Skocz do zawartości

[Szosa] Odwieczny dylemat- co wybrać?


durnykot

Rekomendowane odpowiedzi

Coż takiego robią kurierzy? Napisz mi, żebym nie musiał się domyślać. Dla mnie szybka jazda po mieście to niebezpieczna zabawa. Żaden rower nie nadaje się do tego. Albo inaczej: żadne miasto nie nadaje się do szybkiej jazdy rowerem.

 

Do codziennych dojazdów do pracy używam rigid HT z oponami 50-55mm. Wyobraź sobie, jak dla mnie niestraszne są bruki i przejazdy kolejowe :) Spróbuj. Możesz dobrać opony ok. 45mm, skoro to Twój złoty środek.

 

Szosówka nie służy do jeżdżenia wszędzie. A gravel to nie szosówka. Nie jest też tak, że na szosie trzeba koniecznie bić KOMy. Można jeździć po prostu turystycznie, ciesząc się możliwie wysoką efektywnością roweru szosowego. Powiem więcej - można jednego dnia cieszyć się z jazdy z wywieszonym ozorem i szlifowania PR-ów na stravie a drugiego po prostu jechać bez napinki. To się naprawdę nie wyklucza.

 

 

C

Nie da się :) to jest niewykonalne. Przynajmniej dla mnie. Wsiadam na rower i nastawiam się, że dzisiaj luzik np. do pracy. Po 20km zdaję sobie sprawę, że jest jak zawsze, zaginam się na maksa i jedyne co pamiętam to widok przedniej opony na tle asfaltu. Taka już natura. Jedynym wyjątkiem są rodzinne jazdy ale też muszę się na końcu grupy ustawiać bo jak jestem z przodu to... ustawiam pociąg i całą rodziną wyprzedzamy innych oczywiście z wywieszonymi językami.

Mnie właśnie taka jazda z głową między kolanami przełamując opory powietrza sprawia przyjemność, chciaż chyba jeszcze bardziej kilkukilometrowe górskie podjazdy z maks kadencją 60rpm.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gravel to raczej taki nieco bardziej uszosowiony cross niż szosa. Taki kolejny rower do wszystkiego, czyli dla wielu, do niczego. A że ja nie jestem jeden z wielu to zamierzam się przesiąść na gravel'a właśnie. A aktualnie jeżdżę crossem [emoji16]. Jeżdżę głównie asfaltami bardzo kiepskiej jakości (co nieco wyklucza typową szosę), często mam odpały żeby nagle skręcić do lasu (co bardziej wyklucza szosę), a jak już w tym lesie się znajdę na rozdrożu i w lewo jest ścieżka a w prawo zarośnięta ścieżka to zazwyczaj jadę w prawo (to już chyba całkowicie wyklucza szosę). Rower do wszytskiego czyli do niczego? Dla mnie idealny [emoji16].

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jak napisałem za bardzo się nie znam. Ale mam wrażenie że jeśli szosa endurance miałaby od gravela różnić się tylko szerokością opony (n.p. 38 vs 23) to straty prędkości czy przyspieszenia byłyby chyba śladowe. Owszem na zawodach pewnie istotne, ale czy na treningu ?

 

 

Wysłane z iPhone za pomocą Tapatalk

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 

 

nie dam się wciągnąć w bezsensowną dyskusję ;-)))
 

To po co taką prowokujesz?

 

 

 

Stwierdzam fakt który wydaje się nieunikniony w amatorskiej szosie--- coraz szersze opony i tarcze ;-))))
 

I kolejną?

Obręcze 18mm i opony 25mm ujeżdżam już drugi sezon. Natomiast tarcze są jak najbardziej do uniknięcia.

