Skocz do zawartości

[ceny] Szalejąca inflacja na rynku rowerowym


Gość

Rekomendowane odpowiedzi

48 minut temu, wkg napisał:

Ale myślę, że te najdroższe rowery to tak jako wizytówka, największy biznes jest na takich w granicach kilku tys.

Oj żeby tak się dało, wziąć po 20 rowerów za 2-3, może 4 tysięcy. Ewentualnie trochę "drogich" górali czy szos za drugie tyle.

A tu trzeba się bujać z takim Top Fuelem za kilkanaście tysięcy, czy co gorsza całą gamą droższych rowerów. Uroki handlu dużą marką. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zastanawiam się dlaczego marki wysyłkowe jak Canyon czy Radon nie mają swoich centrów testowych. Fajne rowery ale przecież w ciemno trudno kupić. 

A w temacie - ciekawe czy jak minie to całe pandemiczne szaleństwo to rynek się nasyci i ceny spadną. Jednak ceny opon czy klocków porównywalne z samochodowymi to lekka przesada :/ Może jednak tak zostanie - w końcu dla mody ludzie zrobią wszystko. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Teraz, wkg napisał:

A w temacie - ciekawe czy jak minie to całe pandemiczne szaleństwo to rynek się nasyci i ceny spadną.

Podzespołów - tak. Bo teraz jest szaleństwo i braki. Rowerów? Wątpię, będą się zasłaniali inflacją właśnie, będą ewentualnie skorzy dawać większe upusty od katalogu bo to działa na klienta, ale ceny myślę że nie spadną a ewentualnie nie będą przez chwilę rosły, to też dobrze wygląda jak co roku producent zostawia "stare". 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Myślę oczywiście o cenach do zapłaty.  Patrzę na niskie grupy ładowane do rowerów za ponad 10k i się nie mogę nadziwić.

4 minuty temu, nctrns napisał:

Mają. W swoich siedzibach ;)

Taaaaa.....

Radon jeszcze jak widzę nie szaleje z cenami ale to taki trochę kot w worku :/ Pewnie jak się zrobi bardziej popularny to sladami Canyona pójdzie w górę :(

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W temacie filmu z Szwedzkiego rynku była też taka kwestia, że Specowi nagle zaczęto grozić wypowiedzeniami umów. I stał się cud czyli podwyżki stały się nieco mniej dokuczliwe. Jak sami o rynek nie zadbamy to nikt tego nie zrobi. Będziemy strzyżeni jak baranki. Ja nie przewiduję w najbliższych 2-3 latach zakupu nowego roweru. Wielu znajomych też odpuszcza przynajmniej ten rok. Niestety mamy "modę" na pewne dziedziny jak gravel, enduro, trail i to się nie skończy tak szybko. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Czy ja wątpię ? Ja wątpię cały czas ! :D Problem polega na tym, że nie mogę go niedaleko znaleźć :)

7 minut temu, Tyfon79 napisał:

. Niestety mamy "modę" na pewne dziedziny jak gravel, enduro, trail i to się nie skończy tak szybko. 

To nie jest moda. Te aktywności sprawiły, że setki tysięcy jak nie miliony ludzi zamiast siedzieć w domu zaczęły się ruszać. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

2 godziny temu, wkg napisał:

ciekawe czy jak minie to całe pandemiczne szaleństwo to rynek się nasyci i ceny spadną.

A dlaczego miałyby spaść po tym, jak uda się "przyzwyczaić" konsumenta do wysokich? Żeby ceny zaczęły spadać, to musiałaby być na rynku nadwyżka podaży w stosunku do popytu, a jeszcze na dodatek towar powinien mieć tendencję do psucia się/tracenia właściwości w miarę czekania na nabywcę. Rowerom to nie grozi, nie zgniją czekając w magazynie rok, dwa czy trzy. Pomijając fakt, że w tej branży już dawno się nauczono, żeby nie produkować na zapas. Na części obecnie raczej się czeka niż zalegają po hurtowniach, gotowe rowery rzadko gdzie występują w pełnych rozmiarówkach od ręki. 

