Skocz do zawartości

[Dieta] Alkohol, a kalorie


TommyMasta

Rekomendowane odpowiedzi

Czy ktoś z Was orientuje się w jaki sposób organizm pozyskuje/pożytkuje energię z alkoholu etylowego? Z tego co wiem 1g czystego alkoholu to około 7kcal. Gdzieś czytałem, że nasz organizm nie magazynuje niespożytkowanej energii z alkoholu(jak to ma się np. w przypadku cukrów, które są przekształcane w tkankę tłuszczową) - co się więc z nią dzieje? Jeśli nie jest magazynowana to by oznaczało, że od samego alkoholu nie można przytyć? Z tego co wiem około 30% idzie na podniesienie temperatury ciała, a reszta?

Próbowałem szukać odpowiedzi na innych forach, ale większość z nich to były banały lub posty nie na temat typu 'jedno piwko po treningu nie zaszkodzi', albo że od czasu do czasu można sobie pozwolić wypić więcej w weekend. Ja natomiast zupełnie nie o to pytam - interesuje mnie jak organizm konkretnie wykorzystuje kalorie z alkoholu, i przede wszystkim jak je pozyskuje skoro nie pochodzą one ani z węglowodanów, tłuszczy ani białek ;)

Z góry dzięki za wszystkie odpowiedzi!

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Cześć

niestety nie znam odpowiedzi na te pytania, wiem jednak że podczas wojny w czasie głodu a głód był nie byle jaki zwłaszcza w miastach  pradziadkowie ratowali się czym mogli i jednym z tych źródeł był spirytus do pozyskiwania kilokalorii, wracając jednak do sedna jeśli nie jest przekształcany w tłuszcz to prawdopodobnie przechodzi w energie np: to ogrzanie ciała a część zapewne nie jest wykorzystywana a wydalana

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Mod Team

W początkach kolarstwa alkohol był stosowany w celach dopingowych - z jakim skutkiem, to nie mam pojęcia ( być może niektórzy kończyli wyścig w przydrożnych krzakach :icon_lol: ).
Coś w tym chyba jednak jest, skoro dragstery zasuwają na metanolu - człowiek co prawda może go wypić, ale tylko raz...
Wiadomo jednak, że alkohol sam w sobie to tylko tzw. puste kalorie, więc przytyć nie można, a co najwyżej schudnąć - co widać po niektórych...
Jak ktoś pije i jest gruby, to znaczy, że musi mieć też apetyt na jedzenie i do tego kiepską przemianę materii, bo z powietrza się to nie bierze.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

10 minut temu, ssslawecki napisał:

Bo "rzeczy nie są takimi jakimi się wydają być" - to także kwestia percepcji...

;)

biodostępności:

https://oczymlekarze.pl/zdrowy-styl-zycia/dieta/1128-czy-alkohol-tuczy-wyniki-badan

Właśnie czegoś takiego szukałem! Ten artykuł wiele wyjaśnia, dzięki ogromne ;)

 