 

W ogóle to po co walisz tyle tych uśmieszków z przymrużonym okiem? Ty masz jakieś poglądy czy Twoje wypowiedzi to jeden wielki żart?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

A że ja nie jestem jeden z wielu to zamierzam się przesiąść na gravel'a właśnie. A aktualnie jeżdżę crossem [emoji16]. Jeżdżę głównie asfaltami bardzo kiepskiej jakości (co nieco wyklucza typową szosę), często mam odpały żeby nagle skręcić do lasu (co bardziej wyklucza szosę), a jak już w tym lesie się znajdę na rozdrożu i w lewo jest ścieżka a w prawo zarośnięta ścieżka to zazwyczaj jadę w prawo (to już chyba całkowicie wyklucza szosę). Rower do wszytskiego czyli do niczego? Dla mnie idealny [emoji16].

 

Nie wiem ile w Twoim przypadku procentowo wypada tych leśnych czy zarośniętych ścieżek, ale czy jesteś pewien, że zmiana cross-a na gravel-a to krok w dobrym kierunku? Pytam, ponieważ również po lesie jeżdżę cross-em, ale mam znowu zamiar pójść w drugą stronę tj. MTB. Główne powody to:

- częsta jazda po miękkiej ściółce,

- droga czasem staje się piaszczysta,

- ścieżki lubią być poprzeszywana korzeniami,

- strome górki z których zjeżdżam na granicy przyczepności kół (to jest ten przykład gdzie tarczówki niewiele dają).

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeżdżę rowerem podobnym do wybranego przez Kota piąty sezon ( BMC GF02 disc) na 105ce i oponach 30, czasem 35c, zwykle z drobniutkim bieżnikiem, ok 350gram, może nieco bardziej "szosowym" niż wspomniane GT Grade.

Coś w tym jest.

Cały czas jestem pod wrażeniem uniwersalności i komfortu tego wynalazku.Zjeżdziłem nim szutry północnych Niemiec,ciągnąłem 30kg przyczepę po Rugii,zabierałem w góry,robiłem roadtripy pod 200km,

Równolegle miałem Roubaix na dobrych kołach, który po zakupie BMC stał praktycznie nieużywany, aż do sprzedaży.

Poza jazdą w grupie, na konkretnym treningu, gdzie co chwilę ktoś szarpie i trzeba pilnować koła nie widzę przewagi typowej szosówki.

Wiadomo,pchanie się z tym na siłę do lasu to przegięcie i żadna frajda.

 

 

 

 

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 

 

czy Twoje wypowiedzi to jeden wielki żart?

taki głupi nawyk ;-)

 

A jaką ja tam prowokację poczyniłem? Jest to moje takie podsumowanie tematu potwierdzone zakupem przez samego autora. coraz więcej ludzi o takie rzeczy pyta, a gravel to najbardziej gorący temat tego forum. Czy nam się to podoba czy nie grubsze laczki rozpychają się w szosie o tarczach nie wspomnę. 

Załóż następnym razem 28 i zobaczysz że jest dobrze-lepiej. Tak samo szybko i znacznie wygodniej.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Pisanie o "nieuniknionych" tarczach w szosie to prowokacja. Wiadomo, że zdania są mocno podzielone i choćby z tego względu nie należy się spodziewać, że w bliskiej przyszłości hamulce szczękowe znikną z szosówek lub zostaną zdominowane przez tarczówki. Piszę o szosach a nie przełajach czy gravelach.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Pisanie o "nieuniknionych" tarczach w szosie to prowokacja. Wiadomo, że zdania są mocno podzielone i choćby z tego względu nie należy się spodziewać,

 

Oczywiście, ale producenci - a za nimi rzesze przekupionych lub zwyczajnie naiwnych blogerów i dziennikarzy próbują stworzyć wrażenie że to nieuniknione i przesądzone że tarcze w szosówce to wspaniały wynalazek.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Moim zdaniem w szosie hamulce szczękowe są w pełni wystarczające, bo największym niebezpieczeństwem jest przyczepność opon, a nie siła czy modulacji hamowania.

jeśli zaś chodzi o grubsze opony, to nie jest żadna nowość. Kiedyś, gdy w Europie były o wiele gorsze drogi, jeździło się na szerszych oponach. Stare zdjęcia z wyścigów, albo literatura nt. historii kolarstwa to pokazują. Mam taką książkę o braciach Bobet, na okładce której jest piękne zdjęcie z ich wspólnej przejazdzki. Jadą sobie po żwirowej drodze na grubych oponach i jak najbardziej szosowych rowerach.

