Skocz do zawartości

[Odżywianie] Jazda z samego rana


tomiii

Rekomendowane odpowiedzi

Problem w tym że jak za dużo rano zjem to w trakcie jazdy średnio się czuje. Dlatego o ile to możliwe wołałbym już coś podziałać w tym kierunku wieczorem.

W dniu 6.08.2018 o 11:19, m0d napisał:

Sprawdź sam co się stanie (oczywiście weź coś ze sobą jakby co, jakiś batonik np.), albo skonsultuj się z jakimś specjalistą od żywienia.

Sprawdziłem - stanie się tzn odcięcie, które jestem w stanie odciągnąć w czasie jedzeniem w trakcie tylko mam wrażenie że nawet regularnie jedząc odcięcie się pojawi.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja dość często jeżdżę rano bez jedzenia. Zwykle około 45 km w niecałe 2 godziny i 30 minut (moja ulubiona trasa). Ale zdarzyło mi się dorzucić 10 km biegu i udało się bez odcięcia. Kiedyś odcinało mnie po ok. 90 minutach, ale od czasu jak zacząłem pływać bez posiłku przed pracą te problemy zniknęły. Wygląda na to że to kwestia przestawienia organizmu. Jednak na początek brałbym ze sobą coś słodkiego na ewentualny kryzys.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Mod Team

Jak już dopada kryzys, to na słodkie może być za późno...
Wiem, bo przerabiałem np. orzechy laskowe w czekoladzie, czyli na bogato, ale było już po ptokach - za dużo spaliłem i dystans był jak na mnie konkretny ( zwłaszcza ciężki był powrót na wypaleniu, gdzie musiałem się zatrzymywać, bo zwyczajna jazda stanowiła problem...).
Cała sztuka polega na tym, żeby dostarczać organizmowi paliwa w odpowiednim momencie ;)
Faktem jest to przestawienie organizmu, o którym mówisz - dawniej pewnie by mnie odcinało na niektórych trasach, a teraz sobie jadę i mam siły do końca lub spadek energii jest minimalny ( wtedy finisze bywały ciężkie - zakwasy, skurcze, brak mocy ).
Teraz piję mniej niż kiedyś, mimo że jeżdżę nieco szybciej, po drodze jem niewiele lub wcale i jest OK.
Nie jeżdżę jednak na czczo i nikomu nie polecam - Wy, którzy jeździcie w ten sposób, jesteście znikomym procentem jak sądzę i większość na waszym miejscu by się poddała po drodze, bo zabrakłoby im niestety energii...
Poza tym, czy nie jest przypadkiem tak, że osoba z nadwagą jeżdżąc na czczo ryzykuje późniejszą ewentualną kumulację - jak już dostarczy kalorii ( czasem zapewne w sporej ilości ) ?
Dlatego AUTORZE lepiej coś zjedz przed jazdą - nie musisz się od razu na dzień dobry napychać, ale dostarcz trochę energii organizmowi, żeby po drodze nie było niespodzianki.
Jeszcze zapytam - jak wygląda u Ciebie poranek przed wyjazdem ?  Wstajesz i od razu na rower, czy jak ?
Nie masz ochoty na jedzenie, a jednocześnie boisz się odcięcia ?
Jeśli tak, to niestety powinieneś wprowadzić zmiany i za wszelką cenę jeść coś przed jazdą i być może w trakcie ( zależy od intensywności ), chyba że celem ma być jednak jazda na czczo - wtedy konsultuj z praktykującymi ten niecny proceder :icon_cool:, a i tak gwarancji nikt Ci nie da, bo każdy jest inny i to co się sprawdza u kogoś, niekoniecznie musi się sprawdzić u Ciebie.
Odpowiednie odżywianie i nawadnianie w dzień poprzedzający jazdę może się przyczynić do ogólnej poprawy dyspozycji lub raczej będzie stanowiło rodzaj "zapasu", ale na tym bym się nie opierał jako na głównym czynniku decydującym o sukcesie, czy porażce danego dnia i mimo wszystko starałbym się dostarczać energię na bieżąco.
To tak, jakbyś wyjeżdżał samochodem i widząc migającą kontrolkę rezerwy, zastanawiał się : "dojadę, czy nie dojadę ?" - zawsze lepiej dolać trochę do baku, a niekoniecznie trzeba tankować od razu do pełna, czyli pod tzw. korek.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wysiłek fizyczny bezpośrednio po obfitym posiłku nie jest ani zdrowy ani przyjemny. Dlatego jeżeli rano chcesz ruszyć w trasę to oprócz tego, co zabierzesz ze sobą zjedz rano banana albo jeszcze lepiej zalej płatki owsiane wrzątkiem i wrzuć do nich garść orzechów (najlepiej jeżeli orzechy przez noc wymoczą się w wodzie z łyżką soli) i jakieś suszone owoce (np. żurawina). Wstajesz, zalewasz płatki wrzątkiem, ubierasz się i szykujesz do wyjścia. W tym czasie płatki 'naciągną' wodą, dorzucasz orzechy i żurawinę, zjadasz i ogień. Tylko nie zalewaj za dużo - to nie ma być zupa tylko napęczniałe płatki z orzechami. W ten sposób nie obciążysz mocno żołądka, będzie Ci się dobrze jechać i dostarczysz energii na start zanim przegryziesz coś w trasie. 

