Skocz do zawartości

[urban freeride] Agresywny hardtail do "urban freeride'u"?


Rekomendowane odpowiedzi

Siemano wszystkim odwiedzającym, to mój pierwszy wpis na forum.

[Chcesz przejść od razu do konkretów? Pomiń pierwszy akapit.] Jeśli chcesz orientacyjnie wiedzieć z kim masz do czynienia - Licealista lat 17

Moje doświadczenie z rowerami nie jest zbyt bogate - do tej pory służyły mi jako środek transportu, wiecie - z punktu A, do punktu B (zwykle po prostu do szkoły). Coś rozkręciłem, coś się pobawiłem narzędziami - ogólnie budowę i działanie znam. Ostatnimi czasy zacząłem jeździć trochę bardziej agresywnie: Zeskakiwać ze schodów, wskakiwać na wyższe krawężniki etc. i może to zabrzmi śmiesznie ale chyba coś się we mnie obudziło xD. Nigdy nie trafiały do mnie te małe rowerki (tak wiem że mają swoje nazwy) bez hamulców i przełożeń do skakania po skateparkach ale ostatnio trafiłem na ludzi odstawiających coś co dumnie zostało nazwane urban freerade'm (przynajmniej w internecie - głównym źródle mojej aktualnej rowerowej wiedzy) - używali do tego już trochę większych rowerów z krwi i kości (enduro, freerade, dh? Nwm - jeszcze nie za bardzo rozróżniam) . Obejrzałem parę filmów na youtubie, zobaczyłem parę zdjęć i wpisów... Jednym słowem zapragnąłem.

Interesuje mnie nauka takiego hycania (urban freeride) po mieście na rowerze trochę większym niż typowy dirt na 24" - żeby by nie było wielkiego problemu z przejechaniem na nim z dzielnicy do dzielnicy. Na początku pewnie jakieś podstawy, później może większe szaleństwa. Zależy mi na tym żeby rower się nie rozwalił przez moje błędy żółtodzioba albo przez to że się do czegoś takiego nie nadaje. Dla zobrazowania: bardzo by mi było przykro gdyby rama przy zeskakiwaniu z trochę bardzie konkretnej wysokości niż krawężnik złamała się w pół. Od czasu do czasu pewnie wybrałbym się do lasu wyszaleć.

Przeglądając wpisy na forach i ostępy swojego mózgu stwierdziłem że hardtail wystarczy - podobno łatwo przychodzi na nich nauka techniki i przede wszystkim nie przekopie mi portfela na wylot. Nie sądzę żebym na początku "przygody" potrzebował i wykorzystywał możliwości fulla.

Pierwsze pytanie bezpośrednio do was brzmi: Za jakim typem roweru się rozglądać? Dh, Freeride, Enduro?(O ile w ogóle istnieją sztywne rodzaje tych typów rowerów). Moje skromne przeszpiegi internetów i gust wskazały na modele takie jak marin san quentin czy dartmoor hornet.

Pytanie drugie: Czy jestem w stanie sprawnie progresować bazując jedynie na poradnikach z neta i tego typu źródłach? Nie mam żadnych znajomych w temacie.

Trzecie: Jaki osprzęt byłby ważny w takiej aktywności? To znaczy... Na czym nie oszczędzać ze względu na bezpieczeństwo?

Czwarte i ostatnie: Czy macie jakieś uprzedzenia? To znaczy bardzo bym prosił o wypominanie błędów, porywania się z motyką na słońce, zapomnienia czegoś ważnego, etc. xD...

Uprzedzając pytania o widełki cenowe w jakich chciałbym się zmieścić: 2000 do 4000 zł. Oczywiście im mniej tym mniej zaboli mnie dusza.

A, jak komuś przeszkadza że zwracam się do forumowiczów jako "wy" to bardzo przepraszam :>.

