszystkiego odmawiać ;) . Ja tam spokojnie mogę w weekend golonkę z piwem zjeść :D 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

4 godziny temu, JWO napisał:

chudnie sie w kuchni, a nie na rowerze/bieganiu".

To jest niebezpieczna połprawda.  W kuchni moznaco najwyżej sadło tracić ale dużym kosztem wyrzeczeń i raczej z niemal pewnym odbiciem.  

Tak że chudnąć kuchni  można ale po co?  A jak się sport wlaczy to jest szansa na budowę mięśni j ustabilizowanie wagi. 

Ja w sumie schudłem tylko na rowerze... w sumie o jeść musiałem nawet więcej. Tylko że musiałem się przebić ponad te 800km miesięcznie żeby efekt był sensowny. 

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 3 tygodnie później...

Wstajesz rano, w czerwcowy dzionek (długi dzień). Trasę masz opracowaną wcześniej (ktoś pisał o fajnym celu), rower przygotowany. Pożywne śniadanie, zapas wody i izotoników, coś słodkiego na kryzys ale i kanapka, bo samą wodą i cukrem żołądka nie oszukasz.

Zapominasz o wszystkim - tempie, tętnie (to nie trening, trenowałeś wcześniej). Po prostu spokojnie jedziesz. Podjazdy - najmniejszym wysiłkiem, jak się da. Po to masz 16 godzin dnia, żeby zdążyć ze wszystkim. Zobaczysz coś fajnego - robisz zdjęcia. Zatrzymujesz się, prostujesz plecy - zanim zacznie cię coś boleć.

Mnie przejechanie ponad 200 km w terenie górzystym zajęło 13 godzin, w tym 11 jazdy.

Moja żona z sakwami, również w terenie górzystym, wykręciła 130 km.

Dasz radę :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 3 tygodnie później...

Zarchiwizowany

Ten temat przebywa obecnie w archiwum. Dodawanie nowych odpowiedzi zostało zablokowane.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...