Jeśli raz wywindowane ceny kiedykolwiek spadną, to nigdy oficjalnie. Stanie się to pod płaszczykiem "mega rabatu", "wyprzedaży", "promocji", itp, itd, ale będzie się to odbywało jako gratka, a nie obniżenie ceny katalogowej u producenta.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Teraz, Giovanni_Cigno napisał:

Żeby ceny zaczęły spadać, to musiałaby być na rynku nadwyżka podaży w stosunku do popytu, a jeszcze na dodatek towar powinien mieć tendencję do psucia się/tracenia właściwości w miarę czekania na nabywcę.

Ten pierwszy warunek wystarczy. Produkcja ruszyła, popyt się kiedyś nasyci - mam nadzieję ...

Teraz, Giovanni_Cigno napisał:

Stanie się to pod płaszczykiem "mega rabatu", "wyprzedaży", "promocji", itp, itd, ale będzie się to odbywało jako gratka, a nie obniżenie ceny katalogowej u producenta.

Ceny katalogowe są mniej interesujące : ) 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

9 godzin temu, wkg napisał:

To nie jest moda. Te aktywności sprawiły, że setki tysięcy jak nie miliony ludzi zamiast siedzieć w domu zaczęły się ruszać. 

To spróbuj zamknąć na sezon tak jak obecnie narty takie przybytki jak Bielsko czy inne Świeradowy. Szybko się przekonasz czy panów i panie w kolorowych ciuszkach spotkasz z tych miejsc na prawdziwym szlaku. Prawie wszystko obecnie masz kreowane modą. Gavel to też moda tak jak obecnie próba na nowo wskrzeszenia truposza jakim jest fatbike. Już od jakiegoś czasu mam wrażenie, że poczciwy choć nowoczesny przecież sztywny HT to już rower nie do jazdy tym bardziej w naszym nizinnym kraju. Nie da się tym pojechać w góry, do puszczy na szutry czy po drodze zaliczyć trochę asfaltu. Poczekaj jeszcze chwile bo zaczyna się naganianie na nocne jazdy po górach na lampkach... 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Po troszę sami jesteśmy sobie winni tego co widzimy. Obecnie klienci są bardzo wymagający, każdy produkt musi być najwyższej jakości, coraz więcej musi być wręcz spersonalizowanych. Przecież nawet na tym forum  nieraz bywały rozmowy o wyższości opon z bokiem w wzory plastrów miodu nad tymi z jakimś tam innym w ramach tego samego modelu tej samej marki. To tylko jeden z wielu przykładów. Z rowerami jest tak samo, kilka postów wyżej ktoś pisał o rowerach Radon. Że nie mierząc to strach kupować. No to mamy co chcieliśmy. Przecież te opony bez plastrów miodu ktoś wyprodukował. A nie daj Bóg co by były jeszcze dwuletnie...zleżałe. Jak nie chcemy to proszę bardzo, nie kupujemy ale koszty zysk musi się zgadzać i w końcu musimy zapłacić za obie. Do tego dochodzą  prawa jakie nabywają konsumenci, wszelkie smarty z allegro i inne tego typu paragrafy. Mamy prawa więc z nich korzystamy. Zwracamy towar bo się nie spodobał, bo oczekiwaliśmy czegoś innego, Bo to , bo tamto. To w końcu kiedyś musi przenieść się na ceny. Do tego dochodzi inflacja, zawsze łatwiej zauważyć że coś ubyło z portfela. Przez długi czas ceny były bardzo stabilne, teraz ruszyły z kopyta i musimy przyzwyczaić się, że tak czasem bywa. Już takie czasy były. Pamiętam, że na przełomie lat 80/90 nosiłem wszystkie pieniądze jakie miałem przy sobie. Bo trzeba było kupować to co się pojawiło. Nie wiadomo gdzie i kiedy. W poniedziałek w sklepie RTV przy ul. Kocmyrzowskiej pojawiły się na kilka minut Altusy po 150 tys, a za tydzień były w Wandzie już po 180 tys. Takie były czasy.

