Skocz do zawartości

[Gravel] vs szosa i XC dyskusja


leavemealone

Rekomendowane odpowiedzi

30 lat temu były same sztywne MTB. A potem się to lekko rozwinęło ;) Gravel jest dzisiaj pojęciem bardzo szerokim, choć to w zasadzie to samo co ten stary MTB na cieniutkich dzisiaj oponkach. Sam bym w życiu nie kupił stalowego gravela z 1x, a dla innych to ideał. Dla mnie te rowery mają nadal duży potencjał do rozwoju, a nisza między szosą, a MTB będzie się powiększać. 
I w dalszym ciągu chce lekkiego gravela na cienkich oponach z pełnym zawieszeniem, bo tak :D

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Może nie zawiechy i amortyzator bo to już serio za nic w świecie nie rozumiem tych konstrukcji... są chyba tylko po to żeby udowodnić że się da... to jest chyba ten moment używania roweru w którym uznanie bezapelacyjnej wyższości kroskantrówki nie podlega wątpliwości, ale swoją drogą to przekonują mnie do siebie te wynalazki ergona/canyona/speca - te leciutko uginające się sztyce.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

15 minut temu, Saszkiner napisał:

bajka, ale w lesie zaliczyłem mocna glebe - bo sztywny widelec nie wybacza błędów

No i jeszcze ta zabójcza geometria tych niedobrych graveli. :D 

Jeszcze raz ponawiam pytanie jak ludzie jeździli kiedyś?  Jak widze bikeparki to się zastanawiam czy aby na pewno to idzie w dobrym kierunku?
Gravel powstał, bo ktoś zatęsknił za  rowerem, którym można po prostu jeździć. 
Trekingi z barankiem to nie był żaden nowy pomysł ale norma w turystyce. Po prostu kierownica daje wygodę. Amor z przodu potrzebny jak dziura w moście.  Porównujecie gravele do różnych górali i piszecie, że one wcale nie szybsze...No pewnie, że na innych rowerach da sie docisnąć. Szczególnie jeśli ten nieszczęsny gravel to nowość dla Was. Ale są tacy, którzy wsiądą na szosę i wszystkich nas tu na forum objadą na tej szosie w górach.  I nie nie rozwalą kół ani opon w ilościach hurtowych.  Brutalna prawda, że są lepsi albo bardziej rąbnięci. Jak gość skacze po skałach na szosie to podziwiam i jednocześnie zastanawiam się, czy ktoś mu powiedział, że są inne rowery.  Z drugiej strony na przystosowanym rowerze pewnie by sie nudził, bo byłoby łatwiej.

Wszelkie HT są absolutnie uniwersalne. Wszędzie pojedziecie...  Tylko nie w tym jest rzecz. Gravel wpisuje sie lepiej w pewien fragment gdzie nie ma strasznie trudnego terenu a jest sporo do przejechania.  Problem tym ze następuje pewne rozmycie graveli. Na początku to były endurance na grubszej oponie bo się dało ją włożyć głównie dzięki tarczówkom.  Producenci zauważyli niszę. Ludzie wywalali amorki  ładowali baranki.... Brali szoski wsadzali grubsze opony..   To sie działo i to nawet na tym forum było wałkowane, że amor niepotrzebny, że  więcej chwytów by sie przydało ze... Że mam szosę, ale fajne leśne ścieżki a na 25 to się nie da\szkoda  no i powstały gravele a kilku producentów podłapało temat i ruszyła lawina.

I teraz punkt przełomowy... Leszcze wsiadły na rowery i stwierdziły ze HT lepsze bo błoto pany bo podjazd twardy, bo kamienie straszne, bo dętki co chwile lecą...  No i z gravela zrobiły się sztywne HT z barankiem... A teraz, bo ręce pany bolą to pojawia sie amortyzacja... I historia zatacza koło powstaje HT z barankiem. :D   Brutalna prawda taka ze obecna ewolucja  graveli wynika z tego ze ludzie nie umieją jechać na trudnym rowerze.

