Skocz do zawartości

[piraci drogowi] a życie na dwóch kółkach


Fordern

Rekomendowane odpowiedzi

Dzień dobry,

11. września miałem następującą sytuację:
włączałem się rowerem do ruchu - z wyjazdu spomiędzy budynków (w tym tego, w którym mieszkam) naprzeciwny pas jezdni. Zatem tak jak zwykle, poczekałem na opustoszenie trasy i zacząłem manewr. Po mniej więcej sekundzie, kiedy byłem w połowie jezdni, usłyszałem z prawej strony zza zakrętu dudnienie pół-sportowego (jak najlepiej określić limuzyny typu BMW wykorzystywane do rajdów w mieście?) auta. Nie miałem za bardzo czasu na identyfikowanie marki (jedyne co pamiętam - to, że jak mi się zdaje - samochód był koloru czarnego), bo zająłem się ucieczką na chodnik w kierunku prawie prostopadłym. Gość w obszarze zabudowanym, z ograniczeniem prędkości jechał... może z 80+, co w tym rejonie, w godzinach wieczornych (19.20) jest powszechne, bo przed wjazdem do dzielnicy jest się gdzie rozpędzić - szeroki, długi odcinek jezdni, a przecież jak powszechnie wiadomo, który cwaniak, któremu rodzice kupili fajny wóz, by zwracał uwagę na ograniczenia (dodam, że w razie zderzenia, kilka moich fragmentów wylądowałoby na latarniach po dwóch stronach jezdni).

W chodnik uderzyłem pod kątem mniejszym niż 90 st., dzięki czemu nie zmasakrowałem roweru i nie przywaliłem w murek naprzeciwko. Zamiast tego, obaliłem się na beton, czego skutkiem było trochę pozdzieranej skóry na prawym przedramieniu, biodrze oraz stłuczenia - kolana i biodra. Sprawca zamieszania nawet nie przyhamował, ale dodał gazu i zniknął.

Powiem szczerze, że byłem w lekkim szoku, ale jak się pozbierałem, to zadzwoniłem na 997 (który to numer odebrała operatorka 112).

I tu się zaczyna pierwszy problem: poinformowano mnie tam, że muszę to zgłosić OSOBIŚCIE na komendę (byłem na tyle sprawny, żeby dotrzeć na komisariat), na co z opuszczonymi rękoma, ale się zgodziłem.

(Przy czym okazało się, że siedzibę komisariatu przeniesiono, zatem muszę wybrać się w inny rejon miasta).

Drugi problem: na komisariacie, na moją sugestię, że może w tamtej okolicy jest jakiś monitoring, dyżurny w portierni dał mi do zrozumienia, że na pewno go tam nie ma, jeżeli nie znam marki/numerów etc., to nie ma sensu nic robić; mogę się zgłosić bezpośrednio do Komendy Miejskiej, gdzie obsługują zdarzenia drogowe, jeżeli lekarz wykaże mi jakieś większe uszkodzenia.

Kiedy wróciłem do domu, okazało się, że dolegliwości bólowe w kolanie są jednak dość intensywne, tylko z jakiegoś powodu nie czułem bólu, jest opuchlizna i zmniejszona ruchomość kończyny - jakiejś bardzo wielkiej tragedii nie ma, ale chyba się wybiorę do ortopedy żeby sprawdzić, czy uraz nie zostanie ze mną na dłużej (lub dużo dłużej). Doszło do mnie też parę rzeczy:

1) Operatorka powinna (chyba, bo się mogę mylić) wysłać patrol na miejsce zdarzenia, który poszuka świadków (był w okolicy jeden gość na przystanku - ale z daleka wyglądał mi na jakiegoś menelka) - a nie stwierdzać coś, w stylu: "co ja panu pomogę".

2) Dyżurny chyba w duchu się modlił, żeby w okolicy żadnych kamer nie było - no cóż, mniej obowiązków, mniej pracy a ta sama płaca, a nie daj Boże czarnym samochodem mógł jechać synuś jakiegoś radnego/posła etc.

3) Jeżdżąc w Polsce po drogach publicznych rowerem w ruchu samochodowym, trzeba mieć chyba kamerkę sportową, dla dokumentowania takich zajść i to jest chyba jedyne zabezpieczenie na takie ewentualności.

Dodam, że miastem w którym sytuacja miała miejsce jest Wałbrzych, zatem może to tłumaczy programową bezsilność służb.

