Skocz do zawartości

[Gniew rowerzysty] Co cię wkurzyło na rowerze?


Rekomendowane odpowiedzi

Jak Ci to powiedzieć. Akurat chodziło o telefon, a nie części rowerowe. Wystawiony za 150 zł. Wymiana wiadomości wyglądała tak.

- 110 zł z przesyłką

- Proponuję 115 zł z przesyłką

- Jaki kolor? Czarny?

- Czarny

Po pierwsze, kto najpierw składa ofertę a potem pyta o kolor? Po drugie, podbiłem cenę o 5 zł żeby po wysyłce mi wyszła równa kwota. To i tak o 1/3 mniej niż był wystawiony, bo do 150 zł trzeba było doliczyć jeszcze wysyłkę. Jeżeli był realnie zainteresowany, to naprawdę to coś zmieniło? :P

Kto inny pisał o mostek. Wszystko dogadane, a ostatnia wiadomość to:

- Sprawdzę czy zmieści mi się licznik

A więc znalazł mostek o kącie i długości która go interesowała, wynegocjował cenę i formę wysyłki, wszystko było dogadane. No ale nagle stwierdził że musi sprawdzić czy licznik się zmieści, bo szukając mostka 80mm tego nie wiedział. No ludzie...

No kto tak robi? :P 

 

Edytowane przez skom25
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Widać mamy inne spojrzenie na ten temat i na szczęście spora część ludzi też.

Jeżeli jestem czymś realnie zainteresowany, to dopiero piszę. Jeżeli nie dojdziemy do porozumienia, to podziękuję. Po prostu dla mnie jest to głupie, że ktoś składa propozycję, przystaje na nią a on się nie decyduje :D 

No mniejsza o to, musiałem wylać swoje żale :D 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@skom25, więcej luzu 😀. Też kiedyś tak miałem, w pracy się za dużo przejmowałem, spać nie mogłem... Teraz wiele spraw olewam ciepłym moczem aż żona się dziwi. Odnośnie OLX - tak jak pisze @JWO. Może ten ktoś pisał równocześnie z kilkoma osobami? Znalazł ciekawszą ofertę i Tobie delikatnie odmówił.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wiecie, nie pisałbym gdyby to był jeden przypadek. Po prostu zdarza się to dość często. A że na OLX rzucam na ogół dużą ilość rzeczy partiami, to i natężenie takich sytuacji jest większe w krótkim czasie.

Co do gniewu rowerzysty. Niestety dostępność części wprawiła mnie w osłupienie. Nie ma już kompletnie nic. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Miałem to samo :D Rower za 1500 zł, co i tak było niską ceną. Padła propozycja 800 zł, dosłownie godzina wymiany wiadomości i odmowy z mojej strony, żeby na koniec usłyszeć że jestem burakiem i klient ma zawsze rację :D

Zawsze jak sobie o tym przypomnę, to poprawia mi się humor :D

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Mod Team

Teraz na OLX to jakieś cyrki są. Dokładnie z systemem oceniania użytkownika, nie za przebieg transakcji, ale za sam kontakt. I tak; wystawiając towar zaznaczamy, bądź nie, opcję "cena do negocjacji". Jak w ogłoszeniu takiej nie ma to znaczy że sprzedający nie ma ochoty na negocjacje i interesuje go tylko cena, w jakiej towar wystawił. Tymczasem mnóstwo Januszy biznesu bez względu na to chce cenę negocjować, a jak się takiemu, nawet bardzo grzecznie, odmówi, to potem może dać negatywną ocenę użytkownika. Brawo OLX!

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Mi ktoś wystawił ocenę kiedy w tym okresie i dużo wcześniej nic nie sprzedawałem. Nie wiem kto, nie wiem za co.

Co lepsze, miałem dwie oceny Pozytywne, a mimo to reputację "Dobry" czy coś takiego i ocenę 7.7

Teraz mam 3 pozytywne i już 10.0

Nie mam pojęcia jak to działa, ale to jest jakaś magia i bezsens.

Totalny idiotyzm jak i z ocenami na Allegro. Ile one są ważne? 12 miesięcy? 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Z olx korzystałem raz, jak przy przeprowadzce chciałem sprzedać kilka mebli i sprzętu AGD ze starego mieszkania. Po tym traumatycznym przeżyciu ("zamienisz pralkę na soundbar?") korzystam już tylko z allegro, i to głównego serwisu a nie AllegroLokalnie. Od czasu do czasu ktoś negocjuje, ale większość przedmiotów schodzi przez "Kup teraz" bez żadnej dodatkowej korespondencji. Wiadomo, czasem po kilku dniach, czasem po kilku tygodniach i obniżce ceny. 

