Skocz do zawartości

[żele energetyczne] na wyścigi dla grubego


TheJW

Rekomendowane odpowiedzi

Szukam żeli energetycznych na krótkie dystanse (1,5-2 godz., na razie dłuższych wyścigów nie planuję), które koniowi o wadze ponad 90kg dadzą kopa i realnie zasilą organizm na jakiś czas.
Do tej pory używałem żelu z Decathlona (https://www.decathlon.pl/el-energetyczny-sd-malinowy-id_8385584.html) 32g i XenoFit 60 ml jednak takie opakowanie nie daje mi absolutnie nic, niezależnie od tego, w którym momencie go spożyję.
Ze względu na moje rozmiary i związany z tym wydatek energetyczny potrzebuję prawdopodobnie czegoś o mocniejszym składzie i w większym opakowaniu. ;)
Na rynku jest tego tyle, że ciężko coś wybrać, gdy się na tym nie zna (na dobre zacząłem używać żeli właściwie dopiero w tym sezonie, bo i wyniki lepsze, wcześniej raz na jakiś czas coś kupiłem i miałem w kieszonce na czarną godzinę, ale rzadko zużywałem).
Zaczyna mnie frustrować, gdy czasami jadę w "czubie" i odcina mnie na 3-4 km przed metą...
Więc proszę o pomoc, najlepiej tych, którzy mają doświadczenie wyścigowe. Wiadomo, że w czasie treningu zawsze można odpuścić, a na wyścigu wydatek energetyczny jest większy, a spadki energii gwałtowniejsze.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

O mocniejszym składzie raczej nic nie znajdziesz - nie ma węglowodanów o składzie bardziej "gęstym" niż 4kcal na 1g. Musisz brać wiecej, nie ma rady, pilnować tego co jesz przed i jak długo przed wyścigiem. Jeżeli nie jesteś na diecie ketogenicznej to zapewne i tak przed wyścigiem jesteś naładowany glikogenem pod korek.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Przed wyścigiem 2-3 godziny 3/4 torebki ryżu z dżemem truskawkowym (niskosłodzonym ze względu na próbę ograniczenia cukrów w diecie), czasami (jak mi zostanie z poprzedniego dnia ;)) kilka naleśników z miodem.  Później w czasie dojazdu samochodem, zależnie od tego jak i czy jestem głodny - bułka pszenna z kawałkiem banana. Zależnie od poczucia mocy ewentualnie na kilka-kilkanaście minut przed startem jakiś banan. Wydaje mi się, że nic więcej nie ma sensu, bo będzie się kończyło jak w zeszłym sezonie - zatkaniem po pierwszych mocnych kilometrach i prawie porzyganiem się. ;)

Czyli...szukać tubek-gigantów albo używać tego co dotychczas, tylko zdecydowanie częściej to dla mnie jedyny ratunek. ;)

To może jakieś podpowiedzi, czy warto robić większe zakupy odżywek przez internet (izo w proszku + żele), czy się nie opłaca i kupować w Decathlonie? Jak pisałem używam tego na dobre dopiero od tego sezonu, więc nie mam doświadczenia. :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Żywieniowcem nie jestem ale mogę się podzielić doświadczeniem. Ważyłem 100kg i na dłuższych trasach albo był mocny zjazd w trakcie, że musiałem pól godziny posiedzieć na poboczu albo musiałem co chwila dojadać by mi cukier nie spadł. Wyniki i tak były do dupy. Jadłem dużo przed wyjściem na rower, po powrocie musiałem znów zjeść dużo, potem byłem senny cały dzień. Postanowiłem schudnąć. Pół roku później ważę 90. Odstawiłem cały cukier na co dzień (słodzenie napojów, soki, cukierki, bułki słodkie) i sporą część węglowodanów ciężkich (makarony, bułki). Teraz czuję się dużo lepiej. Jem normalne, nie za duże śniadanie i robię 120km na szosie bez zatrzymywania, zjadając może trzy, cztery batoniki muesli co 20km i puszkę energetyka na podbicie ciśnienia tak po 80km. Nie mam zjazdu w trakcie ani po i koniec z sennością po posiłkach.

