Skocz do zawartości

[Hamulce] v-brake vs rolkowe - co i jak ?


kakara

Rekomendowane odpowiedzi

Do jakiego roweru?

Rolkowe są praktycznie bezobsługowe, a jak się odpowiednio smaruje to i długowieczne. Do tego ciche, odporne na wilgoć i mają bardzo dobrą modulację. Z siłą hamowania jest trochę gorzej, ale do miasta, albo w trekkingu jak znalazł.

V-ki są tańsze, nie potrzeba specjalnych piast. Dobrze wyregulowane z dobrymi klockami hamują mocno. Regulacji trzeba się nauczyć, ale jak się nie ma dwóch lewych rąk to jest prosta sprawa.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wpadł mi w oko rower Giant treking ale nie zauważyłem hamulców :) To ten

https://www.olx.pl/oferta/rower-holenderski-meski-giant-kola-28-shimano-aluminium-rabat-wysylka-CID767-IDIx140.html#9369ace7f1

Dopytałem i dowiedziałem się że to owe rolkowe. Nie miałem z tym nigdy do czynienia. Dotychczas korzystam z V-Breków znam jeszcze oczywiście tarczowe. Rolkowe to dla mnie zupełna nowość i nie wiem co o nich sądzić.  Jaką to pastą trzeba je smarować, skomplikowane to? Vbreki mam opanowane w końcu wstyd by było gdyby mechanik samochodowy z zawodu nie umiał tego ogarnąć :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Smar Shimano. Najtańszy nie jest, ale wystarcza na bardzo długo. Hamulec ma otwór smarowniczy - wciska się trochę smaru i już. Co ile i jak dużo to nie pamiętam, ale interwał jest całkiem długi.

Moim zdaniem nie ma się co bać takich hamulców. Jak się nie potrzebuje stawać w miejscu z 50 km/h to są spoko.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

A ja szczerze odradzam ten typ hamulców. Obsługiwałem takie rowery zwożone z zachodu przez znajomych i często okazywało się, że hamulca nie da się już wyregulować. Po prostu się zużył, a jedyna opcja to wymiana całości, a to już zwykle sporo ponad stówkę za sztukę.

http://e-bmx.pl/category/409823/hamulce-rolkowe.html

Tam nie ma żadnych dostępnych części zamiennych (okładzin), a taki hamulec, jak nie był smarowany, a zwykle w tych rowerach z zachodu nie był, ma już tak wytarte okładziny i bęben (bo w istocie są to hamulce bębnowe, tylko rozpierane mechanizmem rolkowym i pracujące w smarze, z zewnętrznym radiatorem), że dźwignia dochodzi do końca i nic już się nie da podciągnąć linką. Czasem jeden typ hamulca wymaga wieszaka w widelcu przednim, a inny nie i do posiadanego hamulca potrzebny jest specjalny widelec ( razie konieczności wymiany) z wieszakiem, albo jakaś rzeźba i dorabianie.  

Modulacja jest niezła, ale tylko gdy jest sprawny i nasmarowany. Na sucho bierze często ostro i nieprzewidywalnie. Tylne hamulce z długim pancerzem często nie hamują prawie wcale. W dodatku czasem coś ociera, gdy słabo odbija, radiator się tłucze, ciężkie to jak diabli (na komplecie to przynajmniej kilogram cięższe niż V-brake), no i piasty też nieco cięższe. Odpinanie linki przy demontażu koła też czasem sprawia problem, bo coś tam skoroduje. Ramię reakcyjne w widelcu też czasem ma luz i tłucze.  

Jeśli trafia się okazja na używany i hamulce są faktycznie niezużyte, a ktoś jeździ spokojnie to można spróbować. Ale zasadniczo odradzam. Zdecydowanie więcej wad niż zalet. Nawet tani V-brake z dobrymi klockami hamuje lepiej.  

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Plusy rolkowych:
- mało przy nich roboty, chyba że chce się super dbać, a nie tylko dodawać smaru i podciągać linkę
- praktycznie niewrażliwe na pogodę, czy sucho, mokro, zimą, praktycznie zawsze tak samo
- nie ścierają obręczy, więc nie ma takiego syfu na kołach (zwłaszcza zimą)
- mogą robić za dodatkowe zabezpieczenie przed kradzieżą kół ;)
- długowieczne

Wady:
- siła hamowania jest nierównomierna, czy raczej mało przewidywalna, potrafią bardzo ostro złapać lub tylko spowalniać
- maksymalna siła hamowania jest przeciętna, o ile tył można zablokować, tak przód jest upośledzony power modulatorem w piaście
- potrzeba sporo siły w ręce
- więcej zabawy przy ściąganiu kół
- jak chce się porządnie je serwisować, to jest sporo roboty z rozłożeniem ich, a potem złożeniem, zdecydowanie brudniejsza robota niż przy V-kach
- cena, specjalne piasty, waga

Przedni (IM75-F) miałem przez niecałe 20k km. Zmieniłem na tarcze, bo doskwierał mi brak mocy i ta nierównomierność. Za szybko mi się jeździ, zwłaszcza że obecnie mam dosyć stromą górkę na dojeździe do pracy i spokojnie się tam leci >40km/h, a na dole szykany, przystanki i inne atrakcje.
Przy lepszym serwisowaniu pewnie by lepiej chodził ale nadal ten upośledzacz w piaście psuł efekt, a przy większych prędkościach z górki, to powiedziałbym, że robiło się niebezpiecznie - droga hamowania zdecydowanie za duża. Teraz na tarczy to bez łaski działa.
Żeby nie było tak całkiem negatywnie, to pierwsze wrażenie było dobre (nie licząc ile pary w łapach potrzeba, skończyło się wymianą klamki), zwłaszcza jak przestał zimą lecieć czarny syf z koła. Dawał radę w lesie na łatwiejszych zjazdach jak się od początku powoli jechało.

Tył (IM77-R) ciut później montowałem ale mam do dzisiaj. Ma przekroczone 31k km w prawie 10 lat. Mniej z nim kłopotów ale i mniejszy udział ma w hamowaniu.
Głównie uciążliwy jest przy zdejmowaniu koła, bo trzeba odkręcić go od ramy (przedni miał inne mocowanie, z wykorzystaniem mocowania IS pod tarcze).

Zajmowałem się nimi przeciętnie, gównie dodawałem smaru jak zaczynały piszczeć (solidny, metaliczny, na pół dzielnicy się niesie ;)) lub czułem, że za mocno szorują
Kilka razy rozbierałem, żeby trochę dokładniej wyczyścić ale dużo z tym roboty i brudnej bo syf się zbiera w zakamarkach.

 

Jeżeli jeździ się wolniej i nie przejmuje dokładnym serwisem, to mogą się okazać ok. W wielu przypadkach będą dożywotnie.
Dla bardziej ambitnych, dynamiczniej jeżdżących mogą okazać się za słabe.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zarchiwizowany

Ten temat przebywa obecnie w archiwum. Dodawanie nowych odpowiedzi zostało zablokowane.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...