Oczywiście nie jest to wybitnie smaczne, aczkolwiek ja się przyzwyczaiłem i mi to nawet smakuje. W razie potrzeby zawsze możesz dorzucić do tego łyżeczkę dżemu :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Też prawda :) Dla mnie jest wystarczająco słodkie z samą żurawiną, więc nie dodaję dżemu. To na wypadek, gdyby komuś było za mało smaczne, aczkolwiek faktycznie miód może być lepszą opcją :) Tylko wówczas dobrze by było, żeby to trochę przestygło bo do wrzątku miód to będzie robić wyłącznie za słodzik.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 2 tygodnie później...
W dniu 4.08.2018 o 09:56, kamfan napisał:

Niestety dużo osób jest w błędzie i izotoniki kojarzy wyłącznie ze stężeniem cukru, a to nie jest poprawna definicja.

Same elektrolity także nie spełnią definicji izotonika, potrzebne jest i jedno i drugie. A odnośnie wody z cytryną i solą to masz rację, taki napój jest co najwyżej hipotonikiem od którego lepszym jest dowolny sok, a pomidorowy tym bardziej, bo zawiera i sód i potas. 

 

A donośnie tematu treningu z rana, nie przejmować się, jeździć nawet na czczo. Mamy w sobie po wczorajszym tyle glikogenu, że spokojnie nam to wystarczy na godzinę intensywnego czy 2 godziny lżejszego treningu. Ścigałem się nawet na czczo i jest spoko, w trasie żel i do przodu. Zabrać tylko coś w kieszeń na wrazie W, a bedzie dobrze. Jeść na siłę o 5 rano nie ma sensu. 

A jedzenie z takiego rana jakichś daktyli czy innych owoców o wysokim IG (banany),  jest totalnie poronionym pomysłem. Wywalimy sobie w kosmos insulinę, cukier spadnie po 15 minutach i zostaniemy z tą insuliną, potem i trzęsącymi się łapkami. Powodzenia. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

9 godzin temu, Arni220 napisał:

A jedzenie z takiego rana jakichś daktyli czy innych owoców o wysokim IG (banany),  jest totalnie poronionym pomysłem. Wywalimy sobie w kosmos insulinę, cukier spadnie po 15 minutach i zostaniemy z tą insuliną, potem i trzęsącymi się łapkami. Powodzenia. 

Nikt nie polecał jedzenia daktyli z rana tylko ew. zabranie ich ze sobą na wypadek jak prąd odetnie. Co do bananów - banan bananowi nie równy. Banany, które są jeszcze zielonkawe i twarde mają niskie IG (około 40). Dopiero banany, które są mocno dojrzałe (z czarnymi kropkami) mają wysokie IG (ponad 70). Do tego banany łatwo się trawią i zawierają potas, który przydaje się podczas wysiłku i pocenia. 

Najlepiej tak, jak wspomniałem, zrobić sobie płatki owsiane z orzechami zalane wrzątkiem a banana zabrać ze sobą (dojrzały zadziała podobnie, jak daktyle jak odcina prąd a do tego uzupełni potas). 

Ogólnie masz rację - banan, zwłaszcza dojrzały, jest lepszym rozwiązaniem po / w trakcie (awaryjnie) niż przed treningiem. Natomiast jeżeli ma się banany, które jeszcze całkiem nie dojrzały (zielonkawe i twarde) to bym ich tak nie demonizował. 

