Skocz do zawartości

[Do 5000 zł] Gravel lub MTB jako drugi rower


Gość

Rekomendowane odpowiedzi

Cześć. Zastanawiam się nad kupnem drugiego roweru do już posiadanego, a wybór nie jest prosty, bo rozważam jednak dwa inne typy sprzetów - MTB i gravela. Może najpierw kilka faktów które nieco nakreślą sytuacje, bo bez tego trudno wyjaśnić:

  • Od ponad 2 lat mam rower przełajowy (karbonowy Planet X), który do niedawna używałem jako 3w1 (głównie szosa, ale też gravel i przełajówka) - w tym czasie dopicowałem go do stanu "dream bike" przez wymianę niemal wszystkiego za wyjątkiem ramy, widelca i sztycy. Ma obecnie hamulce hydro, napęd Shimano Ultegra 2x11 z RX'em na tyle, przełożenie 46x34 + 11-30 nieco pod gravela, oraz składane koła. Lekki, naprawdę mi pasuje nawet na długie trasy. 
  • Wcześniej miałem przyjemnego MTB 27,5" oraz rasową szosę, obu się pozbyłem zaraz po zakupie tego na zasadzie "palę za sobą mosty i będzie co będzie". Gdyby mógł się cofnąć w czasie... nie zrobiłbym tego :D No ale człowiek się uczy. Na MTB nieco jeździłem, na szutrach po okolicy było ok, spróbowałem maratonów - była jakaś noga, były ambicje, nie było umiejętności i już na drugim wyścigu nieco się potłukłem. Fizycznie nic z tego nie zostało,a le z głową jest inaczej -teraz kręci mnie oglądanie jazdy, ale jak mam sam jechać np. jak próbowałem na singlach w Świeradowie czy po okolicy na torach MTB... to momentalnie się odechciewa. Nie wiem czy jest sens z tym "walczyć". Zaczyna się jakiś teren, pojawia się strach i ulatuje przyjemność z jazdy :( Co ciekawe, mimo to startowałem potem na kilku wyścigach crossowych/MTB na rowerze przełajowym i przeżyłem, nie było źle.
  • W okolicy mam średnie asfalty, jest sporo ciekawych dróg szutrowych, ścieżek leśnych itd. Gravelem bardzo fajnie się tam jeździ. Mam też jakieś 7 km do jednej trasy MTB i jakieś 20 km do kolejnej innej tego typu (jak ktoś kojarzy, Obiszów). Jest więc gdzie jeździć na MTB, choć dojazdówki jest kawałaczek, a wydaje mi się, że kręcić tam w kółko mogłoby się znudzić.
  • Wracając nieco do pierwszego punktu - roweru używałem 3w1 mając dwa zestawy kół. Po ponad roku takiej jazdy zrozumiałem, że pogodzenie tego wszystkiego jest jednak trudne - napęd albo jest dla mnie za twardy na gravela (np. używając 50 jako blat), albo za lekki na szosę (46 do treningów interwałowych na prostej bywa za mały). Tak samo kierownica, typowo szosowy baranek jest super do jazdy szosowej, z kolei kierownica gravelowa z tzw. flare lepiej pasuje w terenie. Do tego obecny rower przyjmie max. opony 700x37 na małym bieżniku, optimum to 700x35. 
  • Nie mam jakoś ogromnie wiele czasu na rower ze względu na pracę, do tego mieszam to z bieganiem. Zimą chcę odstawić rower (w zeszłym roku był trenażer), zamiast tego spróbować siłowni, yogi itd. - co by całe życie nie robić tego samego ;) Do tego jestem minimalistą. Kiedyś nie chciałem trzymać 2-3 rowerów bo wiedziałem że czeka mnie przeprowadzka. Teraz jest po niej, mam swoje mieszkanie z zapasem miejsca, a i tak nie chcę go zagracać. 