Podejrzewam, że jest to unikatowy przypadek, ale piszę o tym bo chcę się upewnić: czy nikt nie miał podobnych zajść - typu: "Sprawcy nie wykryto, bo nie"? Może mi coś umknęło, co zrobić powinienem, a czego nie zrobiłem?

Google Maps - miejsce, w którym sytuacja się rozegrała.

Oraz co artyści punk-rockowi sądzą o Wałbrzychu - piosenka.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Mod Team
3 godziny temu, Fordern napisał:

Sprawca zamieszania nawet nie przyhamował, ale dodał gazu i zniknął.

Ale w czym gość zawinił?

Brzmi to tak jakbyś po prostu usłyszał sportowy wydech i na tej podstawie przestraszony wjechał w krawężnik. Z tego co widzę na GMaps to pasy ruchu są tam dość szerokie a i łuk nie jest taki ostry i widoczność jest całkiem dobra. Zresztą gość i tak Cię ominął.

Rozumiem, że często kierowcy wykazują się brakiem intelektu i szacunku do rowerzystów, ale z tego opisu w ogóle nie wynika jakoby to była wina kogoś innego niż Twoja.

Oczywiście inną kwestią jest brak kultury i mimo tego, że pewnie widział to nie zatrzymał się pomóc, no i podejście służb...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

9 godzin temu, safian napisał:

Brzmi to tak jakbyś po prostu usłyszał sportowy wydech i na tej podstawie przestraszony wjechał w krawężnik. Z tego co widzę na GMaps to pasy ruchu są tam dość szerokie a i łuk nie jest taki ostry i widoczność jest całkiem dobra. Zresztą gość i tak Cię ominął.

Hm... To może niejasno się wyraziłem. Pewne rzeczy wydają się oczywiste kiedy się o nich pisze, może nie kiedy się je czyta, zatem dodam jeszcze: w połowie jezdni, kiedy usłyszałem sportowy wydech, obejrzałem się, i zobaczyłem czarny samochód nawalający na mnie. Oceniwszy jego prędkość stwierdziłem, że nie da rady zahamować (czego zresztą, jak mi się zdaje, nawet nie zaczął robić) i jedynym wyjściem jakie mam jest napierać na chodnik, inaczej by we mnie uderzył. Pasy jezdni są szerokie i widoczność jest dobra? I o to mi mniej więcej chodzi: kiedy wjeżdżałem na ulicę, z żadnej strony akurat nic w zasięgu wzroku nie było, zatem wydaje mi się, że musiał jechać dość... _szybko_. I nie wiem czy widział co się stało, bo kiedy wylądowałem na chodniku, był już względnie daleko z drugiej strony. Poza tym, gdyby jechał wolniej, zaobserwowałbym przynajmniej markę samochodu. Ponadto: na tym odcinku prędkość jest ograniczona do 40km/h, a gość, jak pisałem, jechał co najmniej 2x tyle. A czemu? Bo dojazd do tego rejonu wygląda tak, (długi, szeroki, prosty odcinek - może skoro jezdnia była pusta stwierdził, że nie ma potrzeby zwalniać?). Regularnie odbywają się tam rajdy (oraz wyprzedzanie na trzeciego i CZWARTEGO - wyprzedzanie dwóch aut, kiedy z naprzeciwka jedzie trzecie połączone z przejazdami po podwójnej ciągłej i pasie wyłączonym z ruchu). Ścigają się zwłaszcza w nocy, o czym policja wie, i raz na ruski rok stawia tam patrol z radarem (podejrzewam, że wskutek skarg mieszkańców z okolic), ale jak mi się wydaje - nie pomaga to wiele.

***

Powiem szczerze, że tak się w ten jakże ciekawy temat zaangażowałem, że widząc problem z przekazaniem swojego stanowiska, że po nierównej walce z programem graficznym, zrobiłem małą infografikę: linia czarna - jak chciałem jechać; czerwona - jak pojechałem; brązowa - jak jechało czarne auto.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

5 minut temu, Fordern napisał:

***

Powiem szczerze, że tak się w ten jakże ciekawy temat zaangażowałem, że widząc problem z przekazaniem swojego stanowiska, że po nierównej walce z programem graficznym, zrobiłem małą infografikę: linia czarna - jak chciałem jechać; czerwona - jak pojechałem; brązowa - jak jechało czarne auto.

...którą mogę dodać tylko cytując siebie.

bitmap.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Operator wyślę do Ciebie patrol jeśli sprawca jest na miejscu. W innym przypadku powinieneś zgłosić zdarzenie na komisariacie.