Dla ukazania o czym jest mowa i co mnie zachwyca wrzucam film Fabio Wibmer'a:

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

To ja zacznę może od innej strony - "urban DH" czy jak to tam zwą fajnie wygląda na filmach i owszem, można się nimi zachwycać. A początki... cóż, bywają bolesne. Ziemia jest pod tym względem znacznie lepsza także jakiś dirtpark czy nawet miejsca do skakania w lesie dużo więcej wybaczają. Chociaż i na dircie można sobie poobijać co nieco o ramę ;)

Z tym że lepiej uczyć się jazdy na hardtailu też się nie zgodzę - sam próbowałem, ale dopiero przesiadka na fulla była powodem banana na twarzy. 

Także ja widzę dwie opcje - albo na początek jakaś dirtówka z przerzutkami, faktycznie do nauki i powiedzmy na jeden sezon albo jakiś full. Za 4 tysiące spokojnie można kupić zadbaną używkę na kołach 26 cali. I nie widzę lepszego roweru do takiego miejskiego skakania. Szkoda kolan na jazdę na sztywniaku. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Napisałem że nie chcę wydac więcej niż 4000 zł. 

To znaczy nie ma co się zastanawiać nad czymś większym niż dirt bo po prostu się nie nadaje? 

Kupna fula w takiej kasie chyba bym się bał że dostanę w ręce jakiś szmelc.. Jak  nie mam racji to mnie popraw.

Dwie zeczy jakie stoją mi na przeszkodzie w kupnie rasowego dirta/streeta to niemożność podniesienia siodełka i wypedałowania na inną miejscówkę(Da radę tak normalnie się przejechać przez miasto i nie połamać pleców?) oraz to że jedyny dirt na 26" z przerzutką jaki znalazłem to Dartmoor street fighter(kosztuje tylko 2800 zł!). Dodatkowo też co mi się w nim podoba a w dirtach nie występuje - wpakowali do niego przedni hamulec. Nie wiem z czego wynika tak mały wybór na rynku. Jest oczywiście jeszcze możliwość złożenia maszyny od podstaw. Tylko czy to się opłaca w takiej kasie? 

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

11 godzin temu, SamSam. napisał:

Siemano wszystkim odwiedzającym, to mój pierwszy wpis na forum.

[Chcesz przejść od razu do konkretów? Pomiń pierwszy akapit.] Jeśli chcesz orientacyjnie wiedzieć z kim masz do czynienia - Licealista lat 17

Moje doświadczenie z rowerami nie jest zbyt bogate - do tej pory służyły mi jako środek transportu, wiecie - z punktu A, do punktu B (zwykle po prostu do szkoły). Coś rozkręciłem, coś się pobawiłem narzędziami - ogólnie budowę i działanie znam. Ostatnimi czasy zacząłem jeździć trochę bardziej agresywnie: Zeskakiwać ze schodów, wskakiwać na wyższe krawężniki etc. i może to zabrzmi śmiesznie ale chyba coś się we mnie obudziło xD. Nigdy nie trafiały do mnie te małe rowerki (tak wiem że mają swoje nazwy) bez hamulców i przełożeń do skakania po skateparkach ale ostatnio trafiłem na ludzi odstawiających coś co dumnie zostało nazwane urban freerade'm (przynajmniej w internecie - głównym źródle mojej aktualnej rowerowej wiedzy) - używali do tego już trochę większych rowerów z krwi i kości (enduro, freerade, dh? Nwm - jeszcze nie za bardzo rozróżniam) . Obejrzałem parę filmów na youtubie, zobaczyłem parę zdjęć i wpisów... Jednym słowem zapragnąłem.

Interesuje mnie nauka takiego hycania (urban freeride) po mieście na rowerze trochę większym niż typowy dirt na 24" - żeby by nie było wielkiego problemu z przejechaniem na nim z dzielnicy do dzielnicy. Na początku pewnie jakieś podstawy, później może większe szaleństwa. Zależy mi na tym żeby rower się nie rozwalił przez moje błędy żółtodzioba albo przez to że się do czegoś takiego nie nadaje. Dla zobrazowania: bardzo by mi było przykro gdyby rama przy zeskakiwaniu z trochę bardzie konkretnej wysokości niż krawężnik złamała się w pół. Od czasu do czasu pewnie wybrałbym się do lasu wyszaleć.