Zaznaczam, że sprzedaję góra kilkanaście przedmiotów rocznie i nie nastawiam się na zysk :)

 

  • +1 pomógł 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Sprzedałem ostatnio swojego fulla za 3k i byłem zadowolony z ceny, bo nadchodziły większe inwestycje. Koleś z drugiego końca Polski jechał po nocach w niedzielę jak zwierze, bajki opowiadał przy kupnie. Po miesiącu rower wystawił na OLX za ponad 5k - rynkowa cena zadbanego roweru, ale nie tego 😎 A co mi zależy, zobaczcie sprzedawcę nadziei:

https://www.olx.pl/d/oferta/rower-gt-sensor-2017-enduro-trail-27-5-idealny-stan-CID767-IDNnPWK.html?isPreviewActive=0&sliderIndex=1

Jego ogłoszenie zawiera wierutne bzdury na temat serwisowania roweru - dokładnie na odwrót niż mu przekazałem. Części których nigdy nie otwierałem tutaj magicznie stały się serwisowane na picuś glancuś w każde walentynki. Specyfikacja przekłamana, przekłamany rocznik, jakieś ręczne wykonanie w USA i inne bajki, ukryte wady wizualne, a czy techniczne też? Nie wiem, ale się domyślam zwłaszcza pamiętając ostatnie awarie. Kasetę zmienił na XT pewnie usunięciem nakrętki Sunrace, a do piast kulkowych Alivio wbił maszynowe Deore :D

Mam poważne podejrzenia, że największą inwestycją w rower było mydło "Biały Jeleń"....

  • +1 pomógł 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

15 godzin temu, TheJW napisał:

Ta... Najlepsi są ci, co widząc cenę w ogłoszeniu (bez negocjacji) w pierwszej wiadomości piszą "jaka cena ostateczna?". Jak mam coś wystawione np. za 600 zł, to odpisuję "700 zł". Od głupich mnie wyzywają... 😆

Nie ma w tym nic złego, na tym polega handel, nie raz mi się zdarzyło, że też chciałem sprzedać bez negocjacji, ale przez dłuższy czas dana rzecz się nie sprzedawała. Aż w końcu ktoś napisał "dam tyle", odpisałem "bierz". Nie mówię tu o łosiach co to chcą za darmo, ale jak ktoś grzecznie i w granicach zdrowego rozsądku próbuje negocjować cenę, to czemu nie ?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

"Jaka cena ostateczna" to nie jest negocjowanie, tylko oczekiwanie że ktoś zejdzie z ceny bo do niego napisał.

Negocjacja polega na tym, że obydwie strony dochodzą do wspólnego punktu. "Jaka cena ostateczna" to taka negocjacja bez negocjacji.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Mod Team

Na OLX jest pełno Januszy biznesu, którzy kupują nie dla siebie, ale na handel. To właśnie głównie oni wyskakują z propozycją kupna za ok. pół ceny, w której fant jest wystawiony. Im za bardzo na kupnie nie zależy, liczą na ludzi, którzy wystawili coś, bo potrzebują pieniędzy, albo takich co już długo kiszą przedmiot i chcą się go wreszcie pozbyć (jak kolega bombka). W takich przypadkach jest szansa że kupią tanio, a zaraz potem wystawiają drożej (przykład kolegi c1ach).

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja się z takim spotkałem, chociaż jeżeli chodzi o cenę, to myślę że obydwie strony były zadowolone.

Za to co ja się nasłuchałem o jego życiu, składaniu i naprawianiu rower, tym co on zrobi. Rozmowa trwała 30 minut (!), z czego o sprzedawanej grupie napędu rozmawialiśmy może 2 minuty.

Następnego dnia do niego napisałem, że zapomniałem powiedzieć że wymieniłem w przerzutce śruby czy coś takiego. Odpisał że nie ma problemu i żebym wysłał.

Mija godzina i dzwoni. Zaczyna jeszcze raz wypytywać o wszystko i na koniec mówi:

- No to super, niech Pan wysyła

- No ale ja już wysłałem godzinę temu, pisałem Panu

- Hmm, to ja chyba pomyliłem numery

Okazało się że facet skupuje wszystko co się da i klei z tego rowery. W tym samym czasie kupował drugą, identyczną grupę i mu się pomieszało. W tamtym czasie miałem także uszkodzony Frameset szosowy, o którym wspomniałem w ogłoszeniu, tak żeby było wiadomo dlaczego sprzedaję tyle części. Mimo że nie był wystawiony na sprzedaż, to mnie męczył żebym mu go wysłał, bo on wymieni stery i będzie dobrze. Problem był taki, że coś w tej ramie/ widelcu pukało przy hamowaniu, a na dodatek jeden hak był zgnieciony że nie wchodziła ośka piasty. Do trenażera byłby to dobry zestaw, ale jestem pewny że facet by przypudrował i sprzedał dalej jako stan idealny, bo wizualnie ten zestaw taki był.