Inną kwestią jest co właściwie chcesz zgłosić? Kamera na rowerze w tej sytuacji nic by nie zmieniła. Prędkości pojazdu nie zmierzysz i jej nie udowodnisz, a jedyne co możesz udokumentować to niewłaściwe włączenie się do ruchu oraz jazdę po chodniku.

Wspomniałeś o godzinach wieczornych - kiedy poruszasz się prostopadle do jezdni tak jak Ty (albo gdy ścieżka rowerowa przecina ulicę) rowerzyści nawet posiadający oświetlenie przednie i tylne, z boku są naprawdę słabo widoczni.

Pozostaje jeszcze sprawa, że znasz miejsce, wiesz, że jest niebezpieczne to może warto znaleźć inny, lepszy wariant włączania się do ruchu?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

18 minut temu, maklakiewicz napisał:

Inną kwestią jest co właściwie chcesz zgłosić? Kamera na rowerze w tej sytuacji nic by nie zmieniła. Prędkości pojazdu nie zmierzysz i jej nie udowodnisz, a jedyne co możesz udokumentować to niewłaściwe włączenie się do ruchu oraz jazdę po chodniku.

Hm... Może jestem przyciemny, bo nie wiem o co chodzi - wyjeżdżam z drogi dojazdowej do budynku i chcę skręcić w lewo, zatem czekam żeby pierwszeństwa nie wymusić i wjeżdżam na jezdnię. Może trochę wektory przerysowałem na mapce? Raczej chodziło mi o zobrazowanie zamiaru niż pokazanie dokładnego przebiegu trasy (a "miszczem" grafiki wektorowej nie jestem). Jazdę po chodniku? Napisałem, że się rozbiłem o chodnik, nie na niego wjechałem - spadłem niego z roweru. A co chciałbym udowodnić.... Tutaj? Nic, jest taka kategoria, zachęcająca do dzielenia się takimi przemyśleniami, zatem z niej korzystam.

3 godziny temu, Mihau_ napisał:

Czyli wymusiłeś pierwszeństwo, wjechałeś na chodnik i się wywaliłeś.

Zatrudnij się w drogowce jako radar

Wymusiłem pierwszeństwo? A co, może świadkiem byłeś? Duchem Świętym jesteś? Widzę, że nic tu nie wskóram, a temu panu za taki bogaty wkład w dyskusję i przemyślenia głębokości Rowu Mariańskiego życzę podobnych przygód :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

10 minut temu, Fordern napisał:

Wymusiłem pierwszeństwo?

Skoro włączyłeś się do ruchu, skracając w lewo i nie zdążyłeś tego zrobić w prawidłowy sposób to czym to niby było? 

Może nie powinieneś się poruszać po drogach jeśli podstawowe przepisy wydają ci się absurdalne. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

A co powyżej piszę? Jezdnia była pusta, tzn., że był dość daleko. Nie zdążyłem tego zrobić w prawidłowy sposób - może miałem poczekać aż we mnie przywali? Podkreślam, musiałem nacisną na pedał bo by się ze mną zderzył, a wobec tego nie dałem rady skręcić.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

1 minutę temu, Fordern napisał:

Nie zdążyłem tego zrobić w prawidłowy sposób - może miałem poczekać aż we mnie przywali?

Miałeś stosować się do przepisów prawa drogowego, zasady ograniczonego zaufania i wszystkich rzeczy które obowiązują na drogach publicznych. To na Tobie jako włączającym się do ruchu ciąży obowiązek wykonania manewru w ten sposób aby nie przeszkadzać innym - również tym którzy łamią przepisy związane z ograniczeniem prędkości. Nikt nie napisał że kierowca to dżentelmen w meloniku, pewnie masz racje prosty ciul który ma wszystkich w du...ie, ale to niczego nie zmienia. Te "włączenie" jest niewygodne z mocno ograniczoną widocznością, należy bardzo uważać. Ty uważałeś za mało. Koniec. Spotkała Cię przykrość, rozumieją to wszyscy ale winą za tą przykrość nie możesz obarczyć wyłącznie kierowcy.

Edyta: Przyjmij do wiadomości fakt, że gdyby tam był policjant drogówki wracałbyś po tym zdarzeniu do domu z mandatem.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ok, dzięki, to jest pozytywny wkład w dyskusję, zupełnie odmienny od propozycji "Zatrudnienia się w drogowce jako radar". Czy dostałbym mandat? Jak najbardziej mogę to przyjąć do wiadomości. Zasada ograniczonego zaufania - oczywiście, i zwykle spodziewam się w tym miejscu, o tej porze rozpędzonych ciulów, ale kiedyś na tą jezdnię wjechać muszę, i zawsze, z ręką na sercu, robię to kiedy ich tam nie ma. Po prostu, tym razem, facts were stranger than fiction ;)

Pozdrawiam.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Mod Team
2 godziny temu, Fordern napisał:

Jezdnia była pusta, tzn., że był dość daleko.