 

Uff... jak ktoś dotrwał do tego miejsca, gratulacje! Czemu więc taki a nie inny wybór? Komfort. Gravel lub drugi CX z nieco innym rozstawem pozwoliłby mi spróbować opon pokroju 700x40, 700x43, czy może nawet 700x45 - nigdy nie próbowałem gravelowo na czymś takim, jestem ciekawy różnicy. MTB to już w ogóle bajka, nawet na sztywnym widelcu jest to istna sofa i pełen komfort na kapciach typu 2,2". Ale ale... jeśli wezmę gravela/cx (koniecznie alu, aby nie bać się o ramę, móc nim tłuc itd.) to mam niemal pewności co do zamienności części - klamki, napęd itd. to wszystko będzie kompatybilne z obecnie posiadanym rowerem, a to dla mnie wielki plus. W przypadku MTB mogę o tym pomarzyć, do tego dochodzi kwestia konserwacji amortyzatora. Wyścigów raczej nie biorę pod uwagę, choć MTB pewnie by do nich zachęcał - wolę się jednak przekonywać, że lepszy luźny wypad z góry, niż wyścig. W tym roku to baaaardzo zdało egzamin. 

W obu przypadkach biorę pod uwagę zarówno nowe sprzęty - np. MTB z Decathlonu, bo wydaje mi się, że mają bardzo fajną ofertę - jak i używki np. Gianta TCX SLR jako mój faworyt w kwestii cx/gravel - wymagałby pewnych zmian, ale kosztowo to sporo taniej niż nowy MTB. Obecny rower chciałbym zostawić w obecnym stanie (moze tylko blat na 50 zamienić) i traktować jako szosówkę na tarczach. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja wychodzę z założenia, że jak chcesz mieć kolejny rower, to niech będzie to sprzęt z innej kategorii niż aktualny. Zawsze to fajna odskocznia, czyli w Twoim przypadku stawiałbym na MTB.

Kupisz Gravela i podejrzewam że możesz dość szybko się znudzić, bo w sumie taki rower już masz. Z aktualnego roweru zrób sobie rasową szosę, a jako drugi kup MTB, takie jest moje zdanie.

Co do strachu przed jazdą MTB w terenie. Musisz się przełamać i próbować. Niestety bez jazdy technicznej, dość szybko zaczynasz tracić pewność siebie i szybkość na ciasnych odcinkach. Ja w tym roku popełniłem ten błąd. W weekendy jeździłem na szosie, a w tygodniu MTB, tyle że po szerokich, równych, bardzo szybkich szutrach i leśnych ścieżkach. Efekt? Po wjechaniu na ciasne, techniczne ścieżki z mnóstwem zakrętów czułem się nieco "zagubiony". Niby jazdy się nie zapomina, ale jednak zajęło mi kilka wyjazdów żeby wrócić do formy.

Co do samego Gravela. Rower ciekawy, nie powiem, ale jak przemyśli się temat dość mocno, to jest to przeciętniak pod każdym względem. W terenie mocno nie poszalejesz, bo opona wąska, dość twarda, a i sama pozycja raczej nie zachęca do ryzyka. Jak założysz bardzo szerokie opony, to znowu zaczyna być bezużyteczny na asfalcie. Fajny rower jak ktoś lubi sobie robić wycieczki, a nie do jazdy sportowej, a z tego co kojarzę to Ty właśnie idziesz bardziej w sport niż turystkę.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

9 godzin temu, skom25 napisał:

Fajny rower jak ktoś lubi sobie robić wycieczki, a nie do jazdy sportowej, a z tego co kojarzę to Ty właśnie idziesz bardziej w sport niż turystkę.

Zacznę od tego, bo to najważniejsze - zdecydowanie nie. Jestem amatorem,  nie spinam się już (dwa lata temu to było co innego) i w tym roku, choć miałem plan wystartować w 7-8 zawodach, byłem tylko na... jednych. W innych przypadkach się zastanawiałem, ostatecznie rezygnowałem i wybierałem się np. na luzie w góry. Po tamtej pamiętnej kraksie na maratonie (+ kilku innych kontuzjach) zacząłem inaczej patrzeć na zdrowie. Rower jest super, to moje hobby, ale jeśli własną głupotą i uparciem rozwalę sobie zdrowie, to nikt mi tego nie zwróci. To nie jest tego warte. Zamiast więc płacić wpisowe, trzymać się sztywnych godzin i dystansu, do tego ryzykując zdrowie, wolę wyskoczyć na luzie np. w góry i sponiewierać się na podjazdach, nawet na solo, walcząc sam ze sobą (i z moimi PRkami na stravie :D ). Gdybym miał możliwość się wybrać, może bym się wybrał, ale nie jest to żadne priorytet. Dużo ważniejsza kwestia to dla mnie np. wspomniany fakt "dawcy części" między rowerami. Poza tym, jestem bardziej chętny na ustawki i wyścigi szosowe. 

