Skocz do zawartości

[opony] rocket ron czy smart sam


jovanna

Rekomendowane odpowiedzi

potrzebuje pomocy bo jestem w rozkroku :) musze wymienic opony bo moje wyłysiały - to chyba dobrze, bo oznacza ze trochę jeżdzę. kocham jazde po lesie i do tego potrzebuje opon :) jary, zjazdy, podjazdy, torche błotka, korzenie, piasek, kamienie. srednio w sezonie wiosenno-letnio-jesiennym robie okolo 400 km miesieczne, szalu nie ma ale dobre i to. do tej pory miałam rocket ron. moj rower to: scott contessa scale 27.5.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

rocket ron jest ok, nie wiem dokładnie co to za model - były przy zakupie roweru. ogólnie odpowiada mi tego typu bieżnik, z tym że może mógłby być ciut agresywniejszy. łysienie opon mnie nie przeraża, będę najwyżej częściej wymieniać :P  smart sam mułem? jesli w terenie to nie lubie, bo przy ostrych zjazdach moze mnie przewracac.. vittoria barzo? nie znam.. widzę, żę im dalej w las.. :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Przecież to dwie różne opony.

Rocket: lżejszy, szybszy. dzielniejszy w terenie, mniej trwały, sugerowany chyba raczej bardziej na przód.

Sam: zdecydowanie większa trwałość, obojętne czy z przodu czy z tyłu, kosztem zmniejszenia wszystkich parametrów będących przewagą Rona. 

 

Na forum chyba za bardzo Schwalbe nie lubimy, sporo narzekań. Lubimy za to Continentala, Vittorię właśnie... a każdy producent ma spektrum opon dla każdego...

 

 

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Kto nie lubi ten nie lubi, Ron obok Burtów to moje ulubione opony XC (jeszcze nie trafiłem na te mityczne krzywe) - lekkie i szybkie - jak człowiek obyty, miękka guma (i b.dobrze) więc ścierają się szybko - asfaltowi mówią nie. Ale jak ktoś "w nie umie" to się odwdzięczają.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

mamy Rocket Ron'y na jednym z rowerów XC

Powiem krótko albo i nie krótko... Najlepsze opony do aktualnych warunków w lesie (jeździłem w XC na Fast Trak, X King, Race King, Ikon). Naprawdę świetnie trzymają na wilgotnej leśnej nawierzchni, na każdym podmokłym, błotnistym podłożu. Świetnie trzymają się tego, co może zaskoczyć nas pod mokrymi liśćmi. Jak bardziej sucho, też świetnie. Na pewno w mojej ocenie, dające większą pewność od X Kingów. Ikon w takich warunkach nie mają do nich podejścia ;) 

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

A ja na RoRo (Addix Speed) jeździłem może 2 razy po zakupie nowego roweru, bo był w nie fabrycznie wyposażony. Po tych dwóch jazdach znalazły nowego właściciela, bo dla mnie były tragiczne. Z opon na których jeździłem tylko nowy Racing Ralph jest od nich gorszy. Prędko się ze Schwalbe nie przeproszę, również ze względu na fatalną jakość tych opon, z roku na rok coraz gorszą.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ze współczesnymi terenowymi Schwalbe nie mam kontaktu. RaRa i NN mam jeszcze z 2012 w wersji performance, zwijane. Najpierw poszła ścianka w jednej NN, a w tym roku jedna RaRa zrobiła się krzywa i jak ją próbowałem ułożyć w obręczy, to ją wywaliło przy 4 bar. Przyczyną prawdopodobnie był pęknięty/załamany rant.
Przypuszczam, że wiek zrobił swoje, bo bieżnik jeszcze ok przy przebiegach rzędu 4,5k i 7k.

Marathon Racer, performance zwijana 2011. Wytrzymały do końca 2016, zaczęły pękać na bokach, pruć się. 8,6k nabite.
Maraton Mondial, evo zwijane, 2017. Trzymają się bardzo dobrze, jak na razie nie widać oznak zużycia oprócz częściowo wytartego bieżnika. Nabite 13,8k i będzie rosło, przekroczenie 15k nie powinno być problemem, a pewnie dadzą radę więcej.

Ja mam pewny sentyment do Schwalbe, bo to były moje pierwsze lepsze opony, no i na obręczy siadły za pierwszym razem idealnie.
Po NN przyszły WTB Vigilante i te nie chcą się dobrze ułożyć, zawsze gdzieś lekko biją. Kendy Klondike też nie bardzo, plus widać niedostatki w wykończeniu (np. zbyt głęboko osadzone kolce).
Bontragery XR3 Team Issue, teraz nie pamiętam ale chyba dobrze się układają. Problemem są tutaj przede wszystkim obręcze przystosowane do bezdętki. Sporo trzeba się namęczyć, żeby zdjąć, sporo ciśnienia nabić, żeby weszły prawidłowo do końca (stąd te 4 bar przy RaRa ;) ).

