Skocz do zawartości

[Trening] Dylemat - w sumie po co?


Gość

Rekomendowane odpowiedzi

14 minut temu, wkg napisał:

A jak już jesteśmy przy miernikach mocy to jaki polecacie o dobrym stosunku cena/wartość ?

Wiele zależy od tego jaki rower chcesz wyposażyć w miernik. Dla szosy wybór jest większy, dla MTB jest nieco gorzej, bo odpadają np. opcje z pomiarem w pedałach. Ja mam trzy Stagesy. Jak się znajdzie okazję w necie to można kupić w całkiem dobrej cenie. Wskazania są powtarzalne i porównywalne pomiędzy miernikami. Wiele razy jadąc na trenażerze odpalałem garmina żeby równolegle mierzyć moc z miernika, i różnica na średniej mocy między trenażerem a miernikiem najczęściej mieściła się w 2W na całym treningu. 

Problemem Stagesa bywało szybkie wyczerpywanie się baterii kiedy do środka dostawała się wilgoć. Inny, nieco mniejszy problem to zdarzające się czasami chwilowe wskazania bardzo wysokiej mocy (1500 - 2000 W). Być może trzecia generacja już się z tym uporała. Zobaczę jak nieco dłużej potestuję swojego najnowszego Stagesa.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Teraz, wkg napisał:

Czekaj, a skąd Garmin wie jaka jest moc ? I po co mi pomiar jak Garmin wie lepiej ?

 


Pewnie jeden pomiar szedł z trenażera (te nieco lepsze potrafią estymować moc i wychodzi im to nieźle, w szczególności jak są to modele direct), a drugi ze stagesa i garmin odczytywał stagesa, a jakaś appka od producenta trenażera pokazywała to, co rejestrował trenażer. Sam też tak robiłem zimą, choć rozbieżności bywały raz większe, raz mniejsze.

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dokładnie tak. Moc mierzy miernik, a garmin tylko wyświetla to co zmierzy miernik.

Do SLXa najlepiej chyba szukać właśnie Stagesa opartego na ramieniu korby XT. SLXa zdaje się nie robią, ale to nie ma znaczenia, bo mocowanie jest to samo. 

Ewentualnie INPEAK. Będzie trochę tańszy, zasada działania ta sama co Stages.

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Błąd, tymi rzeczami nie jesteś w stanie osiągnąć tyle, co możesz osiągnąć z dokładnego treningu opartego o moc. 

Wiem, ze ludzie mają jeden rower i jest to MTB, ale uważam, ze PM do takiego jedynego roweru mija się z celem praktycznie. Tym bardziej, jeśli ten rower ma nowoczesny napęd terenowy oparty o mocno rozstrzelone koronki kasety i malutkie zębatki korby. Co na tym można potrenować poza jazdą w strefach 1-4? A i tempówka w 4 strefie z takimi kasetami zadaje się być mocno utrudniona. A gdzie tu teraz robić interwały na 120/150/200% i więcej? 

Na moje PM do MTB tak, ale jeśli mamy już takowy w rowerze szosowym lub innym podobnym.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Akurat trening oparty na strefach mocy, to moim zdaniem najmniej istotna zaleta jazdy z miernikiem mocy w przypadku amatora. Ma to znaczenie u zawodowców, bo mają szczegółowy i zindywidualizowany plan treningowy, a minimalne różnice decydują o tym czy wygrasz wyścig, czy będziesz daleko za pudłem. W przypadku amatora, można sobie oprzeć trening o strefy mocy, tyle, że jadąc na gotowcach z internetu i tak nie będziemy trenować dokładnie tak jak powinniśmy, żeby osiągnąć najlepszy efekt. Zmienisz narzędzie, z którym trenujesz, ale nie trenując tego CO i KIEDY powinieneś trenować i tak różnicy wielkiej nie będzie po przejściu z pulsometru na miernik. Dlatego nie widzę jakiejś znaczącej przewagi miernika mocy nad pulsometrem jeśli chodzi o sam trening. Jasne, że nie zrobisz tak dokładnie interwałów na wysokich intensywnościach jadąc na pulsie, tyle, że konia z rzędem temu kto wykaże, że w przypadku amatora da to wymierną różnicę w uzyskiwanych wynikach. 

To gdzie ja widzę największą zaletę miernika mocy, to możliwość bieżącego i obiektywnego monitorowania swojej formy oraz to co po angielsku nazywa się "pacing", czyli optymalne rozkładanie sił na podjazdach, czy na wyścigu. I tu faktycznie kolarz amator może urwać więcej czasu niż za pomocą nawet sporo lżejszych kół. Dlatego w moim nowym rowerze pierwszą zakupioną zabawką został miernik mocy, a koła póki co zostawiłem na później :)  
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

1 minutę temu, arek_wro napisał:
To gdzie ja widzę największą zaletę miernika mocy, to możliwość bieżącego i obiektywnego monitorowania swojej formy oraz to co po angielsku nazywa się "pacing", czyli optymalne rozkładanie sił na podjazdach, czy na wyścigu. I tu faktycznie kolarz amator może urwać więcej czasu niż za pomocą nawet sporo lżejszych kół. Dlatego w moim nowym rowerze pierwszą zakupioną zabawką został miernik mocy, a koła póki co zostawiłem na później :)  

Rozumiem że główna zaleta to możliwość dawkowania sobie wysiłku tak, żeby nie zajechać się już na pierwszych kilometrach. Tylko że to samo da się osiągnąć wsłuchując się w pomiary wbudowanych "sensorów". Jak ktoś ma sprawny układ nerwowy, to słyszy swój oddech, czucie ma w nogach, czasem czuje głód, a czasem mu się chce wymiotować. Dla mnie to lepsza metoda pomiarowa, zwłaszcza że uwzględnia inne, bardziej subtelne czynniki niż surową podaż mocy na korbę. Przykładowo, mięśnie – mimo generowania tej samej mocy – mogą reagować zupełnie inaczej w zależności od tego jaka jest temperatura (30 stopni w słońcu a 20 i wiaterek), ile zostało glikogenu w organizmie, jaką kadencję wymusza teren, etc.