 

9 godzin temu, skom25 napisał:

Co do strachu przed jazdą MTB w terenie. Musisz się przełamać i próbować. Niestety bez jazdy technicznej, dość szybko zaczynasz tracić pewność siebie i szybkość na ciasnych odcinkach.

To się już stało. Przed kraksą leciałem w trupa, nie patrzyłem na nic i niewiele było kontroli w mojej jeździe, a więcej szczęścia. Teraz nie mam za grosz pewnosci siebie jak jest ciasno, zakręty, nagłe zmiany. Jestem na rowerze w takiej sytuacji spięty i sztywny, a to też nie pomaga. Nie wiem jednak czy chcę z tym walczyć. Kupno MTB (nawet hardtaila) dałoby komfort + ogromny zapas przyczepności/kontroli w terenie względem innego roweru, mógłbym "robić sobie terapię" na zasadzie coraz więcej, coraz trudniej, krok po kroku, ale w sumie zastanawiam się: po co? Biorąc pod uwagę wcześniejszy akapit o tym, że wyścigi mnie nie jarają, niczemu by to konkretnemu nie służyło.

 

9 godzin temu, skom25 napisał:

Kupisz Gravela i podejrzewam że możesz dość szybko się znudzić, bo w sumie taki rower już masz.

 

Tak i nie. Owszem, mam, ale nie na takich grubych kapciach o jakich wspominałem. A na tych rowerach to robi kolosalną róznicę. Już przesiadka z przełajowych 700x33c na gravelowe 700x35c to była duża róznica w komforcie. Wiadomo, ze na jeszcze szerszych byłoby wolniej, ale to i tak nadal rower, gdzie depniesz i czujesz że to robisz. Nie ma tutaj tego uczucia co w MTB, że pchasz, a gdzieś to w powietrze idzie. Męczysz się, a to się marnuje mimo zablokowanego amora itd. To nie kanapa. Jak to ktoś ujął kiedyś na forum, taki przełaj, to jak niemiecka, wredna Helga: schnell, schnell, ale za to z czystą mocą ;) 

 

---

Wiem, że pisząc co piszę może się wydawać, że "sam odpowiadam sobie na postawione na wstępie pytanie", ale tak nie jest - wybór nie jest dla mnie łatwy, dlatego szukam ciągle argumentów za tym, aby jednak może skierować się w stronę MTB. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Teraz, lukasamd napisał:

Kupno MTB (nawet hardtaila) dałoby komfort + ogromny zapas przyczepności/kontroli w terenie względem innego roweru, mógłbym "robić sobie terapię" na zasadzie coraz więcej, coraz trudniej, krok po kroku, ale w sumie zastanawiam się: po co? Biorąc pod uwagę wcześniejszy akapit o tym, że wyścigi mnie nie jarają, niczemu by to konkretnemu nie służyło.

A widzisz, tutaj jest drobna różnica między nami. Ja też w zawodach nie startuję, może jak będzie coś w okolicy to pojadę. Tyle że u mnie taka jazda powoduje wzrost adrenaliny, co niejako uzależnia :rolleyes: Oczywiście nie mówię tu o jakiejś jeździe na granicy ryzyka utraty zdrowia,  ale trochę emocji zawsze wprowadza dodatkową zabawę :)

No ale skoro Ciebie to nie bawi, a wolisz właśnie przejechać X km po równych ścieżkach, to może rzeczywiście kupno MTB dla faktu posiadania MTB mija się z celem.

