Skocz do zawartości

[przepisy] Zakaz wstępu do lasu


Rekomendowane odpowiedzi

Hej. Obecnie na dość dużym obszarze (nawałnica z 11.08) obowiązuje zakaz wstępu do lasu. 

Wybieram się na pętelkę Mogilno-Gniezno-Biskupin-Mogilno. Problem w tym, że jakieś 5-10% trasy będzie przez las - ale drogami publicznymi (asfalt, szuter) a NLP Gniezno wprowadziło zakaz wstępu wszędzie.

Czy zakaz dotyczy tylko wjazdu do lasu czy również drogi prowadzącej przez las? Nie jestem debilem - jak będą zwalone drzewa albo pochylone nad drogą zrobię objazd.
Pytam czy jadąc taką drogą dotyczy mnie zakaz czy nie.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

zakaz wstępu do lasu.

Z reguły zakaz dotyczy wstępu do samego lasu (w sensie między drzewa :laugh:), leśnych ścieżek itd.

Jednak w sytuacji klęski żywiołowej zakaz może dotyczyć całego określonego obszaru. Wydaje mi się, że w przypadku zamknięcia dróg publicznych powinno pojawić się stosowne obwieszczenie burmistrza/wójta itp., oraz naturalnie znaki zakazu/tablice informacyjne na wyłączonych z ruchu odcinkach. Posprawdzaj na stronie odpowiedniej dla danego regionu jednostki albo zadzwoń, będziesz miał pewność.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 

 

Czy zakaz dotyczy tylko wjazdu do lasu czy również drogi prowadzącej przez las?

 

Już po nawałnicy jeździłem po drogach przez las w okolicach Koronowa (oczywiście bez zapuszczania się w las bo było strasznie) i spotykałem kilkukrotnie samochody z leśniczymi. Nigdy żaden nie zwrócił mi uwagi pomimo, że na całym tym obszarze były tablice z zakazem wstępu do lasu. Także podejrzewam, że ten zakaz dotyczy faktycznie wstępu do lasu a nie dróg leśnych udostępnionych dla ruchu kołowego (w przeciwnym razie pojawiłyby się znaki z zakazem ruchu). 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

A tak swoja droga, to co ten zakaz ma na celu? Drzewa sa poprzewracane i ludzie nie moga wejsc bo co? Przewroca kolejne? Czy moze chodzi bardziej o zakaz wjazdu do lasu (samochodem) zeby nie utrudniac ruchu pojazdom ktore las beda sprzatac? A moze posprzatali, drewno lezy przy drodze i boja sie ze ktos je wywiezie?

 

Tak czy inaczej bardzo bym sie zdziwil, gdyby czepiali sie rowerzystow.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Mod Team

 

 

A tak swoja droga, to co ten zakaz ma na celu?

Sądzę, że chodzi o to żeby Tobie nie spadło na dyńkę drzewo takie które się  jeszcze nie zwaliło ale nie jest już trzymane przez korzenie.

Nie wszystkie leżą. Niektóre są podpierane przez stojące.

Myślę, że nie chodzi o utrudnianie życia a jedynie o nie przysparzanie roboty ratownikom.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 

 

A tak swoja droga, to co ten zakaz ma na celu? Drzewa sa poprzewracane i ludzie nie moga wejsc bo co? Przewroca kolejne? Czy moze chodzi bardziej o zakaz wjazdu do lasu (samochodem) zeby nie utrudniac ruchu pojazdom ktore las beda sprzatac? A moze posprzatali, drewno lezy przy drodze i boja sie ze ktos je wywiezie?

 

Ja to widziałem i uwierz - jest wiele drzew które się nie przewróciły bo opierają się na innych drzewach, albo są mocno przechylone (tak jak pisał @@michuuu,). Strach pod czymś takim przejść bo może się zwalić w każdej chwili. To wszystko będzie do położenia i wywiezienia przez służby leśne.  Stąd ten zakaz (i moim zdaniem zupełnie słuszny).

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zamiast zakazywac mogliby po prostu dac ostrzezenie, bo nie kazdy zakazu poslucha, a jak ktos nie poslucha to powinien wiedziec co mu grozi i na co uwazac. Ja np nie wiedzialem i dopiero mi to uswiadomiliscie.