Ja zaczynałem moją kolarską przygodę od roweru wypisz wymaluj pasującego do definicji gravela. I tęskniłem za nim całe lata.  (zdjęcie z netu zassane)

rower-romet-samba-2-27384401.jpg.651038d82fe4a8b101d8e76221f61fa8.jpg

Rower idealny...  sprzed przeszło 40 lat :D  A Wy tu mówicie, że gravel to nowość marketing i inne takie.. No nie, to zdecydowanie powrót do korzeni cyklozy. To zapotrzebowanie na przerost formy nad treścią jaką nam fundowały rowery... A że stąły się gravele modne i powszechne to się je psuje udogodnieniami dla pospulstwa. Co mnie martwi to że za kilka lat takiego gestalda nie dostanę tak jak 20 lat temu kupno  takiego roweru bybło bardzo trudne. 

Co do da się nie da się i co się da a czego nie da... Proponuję zerknąć w stronę przełaja. Przecież to nie nowość, a to co tam się dzieje powoduje, że mózg staje w poprzek. Wielu piewców HT wszelkiej maści i niejeden gość na fullu skichałby się, a nie przejechał  takiej trasy swoimi grubymi oponami w czasie choć zbliżonym. Brutalnie to da sie dużo więcej niż się wydaje. Jak sie jeździ i trafia przypadkiem na dziwne rzeczy to z czasem człowiek nie odpuszcza... Bo ta ścieżka przez las, która miała być drogą  jest do objechania, ale trzeba nadłożyć 20km i lecieć parszywą szosą... Wiec się jedzie ile się da i najwyżej sie przejdzie.  Zmienia się to w cieniutką dróżkę znikającą w lesie.... Ale mapa mówi, że da się, że się przejedzie wiec się napiera, a że jeszcze się da jechać....  Podjazd 10% i jakieś małe drzewko... No jak stanę nie ruszę więc przeskakujemy... Ścianka się robi? No ale to jeszcze kilkanaście obrotów korbą wiec może dam radę? ... I nagle sie okazuje, że to co pewnie bym ze dwa razy na fulu odpuścił przejechałem.  Potem te granice są coraz dalej. Po jakimś czasie jedziecie sobie spokojnie i na dole jakiejś leśnej ścieżki spotykacie gości z FF na DH rowerach, którzy patrzą sie na was jak na kosmitów...    I tak oni to zjadą w minutę mi zajmie może i pięć, ale jak sie jeździ szlakami rowerowymi i macie 100km asfaltu i 50km wszystkiego od singli leśnych po przedzieranie przez pola to gravel naprawdę się sprawdza. 
Pomijam ze te same trasy przejechane gravelem i fulem dają zupełnie inną frajdę. I to nie musi być całkiem racjonalne, bo to ma być zabawa.

@wkg to co napisał @m0d to nie demagogia a trochę prawdy. Problem w tym, że Ty jesteś kuń. Jestem przekonany, że jak wsiądziesz na gravela to nim przejdziesz niemal wszystko, co na MTB (może poza jakimiś łupankami  gdzie musiał byś na rowerze skakać po kamieniach chyba ze i to umiesz. ).  A jak tak pojeździsz to wracając na MTB zaczniesz się nudzić i przesówać poprzeczkę.  Tak samo podejżewam że "klasyczna geometria" nie jest dla Ciebie czymś obcym a dla wielu młodszych już tak.
Większość ludzi piszących czego na gravelu się nie da czy piszących, że bolą ręce to najnormalniej ma braki i zamiast się do nich przyznać pisze że to wina roweru.  Ja jak odpuszczam to nie dla tego ze rower nie daje rady tylko dla tego że ja się boję. To że nie skaczę przez pieńki jak najęty nie wynika z tego że mój rower nie umie a z tego że ja jestem pipa i mam blokadę od lat, i boję się zaryć pyskiem w ziemię. To ze umiem wyszło jak na nomen omen gravelu w lesie przeskoczyłem sobie spore drzewko i w sumie się sam zastanawiałem czemu nie zatrzymałem się... Jak na szosie za zakrętem przy 60/h trafiłem na wyrwę i ja przeskoczyłem....  Że na fullu to kilka razy zrobiłem nie zmienia faktu ze mam opór tak samo jak mam go przed zeskakiwaniem z murków czy innych skoczni. Ale to ja a nie rower. 
To co pisałeś o Beskidach to uproszczenie... Ci co walczyli w zasadzie chyba powinni uciec na pożarówki. Obecnie rowery dużo wybaczają. A ludzie jak sie nauczą skakać to wydaje im się że umieją jeździć.  Widzę czasem takie zjazdy i widzę że to rower panuje nad jadącym... I wiesz? Takiej osobie przydałby się stary góral albo gravel.... Bo ona nie umie tylko się jej wydaje. Trafi na coś trudniejszego to ma dwa uda... Albo się uda albo się nie uda...Ilość wypadków ludzi jadących DH jest dla mnie porażająca. To, że stają się one normą też.   Tylko że wtedy nie mówi się że mieli zły rower czy nawet, że nie mieli umiejętności... Jak ktoś w Beskidach przeszarżuje na gravelu to wina złego roweru..
A prawda jest taka ze to wina umiejętności a dokładniej jej braku. No i czasem zwykłego błędu czy pecha.