Dla mnie to jest niejasne jak daleko ta obsesja pomiarowa może się posunąć. Skoro zamiast słuchać organizmu mierzymy moc i na jej podstawie oceniamy swoje zmęczenie, to czemu by dla pełniejszego obrazu nie mierzyć sobie poziomu glukozy glukometrem, galwanometrem przewodnictwa skórnego, innym gadżetem pulsu i ciśnienia? Najlepiej gdyby jeszcze dało się neuroobrazować w real-time, wtedy można by nawet wnioskować o stanie psychicznym. Dla mnie to niezupełnie ma sens, bo wszystkie te informacje są dostępne bez dodatkowego pośrednika w postaci gadżetów.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

To nie jest wybór albo - albo. Używanie miernika mocy nie oznacza, że przestajesz słuchać organizmu. Dostajesz po prostu dodatkową informację, a co z nią zrobisz to już twój wybór. Oczywiście, że da się przejechać wyścig bez miernika, równym tempem. Tyle, że większość amatorów tego nie potrafi, a z miernikiem jest to łatwiejsze, co się przekłada na lepszy czas na mecie. Mówię przede wszystkim o MTB, bo na szosie najważniejsze to zostać w peletonie i nie dać się urwać. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W dniu 31.05.2019 o 18:15, Arni220 napisał:

Błąd, tymi rzeczami nie jesteś w stanie osiągnąć tyle, co możesz osiągnąć z dokładnego treningu opartego o moc. 

Wiem, ze ludzie mają jeden rower i jest to MTB, ale uważam, ze PM do takiego jedynego roweru mija się z celem praktycznie. Tym bardziej, jeśli ten rower ma nowoczesny napęd terenowy oparty o mocno rozstrzelone koronki kasety i malutkie zębatki korby. Co na tym można potrenować poza jazdą w strefach 1-4? A i tempówka w 4 strefie z takimi kasetami zadaje się być mocno utrudniona. A gdzie tu teraz robić interwały na 120/150/200% i więcej? 

Na moje PM do MTB tak, ale jeśli mamy już takowy w rowerze szosowym lub innym podobnym.

wszystko można zrobić, wiadomo, kadencja czasem nie podchodzi ale w sumie to i przynajmniej masz warunki jak podczas maratonu :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 3 tygodnie później...
W dniu 3.06.2019 o 21:35, bts napisał:

Dla mnie to niezupełnie ma sens, bo wszystkie te informacje są dostępne bez dodatkowego pośrednika w postaci gadżetów.

Nawet zawodowcy rozkladaja sily za pomoca pomiarow mocy, a nie na czuja. czyli to jest lepszy sposob. Mozna sobie odpuscic pomiar predkosci, mozna odpuscic pomiar odleglosci. Ale z pomiaru mocy, kadencji i pulsu nie zrezygnuje. Rozkladanie sil na czuje jest dobre na krotkim intensywnym wyscigu. Wtedy czujesz ze jedziesz ostro ale jeszcze dychasz. Pol godzinki, godzinka i koniec wyscigu. A rozloz sily na 4 godziny. Tu musisz jechac generalnie wiekszosc czasu lajtowo. Kazdy w tej sytuacji bedzie czul ze jedzie za wolno, ze sie obija itd. Ale trzeba tak jechac zeby nie zdechnac po trzech godzinach albo nie dac sie zerwac z kola na 10km przed meta. Pomiar mocy powie Ci czy nie jedziesz za ostro albo za slabo. Malo tego, to idealne rozwiazanie na koncowki wyscigu. Bo wiesz np ze bedac w miare wypoiczetym (bo przez 3 godziny wyscigu jechales dzieki PM rozsadnie) mozesz zrobic ostatnie 3 min z moca np 380W. I wiesz ze 3 minuty z ta moca i jestes detka. No to obliczasz mniej wiecej dystans pozostaly i na te 3 ostatnie minuty dajesz te 380W. Dzieki temu masz pewnosc ze nie spuchniesz 300m przed meta.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 1 miesiąc temu...

Czy ćwiczenia statyczne są dobre dla osoby, która rozpoczyna swoją przygodę z treningami? W internecie trafiłem na stronę https://bikerschoice.pl/cwiczenia-statyczne-na-czym-polegaja-kto-powinien-wlaczyc-je-do-treningu/    Bardzo dużo mi o tych ćwiczeniach, ale chciałbym się dowiedzieć coś więcej. Z góry dziękuje za odpowiedzi/

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zarchiwizowany

Ten temat przebywa obecnie w archiwum. Dodawanie nowych odpowiedzi zostało zablokowane.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...