Skocz do zawartości

[niskie tętno] Dziwne niskie tętno


storm00

Rekomendowane odpowiedzi

Z soboty na niedzielę walnąłem sobie 400km. W drodze z powrotem z Mikołajek w ciągu dnia zaobserwowałem dziwną rzecz: spadające tętno. Początkowo 120... Potem 115. 110. Prędkość jeszcze była jako tako do przyjęcia, ale w pewnej chwili stwierdziłem, że dam odpocząć sobie. Zjechałem na parking, walnąłem się w cień... Po około godzinie, obudziło mnie prażące słońce, ruszyłem dalej w drogę. Na pulsometrze - 140 czyli jak dla mnie ok. Po kilkudziesięciu kilometrach znowu to samo - puls schodzący poniżej 120 - rzędu 115.

Dzisiaj sobie zrobiłem rozjazd patrząc na pulsometr. Przy 22-23 km/h = 108-110 z lekkim wmordewindem. Standardowo przy 20 km/h mam 100 bez wiatru. Przy normalnej predkości >30 km/h przelotowej mam coś około 130-140 bpm. Po tych kilku kilometrach, stojąc miałem coś koło 78-80.

Teraz siedząc i nic nie robiąc poza gapieniem się w ekran schodzę do 62 a pisząc mam ~70.

[kiedyś zejście do 60 to był dla mnie sukces, bo miałem do 80]

 

ktoś coś podpowie o co chodzi z tym niższym tętnem? Zmęczenie organizmu? Serca? A może wręcz sercu się znudziła jazda i poszło spać? ;)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Z pulsometrem nigdy nie jeździłem więc nie znam wahań mojego w czasie jazdy . Normalne spoczynkowe tętno powinno wynosić ok 70 .  Norma to ( chyba ) 60 -80 .

Sportowcy trenujący dyscypliny wytrzymałościowe mają obniżone tętno spoczynkowe . Może być ok 50 . Z tego co wyczytałem to dobry objaw . Może jesteś dobrze wytrenowany ? 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Chyba musimy temat rozdzielic na dwie części.

Tętno spoczynkowe, które spada wraz z poziomem wytrenowania ale rośnie wraz z poziomem zmęczenia. W moim przypadku tętno spoczynkowe  wynosi obecnie 38-40 bpm. Takie tętno pojawia się po 2, 3 dniach odpoczynku. Dzień po intensywnym wysiłku moje tętno spoczynkowe jest na poziom 42-44. Co ciekawe tętno spoczynkowe rośnie o 1-3 uderzenia po każdym dniu intensywnego treningu.  W przypadku gdy tętno spoczynkowe przekracza 50 to wiem że coś się dzieje (granica przetrenowania lub choroba). 
Dodam do tego, że kiedy wracałem ze sporą (ok. 10kg) nadwagą do roweru to tętno spoczynkowe wynosiło około 60.

Tętno w czasie wysiłku. Tutaj moje odczucie jest takie, że mamy dwa niezależne systemy. System oddechowo-krążeniowy i system mięśniowy. Jeżeli mięśnie są zmęczone a układ krwionośny jest ok  to nie ma możliwości osiągnąć normalnego dla nas tętna. Ale też zazwyczaj generowana moc jest po prostu mniejsza. I odwrotnie w przypadku gdy damy odpocząć mięśniom nóg, a serce było eksploatowane (poprzez inny rodzaj aktywności fizycznej) to dosyć szybko tętno wskakuje na poziomy maksymalne i czujemy płonące płuca (u mnie jest to np. case kiedy pochodzę dwa, trzy dni w górach).

Reasumując zgadzam się z poprzednikami ale zwróciłby uwagę na tętno spoczynkowe jako wyznacznik zmęczenia organizmu. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

13 godzin temu, storm00 napisał:

Początkowo 120... Potem 115. 110. Prędkość jeszcze była jako tako do przyjęcia, ale w pewnej chwili stwierdziłem, że dam odpocząć sobie. Zjechałem na parking, walnąłem się w cień... Po około godzinie, obudziło mnie prażące słońce, ruszyłem dalej w drogę. Na pulsometrze - 140 czyli jak dla mnie ok. Po kilkudziesięciu kilometrach znowu to samo - puls schodzący poniżej 120 - rzędu 115. 