Taką hipotezę mam, że jak się człowiek ciągle ładuje cukrem to gdy mu tylko nieco spadnie jego poziom a nie zaklei tej dziury batonikiem to jest zjazd. Ale gdy się ograniczy cukier to po jakimś czasie organizm się przyzwyczaja do spadków poziomu a może nawet nadgania braki energetyczne z tłuszczu a nie wpada w panikę.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Teraz, huskarl napisał:

 braki energetyczne z tłuszczu a nie wpada w panikę.

Organizm wiekszosc czasu energie powinien czerpac z tluszczu - po to on jest. Bardzo fajny komentarz - o ile nie jestesmy kolarzami z pro touru to nie powinnisny futrowac sie takimi ilosciami wegli. Na starosc moze sie to skonczyc insulinopornoscia, albo zespolem metabolicznym. Organizm posiada okolo 2k kcal energii zgromadzonej w postaci glikogenu, ktory w roznych proporcjach jest wyjorzystywany wraz z tluszczem jako  paliwo. Sam w transie 70-80km zjadam 2 batoniki energetyczne i pije tylko wode. Nie mam po drodze zjazdow I kryzysow.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

1 godzinę temu, TheJW napisał:

Przed wyścigiem 2-3 godziny 3/4 torebki ryżu z dżemem truskawkowym (niskosłodzonym ze względu na próbę ograniczenia cukrów w diecie), czasami (jak mi zostanie z poprzedniego dnia ;)) kilka naleśników z miodem.

No to się zastanów czy chcesz się ścigać czy odchudzać lub ograniczać cukry w diecie. Niestety wyścigi nie służą temu drugiemu celowi, a przynajmniej jeżeli chodzi o posiłki bezpośrednio poprzedzające i wpływające na wyścig. Wtedy masz spożywać dużo cukrów prostych, żeby maksymalnie odbudować glikogen w mięśniach i żeby czerpać energię z prostej glikolizy (to jest najbardziej wydajne źródło energii), węgle złożone też są zalecane przy dłuższym wyścigu.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Mod Team
17 minut temu, kamfan napisał:

to jest najbardziej wydajne źródło energii

Nie jest. Tłuszcze są znacznie, znacznie wydajniejszym źródłem energii :)
 

Wracając do tematu to może problem leży gdzie indziej - może konsumujesz te żele zwyczajnie za późno? 1.5-2h powinieneś dać radę przejechać bez żeli, tym bardziej że pewnie jeszcze dostarczasz Ww z izotonika. I tak przyjmuje się, że organizm potrafi przyswoić do ~1.2g Ww/kgmc/h. W izotoniku masz pewnie jakieś 25-30g, do tego 1-2 żele i już wchodzisz pod limit. Tu warto też zwracać uwagę na rodzaj cukrów, stosunek maltodekstryny do glukozy/fruktozy.


Drugie pytanie: testowałeś inne strategie żywieniowe? Brzmi jakbyś niepotrzebnie w dniu wyścigu przed startem wręcz opychał się węglami o wysokim IG co może powoduje znaczny spadek insuliny już podczas wyścigu?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Szczerze mówiąc - nie testowałem. Z obawy o to, że mogę nie dojechać...
Ale jeśli możecie zaproponować coś konkretnego, sprawdzonego, to mogę zaryzykować.
Generalnie plan jest taki, że ograniczam słodycze i cukier (1. dla zdrowia, 2. przeraziłem się sprawdzając na koncie, ile wydaję na słodycze i przekąski), a od jesieni zaczynam współpracę z dietetykiem. Uznałem, że to będzie dla mnie korzystniejsze, niż trener (no chyba, że @mess mnie nauczy, jak robić 180km takim tempem... ;)), bo w tej chwili największym ograniczeniem i problemem jest moja waga.