Co do treningu na czczo to moim zdaniem dużo zależy od jego intensywności. Jeżeli ktoś nie walczy z dużą nadwagą i intensywnie ćwiczy to szybko wypali glikogen i organizm zajmie się 'spalaniem' mięśni zamiast tłuszczu, co do niczego dobrego nie prowadzi. Tutaj oczywiście zdania są mocno podzielone wśród ekspertów. Jedni twierdzą, że zjedzenie czegoś przed treningiem zabezpiecza glikogen mięśniowy a inni, że przy np. nadwadze można trenować na czczo (o ile nie jest to trening długi i bardzo intensywny). Dużo też zależy od stosowanej diety i suplementacji. Są osoby, które mogą sobie na takie treningi pozwolić i są takie, które nie powinny. Ciężko jest jednoznacznie określić, że dla każdego trening na czczo będzie dobrym i bezpiecznym rozwiązaniem. U mnie przykładowo banan na czczo (niedojrzały) nie powodował żadnych negatywnych skutków przy treningu cardio trwającym do 1h czasu. Nie lubię ćwiczyć z pustym żołądkiem i rano muszę wrzucić nawet coś drobnego na ząb zanim zacznę trening. Znam z kolei osoby, które z rana mają 'jadłowstręt' i ćwiczą na czczo twierdząc, że nie odczuwają żadnych skutków ubocznych, czy problemów z formą. 

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

10 godzin temu, Arni220 napisał:

 jedzenie z takiego rana jakichś daktyli czy innych owoców o wysokim IG (banany),  jest totalnie poronionym pomysłem. Wywalimy sobie w kosmos insulinę, cukier spadnie po 15 minutach i zostaniemy z tą insuliną, potem i trzęsącymi się łapkami. Powodzenia. 

Większość owoców ma mały ładunek glikemiczny. Szczególnie nie do końca dojrzały banan. Mnie nie raz zdarzało się to zjeść 5-10 minut przed pójściem na rower i czułem się znakomicie. Jeżeli ktoś miałby trzęsące łapki po jednym bananie to sugeruje tym rowerem jechać prosto do diabetologa.

Żywienie to skomplikowana sprawa. Większość osób poleca tutaj typowo węglowodanowe posiłki dostarczające szybkiej energii. Znam osoby będące na dietach low-carb, które doskonale sobie radzą z jazdą na czczo, lub wiele godzin po posiłku o ile nie jest to wysoka intensywność.

Autorowi tematu polecam eksperymentowanie.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

11 godzin temu, Sabarolus napisał:

Znam osoby będące na dietach low-carb, które doskonale sobie radzą z jazdą na czczo, lub wiele godzin po posiłku o ile nie jest to wysoka intensywność.

Długie stosowanie diety low-carb albo w ogóle diety bezwęglowodanowej, która po jakimś czasie wprowadza organizm w stan ketozy, powoduje, że organizm 'przestawia' się na pozyskiwanie energii z tłuszczy zamiast z węgli. Jest to zupełnie inna bajka treningowo-żywieniowa :) 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

21 minut temu, Eazy napisał:

Długie stosowanie diety low-carb albo w ogóle diety bezwęglowodanowej, która po jakimś czasie wprowadza organizm w stan ketozy, powoduje, że organizm 'przestawia' się na pozyskiwanie energii z tłuszczy zamiast z węgli. Jest to zupełnie inna bajka treningowo-żywieniowa :) 

w stan ketozy (bardzo przyjemny - poleca spróbować) wprowadzi nas tylko ścisle przestrzegana dieta niskowęglowodanowa, bo czymże jest 40-50g ww na dzień? Co ciekawe w stan ketozy możemy się wprowadzić będąc na głodówce. Co do zasady - organizm cały czas pozyskuje energię z tłuszczu, zmieniać się mogą tylko proporcje.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

1 minutę temu, Sabarolus napisał:

organizm cały czas pozyskuje energię z tłuszczu, zmieniać się mogą tylko proporcje

Tak, ale w pierwszej kolejności 'na ruszt' idą węgle :) Przy wysiłku organizm przez pierwsze około 30min zajmuje się węglami. Dopiero później zabiera się za tłuszcze i na końcu białka (albo glikogen mięśniowy dlatego, jak nie ma się nadwagi i zapasów tłuszczu to treningi na czczo mogą być niekorzystne dla mięśni). Dlatego też często mówi się, że dla osób odchudzających się umiarkowany wysiłek poniżej 30min przynosi słabe efekty przy spalaniu tkanki tłuszczowej i dopiero po pół godzinie zaczyna się praca nad spalaniem 'oponki'. Oczywiście są od tego wyjątki (np. tabata), ale początkujące osoby z nadwagą raczej nie mają szans na tak intensywne treningi na starcie.