Przeglądając wpisy na forach i ostępy swojego mózgu stwierdziłem że hardtail wystarczy - podobno łatwo przychodzi na nich nauka techniki i przede wszystkim nie przekopie mi portfela na wylot. Nie sądzę żebym na początku "przygody" potrzebował i wykorzystywał możliwości fulla.

Pierwsze pytanie bezpośrednio do was brzmi: Za jakim typem roweru się rozglądać? Dh, Freeride, Enduro?(O ile w ogóle istnieją sztywne rodzaje tych typów rowerów). Moje skromne przeszpiegi internetów i gust wskazały na modele takie jak marin san quentin czy dartmoor hornet.

Pytanie drugie: Czy jestem w stanie sprawnie progresować bazując jedynie na poradnikach z neta i tego typu źródłach? Nie mam żadnych znajomych w temacie.

Trzecie: Jaki osprzęt byłby ważny w takiej aktywności? To znaczy... Na czym nie oszczędzać ze względu na bezpieczeństwo?

Czwarte i ostatnie: Czy macie jakieś uprzedzenia? To znaczy bardzo bym prosił o wypominanie błędów, porywania się z motyką na słońce, zapomnienia czegoś ważnego, etc. xD...

Uprzedzając pytania o widełki cenowe w jakich chciałbym się zmieścić: 2000 do 4000 zł. Oczywiście im mniej tym mniej zaboli mnie dusza.

A, jak komuś przeszkadza że zwracam się do forumowiczów jako "wy" to bardzo przepraszam :>.

Dla ukazania o czym jest mowa i co mnie zachwyca wrzucam film Fabio Wibmer'a:

 

Gdybyś podał jeszcze wzrost było by łatwiej;, do 4 tys można znaleźć nawet fula nowego https://www.olx.pl/oferta/marin-hawk-hill-27-5-CID767-IDBMF2k.html

 Albo hornet w podstawowej wersji , Kross dust 1 może je wyrwać poniżej 4  ,ramy mają mocne a amortyzator możesz zmienić na lepszy  jak cię wciągnie ten sport

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

3 godziny temu, SamSam. napisał:

Kupna fula w takiej kasie chyba bym się bał że dostanę w ręce jakiś szmelc.. Jak  nie mam racji to mnie popraw.

Takie ryzyko zawsze jest - ale rower można sprawdzić z kimś zaufanym czy w dobrym serwisie - wtedy ryzyko tzw. miny spada. Czego o tym piszę - prawie nową NS Sodę na kole 26 nie mogłem sprzedać za 4 tysiące  - bo akurat 26" wychodziło z mody. Także jak najbardziej taki rower da się kupić. 

Hornet też nie jest zły, do tego jest parę stalowych ram do budowy takiego roweru - ale to ciągle sztywniak. Zupełnie inaczej się wybija, zupełnie inaczej jeździ. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

2 godziny temu, polmaj napisał:

Gdybyś podał jeszcze wzrost było by łatwiej;, do 4 tys można znaleźć nawet fula nowego https://www.olx.pl/oferta/marin-hawk-hill-27-5-CID767-IDBMF2k.html

 Albo hornet w podstawowej wersji , Kross dust 1 może je wyrwać poniżej 4  ,ramy mają mocne a amortyzator możesz zmienić na lepszy  jak cię wciągnie ten sport

177 cm wzrostu przy 73 kg wagi na której pewnie będę szybko przybierał bo ostatnio zacząłem intensywnie ćwiczyć. 

Teraz, MikeSkywalker napisał:

Takie ryzyko zawsze jest - ale rower można sprawdzić z kimś zaufanym czy w dobrym serwisie - wtedy ryzyko tzw. miny spada. Czego o tym piszę - prawie nową NS Sodę na kole 26 nie mogłem sprzedać za 4 tysiące  - bo akurat 26" wychodziło z mody. Także jak najbardziej taki rower da się kupić. 

Hornet też nie jest zły, do tego jest parę stalowych ram do budowy takiego roweru - ale to ciągle sztywniak. Zupełnie inaczej się wybija, zupełnie inaczej jeździ. 