Tu nie ma opcji, musiales miec jakis wiatr w plecy, moze na tyle lekki ze nie czules, moze wczesniej lekko wialo w twarz a pozniej przestalo... ew uksztalotwanie terenu, lekki zjazd, ew wczesniej pod góre. No chyba ze zmieniłes bieg na lżejszy, zwolniłes itd.

Wraz z wysilkiem na stałym poziomie wcześniej czy później  tętno rośnie jest to tzw dryf tętna , nawet jesli intensywnosc sie nie zmienia, jesli zachowales ta samą kadencje i naciskales na pedały z tą samą siłą, tętno pójdzie w górę.

Niestety potwierdzic to mozesz jedynie jeżdząc z czujnikiem mocy ;-) Jazda z pulsometrem daje jakis poglad na jazde/trening, ale nie jestes niestety w stanie bazujac na samym pulsometrze, predkosci i kadencji ocenic, ile z siebie dałeś, zakłóci to byle wiatr.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

We wtorek, czyli przedwczoraj zrobiłem sobie 10km spokojnego rozjazdu. Naprawdę tak spokojnie do 110 bpm. No z 2 podskokami do 30 i x1 do 40 km/h ale już czułem, że to jest max max. Dzisiaj wyjechałem znowu licząc na to, że już powinno być ok, organizm zregenerowany (czułem to psychicznie). A tu pupa. Max bpm = 120-130. I czułem, że organizm z przyjemnością by jechał maksymalnie z 120 bpm i nic więcej. Z dość dużym trudem zmuszałem się do ciągnięcia tyle ile sobie wyznaczyłem. Z tego by jednak wynikało, że 4 dni regeneracji to za mało? To ile powinienem teraz jeszcze odpoczywać? Planowałem w weekend wycieczkę na 3xy km dookoła stolicy...

A może jest jakaś metoda przyspieszenia tego procesu?

 

 

 

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Tak, jest metoda. Wystarczy przez 10 lat jeździć intensywnie po 10-15 kkm rocznie, a jeżeli czas pozwala to więcej. Po tym krótkim okresie mamy już bazę, która pozwala błyskawicznie się regenerować.

Sorry za sarkazm, ale kolarstwo to jest sport wytrzymałościowy a nie zręcznościowy, poza nielicznym odsetkiem populacji o niezwykłych genach, wszyscy musimy wysiedzieć w siodle setki/tysiące godzin żeby uzyskać taką wydolność organizmu która pozwala na szybką regenerację. Nie ma na to cudownej tabletki, a przynajmniej ja o takiej nie słyszałem ;)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Waza - spoooko ;)

Sarkazm mi się jak najbardziej należy bo mi się często przez lata "ne kciało", no a teraz cierpię...

Czyli co mogę zrobić? Siedzieć na (_|_) i czekać grzecznie aż samo minie i przejdzie i samo się zrobi?

Jak Ty walczyłeś z tym jak robiłeś swoją bazę?

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeżdżę od ok. 20 lat, dzisiaj jak wspominam swoje początki i dystanse które mnie wówczas zabijały, to nie mogę uwierzyć że byłem aż tak mało wydolny wytrzymałościowo, chociaż regularnie korzystałem z siłowni, jeździłem na nartach, chodziłem po górach czy uprawiałem turystykę kajakową. Po ok. trzech latach rowerowania kolega namówił mnie na start w maratonie MTB, popełniłem w tym pierwszym wyścigu wszystkie błędy jakie były możliwe do popełnienia, wydawało mi się że umarłem :D. Ale chwyciłem bakcyla, i z roku na rok jeździłem więcej i więcej. Dodatkowo oczywiście zainteresowałem się metodami treningowymi, dietą, suplementacją, regeneracją. Ale tak naprawdę, moim zdaniem, kluczem do wysokiej wydolności i szybkiej regeneracji są dziesiątki (a później setki) tysięcy przejechanych kilometrów w różnej intensywności.