Ogólnie zainteresowałem się tematem, ponieważ zastanowiła mnie jedna rzecz. Mianowicie - bardzo lubię piwo(piję regularnie, różne gatunki, często nawet w większych ilościach) i zaobserwowałem na sobie że to chyba wcale nie jest tak, że samo piwo tuczy aż tak jak się powszechnie uważa. Co prawda kalorycznie jest zbliżone np do soków owocowych, bądź nawet słodzonych napojów, ale samych węglowodanów zawiera(jeśli mówimy o jasnym piwie o stosunkowo niskim ekstrakcie) około 3.5g na 100ml( w czym nie ma cukrów) - co daje tylko 14kcal z węglowodanów(więc jedno piwo 70kcal), a reszta pochodzi z alkoholu etylowego(30kcal na 100ml, co oznacza, że ponad 2/3 kalorii zawartych w piwie pochodzi z alkoholu ). Jakiś czas temu zmieniłem nawyki żywieniowe, niemalże całkowicie eliminując cukry z diety(słodycze, napoje, soki a nawet same owoce) dodatkowo zero przekąsek typu chipsy/paluszki/orzeszki, fast foody itd - krótko mówiąc, zacząłem starać się zdrowo odżywiać. W zeszłym roku bardzo dużo jeździłem na rowerze stąd szybko udało się pozbyć  nadwagi. Przyszła zima, tygodniowa liczba godzin na rowerze spadła znacznie(powiedzmy z 15-18h do 5-6), dieta została ta sama, natomiast z powodu dłuższych wieczorów ilość wypijanego piwka wzrosła(wszak żelazna zasada - jeśli wieczorem spożywam ten trunek to kolacja lżejsza i absolutnie zero przekąsek) ;) Jak sobie liczyłem bilans kaloryczny(1 jasne piwo - 250kcal) to wychodziło mi, że teoretycznie powinienem tyć i to wyraźnie, natomiast nie dość że nie przytyłem to zauważyłem, że przez zimę poziom tkanki tłuszczowej w dalszym ciągu spada! Żeby nie było - nie mówię tu o 3-4 piwkach tygodniowo, ale często znacznie więcej. Zacząłem podejrzewać, że coś tu jest nie tak z tym powszechnym mniemaniem, że piwo tuczy jak mało co, szukałem wiedzy na temat tego jak ogólnie są wykorzystywane te kalorie z alkoholu ale nie znalazłem w sieci żadnych konkretnych informacji o badaniach wykazujących związek kaloryczności alkoholu z przybieraniem na wadze, natomiast naczytałem się na forach wielu bzdur, które pokazują jak wiele mitów powstało w tej kwestii.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dzień dobry

Doświadczenie z rzucaniem wagi jakieś tam mam (40 kg w 14 miesięcy), ale z alkoholem nie za bardzo wiem jak ugryźć temat, nigdy się tym nie interesowałem, a piwo też lubię. Niby kalorie to kalorie, a bilans  energetyczny to bilans, ale.. Po przeczytaniu art, wydaje się, że kalorie pochodzące z alkoholu to nie te same kalorie, które pochodzą z jedzenia. W jedzeniu masz również budulec, który organizm wykorzystuje do odbudowy tkanek w tym również do tworzenia nadmiaru tłuszczyku. W alkoholu brak budulca, to tylko czysta energia. Aby budować tłuszcz czy mięśnie potrzeba jednego i drugiego: nadwyżki energetycznej + dobrego budulca. Poza tym nadmiar alkoholu wyniszcza organizm, co tez może sprzyjać utracie wagi. 

"Piwo tuczy". Oczywiście wszelkie badania były robione w warunkach niemalże laboratoryjnych. I tutaj moim zdaniem "picie w laboratorium" pod kontrolą ma się nijak do wyjścia z kumplami do knajpy na kilka piw. Zawsze trafią się wtedy jakieś orzeszki, chipsy czy inne przekąski. Piwko jednak znosi część oporów, a i wzmaga apetyt ;) Myślę, że kluczowe dla tycia będzie ilość alko + kultura picia: co, gdzie i w jakich okolicznościach. Jeśli trzymasz dietę to przez jakiś czas nie będziesz przybierać na wadze. Kluczowe jest "tylko przez jakiś czas". 

Myślę, że dość istotny może być fakt iż wcześniejsze treningi, wysoka aktywność fizyczna + utrzymana zdrowa dieta na tyle podkręciły metabolizm i uporządkowały organizm, że aktualnie "nadmiar" kalorii z alko nie ma większego wpływu na odkładanie tkanki tłuszczowej. Innymi słowy, aktualnie organizm potrzebuje znacznie większej ilości energii na swoje podstawowe potrzeby i rozdysponowuje ją nieco inaczej niż wcześniej (w okresie nadwagi). Należy jednak pamiętać, że taki stan nie będzie trwać wiecznie. Zrezygnujesz z aktywności fizycznej + dołożysz kalorii to nic się nie stanie. Nic się nie stanie przez kilka, kilkanaście miesięcy... Dopiero po tym czasie (kilku, kilkunastu miesiącach) znowu zaczniesz nabierać niezdrowej  masy. Metabolizm spadnie, a organizm się "rozleniwi". 