(tu mała korekta. HAMULCE... Gravele mają fantastyczne mechaniki i czasem trzeba odpuszczać, bo nie ma zmiłuj  bez hamulca.  )

To w ramach co się da a co nie  :D

https://www.youtube.com/watch?v=XXH4eAo2Nnw

Ok pomińmy samobójcę, bo za takiego go uważam, pomimo że podziwiam kunszt i głupotę... znaczy odwagę :D .
Ale ten z następnego filmiku... Nie da się?

https://www.youtube.com/watch?v=9qjiqm-C3Fs 

Ilu z Was się podejmie go objechać na "dostosowanym rowerze" ?

Uprzedzam pytanie po co... Bo można. Po co ludzie stają na górze i lecą na złamanie karku wąskimi przygotowanymi zawijasami i skaczą między drzewami?  Bo mogą..  to że uważam to za głupie nie znaczy, że nie powinni tego robić. Ba nawet wielu zazdroszczę (taki podziw odwagi (głupoty? :D) a nie żal w tyłku) umiejętności i chciałbym mieć takie. Choć śmiem twierdzic że wielu leci na farcie... Wielu jedzie już poza granicą kiedy w pełni panują nad sytuacją.  A  drażnią mnie ci co opisują z zachwytem kolejne złamania i uważają się za świetnych.

3 godziny temu, Saszkiner napisał:

Amortyzator by mnie uratował, ale na sztywnym widelcu wystrzeliło w powietrze aż miło

Wyjdę na chama ale nie od tego jest amortyzator, żeby ratować. Na tym polega zabawa jazdy gravelem w terenie, że nie ma ułatwiaczy. Albo umiemy i damy radę utrzymać i opanować rower albo nie. Rower za nas nic nie pojedzie. I ma to swój urok.
A inna sprawa, że amorek też potrafi w bagno wpakować.

2 godziny temu, kipcior napisał:

Wyjechałem z garażu i utknąłem po 2 metrach w mokrym śniegu. Z ciekawości wziąłem fulla i tym się dało jechać ale tylko prosto 

Ok na cienkiej oponie rozumiem.. Ale fulem?  Nie odpuszczaj. I upuść powietrze z opon... Zapewniam Cię że da się skręcać... Może nie zawsze to jest łatwe i zdecydowanie rower chce wolności, ale da się go opanować.  Tak czytam te wpisy i zaczynam się martwić. Nastolatki nie mają takich problemów jak Wy ;)   Wsiadają na gravele i tłuką km po leśnych ścieżkach... Nieraz po kilkadziesiąt km szutrami nie zawsze wybornymi i nie płaczą, że twardo... Dość szybko się nauczyły nie zaciskać kurczowo rąk na kierownicy i nie opierać na niej całym ciężarem...  O śniegu już nie wspominam, bo obie wsiadły i pojechały... No ale jedna od dawna sobie ostrzyła zęby na białe G a druga od lat jeździ w trybie całorocznym i śnieg już przestał wywoływać wow... 

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

A po co się męczyć na wybojach bez amortyzacji? Autem o bardzo twardym zawieszeniu też się pojedzie ale to jest męczące po jakimś czasie. Dróg dla gravela jest mało. Można go traktować jako alternatywę dla szosy bo będzie wygodniejszy. Kierownice na wertepach trzeba trzymać mocno a nie drapać się za uchem bo się połamiemy po prostu.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

I wiele, bardzo wiele zależy gdzie się mieszka i jakie ma się warunki do jazdy. Bo takie pokazówki różnych youtuberów, którzy jadą kilka tysięcy kilometrów aby sobie gdzieś pojeździć gravelem to nie dla każdego. Jazda na co dzień tam gdzie się mieszka - zależy jakie drogi. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

34 minuty temu, marcusling napisał:

 Kierownice na wertepach trzeba trzymać mocno a nie drapać się za uchem bo się połamiemy po prostu.