Ostatecznie wystawiłem na OLX z odbiorem osobistym. Numeru telefonu nie podaję, a facet po jakimś miesiącu odgrzebał mój numer i wydzwaniał żebym mu wysłał.

Niestety mam także wrażenie że ludzie lubią być oszukiwani. Ja do swoich ogłoszeń zawsze dodaję obszerny opis, opisuję wszystko bardzo dokładnie, bo sam bym tego oczekiwał. Niektóre rzeczy udaje się sprzedać, niektóre nie. Za to kolega ma inne podejście. Robi zdjęcie, pisze że jest to komponent X na którym jeździł X sezonów. Mimo że ceny ustawia wysokie, części nie są na ogół w jakimś rewelacyjnym stanie, to ludzie się zabijają żeby od niego kupić. Także najwyraźniej lepiej kupić i samemu się przekonać o wadach, niż mieć jak na tacy i wiedzieć za co się płaci.

Edytowane przez skom25
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Sprzedawałem i niestety mam tu kolejną durną sytuację. Że ludziom nie wstyd...

Dzwoni facet, wypytuje się, umawia na wieczór i pyta:

- Ile mam zabrać pieniędzy?

- Tyle co w ogłoszeniu, obejrzy Pan to porozmawiamy o cenie

- To ile mam zabrać? Bo ja Panu tyle nie dam

- Tyle ile w ogłoszeniu, później przejdziemy do negocjacji

Oczywiście nie przyjechał mimo że godzina i miejsce było ustalone, a ja przesiedziałem wieczór w środku lata na tyłku.

Mija tydzień, pisze do mnie na OLX jakiś chłopak. Wymieniamy wiadomości non stop dobrą godzinę. W którejś wiadomości pisze że w sumie on jest pośrednikiem, a jego ojciec szuka samochodu dla brata. Szybko skojarzyłem sytuację, bo przez telefon tydzień wcześniej facet mówił że szuka samochodu dla syna. Miejsce zamieszkania też się pokrywało. Oczywiście umówiliśmy się i... znowu nie przyjechał.

Obstawiam że chciał mnie "zmiękczyć", żeby pokazać że ludzie nie są zainteresowani i trzeba zejść z ceną. Dodam tylko że było to zastraszające 4500 zł, samochód był unikatem, w stanie bardzo dobrym jak na 20 lat. To nie typ samochodu który się kupuje do jazdy po bułki albo jako wół roboczy. Jeżeli ktoś się zainteresował, to różnica w cenie przy takiej kwocie, nie powinna być dla niego czynnikiem decydującym.

Potem był jak to określiłem "stary obleśny dziad". Nie powinno się oceniać ludzi, no ale czasami trzeba. Zadzwonił około 20, rozmawiałem z nim 20 minut. Opowiedziałem wszystko, był żywo zainteresowany. Na pytanie czy jest realnie zainteresowany, odpowiedział że gdyby nie był, to by nie dzwonił. Opowiadał że gustuje w takich samochodach, że ludzi je doprowadzać do perfekcji i potem jeździć. Stwierdziłem że klient idealny, samochód pożyje jeszcze długo. Umówiliśmy się na poranek. Zainteresowany miał przyjechać "Unikatowym Fiatem Tipo, na pewno Pan pozna".

No i przyjechał, a ja poznałem. Stary, zapuszczony, brudny Fiat Tipo. Raczej na złomowisko niż na salony. W środku emeryt od którego dosłownie śmierdziało, przyjechał w jakiś brudnych dresach. Pojechaliśmy do samochodu, przejechał się 10 minut. W trakcie jazdy zdążył się tak spocić, że kapał z niego pot i wszystko leciało na kierownicę, dźwignię zmiany biegów i fotel. No trudno, takie życie, niech kupuje. Otóż nie, jeszcze podczas jazdy powiedział mi, że on w sumie chciał się tylko przejechać, bo jego znajomy miał takiego kiedyś.