Co do samego piwa. Mój trener (dawno, dawno temu) twierdził, że jedno piwko po treningu znacznie lepiej nawodni organizm i uzupełni braki składników mineralnych niż jakiś izotonik. Kluczowe jest hasło trening amatorski/ rekreacyjny i jedno. W sporcie na wyższym poziomie raczej nie wskazane. Generalnie piwo tak, osobiście lubię, ale absolutnie nie w nadmiarze. Zaryzykuję stwierdzenie, że nadmiar czegokolwiek szkodzi, nawet tlen :) 

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wiadoma sprawa ;) Nie zrzucałem zbędnych kilogramów jednorazowo, aby potem znowu wrócić do złych nawyków - czekam tylko na wiosnę, lepszą pogodę i znowu wracam do ostrego trenowania(myślę, że i teraz w zimie 1 godzina  codziennie na rowerze to nie jest tak źle), aczkolwiek jako że nie jestem przecież zawodowcem, a na rowerze jeżdżę głównie dla przyjemności to nie zależy mi na robieniu wszystkiego za wszelką cenę, aby mieć jak najwyższą formę. Życie to nie tylko sport, nawet jeśli jest naszą pasją ;)

Temat założyłem, ponieważ z tego co zauważyłem to nie tylko 1 piwko po treningu nie powoduje tycia, ale nawet picie go w większych ilosciach. Oczywiście negatywne działanie alkoholu na organizm to zupełnie inna kwestia - tego nie neguję.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jadąc kiedyś autem słuchałem radia i była audycja z jakimś profesorem, nie jestem wstanie podać jego nazwiska bo nie zwróciłem uwagi, on wyjaśnił to prosto , pijąc alkohol i jedząc organizm pali/przetwarza najpierw alkohol bo on jest dla niego nie naturalny, jest trucizną dopiero potem pali resztę, pewnie jak już śpimy i wiadomo ile z tego jest w stanie spalić A ile dołoży się w tkance tłuszczowej :D

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Piwo to zło i nie tylko dlatego że alkohol, ale również dlatego że gazowane.

Piwo po treningu samo z siebie nie nawodni tylko odwodni bo pobudzi  sztucznie diurezę i bilans płynów będzie ujemny.

Tak na marginesie:

Przerażające jest to, że ktoś o sobie potrafi bez stresu pisać o regularnym i nie małym spożyciu trunku.  Mi by było wstyd.

Sam szacując roczne spożycie piwa jestem przerażony swoją głupotą, i porażką woli,  a piję rzadko. Trudny temat. 

Pozdrawiam.

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

19 minut temu, itr napisał:

Przerażające jest to, że ktoś o sobie potrafi bez stresu pisać o regularnym i nie małym spożyciu trunku.  Mi by było wstyd.

Sam szacując roczne spożycie piwa jestem przerażony swoją głupotą, i porażką woli,  a piję rzadko. Trudny temat.

Może faktycznie masz rację, że nie powinienem tak otwarcie o tym pisać, bo w sumie ktoś może to odebrać w sposób jakbym reklamował albo promował picie piwa, a przecież nic z tych rzeczy. Ja pisałem jedynie o sobie, każdy jest inny i ma różne w życiu cele i priorytety, jak również przyzwyczajenia i słabości. Często nie jest to nawet kwestia siły woli, tylko świadomej decyzji,  jeśli oczywiście coś jest robione z umiarem. Pozdro!

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Oby całe zło na świecie było tylko tak złe jak piwo ;)

Ponieważ powinniśmy nawadniać się podczas treningu, to po nim piwo nie musi tak bardzo działać w tym kierunku. Alkoholu ma relatywnie mało, a  składników korzystnych dla organizmu trochę - był jakiś artykuł w BikeBoard-zie chyba o wzajemnej miłości kolarza i piwa :) Bike board nie poniósł konsekwencji, bo nie ma w Polsce prohibicji, ja bez stresu napisze, że zwłaszcza do spaghetti lubię sobie wypić 1 czy 2 piwa i uważam, że wstydem i problemem to by było kłamać i wypierać się, a nie przyznać do picia piwa. Zwłaszcza krajowego ! ;):D

Nie to, żebym pochwalał znowu maszynowe picie czy jakieś chełpienie się rekordami - ani mi to nie imponuje, ani nie pamiętam kiedy sam za dużo wypiłem (a to się zwykle jednak pamięta). Traktuję wypowiedzi autora jako rozwinięcie postawionego pytania.