Kierownicy w przypadku rowerów ze sztywnym widelcem NIE trzyma się mocno na wertepach (ale trzeba być skupionym). 

PS. Nie połamałem się.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@marcusling Ostatni rower (typ) jaki sobie kupiłem to był właśnie CX, żeby sobie zrobić na niego miejsce bo już naprawdę nie miałem gdzie trzymać to... sprzedałem fulla FR to dopiero był wygodny rower... wybaczał dosłownie wszystko, dziury, kamienie swoje ważył, giął się 180/180, nawet jak wyrzuciło na zakręcie to jechał dalej łamiąc wszystkie gałęzie po drodze... Jak się źle w powietrzu poskładałeś to i tak wylądował... kupę radochy... ale przy moim trybie życia i możliwościach wyjechania gdzieś w góry przyjemność z jazdy dawał mi jednak raz na ruski rok...

a cyclokrośka ze swoim niskim kokpitem ze swoimi cieniutkimi oponkami z dosłownie zerową wygodą, męczy, wymaga, każe się spocić, siniaków ponabija, ciśnienie podniesie... jak zechcę to codziennie. Za kiepsko na szosę za oknem a rzygam już chomikiem, nie ma chętnych na rundkę XC? Wio... i ganiam się po MPK (akurat mam blisko) Sprawia mi radochę nawet bez zawodów, które proponowałem Ci obejrzeć.

Ja nie spróbuję gravela... na pewno, wystarczy mi znajomość tego co mam i czego potrzebuję, dlatego że tam gdzie mógłbym na nim jeździć mam CX i XC - coś z oponami po środku mi nie potrzebne, coś z wygodniejszą pozycją - nie potrzebuję, coś na długie jazdy - też nie - tę potrzebę realizuje jeżdżąc szosą... ale ideę roweru gravel - doceniam. A zestawianie go z czymś innym a już z fullem... to nieporozumienie. To nie jest ani rower do ścigania się po szosie ani do rąbanki. To sobie ma jeździć bez ograniczeń po spokojnym w miarę płaskim w miarę ubitym terenie, ot rower dla przyjemnego spędzania czasu... (tego potrzebuje masa ludzi...)

A swoją drogą... przesadna wygoda na rowerze? Żeby nie wytrzęsło..., żeby błotem się nie pochlapać, żeby się czasem nie spocić? (edytowane) to takie atrakcyjne?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Panowi jakby co to jestem autorem wątku:)

Dużo osób zapomina o Polsce powiatowej, w mojej okolicy dobrej jakości drogi są tylko krajówki z dość dużym ruchem w tygodniu:) a cala masa najlepszych tras to sa drogi podrzędnej jakości często z dziurami i polepione, wiecej łat niż pierwotnego asfaltu i czasami zdarza się kostka brukowa po wioskach:) komfort jazdy po takich drogach szosą z oponą nawet 30 jest dla mnie wątpliwy. Dodatkowo w okolicy są ogromne lasy z drogami pożarowymi rownymi jak stół.

Ustawki kolarskie mnie nie interesują, bo jest tylko jedna ekipa w okolicy, ale to są już prawdziwe byki. Tras trailowych, bike parkow nie ma.

Także chyba część osob mnie przekonala do gravela:) w najblizszym czasie postaram sie zrobic jazdy chociaz kolo sklepu na topstonie carbon i zobacze jeszcze moze wersje z leftym.

Tak wiem dla wiekszosci ten rower wyglada paskudnie, ale mi sie mega wizualnie podoba.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

45 minut temu, marcusling napisał:

I wiele, bardzo wiele zależy gdzie się mieszka i jakie ma się warunki do jazdy.

No wielu w KRK uważa że tu nie ma nic dla gravela poza puszczą niepołomicką.... A ja powiem że nie bo jest niemal cała jura....  bo jest taki szlak kościuszkowski na który brac grubą oponę to nonsens a szosa zamęczy. Bo jest masa graveli tylko trzeba szukać. I owszem asfaltują ale wciąż jest copojechać. 