Swój pierwszy porządny rower kupiłem w Secesji w Krakowie. Author Kinetci. Nie mierzyłem, rozmiar mniej więcej się zgadzał. Osprzęt jak na tamte czasy bardzo przyzwoity - cała grupa Alivio 7 speede. Śmiem twierdzić, że działało to lepiej niż obecne XTRy. Opony jakieś były. Oczywiście bez amora jeszcze. Śmigałem nim po Sądeckim, Żywickim. Opony dawały radę, ja też chociaż trzepało makabrycznie. Ramę mam do dzisiaj, ubrany w SLX śmiga do dzisiaj.

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Teraz, Tyfon79 napisał:

To spróbuj zamknąć na sezon tak jak obecnie narty takie przybytki jak Bielsko czy inne Świeradowy. Szybko się przekonasz czy panów i panie w kolorowych ciuszkach spotkasz z tych miejsc na prawdziwym szlaku.

Dobrze. Jutro się przekonam skoro proponujesz. 

Teraz, Tyfon79 napisał:

Prawie wszystko obecnie masz kreowane modą.

Zawsze tak było. Spójrz, jak ludzie się ubierali za Ludwika XIV :D

Teraz, Tyfon79 napisał:

Gavel to też moda tak jak obecnie próba na nowo wskrzeszenia truposza jakim jest fatbike.

Tu trudno się zgodzić. O ile fatbike jest czymś czego nigdy nie rozumiałem to gravel dla pewnej - dosyć szerokiej - klasy zastosowań jest fantastyczny. HT XC jest po prostu bardziej uniwersalny ale gdy ktoś chce pojeździć nie będąc zmuszony do szukania gładkich asfaltów - wspaniała sprawa !

Teraz, lewocz napisał:

Do tego dochodzą  prawa jakie nabywają konsumenci, wszelkie smarty z allegro i inne tego typu paragrafy. Mamy prawa więc z nich korzystamy. Zwracamy towar bo się nie spodobał, bo oczekiwaliśmy czegoś innego, Bo to , bo tamto. To w końcu kiedyś musi przenieść się na ceny.

To chyba dobrze ? I wcale nie musi się przełożyć na ceny - odpada koszt pośredników. InPost sie cieszy, zwiększył wartość 10-krotnie od zakupu przez fundusze. I dalej zwiększy :)

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Teraz, Tyfon79 napisał:

Już od jakiegoś czasu mam wrażenie, że poczciwy choć nowoczesny przecież sztywny HT to już rower nie do jazdy tym bardziej w naszym nizinnym kraju.

Problem w tym że sztywne HT mocno ewoluowały. Owszem, niższe modele to ciągle uniwersalne górale, ale chcesz coś z górnej półki, z lepszym osprzętem, właśnie w góry czy coś? Wybieraj miedzy XC a trail. Jeden na maratony, drugi bardziej nastawiony na zjazd, na asfalcie będzie już mniej fajnie. Jedyną opcją jest kupować niedrogie górale i nieco ulepszać hamulce, amortyzator, napęd. 

8 godzin temu, Giovanni_Cigno napisał:

Żeby ceny zaczęły spadać, to musiałaby być na rynku nadwyżka podaży w stosunku do popytu, a jeszcze na dodatek towar powinien mieć tendencję do psucia się/tracenia właściwości w miarę czekania na nabywcę. Rowerom to nie grozi, nie zgniją czekając w magazynie rok, dwa czy trzy.

Tak to może brzmieć na lekcjach ekonomii, czy przedsiębiorczości ;) 

Sklepy/magazyny nie są z gumy, budżet firm też - a nie chcesz wypaść z obiegu to kolejny modelowy rocznik puka do drzwi. Dwa - mając w sklepie rocznik 2020 na wyprzedaży, i rocznik 2021 w cenie katalogowej ciężko sprzedać ten drugi. Ludzie już w sezonie pytają kiedy będzie taniej, kiedy wyprzedaże, kiedy cośtam. "Bo oni w sezonie nie muszą mieć, kupią sobie pod koniec wakacji". Nie wiem skąd takie podejście się bierze ale jest. A jesienią? Jest zdziwienie że najbardziej chodliwe modele i rozmiary dawno sprzedane i brak promocji :D 

Aczkolwiek z drugiej strony sklepy są po roku 2020 wysprzątane z wszystkiego co miało dwa koła i jechało do przodu - z racji ograniczenia sportów drużynowych, wszelkich innych ograniczeń, chęci codziennej, indywidualnej komunikacji rowery się wyprzedały. Więc teraz możliwości produkcyjne i uzupełnianie braków komponentów są jedynym co warunkuje zapełnienie sklepów. 

