Skocz do zawartości

[wypadek] odszkodowanie itp.


FreakWL

Rekomendowane odpowiedzi

Cześć, jako że mija już drugi dzień od wypadku postanowiłem napisać po krótką poradę.

W weekend zostałem lekko skasowany przez inny pojazd na przejeździe rowerowym mając zielone światło (drugi pojazd miał identyczne z tym, że do jazdy na wprost - nie do skrętu prosto we mnie). Kierujący przyznał się do winy, mnie i jego spisała policja a sam pojechałem karetką do szpitala (stwierdzono uszczerbek poniżej 7 dni - bez złamań, mocne obicie ciała/siniaki i guz na głowie - RTG nic nie wykazało). Poza (ostatni raz w życiu.. przysięgam jechałem bez kasku) skasowanym przednim kołem - będę szedł do serwisu po wycenę (może i amor jest wygięty itp - ja jechałem ok 20km/h - winny podobnie) czy pod odszkodowanie z PZU (ubezpieczyciel sprawcy) można również zbierać "paragony" od lekarza itp? Do tej pory mam lekkie zawroty głowy, piszczenie w uchu i lekkie problemy z błędnikiem.

 

Przepraszam za możliwe pomotanie w tekście, natomiast funkcjonuję tylko nieco lepiej 2 dni po wypadku. 

Proszę o ewentualną poradę czy dobrze myślę.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

1 godzinę temu, FreakWL napisał:

Nie jest tak, że dopiero z kompletem kwitów się zwraca do ubezpieczalni?

I tak i nie. Z jednej strony tak jest ale z drugiej niektórzy ubezpieczyciele wymyślają sobie jakieś dziwne terminy na zgłoszenie szkody więc uważaj na to bo potem będziesz się bujał .

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Racja. Jak wystąpi zdarzenie najpierw dbamy o bezpieczeństwo. Następnie wzywamy policję. Poddajemy się opiece lekarskiej. Szkodę najlepiej jest zgłosić jak najszybciej, najczęściej odszkodowanie wypłacane jest do 30 dni, ale bywa i tak, że jest wypłacana tylko bezsporna część, a reszta np. po uzupełnieniu dokumentów lub zakończeniu leczenia. Stąd mój mocny skrót myślowy. Policję zawsze warto wezwać, bo czasem sprawca podpisuje oświadczenie, a po kilku dniach stwierdza, że było inaczej.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jak zgłosisz szkodę to zaraz będą wydzwaniać odnośnie zakończenia szybko sprawy. PZU to cwaniaki.

Zbieraj kwiaty jakie tylko możesz, paragony za leki, lekarzy jak prywatne wizyty miałeś, do tego możesz nawet kilometrówkę dodać jak nie mogłeś sam jechać autem ( uszkodzony błędnik)

Powodzonka i zdrowia

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Pany spokojnie, co chłopak ma wyciągnąć od sprawcy za uszczerbek na zdrowiu? Od tego jest OC i z niego wszelakie szkody materialne zostaną pokryte. Teraz by trzeba udowodnić, ze uszczerbek to niezdolność powyżej pół roku, by sprawa automatycznie trafiła do sądu. Ludzie, to trzeba w szpitali leżeć, mieć poważne uszkodzenia, a nie kilka siniaków. Można z powództwa cywilnego gościa podać dodatkowo, ale i tu raczej marne szanse. Reszta to nasze własne NW, zbierać dokumentację, leczyć się i po wszystkim zgłosić fakt do ubezpieczyciela. 

A do pytającego, nie pisz takich rzeczy na forum, dobrze ci podpowiadam. Jesteś chory, to jesteś chory, to temat pomiędzy tobą a lekarzem, a nie obcymi ludźmi na forum publicznym. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 5 tygodni później...

Cześć, ze mna już na 99% dobrze. Nie zależy mi na goleniu sprawcy, nie o to w życiu chodzi.

 

PS. Na plus moich prywatnych zwierzeń działa anonimowość nas użytkowników.

 

Chciałbym się podpytać w kwestii likwidacji szkody na rowerze z OC sprawcy.

Dysponuję już wyceną serwisu w którym zakupiłem jednoślad i serwisowałem - przekracza ona wartość roweru z paragonu zakupu (rama, koło, amortyzator, manetka, usługa serwisowa). Czy ktoś ma doświadczenie na co szykować się ze strony naszego państwowego ubezpieczyciela prócz zaniżania szkody? Był już rzeczoznawca z wąsem i porobił parę zdjęć. Czytałem już parę wątków na paru forach i stronach, według których na 99% uznają szkodę całkowitą i swoim kalkulatorkiem będą obliczać "amortyzację/utratę wartości" roweru przez 2 lata użytkowania co pewnie da jakieś śmieszne liczby. Czy trzeba będzie się z nimi szarpać aby przywrócić rower do stanu sprzed wypadku? Generalnie zadbany i cały "tył" jest w dobrym stanie. 