Trochę chyba odeszliśmy od tematu :) 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

14 godzin temu, Eazy napisał:

Ogólnie masz rację - banan, zwłaszcza dojrzały, jest lepszym rozwiązaniem po / w trakcie (awaryjnie) niż przed treningiem

Dlaczego w trakcie tylko awaryjnie? Myślałem że to dobra opcja jak jedziemy np 3h aby dostarczać wegli przez banana (dojrzałego) co 40 - 50 min.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Pisałem bardziej odnośnie jazdy na czczo i 'odcięcia prądu' :) Jest to szybki zastrzyk węgli i łatwy do strawienia. Przy długim treningu (jak wspomniane 3h) nie ma przeciwwskazań, żeby zjeść banana w trakcie zanim braknie sił. Tylko taki trening nie powinien być na czczo i myślę, że jeden banan w połowie powinien wystarczyć. Dużo zależy od intensywności takiego treningu. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Regularnie robię 100km jazdy na czczo w każdą niedzielę w średnim tempie circa 33kmh. Dwa bidony napojów Aptonia+, do tego 3 żelki. Przyjmuję, że zapas kalorii na mnie to około 1000kcal, więc odżywianie rozpoczynam, gdy na liczniku pokaże mi, że szacunkowo poszło circa 800kcal. Z napojów i żelków pochłaniam circa 500kcal, więc kończę jazdę na deficycie, ale niezbyt dużym, nie powodującym jakiegokolwiek dyskomfortu w ciągu dnia bieżącego i następnych, spokojnie mogę np. zrobić rodzinną wycieczkę circa 70km na pizzę i ciacho. W trakcie porannej jazdy wykonuję góra dwa interwały po 2min. Ważę 70kg przy wzroście 178cm.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W dniu 11.08.2018 o 01:01, KrissDeValnor napisał:

Jak już dopada kryzys, to na słodkie może być za późno...
Wiem, bo przerabiałem np. orzechy laskowe w czekoladzie, czyli na bogato, ale było już po ptokach - za dużo spaliłem i dystans był jak na mnie konkretny ( zwłaszcza ciężki był powrót na wypaleniu, gdzie musiałem się zatrzymywać, bo zwyczajna jazda stanowiła problem...).

Właśnie jak dopadnie cię kryzys to słodkie (proste cukry) są najlepsze czyli np. dojrzały banan, mars popity colą. Takie jedzenie jest w stanie "postawić cię na nogi" w ciągu 30 min. Odnośnie orzechów w czekoladzie to nie jest to "słodkie". Zawartość cukrów prostych w orzechach laskowych to 4 g na 100 g masy!  60% to tłuszcze, w czekoladzie tak samo - większość to tłuszcze, więc wybrałeś najgorszy typ jedzenia w trakcie kryzysu (gorszy byłby tylko schabowy - białko z tłuszczem) i nic dziwnego, że nie pomogło. Dużo lepiej było zjeść zwykłą bułkę, albo wzorem mistrza przegryźć ją bananem ;)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Mod Team

Akurat tylko to miałem przy sobie, a okoliczności : las, zmierzch...
Jak przerabiałem kryzysy, to niezależnie co bym zjadł i tak było już za późno - za duże wypalenie, skurcze mięśni, zakwasy...
Nawet w domu po jedzeniu było słabo...
Na szczęście było, minęło ( mam nadzieję bezpowrotnie ).

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W dniu 6.08.2018 o 15:17, Brombosz napisał:

Tylko jaki to problem przygotować sobie lekki posiłek dzień wcześniej wieczorem? Jeżeli musi być ciepły to mikrofalówka załatwi sprawę w 5 minut. Jakieś konkretne papu i tak bardziej wypada po wysiłku wsunąć.

Jedzenie z mikrofali to raczej nie najlepszy pomysł. Trochę to takie jedzenie już bez większości wartości odżywczych. To już lepiej zjeść chyba coś na zimno jednak.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zarchiwizowany

Ten temat przebywa obecnie w archiwum. Dodawanie nowych odpowiedzi zostało zablokowane.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...