Spokojnie w okolicy Krk nakręcisz epickie szutry ale i "hardkorowy" singiel znajdziesz. Wiekszosc przejechałem wyżej wymienioną sambą jako dzieciak. Potem sztywnym góralem... Potem częściowo fullem ale gravel wszedł tak mocno że w sumie to nim więcej....    Kazda taka wycieczka to kilkadziesiąt km asfaltu polnych dróg i jakiś smaczek...  Tak że oczywiście zależy gdzie się mieszka ale bardziej jak się szuka i jak daleko się zapuszcza. Gravel daje olbrzymią możliwość odkrywania przy nie zamulaniu na długim dystansie 

20201227_145635-01-01.thumb.jpeg.f6f1e40a0b77b80501847bd7c737ba73.jpeg

Typowy gravelowy podkrakowski smaczek... 

8 minut temu, marcusling napisał:

Im jesteśmy starsi bardziej cenimy amortyzację

No widzisz ja mam dość poważne problemy z kręgosłupem i od powrotu na baranka one zdecydowanie ustępują.  Za to kilkadziesiąt km na fullu po utwardzonej drodze potrafi mocno dać się we znaki.  Więc to też zależy. 

Pomijam już miednicę i kolana... jednak porównywalne 70 km na jednym i na drogim to nieporównywalnie mniejsze zmęczenie na gravelu. 

Godzinę temu, marcusling napisał:

Jak ktoś się cieszy jak go telepie to oczywiście - niech kupuje.

To telepanie to jakieś demonizowanie. Tak samo jak wychwalanie fula jako tego który niby tak wugładza drogi. Przecież chyba nie macie ich ustawionych tak miękko że wybierają każdy kamyk.

Pomijam ile tu jest tematów o blokadach... bo amor przeszkadza ;)

1 godzinę temu, marcusling napisał:

Kierownice na wertepach trzeba trzymać mocno a nie drapać 

I w sumie ten cytat pokazuje skąd niezrozumienie dla gravelam. Sorry kierownicy się nie trzymamy. Kierownicą kierujemy. Tak samo nie opieramy się o nią jak kłoda. 

 

1 godzinę temu, marcusling napisał:

A po co się męczyć na wybojach bez amortyzacji?

A po co ciągnąć ze sobą zbędny balast na mini wertepy?  Po co blokować amora?  

Kwestia kto się męczy a kto nie. Mnie to strasznie nie męczy. Lubie się trochę pobawić trudnym rowerem w trudnym terenie. Tak samo jak lubie pojechać w kopny śnieg pomimo że jest cholernie ciężko czasem. 

Jak tak formułujemy pytania to po co jechać tam gdzie telepie?  I dla tego wielu tłucze WTR i żubrostrade po raz 1000...  Jak by nic w okolicy innego nie było.  Wiesz.... bo górką bo auta bo kostka bo szutr bo daleko bo pogoda... 

Albo to lubisz albo nie. Jak lubisz powinieneś zrozumieć że niektórzy lubią mocno techniczne trasy na trudniejszym rowerze.  Tak samo jak np kopanie się w śniegu na granicy przyczepności...  A inni zjazdy z przygotowanych tras a jeszcze inni skoki na rampach. 

I to jest piękne.  A gravel ma swoje miejsce wśród ludzi lubiących dzikość wolności i mających trochę techniki a nie koniecznie szukających max komfortu w trudnych warunkach.  To takie uśrednienie komfortu...  i wygodna kierownica :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Teraz, leavemealone napisał:

Dużo osób zapomina o Polsce powiatowej, w mojej okolicy dobrej jakości drogi są tylko krajówki z dość dużym ruchem w tygodniu:) a cala masa najlepszych tras to sa drogi podrzędnej jakości często z dziurami i polepione, wiecej łat niż pierwotnego asfaltu i czasami zdarza się kostka brukowa po wioskach:) komfort jazdy po takich drogach szosą z oponą nawet 30 jest dla mnie wątpliwy. Dodatkowo w okolicy są ogromne lasy z drogami pożarowymi rownymi jak stół

Na takim czymś się sprawdza, opona 35 w moim przypadku jest w sam raz.

5 godzin temu, abdesign napisał:

Coś Ty :) standardowo jak to rower co się ma brudzić w wannie stoi...

Fakt, brudzi się i to mocno, tym bardziej o tej porze roku. Wanna...to jest myśl, będzie miał gdzie się gdzie rozmrozić jeśli znowu chłód przywieje.

 

20210117_142243_copy_1548x2064.jpg

20210117_142249_copy_1548x2064.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

2 godziny temu, KrisK napisał:

Problem w tym, że Ty jesteś kuń. Jestem przekonany, że jak wsiądziesz na gravela to nim przejdziesz niemal wszystko, co na MTB (może poza jakimiś łupankami  gdzie musiał byś na rowerze skakać po kamieniach chyba ze i to umiesz. ).

