Skocz do zawartości

[4500 zł] Rower MTB / cross dla amatora


Dirian

Rekomendowane odpowiedzi

Cześć, chcę kupić rower MTB lub cross do jazdy głównie po mieście i mało, w najgorszym wypadku średnio wymagających terenów leśnych / nadmorskich. 

Mam 187 cm i ok 87 kg.

Budżet to 4500 zł, nie chciałbym go przekraczać. Zależy mi na tym żeby rower nie był zbyt ciężki, bo będę go czasami musiał wnosić na 4. piętro w bloku.

Prosiłbym o propozycję nowych modeli ze sklepów, ale ewentualnie też podanie za czym używanym warto rozglądać się w tym budżecie.

Sam znalazłem coś takiego - https://bikepark24.pl/Rower-Cube-Acid-bluegreynorange-2020.html - jest to w ogóle warte tych pieniędzy (3900 zł)? Zupełnie się nie znam.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie zastanawiałeś się nad gravelem?
Za około 3500 zł masz Krossa Eskera 2.0 ważącego ~10 kg w którym nie musisz się martwić serwisowaniem amortyzatora (w tym budżecie i tak co najwyżej bardzo średniego).

Znajomy ma i pomyka tym rowerem trasy 150-250 km tempem wyścigowym - ma nogę, to fakt, ale chodzi mi tu o to, że choć to "niższa półka" to jest wystarczająca. Rower od razu ma dosyć szerokie kapcie a pozwala wrzucić jeszcze szersze.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@lukasamd IMHO propozycja sensowna, ale w Polsce trwa w najlepsze "kult mtb" i mało kogo przekonasz, że to nie jest najlepszy możliwy rower jeśli nie jeździsz na serio w terenie :)

Z drugiej strony nie każdy lubi baranka, itp., ale są rowery z kategorii urban/fitness własnie do takiego tłuczenia po mieście, a i na polnej czy leśnej drodze przeciętny Kowalski poradzi sobie na nich z palcem w... nosie. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Cześć, dzięki za propozycje. Przyznam, że nie rozważałem takiego sprzętu. Nie chodzi mi o kult mtb, nie mam żadnych uprzedzeń. Ostatnio na rowerze jeździłem z 10 lat temu, miałem MTB od Krossa (Level A6 bodajze) i byłem zadowolony, stąd znów myśli o podobnym sprzęcie.

Ten gravel wygląda ciekawie (waga jednak jest dużym plusem), zastanawia mnie jednak ten brak amortyzatora - czy nie wpływa to mocno na komfort jazdy po nierównościach? Wiadomo, nie będę śmigać po jakichś skomplikowanych terenach, niemniej jakieś krawężniki, korzenie, nierówne szutrowe ścieżki - tego zawsze jest sporo.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Teraz, Dirian napisał:

zastanawia mnie jednak ten brak amortyzatora

Odpowiedź brzmi - to zależy :D 

Jest cała masa osób, dla których pęknięcie w asfalcie czy krawężnik to już powód do rozglądania się za rowerem z pełnym zawieszeniem i oponami 2,5", tak samo jak jest cała masa osób które w tych samych warunkach jeżdżą delikatną szosą na laczkach 25c.

Amortyzator służy do polepszenia trakcji w trudnym terenie, a dla przeciętnego Kowalskiego stał się elementem poprawiającym wygodę. W budżetowych rowerach to nawet nie jest amortyzator tylko atrapa oparta na kawałku sprężyny i prostym ślizgu bez żadnego tłumienia i możliwości jakichkolwiek ustawień pod siebie, a mimo to jest rzeczą pożądaną przez wspomnianego Kowalskiego. Jeśli poruszasz się po w miarę płaskich i twardych nawierzchniach to amortyzator to tylko zbędne obciążenie, często ludzie najpierw koniecznie go chcą a potem blokują bo jednak "się buja" jak chcą depnąć. Oczywiście nie będę przekonywał na siłę, bo to trzeba swoje niestety wyjeździć na różnych sprzętach i w różnych warunkach żeby mieć porównanie :) 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@m0d dlatego moim zdaniem warto dawać ludziom znać o innych typach - wiele z nich nie zna graveli, a mogłyby być o wiele lepsze, niż to, co miały na oku. W okolicy kilka osób jeździ na gravelach, jest spora grupa ludzi amatorsko jeżdżących na rowerach i jak organizujemy się na jakiś wspólny, większy wypad to zawsze padają pytania: jak się tym jeździ, czy lekkie itd :) I w efekcie ludzie stopniowo przesiadają się na gravele bo nie widzą sensu ciężkich, wymagających pod względem konserwacji MTB - no chyba, że ktoś lata po singlach, na maratony itd. Wtedy jak najbardziej. Na szczęście buców wyznających "kult jedynego słusznego MTB" jest naprawdę mało a ludzie tacy jak jeżdżą, to raczej nie w takich przyjemnych grupach. 