Choc i tak uwazam, ze szansa ze to drzewo przewroci sie akurat wtedy gdy my bedziemy jechac jest mniejsza niz szansa na potracenie przez samochod podczas dojazdu do tego lasu. No ale to juz indywidualna ocena kazdego czlowieka.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Najbezpieczniej jest zadzwonić do nadleśnictwa, które wydało zakaz (np. Gniezno) i wprost zapytać o to co chcesz wiedzieć. To są zwykle fajni ludzie, pozwalają na wiele (np. biwakowanie), ale pod warunkiem, że się z nimi uzgodni. A w przepisach nie jest nigdzie wprost napisane jak dokładnie taki zakaz wygląda i czy dotyczy np. drogi publicznej (na logikę - jeśli nie jest oznakowana to nie, bo droga nie jest w zarządzie lasów).

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 

 

Zamiast zakazywac mogliby po prostu dac ostrzezenie, bo nie kazdy zakazu poslucha, a jak ktos nie poslucha to powinien wiedziec co mu grozi i na co uwazac.
Ty posłuchasz a ktoś inny nie, i jeżeli złamane drzewo osunie się na niego i zakończy jego młode życie, to rodzina zapewne nie będzie dociekać czy był należycie doinformowany co mu groziło, tylko czy był zakaz wstępu na zagrożony teren, i na jaką reparację w związku z tym może liczyć. Wiem że to brzmi cynicznie, ale dzisiaj zakazy wstępu zazwyczaj mają uchronić od odpowiedzialności prawnej administratora terenu, bo głupota ludzi proszących się o kłopoty jest niezmierzona.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 

 

Ty posłuchasz a ktoś inny nie, i jeżeli złamane drzewo osunie się na niego i zakończy jego młode życie, to rodzina zapewne nie będzie dociekać czy był należycie doinformowany co mu groziło, tylko czy był zakaz wstępu na zagrożony teren, i na jaką reparację w związku z tym może liczyć. Wiem że to brzmi cynicznie, ale dzisiaj zakazy wstępu zazwyczaj mają uchronić od odpowiedzialności prawnej administratora terenu, bo głupota ludzi proszących się o kłopoty jest niezmierzona.

Polać mu!!!

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 

 

Czy zakaz dotyczy tylko wjazdu do lasu czy również drogi prowadzącej przez las?

Kwestia co to za drogi, takie za szlabanem czy znakiem zakazu ruchu, to chyba oczywiste. Na drogach publicznych powinny być barierki lub dodatkowa informacja o zamknięciu.

Jak masz wątpliwości, to zadzwoń lub chyba lepiej nawet przejdź się do siedziby leśnictwa i dopytaj się o szczegóły przy mapie.

 

Kilka lat temu na wakacjach wprowadzili zakazy wstępu ze względu na zagrożenie pożarowe. Akurat kończył mi się urlop, a najprostsza droga prowadziła przez las. Podjechałem do leśniczego i zapytałem się czy jednak nie dałoby rady pojechać przez las (szlak rowerowy po kiedyś asfaltowej drodze), sprzeciw był jednoznaczny i chcąc nie chcąc trzeba było nadłożyć drogi i górek jadąc na pociąg.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

A zakazy wstepu z uwagi na zagrozenie pozarowe to juz najwieksza glupota. W tym kraju to tylko wlasnie zakazywac potrafia. Pozary lasow wywolywane sa w wiekszosci przypadkow przez celowe podpalenie, a jak ktos celowo podpala las to zakazu nie uslucha. A przez zakaz w lesie bedzie mniej ludzi ktorzy mogliby wczesniej wezwac straz pozarna. I to nie jest akurat moj wymysl, tylko zdanie znajomego lesniczego. Zbierajac grzyby czy jezdzac na rowerze lasu nie podpalimy. Nawet jak ktos pali fajka to nie podpali, bo przeciez zadepcze noga.