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

18 godzin temu, jovanna napisał:

wychodzi na to ze muszę sobie drugi rower kupić i z roboty zwolnić żeby testować testować testować

Nikt nie mówił, że hobby jest lekkie dla portfela i czasu ;)
W ramach rozwoju cyklozy możesz dorobić się dwóch kompletów opon, szybkich na suche warunki i bardziej agresywne na mokre. Potem dochodzisz do wniosku, że przekładanie opon, to za dużo roboty, więc kupujesz drugi komplet kół. Ale nadal przekładanie tarcz hamulcowych i kasety, też nie jest łatwe i szybkie - portfel znowu cierpi. A tak w zasadzie, to może jednak złożyć drugi rower? ;)

Niestety ale żyjemy w czasach, gdzie wybór jest zbyt duży. Kiedyś człowiek się cieszył jak cokolwiek dorwał, teraz cierpi na syndrom "a może mogłem lepiej wybrać".
Jeżeli obecnie nie mają jakichś konkretnych wad, to bierz takie same. Konkretny typ powinien być opisany na boku opony.

Jak chcesz kombinować i szukać czegoś owego, to zastanów się czego obecnym brakuje. Czy są za ciężkie, za wolno się zbierają, dają zbyt duże opory - czyli chcesz jeździć szybciej i dynamiczniej? A może za słabo trzymają, są mało przewidywalne na błocie, na ostrych podjazdach, zjazdach, słabo idą po piachu - brakuje przyczepności, chcesz bardziej techniczne trasy, bardziej agresywny styl?
Popatrz też w jakim terenie jeździsz, co najbardziej utrudnia jazdę, a co dajesz radę nadrabiać umiejętnościami. Jakie podłoże spotykasz najczęściej.

Tak jak patrzę po mapach to lasy między Płockiem a Włocławkiem raczej płaskie, głównie piaszczyste sosnowe. Moim zdaniem w jakieś super agresywne opony nie ma sensu iść ale to ty wiesz po czym jeździsz i co najbardziej przeszkadza.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

tak, jeżdżę tez po tamtej stronie wisły również, ale zdecydowanie bardziej kręci mnie druga strona rzeki, czyli brudzenski park krajobrazowy bo bardzo blisko mieszkam. tedy tez prowadzone są trasy triathlonu, bike maratonów itp. dla mnie te opony które mam są wystarczajaco lekkie, lubię tez ze są dosyć miękkie. teraz najbardziej brakuje mi chyba trzymania przy kamienistych i błotnistych zjazdach i podjazdach. ale może wyjazd do rumunii dał im w kość i trochę wyłysiały. jeśli chodzi o przekładanie opon czy kół to wogole nie wchodzi w grę, chyba ze moim panem w serwisie..  

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

No to kwestia czy to zużyte opony, czy pora roku.
Pierwsze, to wiadomo - wymienić na nowe.
Drugie, to już można różnie podejść. Jest jak jest i ćwiczyć panowanie nad rowerem, przyjąć to jako wyzwanie, dodatkowy element zabawy. Dać agresywniejsze ale kosztem oporów, jak będzie sucho i twardo nie będą tak dobrze szły.

Ja poszedłem w dwa komplety. Nie bawię się w zmianę w zależności od pogody ale jak przychodzą jesienne błota, wyjazd w góry, czy częstsze wypady w pobliskie lasy, a nie dłuższe trasy, to zakładam te agresywniejsze. Jeżeli jest okres suchy, dalszych wypadów w łatwiejszy teren, to zakładam te z drobniejszym bieżnikiem, z mniejszymi oporami.
Wypada takich z mian w roku kilka (jakbym nie był leniwym to więcej ;) ). Zmianę na szybko chyba tylko raz robiłem między przedpołudniowym i popołudniowym etapem jazdy na orientację. Założyłem z przodu NN zamiast RaRa. Szedł deszcz i spodziewałem się błota, tyłu już mi się nie chciało robić.

A umiejętność zmiany opony, to dla mnie podstawa. Jak mi pośrodku niczego strzeli guma, to muszę w stanie sam to ogarnąć zmieniając dętkę, czy ją łatając.
Jeżeli obręcze nie są jakieś dziwne, to zazwyczaj wszystko dosyć łatwo idzie. Kwestia sensownych łyżek i odrobiny wprawy, czasami sztuczek typu mydło/płyn do mycia dla lepszego poślizgu i łatwiejszego ułożenia obręczy.
Problemy zaczynają się przy systemach bezdętkowych. Ja mam koła przystosowane i za pierwszym razem chciałem zdjąć firmowe opony, to myślałem że są wklejone, tak mocno były osadzone w rancie obręczy. Założenie też bardzo trudne (kilka łyżek połamałem lub inaczej zniszczyłem), potem żeby weszła na miejsce też trzeba się sporo napracować lub dowalić ciśnienia. Jak na razie na dętce jeżdżę, więc nie wiem czy zabawa z mleczkiem to dużo więcej roboty czy nie.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zarchiwizowany

Ten temat przebywa obecnie w archiwum. Dodawanie nowych odpowiedzi zostało zablokowane.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...