Skocz do zawartości

[zakup trenażera] czyli jak mam przetrwać zimę


TheJW

Rekomendowane odpowiedzi

Wiedzę teoretyczną już przyswoiłem, dlatego też zależało mi od razu na macie w zestawie. Ale wiadomo, teoria a praktyka... ;)

Czytałem, że dobrze wyposażyć się w jakiś wiatrak, który chociaż trochę zminimalizuje pocenie. I taki też mam plan. 

Ogólnie przez najbliższe dni i tak będę zmuszony do delikatnych, rozjazdowych wręcz treningów. Nie chcę mocno cisnąć z obawy przed uderzeniem ciśnienia do głowy, co w rezultacie mogłoby spowodować krwotok z rany po świeżo wyrwanej ósemce.

Bardzo rozbawił mnie fragment o prysznicu i cieszeniu się, że żyjesz. ;)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nigdy nie jeździłem na trenażerze więcej niż 5 minut ( raz to  trenażer,  drugi raz lepszy rower trenningowy, a trzeci próba złapania równowagi na rolkach - nieudana ). I dla mnie 5 minut to już wiało nudą :D Jak jedziesz i masz np. podjazd  to jedziesz i ciśniesz, aż on się skończy, przecież się nie zatrzymasz, albo wyznaczasz sobie mikro cele jak jest źle - a to do jakiegoś charakterystycznego miejsca, że pociśniesz ( np. zakręt bo botem będzie z wiatrem zamiast wmordęwind ) itp. Na trenażerze mocna psycha, żeby nie przestać kręcić czy nawet zejść z roweru jest potrzebna wg. mnie kilka razy bardziej ;) Powodzenia ;)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Postanowilem dokladnie zmierzyc dzisiejsze krotkie krecenie (mam problem z oskrzelami od poniedzialku, swista mi oddech) na potrzeby tego tematu :-) rowno 30min, spalone kalorie  413C, sredni puls 142bpm, srednia moc 230W (ze stages), przebyty dystans ok 15km, spadek wagi zmierzony na lazienkowym elektronicznym zelmerze z dokladnoscia do 100g wynosi 0.5kg ;-)

Edyta: waga moja oscyluje w okolicy 90kg :-p zeby mozna to bylo lepiej zobrazowac, z 5kg tez bym chcial kiedys urwac z tego :-)

Teraz czas na druga polowe meczu i ...wyjdzie jakby to piwko ktore pije nic nie wazylo ;-))

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dobrym rozwiązaniem na walkę z nudą podczas treningu indoor jest mały stolik z laptopem albo tablet, na którym można sobie puścić film albo serial :) Ja często tak robię, jak ćwiczę na orbitreku (też nudne) i taka godzina treningu zdecydowanie przyjemniej upływa :) No chyba, że ktoś może sobie pozwolić na postawienie trenażera przed TV i puszczenie  czegoś na dużym ekranie. Taki substytut dla zmieniającego się krajobrazu podczas treningu na dworze ;)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Generalnie umiejscowiłem trenażer na wprost wysokiej komody. Zamierzam tam stawiać laptopa i puszczać albo filmy/seriale, albo na YouTube nagrania z wyścigów, które planuję przejechać w następnym sezonie.

@cinol123 powinieneś teraz na Onecie zamieścić artykuł: "PÓŁ KILOGRAMA w 30 MINUT! Poznaj jego sekret...". :002:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Mój pierwszy trenażer w życiu kupiłem raczej z ciekawości, ale pełen zapału, że będę jeździł i jeździł w glorii i chwale po wieczność ;-) Przetargałem go w rękach przez całe miasto (ledwie doniosłem do domu, bo ważył tonę, i pudło musiałem nieść przed sobą), z zapałem złożyłem w domu, wsiadłem i... wytrzymałem bodaj 15-20 minut. Emocje opadły i poczułem się mniej więcej tak, jak za młodu gdy dowiedziałem się, że Mikołaj nie istnieje. 

 Niemniej trochę udało mi się pokręcić, ale finalnie sprzedałem trenażer bez żalu. Po latach wiedziony siłą impulsu postawiłem na profesjonalny trening z trenerem i znów musiałem kupić trenażer. Wybór padł na Tacx Flow i zauważyłem, że gdy ktoś układa mi trening jest znacznie lepiej - najdłużej kręciłem 2.5h ale też była motywacja bo zacząłem stawać na pudłach zawodów. Nie inwestowałem w wirtualne wyścigi ani trasy, ponieważ pod kątem treningowym było to niewskazane. Natomiast włączałem na komputerze filmy FPV nagrane na rowerze, co pozwalało mi w dobrej kondycji psychicznej przetrwać całą jazdę. 

Dziś włączam sobie filmy Tacx (szczególnie lubię MTB), ew. relacje filmowe z maratonów i przypominając sobie uczestnictwo w nich jeździ mi się naprawdę ok. Model Flow mam do teraz (i zaraz na niego wsiadam) ale mocno irytuje mnie wydawany przez niego hałas. Co prawda sąsiedzi nigdy mnie nie odwiedzili w miejscu, w którym aktualnie mieszkam ale zastanawiam się czy nie bywam nazbyt uciążliwy co wprowadza spory dyskomfort. W planach mam przejście na bardziej ciche rozwiązanie, czyli Tacx Flux S lub Flux 2. Z perspektywy czasu trenażer jest naprawdę super, ratuje życie podczas kiepskiej pogody, a kiedy jest zimno siada mi psycha ;-) Dodatkowo pozwala na świetne przeprowadzenie treningu oraz ma tę zaletę, że kręci się cały czas skupiając jedynie za założonym planie. 