 

 

 

Ty posłuchasz a ktoś inny nie, i jeżeli złamane drzewo osunie się na niego i zakończy jego młode życie, to rodzina zapewne nie będzie dociekać czy był należycie doinformowany co mu groziło, tylko czy był zakaz wstępu na zagrożony teren, i na jaką reparację w związku z tym może liczyć. Wiem że to brzmi cynicznie, ale dzisiaj zakazy wstępu zazwyczaj mają uchronić od odpowiedzialności prawnej administratora terenu, bo głupota ludzi proszących się o kłopoty jest niezmierzona.
To zrobic zagrozenie przed osuwajacymi sie drzewami i tyle. Jak sa zagrozenia lawinowe i ktos zginie pod lawina to n ikt nie ma pretensji do TOPR albo parku narodowego ze lawina zeszla. Bylo zagrozenie, ktos mimo to szedl i to jego sprawa. Wole jak sie ludzi traktuje jak doroslych, a nie jak dzieci. Zakaz wstepu moze byc podyktowany roznymi rzeczami, czesc moze byc niebezpieczna, czesc nie i dobrze wiedziec o co chodzi. No ale sa ludzie ktorzy beda przestrzegac wszystkich przepisow bo tak trzeba i sa tacy co  beda sobie wybierac co jest konieczne, a co nie. W GB nie ma zakazu przechodzenia na czerwonym i Anglicy zyja. W Polsce nie do pomyslenia. 
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zakaz nie dotyczy całego nadleśnictwa. Zakazem objęte są leśnictwa: Las Miejski, Brody, Nowaszyce, Kowalewo, Zakrzewo. Nie wiem jak chcesz jechać, ale Ciebie interesuje ewentualnie : Brody, Nowaszyce, Kowalewo. Z Gniezna na Biskupin jechał bym tak (opcja na trekking, cross w większości safalt) : Gniezno, Dębówiec, Kurze Grzędy, Gołąbki, Gąsawka, Oćwieka, Gąsawa, Biskupin.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 

 

A przez zakaz w lesie bedzie mniej ludzi ktorzy mogliby wczesniej wezwac straz pozarna.

Zacznijmy od tego, że przeważnie w lasach i tak prawie nikogo nie ma. Są takie miejsca, gdzie przez cały dzień kręcąc się po ścieżkach nikogo nie spotkasz i nie mówię tutaj o jakichś borach, a np. Trójmiejskim Parku Krajobrazowym.

Większość chodzi, czy jeździ po drogach i ścieżkach, co dodatkowo ogranicza zasięg obserwacji lasu.

Ostatnia kwestia, to wcale nie tak łatwo znaleźć źródło dymu. Kiedyś zupełnie przypadkiem trafiłem na niedogaszone ognisko po pracownikach leśnych (ognisko praktycznie zgaszone ale wokół niego pod ściółką się tliło).  Przypadek polegał na tym, że skręciłem w niby drogę czy ścieżkę, która okazała się pozostałościami po zrywce. W pewnym momencie poczułem dym ale to było na tyle delikatne, że ciężko było powiedzieć skąd i czy na pewno. Dopiero jak zawróciłem (ścieżka się urwała), to słońce podświetliło mi delikatną smugę dymu.

 

Kwestia zakazów przeciwpożarowych, to nie jest wyłącznie nasz wymysł.

Według mnie ma swoje przyczyny:

-jeżeli tak jak piszesz grzybiarza nie należało by się czepiać, to ewentualny podpalacz by ściemniał, że zbiera grzyby, a tak sprawa prosta - nie powinno go tam być i już, ewentualnie może się wytłumaczyć i może strażnik leśny nie nałoży mandatu, w przeciwnym wypadku, to na strażniku ciążyłoby udowodnienie, że to (niedoszły) podpalacz

-tak samo jak po wichurze nadwyrężone drzewa mogą spadać, tak samo spacerującego może zaskoczyć pożar

 

Przykład dlaczego zakazy mają sens:

https://www.nowiny.pl/patrol/130094-zignorowali-zakaz-wstepu-do-lasu-i-nie-potrafili-wrocic-do-domu-strazacy-zamiast-usuwac-szkody-musieli-ich-ratowac.html

 

 

 

Nawet jak ktos pali fajka to nie podpali, bo przeciez zadepcze noga.

W suchych liściach? Mało to na ulicach głąbów, którzy po prostu wyrzucają niedopałek, a nawet jak zdecydują się na śmietnik, to nie dogaszą peta?