P.S. Z mojej strony szacunek za przejechanie 400 km, nawet rozłożone na dwa dni to poważny dystans, zwłaszcza jeżeli zrobiony w tempie.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dzięki :)

Nie, tempo nie było dla mnie najważniejsze, było dla mnei standardowe, mieszczące się w strefie 2. Ewentualnie na podjazdach wchodziłem w 3.

Jednak nadal pozostaje otwarte pytanie: co dalej? Po prostu czekać aż się "samo" owo przemęczenie skończy? Czy w jego trakcie korzystać z roweru jeszcze na niższych obrotach (strefa 1) czy kompletnie luz i nic nie robić z nogami? Z organizmem?

Pytam i naciskam bo chcę walnąć kolejne kilometry - zgodnie z tym co napisałeś zrobić porządną bazę na kolejne lata a nie na "sezon" :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zdaje się, że chcesz za dużo i za szybko. Na razie odpocznij. Jazda w strefie 1 też nie zaszkodzi. Bazy na lata nie robi się w jeden sezon, tylko latami. Jeżeli nie masz wyjątkowych genów, to progres jaki jesteś w stanie wykonać z sezonu na sezon jest mocno ograniczony. Możesz iść w górę, ale będzie to droga małych kroków. Jeżeli liczysz na szybkie sukcesy, to skończy się na frustracji. Tak na marginesie, trasy po 400 km robią wrażenie, ale jeżeli nie jesteś na odpowiednio wysokim poziomie, to przynoszą więcej szkody niż pożytku. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W sumie to na kolejne 2 dni (prawie) olałem rower, odpocząłem no i dzisiaj wyskoczyłem nań ponownie. Testowo. Nastawiałem się na to samo co poprzednio, ale o dziwo tętno spokojnie doszło do 140, a potem reagowało tak jak powinno na kolejne zwiększenie mocy :) Czyli jest dobrze :D

Jedyne co mnie zdziwiło to... ziewanie. Wróciłem do domu po "asz" strasznych 20 kilometrach testowych i zacząłem ziewać. A przecież wyspałem się na pewno (~11h), więc o co chodzi?

I drugie pytanie: co dalej. Walić w coś dłuższego tak jak tydzień wcześniej czy raczej krótsze trasy, tak do ~100km?

Nie ukrywam, ze za półtora tygodnia jadę rowerkiem do Ogrodzieńca (~280km) i mam nadzieję dotrzeć w 1 dzień ;)

Z kolei na początku września planuję skoczyć tam i z powrotem do Czech (~700km x2). Nadto oczywiście brevety:

  • Kaszuby 200km
  • Miechów 300km
  • Białystok 200km
  • Maraton w Kórniku 300km
  • Pomiechówek 200km

Jak się do tego przygotowywać?

Mam profil na http://storm.bikestats.pl

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Przekombinowałem... Walnąłem 166km (miało być nawet 220), ale juz na 65 kilometrze, czułem że coś jest nie tak. A na 95 miałem kryzys i chęci ratowania się pociągiem. W końcu dojechałem i na ostatnich dwóch kilometrach jeszcze byłem w stanie dopalić, ale to już były mizerne podskoki.

Wygląda mi na to, że po tej 400-setce mój organizm częściowo doszedł do siebie, i jeszcze potrzebował trochę czasu na dotarcie do właściwego poziomu. A ja sądząc że to "już" - rozwaliłem się ponownie. Aczkolwiek widzę też, że wzrosła moc i wytrzymałość nóg czyli jakiś postęp jest.

Teraz - 2 dni wolnego i powolne dreptanie po 10-20 km i powrót do czytania książki "Ultramaratony" Grzegorza Rogóża.

BTW: skoro nie jestem w stanie dosięgnąć prędkości >40 km/h, to powinienem poćwiczyć interwały, czy jazdę w S3/S4?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

8 godzin temu, storm00 napisał:

BTW: skoro nie jestem w stanie dosięgnąć prędkości >40 km/h, to powinienem poćwiczyć interwały, czy jazdę w S3/S4?