Nie jestem żaden Qń :) Żałuję, ale nie jestem. Sporo jeżdżę ale to wszystko. Niestety prawdą jest, że do dedykowanych warunków jest dedykowany sprzęt. Oczywiście - bardzo sprawna osoba na rowerze z barankiem pojedzie tak samo albo i lepiej od niezbyt wprawnego rowerzysty na dedykowanym do warunków rowerze. Jasne. Tylko to nie ma nic do rzeczy. Bo ta sama osoba pojedzie lepiej - znacznie lepiej właśnie na rowerze dedykowanym do warunków. I mówienie o wytrenowaniu to czysta demagogia. 

Mówiąc szczerze argument "jak kiedyś ludzie jeździli" też jest demagogiczny. Kiedyś ludzie jeździli na wiązaniach typu kandahar i ukręcali sobie nogi bo one nie wypinały, jeździli autami bez poduszek i ABS, nie było antybiotyków i średnia długość życia była znacznie mniejsza. Czy to powód by do tego wracać ?

To sa oczywiste oczywistości i jestem przekonany, że wszyscy o tym wiemy. Zresztą co tu gadać - nawet na naszym "łatwym" PB maraton czasem widac gravelowców. No cóż - na szutrze, asfaltowych krótkich odcinkach jest OK ale gdy się zaczyna piasek, błotko, rżysko, łąka, droga czołgowa - po prostu żal na nich patrzeć :( A to taki sobie lekki teren mazowiecki. Znacznie lepiej dają sobie radę nieliczni na fatbikeach :) A już bardzo dokładnie to widać na dziurawym, wymytym przez deszcz, glinianym, twardym podłożu gdzie dookoła roi się od bidonow które powylatywały z koszyków. Sztywne widelce praktycznie stoją próbując w panice omijać dziury, HT XC klną ale jada - często na stojąco a XC Fulle jadą jakby nigdy nic. 

Piszę to, bo ktoś faktycznie mógłby uwierzyć, że "technika" załatwia wszystko i kupi sobie gravela na poprzecinane korzeniami ścieżki. I będzie się męczył.

Nie, nie umiem skakać po kamieniach :/ 

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

3 godziny temu, wkg napisał:

Tylko to nie ma nic do rzeczy. Bo ta sama osoba pojedzie lepiej - znacznie lepiej właśnie na rowerze dedykowanym do warunków

No i właśnie tu się pojawia gravel. 50km asfaltu i 30 terenu nie ekstremalnego... Co wybrać?   30km syfu łąk lasów i 120 asfaltu... do tego jest gravel. A dzisiaj jak mamy do wyboru gravele na grubej oponie to już zupełnie tą granica się przesuwa tak jak chcemy i potrzebujemy. 

Dla mnie gravel ma sens na cienkiej oponie ale jak ktoś chce turystyczne sie pchać tysiące km i zachaczać o górskie drogi to może mieć sens coś grubszego. Jak ktoś chce jechać na Ukrainę to też tą grubsza opona może mieć sens. Ale już amor średnio. 

Gravel jest do tego żeby nie ograniczać się i nie musieć wybierać roweru. Radzi sobie  wszerokim spektrum warunków.  Taki jest jego sens i dla tego ma sens.

A już  od techniki zależy czy ktoś potrafi dotrzeć jego zalety.  Oczywiście jeśli ktoś jeździ trasy pod XC i liźnie asfalt ro gravel to była by sztuka dla sztuki. Ale dla mnie to ideał bo wszystko w okolicy Krk zjadę i nie mam z tym problemu ze nie dam rady a z drugiej strony na szosie całkiem to żwawo idzie i można szybko łykać km. 

Zauważ że ja nie forsuje tezy że grawel jest najlepszy na wszystko. Ja walczę z bzdurną tezą że on jest bez sensu bo HT są wspaniałe bo nie trzęsie.... i z tezą że na gravelu to trzepie i nie da się. 