Cmon, nawet te 90km/h = 25m/s, ile tam masz widoczności?

Podejrzewam, że spokojnie kilka sekund od zauważenia auta masz, a nawet jeśli jest tak źle to włączaj się do ruchu z miejsca o lepszej widoczności.

No i tak, jest to wymuszenie pierwszeństwa.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Mi po mapach googla wyszło trochę ponad 90m widoczności.
30m to jest do tego parkującego czerwonego.

21 godzin temu, maklakiewicz napisał:

Kamera na rowerze w tej sytuacji nic by nie zmieniła. Prędkości pojazdu nie zmierzysz i jej nie udowodnisz

Jak najbardziej się da oszacować prędkość pojazdu na podstawie nagrania. Nie zrobi się tego tak dokładnie jak radar ale nawet amatorsko da się przy dobrym nagraniu określić z błędem 10-15km/h.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W dniu 13.09.2020 o 11:56, Fordern napisał:

Po mniej więcej sekundzie, kiedy byłem w połowie jezdni, usłyszałem z prawej strony zza zakrętu dudnienie

Sekundę zajęło Ci przejechanie połowy jezdni. Potrzebujesz drugiej, może 1,5 aby łukiem prawidłowo dojechać równolegle do prawej krawędzi.

Załóżmy, że szerokość jednego pasa to 4 metry. Gdybyś w połowie jezdni miał prędkość 5 latka na rowerze biegowym, czyli ok 12 km/h to w ciągu sekundy przejechałbyś ponad 3 metry.

Z map google wygląda, że do zakrętu masz ok 100 metrów (chodzi mi o widoczność, a nie miejsce w którym zaczyna się zakręt). Jeżeli jesteś w połowie jezdni to widzisz już dalej niż w momencie włączania się do ruchu.

W dniu 13.09.2020 o 11:56, Fordern napisał:

jechał... może z 80+,

Niech będzie, że jechał 200 km/h, czyli w ciągu sekundy pokonywał ok 55 metrów. Nadal miałeś szansę uciec.

Jeżeli jechał 80km/h to jest 22 m/s to znaczy miałeś czas na ukończeniu manewru, rzucenie obelgą i zapamiętanie rejestracji.

Zapytaj sam siebie czy po prostu nie spanikowałeś?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

22 godziny temu, chudzinki napisał:

Ty tak na serio? A nawet jak masz takie zdolności to takie szacowanie tylko dla poprawy własnego samopoczucia.

Albo dla biegłego sądowego.
Tu nie ma wielkiej flozofii jak nie ma być super dokładnie dla sądu. Patrzysz na charakterystyczne punkty, mierzysz na mapie odległość, z filmu patrzysz ile czasu zajęło przejechanie. Dalej to już prosta matematyka droga/czas. Biegły zrobi to samo ale o wiele dokładniej, bo np. odległość zmierzy w terenie, lepiej wyznaczy punkty itp.

Jak się więcej jeździ z licznikiem, to też do pewnego stopnia można wyczuć prędkość. Nie na tyle, żeby stoją powiedzieć, że to 80km/h ale czy ktoś przekracza standardową prędkość to już tak. Przy wyprzedzaniu też widać o ile szybciej ktoś jedzie.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

23 minuty temu, zekker napisał:

Patrzysz na charakterystyczne punkty, mierzysz na mapie odległość, z filmu patrzysz ile czasu zajęło przejechanie.

Jedno pytanie: stojąc np. rowerem prostopadle do drogi jak długi odcinek drogi obejmie kadr?

 

 

23 minuty temu, zekker napisał:

do pewnego stopnia można wyczuć prędkość.

 

Dalej podtrzymuję swoje słowa:

23 godziny temu, chudzinki napisał:

A nawet jak masz takie zdolności to takie szacowanie tylko dla poprawy własnego samopoczucia.

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W dniu 15.09.2020 o 09:35, zekker napisał:

Mi po mapach googla wyszło trochę ponad 90m widoczności.
30m to jest do tego parkującego czerwonego.

Z chodnika widziałbym samochód zaparkowany przed sklepem (po prawej stronie, w górę jezdni), czyli po dokładniejszym wymierzeniu jest 56m (jak na załączniku), nie 30. Z jezdni widzę 64m.