 

 

 

To zrobic zagrozenie przed osuwajacymi sie drzewami i tyle. Jak sa zagrozenia lawinowe i ktos zginie pod lawina to n ikt nie ma pretensji do TOPR albo parku narodowego ze lawina zeszla.

Po tej wichurze trwają prace porządkowe w lasach, porównał bym to do celowego spuszczenia lawiny, wtedy szlaki chyba są zamykane, co nie?

Ktoś wychodzący w góry przy najwyższych stopniach zagrożenia lawinowego powinien być w całości obciążony kosztami akcji ratunkowej.

 

 

 

Zakaz wstepu moze byc podyktowany roznymi rzeczami, czesc moze byc niebezpieczna, czesc nie i dobrze wiedziec o co chodzi.

Tak informować trzeba dokładnie, co i dlaczego, bo wtedy można zrozumieć dlaczego wprowadzono zakaz wstępu.

Dla mnie te zakazy mają sens, bo mają na celu ochronę lasu lub ludzi z niego korzystających. Jedyną pretensję do leśników mam w słabym informowaniu o pracach leśnych, nieraz tabliczki z zakazem wstępu stoją, mimo że żadne prace nie trwają. Innym razem taki zakaz jest totalnym zaskoczeniem i formalnie trzeba by szukać alternatywnej drogi. Pół biedy w moich trójmiejskich lasach, gdzie pełno ścieżek, a wysokości niewielkie ale jak się trafi na taki zakaz w górach, to wycofanie się i znalezienie innej drogi liczy się w kilometrach i setkach metrów przewyższenia.

 

 

 

W GB nie ma zakazu przechodzenia na czerwonym i Anglicy zyja. W Polsce nie do pomyslenia.

Bez obrazy ale my jesteśmy dzikim krajem w porównaniu do Anglii czy Francji, kulturą drogową zdecydowanie bliżej nam do wschodu - niestety.

Jak dojdziemy do poziomu, że czerwone światło to jest czerwone, a nie późne żółte, jeżeli piesi nauczą się prawidłowo oceniać czy nie włażą pod koła, to można będzie rozmawiać o luzowaniu przepisów. Jak na razie za dużo jest tego luźnego traktowania przepisów w negatywnym znaczeniu.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

A zakazy wstepu z uwagi na zagrozenie pozarowe to juz najwieksza glupota

(……)

Nawet jak ktos pali fajka to nie podpali, bo przeciez zadepcze noga.

 

Głupota?

 

zadeptywanie papierosa w lesie w czasie zagrożenia pożarowego.

 

nie mam słów krytyki, które nie zabolały tego kto to napisał!

 

To dlatego chyba są zakazy wstępu, bo ludzie papierosy przecież zadeptują....!!!!!

 

wrrrrr

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dość dziwne dywagacje bo wydawać by się mogło, że sprawa jest oczywista. Ten zakaz łączy również w sobie zagrożenie pożarowe. Łatwo sobie wyobrazić poziom skomplikowania akcji gaśniczej kiedy na ziemi leży taka masa drewna i są utrudnienia w poruszaniu się drogami technicznymi. O pracującym ciężkim sprzęcie było już wspomniane. Osobiście jedyny zakaz jaki olewam to ten dotyczący zakazu wstępu bo zrywka. Ostatnio to plaga w górach. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 

 

Bez obrazy ale my jesteśmy dzikim krajem w porównaniu do Anglii czy Francji, kulturą drogową zdecydowanie bliżej nam do wschodu - niestety.
Zdecydowanie sprzeciwiam sie traktowaniu Polakow jak bydla. Nie zgadzam sie tez na pisanie o Polsce jak o dzikim kraju. A to co napisales wynika z niezrozumienia zasady ze chcacemu nie dzieje sie krzywda.