Dla jednych temat piwa to horror, dla niektórych problem, a dla innych trochę przyjemności w życiu - sądzę, że problem jest wtedy, jak ktoś nie umie się po alkoholu zachować, czyli ewidentnie przesadził... Są kraje, gdzie od lat pija się np. sporo wina i to raczej wspomaga tak trawienie w skali mikro, jak i zdrowie w skali makro. Wszystko trza by z głową ;)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Mod Team

Polać mu :icon_exclaim: - tzn. Tobie :yes:
Oczywiście piwo - najlepiej z jakiejś krajowej manufaktury :icon_cool:
Z tej strony chwilowo nieaktywny piwosz, który lubi jeździć na rowerze po lasach i nie łączy tych dwóch pasji tego samego dnia, a już na pewno nie podczas jazdy, bo po piwie jakoś tak ciężko na żołądku, więc jedno z drugim się nie łączy :no: ( pamiętam jazdę tuż po wypiciu 1 lub 2 piw i nie polecam ).
Wiem, że są tacy, którzy łączą te dwa sporty i to jest według mnie nie w porządku, chociaż oni raczej jeżdżą lokalnie - pewnie z domu do sklepu i z powrotem, więc to im raczej nie przeszkadza, że potoczą się kawałek po spożyciu, a w najgorszym razie wylądują w przydrożnym rowie :icon_lol:
Śmieję się, ale wiem, że to nie jest śmieszne i to, że ktoś sobie zrobi krzywdę, to jeszcze małe miki, tyle że może niechcący zrobić krzywdę komuś - np. spowodować wypadek z udziałem pieszego, samochodu lub innego roweru.
Mam kolegę, który bardzo lubi piwo i niestety wywołuje to zaostrzenie apetytu u niego, czego skutkiem jest duża masa ciała ( kiedyś zszedł do bodajże 80 - 82 kg, a teraz waży > 120 kg przy wzroście ok. 180 cm ) i to jest najgorsze co może spotkać piwosza...
U mnie piwo też zaostrzało apetyt, ale ja nie mam skłonności do tycia, więc mogę wypić, zjeść pół kilo słodyczy i nic, co najwyżej zatwardzenie :icon_lol:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

No to widzę, że nie jestem odosobniony ;) Wiadomo, piwko tylko po rowerku - nigdy przed, nigdy w trakcie. No i również wiadomo, że tylko krajowe, mamy wiele naprawdę świetnych browarów regionalnych, od siebie polecę Kormoran, Lwówek, Bojanowo jak również craft - Pinta, AleBrowar, DrBrew ;)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 2 tygodnie później...

Ja po treningu nie używam alkoholu w żadnej postaci. Ale pamiętam że gdy łaziłem po górach, to po całodniowej wyrypie, jedyne co było w stanie ugasić pragnienie i uczucie odwodnienia to był jeden kufel chłodnego piwa. Nie soki, herbatki, woda mineralna tylko piwo właśnie, nie jestem specem od dietetyki i nie potrafię naukowo tego wyjaśnić, ale to działało.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie wiem co to odwodnienie w gorach, bo zabieram z soba 3l wody na caly dzien. Co do gaszenia pragnienia przez piwo to juz to wiele razy slyszalem. Mysle ze ma to zwiazek z relaksujacym dzialaniem alkoholu, kaloriami i w sumie spora objetoscia, bo mineralki malo kto wypije pol litra w krotkim czasie. Do tego jest gazowane i tak szybko nie opuszcza zoladka jak sama woda.

 

Ogolnie alkohol zaburza rozrost i regeneracje miesni (bo rozrost to miedzy innymi odbudowa uszkodzonych komorek) wiec po treningu to zly pomysl. No chyba ze jedno piwo typu 1 na 100 od Kormorana ktore ma tylko 1% alkoholu.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Oczywiscie ze piwo i to w dodatku lepsze niz w zasadzie kazdy koncerniak typu lech, zywiec, glorsch czy pilsner urquel. O jakichs harnasiach nie wspominajac. Po prostu ma malo ekstraktu, bo tylko 6,5% wiec ma tez niewiele alkoholu. A ze 6,5% odfermentowali do 1% alko to zostalo 5,5% ekstraktu na smak. Dodaj do tego duzo dobrych chmieli i masz produkt bez porownania lepszy niz koncerniak. Choc nie ma to jak dobry barley wine z 25% ekstraktu i 12% alkoholu ale tego po treningu bym nie wypil ;)