W takim razie jest to wybór między fullem a sztywniakiem. Pytanie tylko na czym łatwiej będzie mi się uczyć? Lepiej kupić fulla na słabszych podzespołach, czy hardtaila na lepszych? Może w ogóle sobie odpuścić i nie inwestować dużo - kupić coś za ok 2000 a później rozglądać się za czymś lepszym? 

Skoro masz doświadczenie i z fullem i z hardtailem mógłbyś mi rozjaśnić jakie będą różnice w jeździe i nauce podstaw? To znaczy w czym lepszy jest hard od fulla i odwrotnie. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ciężko mi cokolwiek doradzić bo nie widzę niczego czego nauczyłbym się na sztywniaku. Na rowerze z zawieszeniem łatwiej się wybić bo można wspomóc się amortyzacją, w większości przypadków kiedy jedzie się po schodach/kamieniach/korzeniach/krawężnikach zwyczajnie nie odnotowuje się ich istnienia, gdzie z nie wiadomo jaką techniką na sztywniaku ciągle telepało. Sama jazda sprawia dużo więcej frajdy a chyba o to w tym wszystkim chodzi. 

Jeśli ma to być faktycznie sprzęt do nauki jakiś małych skoków to IMO dirtówka będzie dużo lepsza, tani Hornet czy coś podobnego będzie sporo ważył, będzie mniej zwrotny/skoczny jak powiedzmy jakiś Two6Player. Ale nigdy takiego roweru nie miałem więc jedynie się domyślam - na podstawie tego że sporo uczyłem się na zwykłym góralu - Giancie Yukon Trail, którego lubiłem dużo bardziej jak NS Core a który miał geometrię troszkę w kierunku czegoś innego niż typowe XC. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

13 godzin temu, MikeSkywalker napisał:

nie widzę niczego czego nauczyłbym się na sztywniaku

 

13 godzin temu, MikeSkywalker napisał:

gdzie z nie wiadomo jaką techniką na sztywniaku ciągle telepało

Zadałeś pytanie i sam doskonale na nie odpowiedziałeś - sztywniak uczy techniki i bezlitośnie obnaża braki kondycyjne ;) Full często służy do maskowania jednych i drugich braków. Jeden powie, że tak bezpieczniej i wygodniej. Drugi, że jak się nie przewrócisz to się nie nauczysz ergo: "noł pejn noł gejn"...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

14 godzin temu, MikeSkywalker napisał:

Hornet czy coś podobnego będzie sporo ważył, będzie mniej zwrotny/skoczny jak powiedzmy jakiś Two6Player. 

Rozglądałem się wcześniej i dirtówki są niewiele lżejsze od hardtaili enduro typu hornet właśnie (oczywiście w niższych półkach cenowych). Pewnie mają przewagę jeśli chodzi o geometrię w skokach, lądowaniu, zwrotności etc.. Myślałem o budowie czegoś pod siebie na ramie do dirtu/streetu - to może być dobry kompromis między dirtówką a sztywnym enduro. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

7 godzin temu, m0d napisał:

sztywniak uczy techniki i bezlitośnie obnaża braki kondycyjne

Ale jakie są braki kondycyjne w bolących nadgarstkach czy kolanach które obrywają po każdym lądowaniu?  :P Możliwe że przy jakiś skokach czy tym podobnej zabawie technika jest potrzebna, ale jeśli chodzi o wyjazdy w góry czy jakiś trudniejszy teren to full jest po prostu wygodnym rowerem, i powiedziałbym że nawet bardziej wymagającym kondycyjnie, bo wymusza jazdę bardziej kadencyjną. 

 

7 godzin temu, SamSam. napisał:

Myślałem o budowie czegoś pod siebie na ramie do dirtu/streetu - to może być dobry kompromis między dirtówką a sztywnym enduro. 

Myślę że jak najbardziej - ramy przyjmą widelec poniżej 100mm ale i do np. 130, można coś pokombinować. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zarchiwizowany

Ten temat przebywa obecnie w archiwum. Dodawanie nowych odpowiedzi zostało zablokowane.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...