 

Ja wyznaje zasade ze wszystko mozna co nie mozna, byle z cicha i ostrozna. Jak ktos jest idiota to zapruszy ogien niedopalkiem nawet jak nie bedzie zagrozenia pozarowego. A jak ktos mysli to zgasi papierosa podczas zagrozenia tak, ze pozaru nie bedzie. Fakt natomiast jest taki, ze wiecej ludzi w lesie to szybciej zaalarmowana straz oraz potencjalni swiadkowie podpalenia. Zamiast  przyzwyczajac ludzi do lekcewazenia zakazow lepiej ich ostrzec i poinformowac. Bo za zlamanie zakazu w praktyce i tak nic nie grozi. Niby mozna dostac mandat od strazy lesnej, ale ktos o tym slyszal? Chyba tylko gdy jakis grzybiarz wjedzie samochodem tam gdzie nie wolno i go zostawi. Ale watpie by gonili rowerzyste. Zreszta do lasu mozna wjechac (rowerem) w tylu miejscach ze na pewno nie wszystkie sa oznaczone.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zakazy wstępu do lasu z przyczyn pożarowych są o tyle bez sensu, że prawie wszystkie pożary w naszym kraju to wynik celowego umyślnego podpalenia. Reszta to wynik działalności na ten przykład PKP z winy której powstały największe w PL pożary. Jak ktoś ma porąbane w głowie to czy będzie zakaz czy nie zrobi co ma zrobić. 

 

A co do dzikiego kraju to w czasach napływu największej hołoty warto się zastanowić kto faktycznie tym dzikim krajem jest. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Mod Team

Podpalacze " piromani " swoją drogą, ale w założeniu chodzi głównie o zminimalizowanie ryzyka zaprószenia ognia w porze suchej, które jednak byłoby większe bez zakazu.

Wiadomo, że część oleje oficjalny zakaz, ale część być może właśnie potencjalnych nieumyślnych podpalaczy uszanuje zakaz, a więc ryzyko wzniecenia pożaru będzie teoretycznie mniejsze - nawet jeśli nieznacznie, to jednak mniejsze.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Bez obrazy ale my jesteśmy dzikim krajem w porównaniu do Anglii czy Francji, kulturą drogową zdecydowanie bliżej nam do wschodu - niestety.

Dzikim nie dzikim ale wojska rzymskie do nas nie doszły i bliżej nam do kultry wielkoruskiej ...ma to swój urok ; ))

Notabene wszyscy ludzie których spotkałem podczas niżej opisanej wycieczki (Śląsk) byli ciepli i przyjaźni ...

 

 

-jeżeli tak jak piszesz grzybiarza nie należało by się czepiać, to ewentualny podpalacz by ściemniał,

Na podpalaczy nie pomoże zakaz wywieszony na kartce przybitej pinezką do drzewa ...

 

 

Jak dojdziemy do poziomu, że czerwone światło to jest czerwone, a nie późne żółte, j

"Deep orange" się mówi : )) Może i byśmy doszli do takiego poziomu, gdyby żółte paliło się na tyle długo, żeby jadąc normalnie można było zahamować. Ale pali się na tyle krótko, zeby ratowac budżet. Niestety ludzie nie przestrzegaja prawa jeżeli to prawo jest w sposób ewidentny idiotyczne. Jak w alpach widzę ograniczenie do 60 tzn, że przy 80 wylatuję i game over. W Polsce i 170 można przejechac.

 

 

Ktoś wychodzący w góry przy najwyższych stopniach zagrożenia lawinowego powinien być w całości obciążony kosztami akcji ratunkowej.

Popularny mit. Najwięcej ofiar jest przy dwójce i trójce. Wyżej już nikt nie wychodzi. A dlaczego w Polsce akcje ratunkowe są bezpłatne ? Nie mam pojęcia.

 

 

Zreszta do lasu mozna wjechac (rowerem) w tylu miejscach ze na pewno nie wszystkie sa oznaczone.

No wisi czasem jakas kartka A4, paranoja ... 

 

Bo za zlamanie zakazu w praktyce i tak nic nie grozi. Niby mozna dostac mandat od strazy lesnej, ale ktos o tym slyszal?

Problem polega na tym, że jak zakazy od czapy to i nikt ich nie traktuje poważnie, ani ci, co je wydaja ani ci, co mają ich przestrzegac. Bo nie po to są tworzone.

Ostatanio zrobiłem 700 km  obie strony, żeby sobie objeździć polecane miejca. Nie zawiodłem się, ale najpierw zakaz ze względu na zagrożenie pożarowe:

 

wWWC0id.jpg

 

No OK, uśmiechnąłem się i napieram. 