W terenie wiadomo, nie kręci się korbą non stop, czasem trzeba się zatrzymać i raczej ciężko utrzymać pewne założenia. Podsumowując, gdy umiejętnie wplecie się trenażer do swojego planu (który jest skrzętnie realizowany) to doskonałe narzędzie. Gdybym miał go kupić bez celu (oprócz utrzymania ciągłości wysiłku w złych warunkach atmosferycznych) wówczas prawdopodobnie zainwestowałbym w opcję wirtualnej rzeczywistości, ale wtedy łatwo o przetrenowanie i trzeba uważać.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

20 godzin temu, TheJW napisał:

Czy jeżdżąc regularnie na trenażerze zrzucę parę kilogramów? Po sezonie przytyłem ok. 4 kg (88->92), ale generalnie i tak chciałem zrzucić do ok. 82, tylko zabrakło czasu. ;)

Może pomóc, ale zawsze podstawa odchudzania jest dieta, a nie wysiłek fizyczny. Zjeść 1.500 kcal to naprawdę nie problem, aby to spalić potrzeba dużego wysiłku.

Ogranicz lub najlepiej wywal słodycze, cukier i proste przetworzone węglowodany - samo to powinno pomóc.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Próbuję...od pół roku. :( Efekt jest taki, że nie tyję (nie licząc tych 4 kg, ale po sezonie to raczej normalne), ale też nie chudnę. Generalnie cały czas mam w głowie, żeby ograniczać śmieciowe jedzenie, ale bardzo często nie mam czasu na zrobienie sobie czegoś do pracy i muszę bazować na okolicznych barach i fastfoodach. I tak staram się jeść bardziej domowo, na szczęście obok pracy mam bar mleczny. Z tym, że tam znowu są takie porcje, coby się dwóch jedną najadło, a przecież szkoda wyrzucić... :D

Co do jazdy - mam za sobą pierwszy trening. 65 minut nudy i potu. Uratował mnie jedynie serial. Pierwsze i ostatnie minuty najgorsze. Pojutrze kolejny trening, tym razem mam zamiar wytrzymać już 1,5 godziny i takie treningi robić na stałe co drugi dzień. Na szczęście na Netflixie jest mnóstow różnych seriali...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

23 minuty temu, TheJW napisał:

Na szczęście na Netflixie jest mnóstow różnych seriali..

Też oglądam Netflix w czasie treningu w domu :) W ramach wewnętrznej motywacji wybieram sobie ciekawy i wciągający serial i postanawiam, że mogę oglądać odcinki tego serialu tylko w czasie treningu :) Łatwiej mi przychodzi później przełamać się i zabrać za trening, kiedy mam świadomość, że czeka mnie kolejny ciekawy odcinek ;) 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

53 minuty temu, SoloTM napisał:

Wam nie przeszkadza w oglądaniu seriali, skupianiu się na szczegółach, fabule ?

Jest dokładnie odwrotnie - skupienie się na serialu pomaga przejść kryzysy i na chwilę oderwać myśli od bólu mięśni ;)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Fakt, jak już uda się wczuć w serial, to zapomina się o kręceniu i robi to automatycznie. To tak, jak w czasie jazdy na zewnątrz zamyślić się na chwilę głęboko, przynajmniej ja tak miewam - kiedyś "przypadkiem" pobiłem w ten sposób swój rekord odcinka na Stravie.

Na początku włączyłem sobie serial na głośnikach z lektorem uznając, że "podskakiwanie" przy pedałowaniu będzie uniemożliwiało czytanie napisów, ale szybko zrezygnowałem z pomysłu, bo trenażer skutecznie zniekształcał dialogi. ;) Napisy spokojnie można czytać. Idealnie byłoby na słuchawkach - odcięcie się od szumu trenażera i napędu - ale nie mam tak długiego kabla. Ano właśnie, skoro już przy napędzie jestem - jako rowerowego pedanta strasznie denerwowała mnie praca napędu. Mimo serialu i trenażera było słychać każde cyknięcie, piśnięcie, terkotanie...dlatego nie mogłem się do końca skupić ani na jednym, ani na drugim. ;) Na szosie (na zewnątrz) tego nie słychać - szum wiatru, nierówności drogi itd.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 3 tygodnie później...

Jakiś czas mnie nie było - wybaczcie więc, że odpisuję dopiero teraz. Na początku rozczarowanie dla miłośników teorii o dużej ilości czasu którą posiadam. Muszę ją niestety obalić. Tak się składa, że pracuję 8 godzin dziennie (co pewnie jest żadną rewelacją bo większość dorosłych Polaków tak ma). Dodatkowo dojeżdżam godzinę do domu do pracy i z powrotem. Jak już dojadę do domu to czeka na mnie dwójka dzieci - pomagam im w lekcjach czy zwyczajnie bawię się z nimi jak każdy ojciec. Wolny czas mam więc dopiero ok 20-ej czy 21-ej. To właśnie wtedy siadam na trenażer i jeżdżę. Zwykle jest to minimum 1,5h (a czasami nawet 2h). Jak sobie radzić z nudą na trenażerze? Ja zastosowałem dość prosty sposób. Dla początkujących najlepsze są plany w których bardzo często zmienia się moc z którą pedałujemy. Odpuśćmy sobie rzeźnię pod tytułem "120 minut z mocą 90% naszego FTP".  Łatwiej jest zmieniać tempo co kilka minut. Wtedy trening jest zdecydowanie znośniejszy. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zarchiwizowany

Ten temat przebywa obecnie w archiwum. Dodawanie nowych odpowiedzi zostało zablokowane.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...