Ja mam też trochę inny pogląd na MTB, bo raz że mieszkam na Mazowszu, a dwa, mam sztywny widelec.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja jestem z Dolnego Śląska. Moje okolice są raczej płaskie (szosowo na 50 km można zrobić około 450 m w górę, ale to nie jest nic specjalnego), z drugiej strony 2 h samochodem i jestem w Karkonoszach, a tam można dać sobie w kość - Stóg Izerski, Karkonoska, Okraj. To tylko przykłady, no ale wypadzik np. sobota od rana do wieczora to dla mnie żaden problem. A czuje się potem zrobienie np. 90 km i ponad 2000 m w pionie bez żadnych problemów. 

Niemniej jednak ta różnica może nie jest tak wielka? ;) Jak miałem tamtego MTB to też wrzuciłem do niego sztywny widelec. Myślałem, że jestem na tyle dobry, że mi to starczy :D Fakt, rower był wtedy zupełnie, zupełnie inny. Może wiec dobrym wyjściem byłoby kupno 29er'a i zaaplikowanie mu sztywniaka z przodu. Nadal byłby dużo bardziej komfortowy, do tego lżejszy, zrywniejszy, szybszy, a skoro wyścigi mi nie są potrzebne, to i ten amor nie jest taki potrzebny. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeżeli nie próbowałeś jazdy na 29erze to warto. Za około 5 tys. można już coś kupić z amortyzatorem powietrznym. Nie bardzo widzę sens wymiany na sztywny widelec. Tyle tylko że będziesz miał 1 kg lżejszy rower ale za to kosztem wygody i bezpieczeństwa. Można by tak zrobić ale tylko wtedy gdyby ten rower miał być używany podobnie jak gravel, czyli raczej w lżejszym terenie. Mam i 29era i gravela (opony 38 mm) i nawet w jeździe po lesie gdy trafi się więcej korzeni, jakiś dziur, itp. 29erem jeździ się i wygodniej i szybciej. Owszem gravelem jest ciekawiej, większe wyzwanie. Ale mnie to osobiście nie bardzo przekonuje. Do tego ryzyko upadku jest większe. I opona sporo jednak węższa i przy wpadnięciu w jakąś dziurę nie ma praktycznie żadnej amortyzacji. Tak że u mnie gravel będzie używany jako rower na dojazdy do pracy, ewentualnie na dłuższe wyprawy z przewagą dróg asfaltowych. A 29er na wszelkiego rodzaju teren. Nie jest to zresztą żadne odkrycie. Konfiguracja rower szosowy + mtb w przypadku posiadania dwóch rowerów jest dość popularna.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Mod Team

Moja pierwsza myśl : kup MTB !
Po przeczytaniu kolejnych zdań, dochodzę jednak do wniosku, że prędzej szosa, skoro jarają Cię ustawki szosowe.
Posiadasz przełaja, więc moim zdaniem gravel jest zbędny, tym bardziej, że przełaj jest już po modach...
Zostaw sobie lżejszy napęd w przełaju, kup szosę z twardym i będziesz zadowolony :icon_cool:
A MTB ?
No cóż, widocznie nie nadszedł jeszcze ten czas, ale kto wie, może kiedyś...
Póki co nic na siłę :no:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@pp516 miałem okazję śmigać jakieś 2-3 tygodnie na 29er, ale chyba był za duży. Rama 19" przy 176 cm wzrostu i około 81-82 cm przekroku - czułem się bardzo rozciąnięty, bo mam krótki korpus a długie nogi. Teraz robiłem przymiarki i wygląda na to, że optimum dla mnie to 17" lub 17,5" w przypadku 29era. Jeśli chodzi o wygodę, to nawet na 35 mm na gravelu jest ok, o ile nie trzyma się sztywno kiery. Taki rower wymusza, aby nauczyć się innego trzymania kierownicy, innych reakcji ciała aby nie zaliczać dziur i nie czuć ich aż tak. 