 

@Dirian już poprzednik dobrze to opisał. Ja od siebie dodam, że jeśli kupować rower z bieda-amorem a ze sztywnym, to na jedno wychodzi. Sam śmigam na przełajówce skrojonej na szosę/gravela (w zalezności na co mnie najdzie ochota) już prawie cztery lata i jakoś nadgarstki mam na swoim miejscu. Jaaasne, jeśli ktoś potraktuje to jako zamiennik MTB na wielkich balonach i swiadomie poleci na korzenie, to szybko się zniechęci, bo to miłe nie będzie. Rower taki jak najbardziej radzi sobie w lekkim terenie, po prostu trzeba nauczyć się omijać co większe dziury i/lub pracować nieco ramionami (zwykłe rozluźnienie chwytu działa cuda). Na szutrach też problemu nie ma. Jak dla mnie pomyłką są single, jakieś techniczne zjazdy itd. - próbowałem, ale to nie to, tutaj lepszy jest MTB. Inna sprawa, ile takich technicznych odcinków się jeździ, a ile to asfalty (o róznej jakości) / szutrówki / dojazdówki itd? Na ogół większość. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Teraz, lukasamd napisał:

Jaaasne, jeśli ktoś potraktuje to jako zamiennik MTB na wielkich balonach i swiadomie poleci na korzenie, to szybko się zniechęci, bo to miłe nie będzie.

To ja z tych dziwnych co to gravelem na gumach 40c po lesie, okolicznych trasach mtb, itp. :P Oczywiście trzeba brać poprawkę, że mieszkam na Mazowszu i jeżdżę zupełnie bez napinki na "wyniki". Jakbym miał się ścigać w tutejszym terenie pewnie byłby to w miarę lekki HT XC, może też na sztywnym widelcu, ale że tego nie robię to na gravelu jest zabawniej i ciekawiej i dodatkowo nie ma się wrażenia jazdy czołgiem jak się wyskoczy na asfalt czy szuter. Gravelem byłem też na Jurze, ale w prawdziwych górach jeszcze nie.

A wracając do tematu żeby coś jeszcze podpowiedzieć autorowi, to jak potrzebowałem roweru czysto komunikacyjnego (dojazdy do roboty przez miasto, wycieczki) to sprawiłem sobie Marina Muirwoodsa. I coś w tym stylu bym szukał, tylko lżejszego wedle wymagań. Muirwoods jest niemal niezniszczalny i wręcz idealny dosłownie do "tłuczenia" po mieście, a i pod miastem sobie poradzi, ale to stalowa rama i całość nieco waży, choć nadal nieco mniej niż prosty cross. A jeśli byłaby chęć na rower z barankiem to oczywiście czemu by nie gravel. Minus taki, że to jest od 2-3 lat gorący temat i takie rowery potrafią swoje kosztować zupełnie za nic porównując je do szos czy przełajów podobnej klasy i na podobnym osprzęcie. No i oczywiście zawsze znajdzie się ktoś twierdzący, że to tylko wytwór marketingu. Bo na asfalcie trochę gorszy od szosy, a w ternie od mtb, czyli do niczego ^_^

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zarchiwizowany

Ten temat przebywa obecnie w archiwum. Dodawanie nowych odpowiedzi zostało zablokowane.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...