Poza tym 1 na 100 mozesz wypic i wsiasc do samochodu i jechac.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Bry wieczór

"Piwo jest dobre piwo pić trzeba. Kto pije piwo ten pójdzie do nieba". Cytat z jakiegoś Słowackiego, niekoniczne Juliusza... ;) "Piwo uratowało świat" (polecam poczytać/ poszukać  pod tym hasłem), tak... Nie da się temu zaprzeczyć, jako napój średniowieczny o czystej jednocześnie sterylnej (w przeciwieństwie do średniowiecznych ujęć wody) pozbawionej bakerYj strukturze i energetycznej... W ramach żartu... Mieszkam w Wyszkowie (kawałek "Wyszków tonie", mojego sąsiada Kuby Sienkiewicza, zdecydowanie na tak...) Alkohol to już niekoniecznie... Wróć do pierwszego zdania ;) Piwo zdecydowanie na tak, ale tylko jedno i jeśli jest dobre ;) 

Żart: 

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Bawi mnie to masowe używanie zdrobnienia "piwko". Osoby nie potrafiące normalnie napisać "piwo" od razu mi podpadają.

I jeszcze ta moda na "piwa craftowe", godzinami o tym niektórzy mogą ględzić i narzekać na "koncerniaki". A mi smak każdego łyka piwa wywołuje mimowolny grymas wstrętu na twarzy. Cały ten kult piwa w Polsce jest śmieszny.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Mod Team

Nie rozumiem Twojego "problemu" gocu - widocznie wolisz wódeczkę przez innych nazywaną ordynarnie wódą :icon_wink:
Jak Ci każde piwo nie smakuje ( albo raczej tylko Ci się tak wydaje, skoro masz wstręt na samą myśl ), to nie musisz nawet czytać na ten temat, bo widzę, że i z tym masz problem.
Prawda jest taka, że koncernowe popularne marki w sporym procencie produkują kiepskie jakościowo i smakowo piwo - stąd te wcześniejsze uwagi m.in. o browarach regionalnych, czy małoseryjnych manufakturach.
Mam wrażenie graniczące z pewnością, że większość spożywających piwo nigdy nie przekroczyła tego niskiego poziomu masówki, bo pije z przyzwyczajenia do danej marki i niskiej ceny...
Nie uważam się za speca w tej materii, ale powiedzmy, że dane mi było porównanie wielu różnych gatunków złocistego trunku, więc moja świadomość jest nieco szersza niż przeciętnego Kowalskiego spod budki z piwem, czy innego marketu sprzedającego głównie kiepskie sikacze.
Oddzielna kwestia to popularność tych rzekomo lepszych zachodnich marek, z których te najbardziej znane są tak samo podłe jak nasza tania masówka, tyle że bardziej się cenią, a dzięki reklamie stały się dość popularne - moim zdaniem zupełnie niezasłużenie.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Odnosnie piwa - to to nie jest zlocisty trunek ;) Ale domyslam sie ze to takie potoczne sformuowanie.

Wole wypic jedno dobre piwo niz 5 kiepskich. Nawet jak to jedno dobre bedzie kosztowac tyle co piec koncerniakow. Choc naturalnie zdaje sobie sprawe, ze dla wiekszosci niekorzystny stosunek ceny do ilosci % bedzie przemawial zdecydowanie na niekorzysc kraftu czy browarow regionalnych. Bo po co placic 8zl, 12zl czy 25zl (a zdarzylo mi sie i 36 zaplacic) skoro mozna za to kupic odpowiednio wiecej zubrow, heinekenow czy innego zywca i banie sie lepiej zryje za te same pieniadze. Jak mam pic koncerniaka bez smaku i aromatu to juz wole walnac wódkę z kielicha i popić wodą czy czyms tam, bo nie dam sobie wmowic, ze ktos pije koncerniaki w innym celu niz zeby sie nawalic. No ok, jedno latem z lodowki to przyjme ze dla orzezwienia. Ale to jedno. A jak ktos pije ich kilka to tylko w celach %%% wiec moze sie przestac oszukiwac i robic z siebie "piwosza" i od razu siegnac po gorzale. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zarchiwizowany

Ten temat przebywa obecnie w archiwum. Dodawanie nowych odpowiedzi zostało zablokowane.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...