 

Pozdrawiam.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 1 rok później...

Nie chcę zakładać wątku, bo mam sprawę podobną, a i też dodatkowe pytanie techniczne. Otóż...

Skosił mnie samochód na skrzyżowaniu - rower to mieszczuch z początku lat 2000 (odziedziczony po rodzicach) w bardzo dobrym stanie, ostatnio go odświeżyłem i zacząłem używać ("chodził" lepiej niż mój "pseudo-wyczynowy" na xtr'ach serii 952..). W wyniku wypadku prawe ramię korby FC-T301 (T301, a nie TY301) zgięło się aż do blatu, przednia przerzutka jest chyba tylko przekręcona na mocowaniu, pogięło też trochę koło tylne.

Teraz mam dylemat, czy podjąć próbę prostowania korby, czy wsadzić nową? No i czym się różni FC-T301 (rocznik ok. 2000r) od obecnych korb FC-TY301? (suporty 122,5 mają takie same). Spodziewam się odpowiedzi w stylu: "zanieś do serwisu, niech naprawią, zbieraj kwity z kwotami, domagaj się zwrotu kwot z kwitów, itp" - owszem, tak też może być (ale nie chcę wyjść na chamskiego detalistę, co się kłóci o pojedyncze grosze), ale i tak interesuje mnie kwestia techniczna ewentualnego prostowania korby.

Co do wypadku - ja miałem zielone na pasie dla rowerów (na pasie, nie na DDR), a kierowca zieloną strzałkę na prawoskręcie i nastąpiło bliskie spotkanie - rower mam przepisowo oświetlony, paski odblaskowe na oponach, odblaski na szprychach... - ja mam obitą piętę bez złamań, choć w szpitalu mieli trochę wątpliwości co obrazu RTG, a kierowca pogiętą maskę a samochodzie. Z kierowcą nie kłóciliśmy się o nic, policji też nie wzywaliśmy, później rozmawialiśmy telefonicznie, miło, uprzejmie i bez pretensji.

Teraz pytanie o ubezpieczenie, tzn. o ubezpieczenie kierowcy, a nie o moje, bo ja nie mam żadnego aca/oca na rower (i mieć nie mam zamiaru uprzedzając ew. porady) - kierowca będzie chciał skorzystać z ubezpieczenia, bo okazałem się zbyt twardą przeszkodą i mu coś pogięło w masce - pytanie: czego mam się wobec tego spodziewać, czy ubezpieczyciel będzie chciał jakichś wyjaśnień, dokumentów, zdjęć? Mam kartę informacyjną z SOR gdzie jest napisane że to "wypadek komunikacyjny", podobno na skrzyżowaniu jest monitoring. Póki co rower utrzymuję w oryginalnym stanie "powypadkowym", niczego w nim nie ruszałem, zresztą i tak ledwie chodzę więc mi się nie chce.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Generalnie to... albo trafiłeś na uczciwego człowieka - a pewnie tak jest to spokojnie się z nim dogadaj ot tak po prostu - oddaj do serwisu i niech zapłaci za wymianę, po prostu się wcześniej umówcie. Tourney to nie są pieniądze dla któryś ktoś będzie sobie kasował ulgi a sumienie będzie miał czyste - lepiej się poczuje. Albo nic z tym nie zrobisz... szukać po monitoringach ludzi przez policję za równowartość korby tourney i 20 letniego koła?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ogólnie wiem tyle, że trafiłem na człowieka płci męskiej - to jedyny 100% pewnik, bez określeń i epitetów. Tzw. "pierwsze wrażenie", czyli już "niepewnik", a i drugie po rozmowie telefonicznej, to kierowca był/jest równie przerażony jak ja. Pytanie "czy uczciwy czy nie", dotyczy "stety i niestety" również mojej osoby, więc póki co lepiej od własnego miecza nie ginąć ;)

Co do meritum: dziękuję za poradę odnośnie spisania oświadczenia, bo wiem czego szukać i właśnie sprawdzam co ma zawierać - znalazłem np. coś takiego: https://dralbin.pl/pl.wypadek.html

Z jednych poradach piszą, że w starciu samochód-rowerzysta istnieje "zasada ryzyka" przy ubezpieczeniu kierowcy więc nie ma konieczności wskazania sprawcy, ale za chwile w innych poradnikach lub nawet w tych samych pisze się coś przeciwnego. Zakładam więc, że najlepiej by było, aby w oświadczeniu ktoś posypał głowę popiołem i za sprawcę się uznał (ew. procentowo).