W dniu 15.09.2020 o 13:02, maklakiewicz napisał:

Z map google wygląda, że do zakrętu masz ok 100 metrów (chodzi mi o widoczność, a nie miejsce w którym zaczyna się zakręt). Jeżeli jesteś w połowie jezdni to widzisz już dalej niż w momencie włączania się do ruchu.

Niech będzie, że jechał 200 km/h, czyli w ciągu sekundy pokonywał ok 55 metrów. Nadal miałeś szansę uciec.

[...]

Zapytaj sam siebie czy po prostu nie spanikowałeś?

Jeżeli o widoczność chodzi, to j.w. Nie wiem czy to, że będąc na jezdni widzę więcej aż tak wiele w tym przypadku zmienia, ale mniejsza z tym.

Nom... Trochę mnie zmroziło i spanikowałem, przy czym -

13 godzin temu, chudzinki napisał:

Jedno pytanie: stojąc np. rowerem prostopadle do drogi jak długi odcinek drogi obejmie kadr?

powiem tak: wtórnie rekonstruuję zdarzenia, zatem "prostopadle" to może trochę za dużo powiedziane; pisałem "prawie" prostopadle bo to raczej subiektywne wrażenie wynikłe z tego, że uderzyłem w krawężnik (a obrazek ma raczej charakter subiektywnie-ilustracyjny - nie rejestruję GPSem trasy przejazdu). Na co dzień mi się takie rzeczy nie przytrafiają, zatem byłem w lekkim szoku. Odruchowo wybrałem - jak mi się wydawało - najszybszy sposób dojechania do krawędzi jezdni - prawdopodobnie powinienem odbić bardziej w lewo, ale słuchając doniesień o pijanych/naćpanych etc. kierowcach i nie mając czasu się zastanawiać czy na pewno będzie próbował mnie wyminąć, postąpiłem w ten sposób. Tyle w temacie.

bitmap1.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W dniu 14.09.2020 o 13:18, abdesign napisał:

Miałeś stosować się do przepisów prawa drogowego, zasady ograniczonego zaufania i wszystkich rzeczy które obowiązują na drogach publicznych.

Nie żebym oceniał tą sytuację, ale zasada ograniczonego zaufania to nie zasada braku zaufania. Art. 4 PoRD

Cytat

Art. 4. Uczestnik ruchu i inna osoba znajdująca się na drodze mają prawo liczyć, że inni uczestnicy tego ruchu przestrzegają przepisów ruchu drogowego, chyba że okoliczności wskazują na możliwość odmiennego ich zachowania.

Czyli wyjściowym założeniem jest to, że inni przestrzegają przepisów. Dopiero gdy pojawią się przesłanki za tym, że jest inaczej musimy odrzucić to założenie. A piszę to dlatego, że w przypadku znacznego przekroczenia prędkości, w pewnych okolicznościach winnym wypadku jak najbardziej może zostać uznany pojazd posiadający pierwszeństwo. I to zależy właśnie od tego czy ten który miał obowiązek ustąpienia mógł w porę dostrzec to niestosowanie się do przepisów ruchu drogowego. 

Też miałem taką sytuację, też skręcałem w lewo wyjeżdżając z parkingu, z prawej strony miałem widoczność na 50 metrów, poczekałem aż wszyscy przejadą no i ruszyłem. A tu się okazało, że na drodze o ograniczeniu do 50 km/h, w deszczu, jakiś gość sobie leci 110-120 km/h (wiem to ponieważ odległość około 130 metrów przejechał w 4 sekundy). Dostrzegłem go dopiero jak byłem w połowie jezdni, depnąłem, przykleiłem się do krawężnika, a ten wyprzedził mnie z lewej. Nieustąpienie pierwszeństwa jak w mordę strzelił. Tyle, że w czasie podejmowania decyzji o wjechaniu na drogę musiałbym mieć radar, aby wiedzieć, że się zbliża. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W dniu 17.09.2020 o 00:24, Fordern napisał:

Z chodnika widziałbym samochód zaparkowany przed sklepem (po prawej stronie, w górę jezdni), czyli po dokładniejszym wymierzeniu jest 56m (jak na załączniku), nie 30. Z jezdni widzę 64m.

Ale tego nadjeżdżającego jak już byłeś w połowie, więc od połowy jezdni mierz.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zarchiwizowany

Ten temat przebywa obecnie w archiwum. Dodawanie nowych odpowiedzi zostało zablokowane.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...