4 godziny temu, huskarl napisał:

Jadłem dużo przed wyjściem na rower, po powrocie musiałem znów zjeść dużo, potem byłem senny cały dzień

Mam podobnie. Niby po wyścigach są bufety, ale to jedzenie zwykle jest niesmaczne i takie...tekturowe, jakby makulaturę zmielili i dodali przypraw. Do tego małe porcje. Zwykle po wyścigu jest tak samo - głód tak duży, że trzeba zjeść Maka. ;) Potem wracam do domu i to trawię. Dokładając zmęczenie po wyścigu - staję się leniwcem...

Nawiązując jeszcze do kwestii izotoników - oczywiście stosuję. Kiedyś jeździłem na samej wodzie, ale izotoniki bardziej mi podchodzą. Zwykle kupuję żółte Oshee Zero, chociaż ostatnio testowałem ten Decathlonowy w proszku (Aptonia ISO, puszka 650g). Dzisiaj również sobie go kupiłem, dodatkowo 4 żele PowerBar (https://www.decathlon.pl/power-gel-jabko-x4-id_8385600.html).
Trenując na szosie robię np. 100 km po 8h pracy, wracam do domu i jeszcze coś robię w domu (sprzątam, gotuję, remontuję itd.- jak to w domu). Zjadam zwykle w trakcie treningu małego batonika zbożowo-owocowego z odrobiną czekolady lub banana, ale to w większości i tak tylko profilaktycznie z obawy o zjazd pod koniec treningu. I nie mam takich problemów, jak po 30-50 km wyścigu, gdzie wracam do domu i jestem dętka, a czasami i pod koniec wyścigu potrafi mi zabraknąć prądu.

Może to istotne - nie odcina mnie całkowicie, nie mam mroczków czy nie gaśnie mi światło. Po prostu czuję, jak z mięśni odpływa energia i nie jestem w stanie utrzymać tempa.

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Mod Team

Z moich doświadczeń - odchudzanie i zawody to nie jest dobry komplet.

W czasie kiedy mocno mechaciłem się na maratonach mimo dużego wysiłku waga się trzymała. Stosunkowo krótki ale intensywny wysiłek i organizm wołał o uzupełnienie.

Jak była przerwa od maratonów to co by czymś to zastąpić waliłem kilometry ale w tempie bez zadyszki. Minus 8kg. w 6 miesięcy.

Bez diety, suplementacji i innych egzorcyzmów.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dlatego planuję prawdziwą dietę od jesieni! :) Wtedy nie będę miał presji na pudło czy generalkę, będę mógł sobie tłuc puste kilometry na trenażerze i nie martwić się o ewentualne następstwa "odcięcia". Teraz po prostu ograniczam słodycze, czyli to, co było ogromnym bonusem do dziennej dawki kalorii.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

7 godzin temu, safian napisał:

Nie jest. Tłuszcze są znacznie, znacznie wydajniejszym źródłem energii :)

Ogólnie masz rację, ale glikoliza jest dużo wydajniejszym źródłem energii przy zadłużeniu tlenowym czyli intensywnej jeździe na rowerze/wyścigach. Moja wina, wyraziłem się nieprecyzyjnie, bo wydawało mi się to oczywiste, że mówimy o wyścigach a nie prowadzimy dyskusję akademicką o bilansie energetycznym beta-oksydacji i glikolizy.

@TheJW dlatego też podczas wyścigów "słodyczy" niczym nie zastąpisz ;) Ewentualnie węgle złożone, ale opieranie się wyłącznie na nich przy wysokiej intensywności wysiłku też nie jest najlepsze.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zarchiwizowany

Ten temat przebywa obecnie w archiwum. Dodawanie nowych odpowiedzi zostało zablokowane.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...