@KrissDeValnor niby tak, ale nie chcę już szosy na szczękowych hamulcach. Tylko i wyłącznie tarcze, urzekły mnie. Poza tym, jeśli obecnego zostawię, to nadal jestem ograniczony do właśnych tych 35, w porywach 37 mm na oponie. A szukam czegoś bardziej komfortowego. Pod względem szybkości obecny przełaj na blacie 50 (nie mówiąc już o 52) w zupełności wystarcza. Z wagi w nim też za wiele nie urwę względem szosy - rasówka byłaby z 1,5 kg lżejsza, a ja sam z siebie w ostatnich miesiącach zrzuciłem 4-5 kg więc... :) 

Tutaj naprawdę w głowie miazgę mi zrobił @skom25. Sam używałem MTB ze sztywnym widelcem, ale nie wiedzieć czemu nie wpadłem teraz na ten pomysł. A wydaje się naprawdę dobry. Na 27,5" z oponami 2,2" było ok na karbonowym widelcu nawet na torach MTB (może bez jakichś mega sekcji technicznych, przyznajmy). Ściagać się nie chce, więc 29er z oponami 2,2"-2,4" + sztywny karbonowy wideł.. to może być coś komfortowego, a zarazem naprawdę szybkiego, bez tego uczucia zmulenia jak to ma miejsce w amortyzowanych MTB. Nie powiem, dzisiaj spędzam dzień na szukaniu używek z dobrym osprzetem i dowolnym amorem, który i tak by wyleciał :D 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jak masz świadomość z czym się wiąże brak amortyzatora, to czeka Cie naprawdę fajna zabawa. Rower jest bardzo zrywny, dynamiczny, bardzo dobrze się wspina na drobne wzniesienia. Także sam balans roweru jest nieco inny, bo przód nie ciąży. No i trzeba się nauczyć jeździć na przednim kole, bo każde nieco mocniejsze hamowanie, oznacza że tył się unosi :D Oczywiście są także wady, bo przód lubi się poślizgnąć, a przy drobnych spadkach jednak człowiek sobie przypomina jak bardzo fajnie jest mieć SAG ;) 

Gdybym teraz kupował gotowy rower, to siłą rzeczy kupiłbym z amortyzatorem i pewnie przy tym został. Gdybym składał sam ( a raczej nie lubię gotowych rowerów), to coś czuję że chyba znowu bym wsadził sztywny widelec a do tego koła z szerokimi oponami, pewnie 2.4.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jako użytkownik stalowego 29era ze sztywnym widłem, powiem ci że to super rozwiązanie. Dynamiczny, w miarę lekki rower no i bezobsługowy. Znacznie lepiej jeździ jeśli obniżysz ciśnienie na przednim kole (max 1,5 atm). Na góry mam amortyzator-choć da się jeździć na sztywniaku.Wywodzę się z klasycznego nurtu MTB lat 90, gdzie królowała stal na sztywnym widelcu. więc moje obecne rowery to tak jakby powrót do korzeni . Mam gravela (taki trochę dziwny) i górala. Gravel głównie na woła roboczego, a góral na dynamiczne wekandowe śmiganie. 

Ale pewnie każdy ma swoje zdanie w tym temacie. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W dniu 14.09.2019 o 21:58, lukasamd napisał:

Od ponad 2 lat mam rower przełajowy (karbonowy Planet X), który do niedawna używałem jako 3w1 (głównie szosa, ale też gravel i przełajówka) - w tym czasie dopicowałem go do stanu "dream bike" przez wymianę niemal wszystkiego za wyjątkiem ramy, widelca i sztycy. Ma obecnie hamulce hydro, napęd Shimano Ultegra 2x11 z RX'em na tyle, przełożenie 46x34 + 11-30 nieco pod gravela, oraz składane koła.

 

W dniu 14.09.2019 o 21:58, lukasamd napisał:

napęd albo jest dla mnie za twardy na gravela (np. używając 50 jako blat), albo za lekki na szosę (46 do treningów interwałowych na prostej bywa za mały). Tak samo kierownica, typowo szosowy baranek jest super do jazdy szosowej, z kolei kierownica gravelowa z tzw. flare lepiej pasuje w terenie. Do tego obecny rower przyjmie max. opony 700x37 na małym bieżniku, optimum to 700x35. 