Wyścig zbrojeń oczywiście jest naturalnym wynikiem postępu i chęci zarobku przez producentów. Czy jednak potrzebujemy każdej nowości w każdym typie rowerów przy dzisiejszych drogach i naszych trasach? Ja np. nie potrzebuje ani szerszych niż 23mm opon, ani tarcz w rowerze szosowym. Jednak ktoś inny będzie jeździć po gorszych drogach lub będzie miał mieszane trasy. dobrze, że mamy wybór.

co do przyszłości, to sądzę, że będzie nią zróżnicowanie rowerów w zależności od potrzeb klientów. Co niestety pociąga za sobą krótsze serie produkcyjne i wzrost cen. pozdr

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Czy nam się to podoba czy nie grubsze laczki rozpychają się w szosie o tarczach nie wspomnę. 

Załóż następnym razem 28 i zobaczysz że jest dobrze-lepiej. Tak samo szybko i znacznie wygodniej.

Bez przesady. Część osób przeszła z 23mm na 25mm uznając te drugie za trochę lepszy kompromis. Migracji dalej na 28mm odsetek jest raczej znikomy. Na forum znajdziesz też i odwrotne opinie o 28mm tj. "nie odczułem różnicy w komforcie, na prędkości owszem". Tak w rzeczywistości wygląda to całe rozpychanie się grubszych laczków w szosie.

 

Opinie na temat tarcz w szosie jak widać są bardzo podzielone. Mam wrażenie, że zwolennicy tarcz to osoby, które i tak bardziej ciągnie w kierunku gravel-a, ale to tylko wrażenie. Podłączając się pod różne grupy nie przypominam sobie abym spotkał szosowca jeżdżącego na tarczach. Można to tłumaczyć faktem, że w tej sferze producenci i marketing dopiero zaczynają działać. Nie mniej jednak nie sądzą aby skusili więcej niż jednego na pięciu kupujących rower szosowy.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

A ja nie do końca rozumiem całą tą dyskusję.... Jeden woli jeździć fatem w mieście drugi szosą w lesie. Co najlepsze jeden i drugi będą przekonywali, że "super im się jeździ".... Ile w tym prawdy, każdy wie. Najważniejsze, że każdy ma wybór i każdy znajdzie coś dla siebie... A czy to innyn pasuje czy nie to już owych innych problem.... [emoji6]

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

A ja to widzę tak, że producenci postanowili sprzedać rower 101 raz.

Podobnie było w MTB powstało tyle ich kategorii, że są nie do policzenia i do rozróżnienia.

A w kolarstwie szosowym? Wystraszy spojrzeć na zdjęcia wyścigów sprzed 100 lat. I co widzimy? Taki sam rower jak obecnie ściga się protour.

30 lat temu miałem rower Romet Pasat 2. Co to było? Teraz pewnie zwało by się gravel. Jeździłem nim po asfalcie, po drogach wiejskich, po błocie, piasku i po kamieniach. Po mieście, po wsiach, po górach. W życiu by mi do głowy nie przyszło, że na każdą z tych nawierzchni i miejscówkę muszę mieć inny rower.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Bez przesady. Część osób przeszła z 23mm na 25mm uznając te drugie za trochę lepszy kompromis. Migracji dalej na 28mm odsetek jest raczej znikomy. Na forum znajdziesz też i odwrotne opinie o 28mm tj. "nie odczułem różnicy w komforcie, na prędkości owszem". Tak w rzeczywistości wygląda to całe rozpychanie się grubszych laczków w szosie.

 

Opinie na temat tarcz w szosie jak widać są bardzo podzielone. Mam wrażenie, że zwolennicy tarcz to osoby, które i tak bardziej ciągnie w kierunku gravel-a, ale to tylko wrażenie. Podłączając się pod różne grupy nie przypominam sobie abym spotkał szosowca jeżdżącego na tarczach. Można to tłumaczyć faktem, że w tej sferze producenci i marketing dopiero zaczynają działać. Nie mniej jednak nie sądzą aby skusili więcej niż jednego na pięciu kupujących rower szosowy.