Fragment o baranku jest ciekawy... Kurcze powiem Ci że dobrze w terenie ki się z barankiem jeździ. Wcale nie uważam że prosta kiera daje lepszy chwyt . Ale baranek to nie do końca jest wyznacznikiem bo przecież są "gravele z prostą kierownicą"

3 godziny temu, wkg napisał:

jeździli autami bez poduszek i ABS, nie było antybiotyków

No i tu się zabawiłeś w demagogię ;)

Ale po kolei. Czy auta rajdowe nie mają wywalonego abs?  Czy nie mają utwarszonych zawieszeń tak że jak wysiadasz po zwykłej jeździe to boli kręgosłup?   Czy mają poduszki?  

Antybiotyki są cudowne. Ale stosowane wszędzie zawsze bez refleksji mogą sprowadzić na nasz gatunek zagładę. 

Z nartami to samo. Teraz one same jadą. Ale na Kasprowym przykro sie patrzy na ludzi którzy nie wiedzą jak jechać bo karwingiem się tam nie puszczą.  Przykro na pilsku patrzeć jak dojadą w miejsce bez odwrotu i nie mają pojęcia jak przełożyć nartę czy przeskoczyć... czy nawet pojechać klasycznie jakimś śmigiel czy innym reliktem przeszłości. 

Nie uważam że należy się cofać ale z drugiej strony jak słyszę że się nie da....  No świadczy to o sporej  niewiedzy. 

I sorry ale jak ktoś mówi o tym jak to mocno trzeba trzymać kierownicę i jak to gravel beeee.... No jak się tak jeździ to wytrzepie i wymęczy ale to nie wina roweru a kierującego. 

I brutalnie to gravela docenią ludzie którzy wiedzą co z nim zrobić. Wiedzą co chcą jeździć.  I wiedzą jak to jeździć. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Teraz, KrisK napisał:

czywiście jeśli ktoś jeździ trasy pod XC i liźnie asfalt ro gravel to była by sztuka dla sztuki. Ale dla mnie to ideał bo wszystko w okolicy Krk zjadę i nie mam z tym problemu ze nie dam rady a z drugiej strony na szosie całkiem to żwawo idzie i można szybko łykać km. 

Pełna zgoda :)

Teraz, KrisK napisał:

Zauważ że ja nie forsuje tezy że grawel jest najlepszy na wszystko. Ja walczę z bzdurną tezą że on jest bez sensu bo HT są wspaniałe bo nie trzęsie.... i z tezą że na gravelu to trzepie i nie da się. 

Ja wiem :) Powiem więcej - 80% moich tras bym zrobił z przyjemnością na gravelu. Problem tylko w tym, że kilku procent bym nie zrobił wcale a kilkanaście na siłę.

Teraz, KrisK napisał:

Ale po kolei. Czy auta rajdowe nie mają wywalonego abs?  Czy nie mają utwarszonych zawieszeń tak że jak wysiadasz po zwykłej jeździe to boli kręgosłup?   Czy mają poduszki?  

Nie mam pojęcia. To pytanie do Kubicy. Tu nie ma Kubicy ani Kwiatkowskiego czy Mai.

Teraz, KrisK napisał:

Ale na Kasprowym przykro sie patrzy na ludzi którzy nie wiedzą jak jechać bo karwingiem się tam nie puszczą. 

Kasprowy to jedna z nielicznych karwingowych gór w Polsce :) Fakt, na nartach starego typu trudniej jeździć karwingowo ale wszyscy w PS tak jeżdżą. 

Teraz, KrisK napisał:

Nie uważam że należy się cofać ale z drugiej strony jak słyszę że się nie da....

Da się, tylko to upierd straszny :(

Teraz, KrisK napisał:

No jak się tak jeździ to wytrzepie i wymęczy ale to nie wina roweru a kierującego. 

Ano właśnie nie. Oczywiście, można zejść i przepchnąć lub jechac 5 km/h. Ale innnym rowerem zrobisz to znacznie łatwiej - to tylko mówie. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gravel to na pewno super sprawa, ale też nie dla każdego. No trzeba być i dostatecznie lekkim i dostatecznie silnym. Najbardziej miękkie przełożenia rodem z XC w gravelu nie mają sensu bo rower nie da tyle przyczepności by pod takie góry podjeżdżać, trzeba podjeżdżać na dużej prędkości (duża siła inercji?). Waga i przeszkodzi w rozpędzaniu się i przeszkodzi w niskim ciśnieniu w wąskich oponkach.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zarchiwizowany

Ten temat przebywa obecnie w archiwum. Dodawanie nowych odpowiedzi zostało zablokowane.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...