IMHO nie kupował bym gravela, chyba że chcesz pozbyć się tego przełaja. Obu nie ma sensu trzymać, bo gravela można uznać za takiego "przełaja +" jeśli chodzi o możliwości terenowe i to wszystko, w każdym razie będziesz miał dwa zbyt podobne sprzęty. Nawet jeśli przełaj zostanie pod kątem jeżdżenia tylko po szosie. Zresztą wtedy pewnie też zaraz czegoś Ci zacznie brakować w porównaniu do pełnoprawnej szosy.

Jak dla mnie to wrzuć do przełaja szosowy kompakt 50/34 i do tego kasetę 11-34 albo 11-36, będziesz miał w miarę dobry kompromis szosowo-terenowy. Do tego kierownica koniecznie "gravelowa" jeśli myślisz o nawet delikatnym off-roadzie - moja propozycja to Ritchey Venture Max w NAJSZERSZEJ wersji 460mm. Do tego najszersze możliwe opony, 37c to już całkiem nieźle. Jeśli zimą nie jeździsz i nie masz parcia na przejechanie każdego piachu i błota, to wystarczą jakieś szybkie semislicki.

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@skom25 mam i przyznam, że teraz to jest opcja nr 1 ze wszystkich jakie rozważam. Przy 29" to może być naprawdę wygodne, a jak się dobry sprzęt weźmie, to na dodatek będzie naprawdę lekko i szybko.

 

@PiotrKaaaaaaaaaaa full odpada. Ciekawi bo na dłuższą metę nie próbowałem, ale ze względu na to, że wymaga jeszcze więcej konserwacji, u mnie odpada. Poza tym, koszty tutaj już są zupełnie inne. 

 

@m0d próbowałem już kiery typowo gravelowej - Pro Discover z zagięciem 12 stopni w rozmiarze 440. Po powrocie do kompaktowej kiery szosowej 400 mm poczułem ulgę, tak więc.. to nie do konca tak z tą szerokością. Tzn. do wolniejszej jazdy po cięzszych szutrach tak, ale asfalt/lekki teren, wolę węższa, lepiej mi się oddycha (choć teoretycznie, powinno być odwrotnie). Kaseta obecna 11-30 też jest ok. Atakowałem w tym roku Karkonoską i przód 34 + 30 tył = zabrakło mi na ściance na ostatnich 200 m. Ok, obie ściany 20%+ które tam są, to była mordęga, ale na co dzień nie mam aż takich górek. Tu gdzie śmigam 11-25 by wystarczyła, ale że ta 11-30 ma jak dla mnie ok stopniowanie, to nie będę kombinował. Blat duży wymienię na 50, jeśli tylko faktycznie zdobędę drugi rower ;) 

 

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@lukasamd no to jeśli w sumie masz wszystko co potrzeba to tylko jeździć a nie szukać dziury w całym i kombinować co by tu jeszcze dokupić ;) Jedyne co to spróbuj ponownie blatu 50 jeśli ewidentnie potrzebujesz takiego na asfalt bo masz mocne kopyto i płaski teren.

Rozumiem, że portfel świerzbi? Ja mam takie podejście, że jak się na coś napalę, to staram się poczekać jakiś czas i jak tak minie powiedzmy miesiąc, a ja już nie wracam do tematu, to znaczy że była to tylko chwilowa fanaberia :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@m0d W pełni to rozumiem - tyle że ja już pi-razy-drzwi jakieś 1,5 roku co jakiś czas zerkam w stronę drugiego.. i choć śmigam, to z tyłu głowy coś siedzi. Inna sprawa, że mówię sobie "poczekam" i potem robię wypad w nowe miejsca gdzie stwierdzam: to co jest starcza. Tyle, że nie da się mieć jednak AllInOne i do jazdy szosowej i wygodnego w terenie. Na oponach 700x33/700x35 korzenie już potrafią konkretnie wkurzać ;) 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

1 godzinę temu, lukasamd napisał:

wygodnego w terenie

To jest w ogóle osobna kwestia, bo jeden szuka w jeździe w terenie "wpierniczu" tak żeby wrócić zmęczony, obolały i zlany potem, a drugi kupowałby fulla do miasta bo ma popękany asfalt i krawężnik do podjechania i rączki bolą ;) Pytanie do której opcji Ci bliżej.