Ceny mogą odstraszać - ale parcie na rowery dalej jest duże. Popyt pozostał.

Ludzie lepiej zarabiają, nawet najniższa krajowa skoczyła, mają jakieś oszczędności - więc może nie w cenach katalogowych ale pójdzie. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Teraz, MikeSkywalker napisał:

Jedyną opcją jest kupować niedrogie górale i nieco ulepszać hamulce, amortyzator, napęd. 

I koła :)

Teraz, MikeSkywalker napisał:

"Bo oni w sezonie nie muszą mieć, kupią sobie pod koniec wakacji". Nie wiem skąd takie podejście się bierze ale jest.

Z dobrze rozumianej oszczędności :) W normalnych latach działa. 

Teraz, MikeSkywalker napisał:

Ludzie lepiej zarabiają, nawet najniższa krajowa skoczyła, mają jakieś oszczędności

A w bankach niedługo ujemne oprocentowanie lokat. Na wakacje nie jeździmy bo pandemia. To trzeba coś kupić :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

No a ile ma mieć marży? Kupiłem dwa Krossy. Pierwszy katalogowo 5k, zapłaciłem 4k, drugi odpowiednio 4900/4100 zł. A jeszcze na tym zarobili.

Trzeba mieć naprawdę dobry serwis drogiego sprzętu, żeby tylko z tego się utrzymać, a i to przy określonych warunkach.

Co do Graveli. Według mnie fajna sprawa, sam kupiłem. Szosa mnie zbyt ograniczała jeżeli chodzi o trasy, a MTB było zbyt wolne. Geometrie są różne i można kupić coś xo wiele nie będzie ustępowało szosie, a w lekki teren też wjedzie. Tyle że teraz już zaczynają się kombinacje i ostatnio widziałem Gravela z opuszczaną sztycą.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

16 minut temu, grzechu2410 napisał:

według mnie dużo , bardzo dużo ..

A ile byłoby właściwie? 300 zł na każdym rowerze? 

Marża bardzo nieznacznie zmienia się wraz z ceną roweru, oscyluje na podobnym poziomie dla całej gamy i dla większości rowerów w sklepach. Więc jest adekwatna do ceny roweru który oglądałeś. 

Często kilkanaście, a nawet kilkadziesiąt tysięcy kosztuje comiesięczne opłacenie lokalu. Więc tyle sklep musi zarobić żeby w ogóle istniał. 2 tysiące na jednym rowerze to kropla w morzu. 

Ale takie podejście jest w narodzie (albo narodach). Płacenie za materiały jest okej, za wyprodukowanie czegoś tak samo, ale za usługę, czy już w ogóle marżę w sklepi? Toż to rozbój, prywaciarze, itd itd. 

Nie piszę tego jakoś personalnie, mówię z doświadczenia. Nie jest problemem wydać dyszkę za czteropak, 25 za flaszkę wódki, 50 zł za łańcuch, 100 zł za lampkę itd. Ale 30 zł za pizzę już tak "ooo to pół kilograma mąki, parę plasterków salami i trochę pomidorów, to ja to mam w sklepie za dyszkę". Tak samo 50 zł za serwis roweru? Nie da się coś taniej? Przecież to chwila roboty była, to ile Pan bierze za godzinę, 50 zł? Ja mam mniej :whistling:

Problem z docenieniem usług, handlu czy w ogóle wycenieniem wartości niematerialnych jest poważny i pewnie nieprędko się zmieni. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zarchiwizowany

Ten temat przebywa obecnie w archiwum. Dodawanie nowych odpowiedzi zostało zablokowane.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...