Skocz do zawartości

[Rosja] przekraczanie granicy


geodan

Rekomendowane odpowiedzi

Czy ktoś z kolegów i koleżanek przekraczał z rowerem ostatnio granicę Polsko Rosyjską bo o ile sytuacja pozwoli zamierzam to z grupą kolegów zrobić w przyszłym roku . Czy na granicach są duże kolejki czy celnicy jakoś szczególnie traktują sakwiarzy . Z góry dziękuje za wszystkie podpowiedzi

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 3 tygodnie później...

Przekraczałem granicę z Rosją w Obwodzie Kaliningradzkim,  Gronowo-Mamonowo. To małe przejście graniczne, długiej kolejki nie było. Jak jest kolejka to zawsze jest dylemat czy stać za samochodami czy jechać na czoło stawki. W razie czego możecie pojechać przed auta i zobaczyć może Wam machną i puszczą jakoś bokiem, albo z pieszymi odprawią. Możecie też podjechać do butki i zapytać czy stać w kolejce. U nas wszystko odbyło się sprawnie, bez problemów i bez przysłowiowego trzepania, nawet sakw nie trzeba było otwierać. Z tego co pamiętam trzeba było wypełnić jakąs kartę meldunkową. Na tej karcie powinna chyba znaleźć się pieczątka obiektu w którym się nocowało bo wjeżdżając do Rosji na wizie turystycznej trzeba było mieć jakiś voucher turystyczny albo zaproszenie od rodziny lub znajomych. Tą kartę meldunkową trzeba było pokazać potem przy wyjeździe, ale my rzadnej pieczątki tam nie mieliśmy (spaliśmy na dzikusa) i nikt się nie czepiał.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Kiedyś procedury były takie, że do przekroczenia granicy potrzebne były:

1. Paszport (ważny bodaj przynajmniej pół roku)
2. Wiza
3. Voucher turystyczny
4. Ubezpieczenie

Paszport wiadomo, wiza może być turystyczna lub biznesowa, ale biznesowo na rowerze to raczej słabo ;). W przypadku wizy turystycznej potrzebny był Voucher turystyczny, czyli takie poświadczenie że macie załatwiony jakiś pobyt, turnus, nocleg etc. Jeśli chodzi o ubezpieczenie to też nie mogło być "byle jakie", tylko z wybranych, uznawanych w Rosji firm.

To wszystko trzeba było załatwić przed wyjazdem, nie na samej granicy. Na granicy dawali do wypełnienia tylko tą kartę meldunkową o ile pamiętam to jedna jej część zostawała na granicy a drugą część zabierło się ze sobą i trzeba było pokazać przy wyjeździe. To ogólnie chyba dość martwy przepis, ale formalnościom musi stać się zadość. Tak czy siak nikt w tej karcie meldunkowej żadnych wpisów czy pieczątek nie sprawdzał. Spaliśmy na dziko, w namiocie na parkingu w Zielonogradsku.

My to wszystko załatwialiśmy przez biuro turystyczne, za wszystko razem (wiza, voucher, ubezpieczenie) zapłaciliśmy chyba niecałe 350 zł od osoby, o ile pamiętam. Oczywiście w cenę wliczone było załatwienie tych wszystkich formalności. Można było to załatwiać samemu, pewnie byłoby trochę taniej.

Nie wiem jak to wygląda teraz. Jakiś czas temu wprowadzili e-wizy co trochę upraszcza sprawę, ale nie wiem jak wyglądają kwestie vouchera i ubezpieczenia. Wiza jest chyba jednorazowa, a wystąpić po nią można 1 raz na 2 tygodnie więc jeśli np. chcielibyście pojechać przez Kaliningrad na Litwę i wrócić tą samą drogą to przed upływem 2 tygodni trudno będzie wrócić. Nie wiem czy to wszystko jest aktualne, zwłaszcza teraz w erze Covidu.

A dokąd się wybieracie do Kaliningradu czy gdzieś dalej? My jechaliśmy do Tallina.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

No docelowy plan jest właśnie taki żeby dojechać do Talina i zaliczyć wszystkie trzy republiki bałtyckie i kawałek Rosji.

Zastanawiam się tylko nad opcją z Talina bo ponoć z pociągami średnio to tam wygląda a Wy jak wracaliście

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Rowerami dojechaliśmy do Tallina. Z Tallina promem do Helsinek i z Helsinek promem do Gdyni (armator Finnlines), ale z tego co się orientuję ten prom już nie pływa w wersji pasażersko - towarowej, a jedynie towarowej więc raczej tą drogą nie wrócicie, chyba że coś się zmieniło.

Jeśli będziecie mieli dużo czasu to proponowałbym Wam przeprawić się z Tallina do Helsinek, z Helsinek pojechać do Turku, potem przez Wyspy Alandzkie "przeskoczyć" do Szwecji. Można to zrobić od strony północnej lub południowej. Jeśli miałbym wybierać to wybrałbym północą, tak żeby przejechać sobie przez wyspę Brando, wówczas musielibyście z Turku udać się do Vuosmainen (a jeśli od południa to do Galtby na Korpo). Po Wyspach Alandzkich przemieszczacie się promami, są promy linowe które pływają w tą i z powrotem i są też promy pływające od wyspy do wyspy, możecie wysiadać, zwiedzić i zabrać się kolejnym promem. Kiedyś takie coś kosztowało bodaj 5 euro i można było pływać do woli, na jednym bilecie. Z Wysp Alandzkich do Szwecji można popłynąć z Mariehamn lub z Eckero. Z Eeckero będzie trochę dalej bo prom przypływa na północ od Sztokholmu. Ze Sztkoholmu jedziecie do Nynashamn i stamtąd promem do Gdańska. Oczywiście można też bezpośrednio z Helsinek do Sztokholmu. Prom z Helsinek (nie wiem czy każdy) ma przystanek w Mariehamn na Wyspach Alandzkich więc jest też taka opcja żeby wysiąść sobie w Mariehamn i pojeździć po Alandach... kombinacji jest trochę, ale nie wiem czy i jak to funkcjonuje w okresie Covidowym, my byliśmy w erze daleko przed-covidowej.

Jechaliśmy z Gdyni przez Obwód Kaliningradzki, Mierzeją Kurońską do Kłajpedy, stamtąd na szago przez Możejki i Jegławę do Rygi. Dalej wzdłuż wybrzeża do Parnawy na wyspy Muhu, Saaremaa, Hiiummaa, potem Hapsalu i Tallin. Gdyby bylo więcej czasu trasę Kłajpeda - Ryga poprowadzilibyśmy wzdłuż wybrzeża przez Połag, Lipawę i Windawę. Nam jednak zależało na wyspach estońskich bo stąd w zasadzie wziął się cały pomysł na wyprawę, jako że wcześniej byliśmy na Borholmie, Gotlandii i Wyspach Alandzkich.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zarchiwizowany

Ten temat przebywa obecnie w archiwum. Dodawanie nowych odpowiedzi zostało zablokowane.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...