IMHO jeśli nie mieszkasz w pobliżu "prawdziwych" gór, to jazda nawet w prostym terenie przełajem/gravelem to znakomita zabawa mocno ucząca techniki i weryfikująca faktyczną kondycję. Sztywny MTB podobnie, choć nieco poszerza margines błędów.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@m0d Też prawda. Jazda CX/gravelem daje masę emocji i niesamowicie wypompowuje, to jest zaleta ogromna. Czasami natomiast brakuje komfortu... choć moze to też raczej kwestia doboru odpowiednich dróg, ścieżek po których można szaleć np. nieco zakrętów, góra-dół-góra-dół, ale bez dziur i korzeni? Jeszcze jedna opcja to dodatkowy blat 50 obok aktualnie posiadanego 46, drugi łańcuch nieco dłuższy no i odpowiednie opony na jesień/zimę. Wiele zależy od tego własnie, jaka ta zima będzie. Mordować roweru też nie chcę, niezaleznie czy to MTB czy CX. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W dniu 16.09.2019 o 13:20, lukasamd napisał:

@PiotrKaaaaaaaaaaa full odpada. Ciekawi bo na dłuższą metę nie próbowałem, ale ze względu na to, że wymaga jeszcze więcej konserwacji, u mnie odpada. Poza tym, koszty tutaj już są zupełnie inne. 

Do 5000 znajdziesz fulla, np. https://www.decathlon.pl/rower-mtb-xc-100-s-29-id_8518388.html jak będą przeceny będzie jeszcze taniej

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

......może to musi być gravel który przyjmuje koła z 2" oponami. Masz wtedy pełną możliwość rotowania kołami robiąc sobie 2 w 1 ;-)

Na ostatniej eskapadzie kumpel miał koła w gravelu założone z 29 i śmigał jak ta lala po wszystkich korzeniach, kamieniach. Normalnie ma zapięte kola 42mm. 

Ale ja i tak stawiałbym na 29 na sztywnym widelcu z grubszymi oponami, bo 2 rowery daję większe pole manewru. Rąbanka i góry będą bardziej ludzkie niż na gravelu. No i sterowanie wiosłem w terenie jest o wiele bardziej komfortowe niż barankiem. Jak masz miejsce to lepiej mieć dwa rowery.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gravelowa stalówka od kumpla (karamba) waży 10,5 kg ;-) na kołach 29- jakieś 0,5 kg do masy. To jest rama na dobrych rurkach i dobrze złożona. Była spawana na zamówienie z konkretnymi założeniami. Geometria zbliżona do Roninowej, ale mieszcząca koła 29 .....no i dwa widelce w zestawie (karbon i cromo). Jeździ to tak dobrze że S-works robi za dawcę kół i wisi na haku.....ale jest w obwodzie.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@woojj chyba masz na myśli różnice w oponach - koła 29" z MTB to jest dokładnie takie samo koło jak 28" w np. szosie/gravelu/CX. Różnica poleca na tym, że ze względu na większe opony (i tym samym balon) zwykło się to nazywać 29". Inna sprawa, że jednak raczej mniej niż więcej rowerów typu gravel (nie mówiąc w ogóle o CX) zmieści choćby 2". Prędzej już eksperymentowanie z 650b.

@PiotrKaaaaaaaaaaa różnica w wadze to jedno - i jest spora. Inna sprawa, że full to byłaby jazda jak na dywanie, kanapie. Ok, chcę wygody, ale nie chcę na jej rzecz mieć też poczucie, że kręcę, krecę, a jakbym stał w miejscu, jakby to szło w powietrze. Tutaj CX/gravele są o wiele bliższe szosy - dep i lecisz. A że teren jeszcze zwiększa poczucie prędkości... na cx jedziesz po lesie w dół np. niecałe 20 km/h, a masz wrażenie że lecisz przynajmniej z 80 km/h :D 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zarchiwizowany

Ten temat przebywa obecnie w archiwum. Dodawanie nowych odpowiedzi zostało zablokowane.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...