Idziesz juz w Hardkory >40km/h to juz nie sa proste rzeczy, chyba ze rozmawiamy o jakiejs predkosci chwilowej przez 1-2 minuty :P  

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 radze uważac, i poznać siebie zanim zaczniesz ostro pociskać, 1min a 2min i 40km/h dla kogos kto malo jezdzi to juz moze byc killer i to dosłowny przy jakis ukrytych wadach serca ;-P

Generalnie sa 2 opcje a może 3 ;-) :

1. albo podkrecasz kadencje i krecisz po 110obr na min przy odpowiednim biegu  do predkosci - powiedzmy ze  to wysilek  KArdio  - i robisz trening w tą stronę  - może byc b. ciezkie jesli aktualnie komfortowa kadencja dla Ciebie to powidzmy 80.

2. Jedziesz twardo, na duzo wiekszym obciazeniu. - powiedzmy ze  to wysilek  Siłowy.

3. Podnosisz kadencje i dokladasz sily ;-)

Wybierz sobie co BArdziej CI pasuje i cwicz w ktorąs strone ;-P  a predkosc za jakis paru tyg na pewno wzrosnie. ;-)  ja bym robil kilkuminutowe interwały i w ich trakcie skupilbym sie wpierw na rownomiernym pedałowaniu, tj trzymaniu kadencji.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W dniu 14.06.2018 o 21:37, storm00 napisał:

Z tego by jednak wynikało, że 4 dni regeneracji to za mało? To ile powinienem teraz jeszcze odpoczywać? 

Garmin ma funkcje asystenta odpoczynku, jakieś zawody, mocna ustawka i pokazuje wtedy właśnie 72 godziny., a organizm wystarczająco przygotowany. Generalnie z takimi jazdami/treningami nie ma sensu przeginać. Nie bez przyczyny zalecana siłownia to 3-4 razy na tydzień bo bo tylko bodziec, resztę robi regeneracja, rower podobnie. Godzinę w tlenie możesz robić codziennie, ale już po tempówkach lub sprintach warto kolejną dobe odpocząc. A takie 400 km to już miazga dla ciała, nie tyle co mięsnie dostają co układ nerwowy dostaje.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@siwydym

Jak to? Dlaczego układ nerwowy też dostaje? W sensie psycha czy faktycznie nerwy?

 

@herakles

U kardiologa już byłem, dawno temu. Ale w sumie mogę się przejść jeszcze raz, tym razem do lekarza medycyny sportowej ;)

Ale nasuwa mi się takie pytanie, które może powinienem kierować do kardio... jak to jest z tym tętnem? Skoro jestem zmęczony i serducho wali 6x bpm i mu to jak widac starcza, i mogę spokojnie działać w domu (chodzić, wykonywać różne czynności) - to po kiego w normalnym stanie owo serducho nawala 15-20 bpm szybciej?

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Bo wypoczęte jest w stanie to zrobić, dlatego przy dużym/bardzo dużym wysiłku może szybko dostarczyć duże ilości natlenionej krwi do mózgu, mięśni i innych organów. Ale nawet przy średnim wysiłku, wypoczęty organizm, a więc i serce jest w stanie błyskawicznie reagować na impulsy obciążeniowe, zwiększając/zmniejszając bpm. Przy zmęczeniu serce nie jest w stanie podjąć pracy koniecznej dla wysokich obciążeń, ale bezproblemowo pracuje w zakresie który zaspokaja wszelkie podstawowe funkcje bytowe. Gdyby było inaczej, marlibyśmy jak muchy po każdym ekstremalne wysokim obciążeniu.

Na marginesie, nie jesteśmy maszynami i nie mamy wbudowanych liczników aktualnej wydolności organizmu, często nie czujemy się źle, ale w rzeczywistości organizm obciążony wcześniejszym wysiłkiem, niewyspaniem, stresem, chwilowym przejedzeniem, długotrwałym niedożywieniem..... nie funkcjonuje na 100%, tylko my tego dokładnie tego nie czujemy. Wtedy właśnie takie objawy jak spowolnione tętno (a raczej jego spłaszczony zakres) wskazują nam że coś jest na rzeczy. Po dłuższym doświadczeniu sportowym większość z nas szybko rozpoznaje te objawy i potrafi właściwie zareagować, zmianą treningu, odpoczynkiem, zmianą diety itd.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zarchiwizowany

Ten temat przebywa obecnie w archiwum. Dodawanie nowych odpowiedzi zostało zablokowane.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...