Ale... kolizja czy wypadek? Urazu doznałem, dostałem 14 dni zwolnienia lekarskiego, może za parę dni minie, ale jak wspominałem chirurg musiał RTG konsultować i kazał się obserwować, pierwszego dnia był koszmar, ale teraz jakoś kuśtykam. Umówiłem się z kierowcą, że jak obaj ochłoniemy, to na początku tygodnia spotkamy się osobiście, aby ustalić co dalej, oświadczenie trzeba będzie wtedy sklecić - ciekawi mnie też, czy będę musiał osobiście lub pisemnie coś jeszcze wyjaśniać u ubezpieczyciela kierowcy.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jako rowerzysta a zarazem kierowca (jeśli nie żywisz urazy a gość jest normalny) serio proponuję przy takiej sytuacji w której szkoda materialna jest nieznaczna po prostu zacząć od pytania: wydam na nową korbę 150zł A na koło 250 serwis podkłada to za 100zł... piszemy jakieś oświadczenia i bawimy się w ubezpieczenia czy odda mi Pan te 500zł. Ja jako kierowca nawet bym sekundy nie rozważał papierologii z ubezpieczeniem i ryzykiem kasowania ulg dla takich pieniędzy... A przede wszystkim ryzyka sprawy za wypadek.

Ps. Niedawno dokładnie w ten sposób jeden facet zwrócił mi za uszkodzenie roweru... W opór droższego.

Ps2. Idziesz w papiery... będziesz latał zeznania składać i nie u ubezpieczyciela tylko na policji, on też (i to nie raz) a facet ma sprawę z automatu za te twoje zwolnienie pow 7dni. Myślisz że na jego miejscu warto zastanawiać się nad zwrotem z kieszeni za serwis?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Hmmm... zakładam optymistycznie, że zwrot kosztów na naprawę roweru bez papierów nie będzie problemem - natomiast o papierologię pytam, bo kierowca ma tam coś w samochodzie pogięte i podczas rozmowy sam jeszcze niewiele wiedział po co, czy i za ile to naprawi, więc może się jego ubezpieczyciel w to włączyć... Mogę mu to ostatnie ew. odradzić....

Wiem, że to wyłącznie jego sprawa, aby się tego dowiedzieć i rozstrzygnąć co dla niego najlepsze, ale ja mam taką naturę, że interesuje mnie wszystko na czym stoję (albo na czym leżę) wraz z otoczeniem, a więc nawet to z czym się będzie użerał sprawca wypadku - stąd pytam prawie tak, jakbym to sam siebie stuknął na tym skrzyżowaniu (dodam, że sam prawa jazdy nie mam, samochodu też nie, nawet hypercara z LeMans24 jako ozdobę w piwnicy - to ostatnie może kiedyś w ramach średniej polskiej emerytury, o, i najlepiej z napisem Kubica na drzwiach ;) )...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jak ma A.C. to idzie i mówi że mu ktoś na parkingu stuknął i zwiał. Jak będzie z wypadku... no to Cię poproszą na świadka... I no ma ryzyko sprawy. Przecież Cię ubezpieczyciel zapyta czy z N.W. ma pokrywać koszty... I ma przekichane. Zwolnienie powyżej 7dni to wypadek - myk i sprawa leci na policję. Oszczedność za 500zł żeby to płacił ubezpieczyciel a nie własna kieszeń? Musialby oczadzieć, żeby się w to ładować. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie leci do sądu z automatu, tylko samemu trzeba ten fakt zgłosić. Mnie babka potrąciła i uciekła, znaleźli ją przyjęła mandat a na informacje z mojej strony że mam zwolnienie na grubo ponad 14 dni poinformowali mnie że jeśli sprawa ma się toczyć dalej i być traktowana jako wypadek mam się zgłosić do pokoju nr x ul. Powolnego. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 1 miesiąc temu...

Prawie rok temu brat miał wypadek, też skrzyżowanie, też i on i kierowca mieli zielone światło. Rower pogięty, brat poobijany (jak się później okazało z pękniętą ręką) auto porysowane. Kierowca chciał się dogadać a przy okazji wyciągnąć na lakiernika argumentując że wina rowerzysty. Wezwana policja przyznała rację bratu, spisała zeznania, doradzili od razu skontaktować się z ubezpieczycielem kierowcy. Agentka wyjaśniła, pouczyła i całe szczęście że od razu sprawa była zgłoszona bo gdy ręka zaczęła puchnąć i na prześwietleniu okazało się pęknięcie nie trzeba było się szarpać. Wystarczyła dokumentacja ze szpitala na potwierdzenie urazu po wypadku.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zarchiwizowany

Ten temat przebywa obecnie w archiwum. Dodawanie nowych odpowiedzi zostało zablokowane.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...