Koniec końców przyjechał chłopak z dziewczyną, samochód miał być dla niej. O godzinie 18 wyjechał z miejscowości prawie 200 km dalej. Obejrzał dookoła, wsiadł, powiedział że jest w świetnym stanie i że pierwszy samochód do którego nie brzydził się wsiąść. Stwierdził że wymienione usterki są do zrobienia bez problemu, a za taką kwotę to sobie kupi co najwyżej Corse. Dziewczyna jeździ nim do teraz, a minęły już chyba z 3 lata.

Rok temu kupowałem samochód i najbardziej zapadła mi w głowę jedna sytuacja. Dzwonię, standardowa rozmowa i zadaję pytanie:

- Czy samochód miał jakieś kolizje, naprawy blacharsko lakiernicze?

- Ja taki kupiłem

- No ale miał czy nie? Sprawdzał Pan? Wie Pan coś na ten temat?

- Ja taki kupiłem

No i weź z takim rozmawiaj...

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Kiedyś z gościem gadałem dwa dni o tym, że mogę podjechać, obadać i jak będzie ok to kupię. Umówiliśmy się na godzinę. Przed wyjazdem jeszcze potwierdziliśmy czy na pewno i jak byłem już na miejscu, to facet mi dzwoni i mówi, że pogadał z żoną i auta jednak nie sprzedaje. 

Myślałem, że mnie trafi. Dobrze, że to było 60km a nie 300.

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Mod Team

Wcześniej narzekałem na Januszy, którzy od razu wyskakują z propozycją połowy ceny, jak nie ma w ogłoszeniu opcji "do negocjacji", ale też są wkurzające sytuacje odwrotne. Otóż jest ogłoszenia, jest opcja "do negocjacji", piszę wiadomość proponując cenę 20% niższą i... cisza. Zero odpowiedzi, pomimo że widzę ze wiadomość odczytał. To że Januszy z propozycjami 50% ceny od razu warto olać to zrozumiałe, ale zbicie 20% to raczej normalne, jak gościu nie chce negocjować ani zejść z ceny to po co dał opcję ceny do negocjacji?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 3 tygodnie później...
  • Mod Team

No, dzisiaj lekko się zdziwiłem, widząc policyjną furgonetkę na leśnej pożarówce, obok której stała para z psem - czyżby mandat ze względu na zakaz wprowadzania psów do rezerwatu ?  Gdyby to ode mnie zależało, to wlepiłbym z 50 -100 zł, bo pies był grzeczny i na smyczy, a dla puszczających luzem psy, które biegają gdzie chcą i czasem się rzucają, to nie ma zmiłuj i pińcet :devil:

Niedługo po tym, na uprzedzające przepraszam do babki zajmującej z 4 -5 dużymi pudlami prawie całą szerokość kilkumetrowej pożarówki, otrzymałem w odpowiedzi jakieś bąknięcia, na co rzuciłem, że z tyłu jest policja i zaraz mandat dostanie...

Czekam na ciąg dalszy - może parę osób w końcu zrozumie, że samowolka w rezerwacie to nie najlepszy pomysł. 

 

  • +1 pomógł 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Pudelki...

Ja dwa razy nad rzeką, w środku lasu gdzie raczej na nikogo liczyć nie można, spotkałem Pana z pieskiem. Chyba takim:

ras-ps%C3%B3w-agresywnych.jpg

A właściwie spotkałem Pana, bo piesek sobie biegał daleko poza zasięgiem wzroku. Za pierwszym razem powiedział żebym się nie obawiał, bo tam biega piesek, ale nie gryzie. Więc sądziłem że to coś, co się mieści w torebce. Trochę się zdziwiłem, jak zobaczyłem tą kupę mięcha, która na dodatek biegła obok mojej nogi przez kilkaset metrów. Ścieżka wąska, tak że rower i człowiek się nie minie, a ten mi biegnie przy samej nodze. No i skąd ja mam wiedzieć że go nie uderzę przypadkiem, on nie dostanie świra i nie odgryzie mi nogi?

Za drugim razem było to samo, tyle że właściciel nie raczył nawet powiedzieć że coś tam biega.

Niektórzy ludzie z psami, zwłaszcza takimi, to kompletni idioci. "Przecież Puszek nie gryzie", każdy tak mówi, a potem słyszy się o ludziach z odgryzioną twarzą. Naprawdę nie rozumiem, jak można puścić takiego psa, w lesie gdzie się go nie widzi, na dobre kilkadziesiąt/ kilkaset metrów przed siebie.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Unfortunately, your content contains terms that we do not allow. Please edit your content to remove the highlighted words below.
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...