 

Jeśli szosowcem nazywamy osobę jeżdżącą rowerem szosowym i taki rower preferującą to ja z takimi osobami miałem często styczność. To że takich osób dotychczas często się nie spotykało to pochodna cen takich rowerów - tarcze pojawiły się najpierw w droższych rowerach w wersji hydro a to znacząco zmniejszało grupę użytkowników. Obecnie w ofercie tarczowych szos jest coraz więcej i wiele osób decydujących się na kupno pierwszej szosy w karierze wybiera taki rower.

W Polsce utarczowione szosy nie będą zbyt popularne, ponieważ tak czy inaczej nawet budżetowo nie jest to rower tani.

 

 

I co widzimy? Taki sam rower jak obecnie ściga się protour.

 

Jeśli założymy że cechy wspólne to rama (ogólnie), widelec i koła to oczywiście. Samochód 100 lat temu i dziś to też samochód. 

 

Wymyślenie gravela może być "siłowe", jednak zainteresowanie taką kategorią rowerów jest, przy obecności na rynku innych, zbliżonych.

Siłowe byłoby na pewno jeśli uznano by tak jak w rowerach mtb, że teraz 26 cali jest be i wytrzebiono je z rynku a gravele okazałyby się najlepsze do wszystkiego i uczyniły to samo z innymi podtypami rowerów "szosujących".

 

To że jest tego tyle to bardzo dobrze. Jeśli ktoś się czuje zagubiony w tej dżungli może się wyczerpująco doinformować w najróżniejszy sposób, zęby możliwie dobrze trafić z wyborem. Strony producentów, fora, sklepy, testy...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 2 miesiące temu...
W dniu 15.10.2017 o 08:13, Jacam76 napisał:

Przychylam się do opinii, że faktycznie jest duży problem jeśli chodzi o "prawdziwie efektywne" hamowanie w szosowych obręczówkach. Przez sporą część roku mieszkam w Bieszczadach i na co dzień jeżdżę rowerem fitnessowym Cube (oponki 25mm). W tym roku miałem okazję jeździć przez 3 tygodnie Scottem ojca i niestety hamowanie bez komentarza. Brak poczucia komfortu psychicznego i po baaardzo awaryjnej sytuacji przy zjeżdzie od Mucznego w stronę Stuposianów, gdzie prawie wjechałem pod auto jadące z przeciwka, ponieważ rower nie dał odpowiedniego hamowania na zakręcie, już wiem, że może to stwarzać bardzo niebezpieczne sytuacje. Może nie codziennie, ale przecież wystarczy ten jeden raz.... Hamulec ma działać nie tylko w zwykłych sytuacjach, ale przede wszystkim właśnie w awaryjnych. A taka może się zdarzyć w każdej chwili.

Niniejszym chciałbym "odszczekać" swoje własne słowa z przed trzech miesięcy. Jestem od listopada szczęśliwym posiadaczem Treka ALR 5 i nie mam żadnych zastrzeżeń co do mocy hamowania. Więc tak naprawdę problem nie tkwił w hamulcach obręczowych,  a tylko w tym jednym konkretnym modelu ojca, o którym pisałem. Przyznał się już, że założył jakieś badziewne najtańsze klocki itd. U mnie nie ma żadnego problemu i nawet po przesiadce z mojego Cuba z tarczówkami hydraulicznymi na Treka z obręczowymi nie brakuje mi siły hamowania. 

Dodam jeszcze, że przed zakupem testowałem kilka innych jeszcze modeli i też nie było sprawy jeśli chodzi o siłę hamowania.

Sorki, że może co po niektórych trochę wkurzyłem.

Pozdro

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zarchiwizowany

Ten temat przebywa obecnie w archiwum. Dodawanie nowych odpowiedzi zostało zablokowane.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...