Za chwile w lesie po obu stronach drogi połamane ale w wiekszości posprzątane drzewa. Droga przejezdna, nad nią żadnych drzew, gałęzi, wszystko w porządku. Trzy miesiące temu była nawałnica.

Jasne ... Lasy Państwowe są niby bogate ale przecież w domu sie nie przelewa ... każdy milion się liczy a dobry dupochron nie jest zły ... na wszelki wypadek zakażemy i będzie spokój.

 

GM653fe.jpg

 

Nic to, za chwilę wielka Toyota Hilux, Straz Leśna, jeden był groźny a drugi taki trochę przestraszony. Postanowiłem się zaprzyjaźnić:

 

Ja: "Co wy k..... Janosiki ?"

A oni: "Panie, my tu w delegacji, musimy stać do 20-ej ... zakaz jest, kartka wisi bo 3 miesiące temu wiatr drzewa połamał, co pan nie słyszał ?"

Ja: "No właściwie nie ... tyle teraz złych rzeczy sie dzieje ... Ale jechac można chłopaki ? "

Oni: "No niby nie, ale już nie będziemy Pana zawracać, tylko wracać to po 20-ej bo służbę kończymy".

No, so far, so good, pytam: "A fotke to można z wami zrobić, potrzymajcie rower bo potem będzie, że pieszo byłem czy kajakiem ... wstyd na całe forum ..."

Oni: "No nie ... na delegacji jestesmy .."

Ja: "A ta Toyka to fajna ?"

Oni: "No peeeeeeeewnie, przedtem mieliśmy Navarrę ale to panie nie ma porównania"

 

My Słowianie ; ))

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 

 

A to co napisales wynika z niezrozumienia zasady ze chcacemu nie dzieje sie krzywda.

Fajna zasada o ile chcący swoim działaniem nie wpływa na innych.

 

 

 

Zdecydowanie sprzeciwiam sie traktowaniu Polakow jak bydla.

Sprzeciwiać się można ale przede wszystkim trzeba się tak nie zachowywać, a jak jest to widać codziennie.

 

 

 

Fakt natomiast jest taki, ze wiecej ludzi w lesie to szybciej zaalarmowana straz oraz potencjalni swiadkowie podpalenia.

Te więcej, to 10 zamiast 5 osób na dobę? To jakieś ułamki promili przyśpieszenia wykrycia pożaru lub sprawcy, które w żaden sposób nie przełożą się na skuteczniejsze działanie służb.

Więcej ludzi na terenie zagrożonym pożarem, to większy wysiłek służb, żeby dojść kto to mógł zrobić. Jeżeli do lasu wchodzi setka osób, to nikt na nich nie zwróci uwagi, jeżeli pojedyncze osoby, to jest szansa, że ktoś zapamięta.

 

 

 

Zreszta do lasu mozna wjechac (rowerem) w tylu miejscach ze na pewno nie wszystkie sa oznaczone.

Szczerze powiedziawszy, to jeszcze nie spotkałem się z oznaczonym zakazem ze względu na zagrożenie pożarowe. Widziałem jedynie te od wycinki i zrywki, drzewostan nasienny, ostoja zwierzyny.

Mała poprawka, przypomniało mi się, że kiedyś trafiłem na wywieszony komunikat. Sytuacja podobna jak u wkg zakaz wisi, a na drodze błoto (ale to rozumiem, bo popadało dopiero w nocy przed wycieczką i pewnie jeszcze nikt nie zdążył odwołać zakazu i zdjąć informacji).

 

Zresztą takie zakazy są na tyle wyjątkowe, że i tak o nich przynajmniej w mediach lokalnych piszą i mówią.

No i właśnie, to są tak wyjątkowe sytuacje, że trochę bez sensu jest dyskusja. Zdarzało mi się chodzić po tak suchym lesie, że mech się w proch rozpadał, a jeszcze nie było dużego zagrożenia i zakazów. Pomyśl jak sucha musi być ściółka w momencie najwyższych stopni zagrożenia i wprowadzaniu zakazów. naprawdę warto się bić o swobodny dostęp do lasu w takich warunkach?

 

 

 

"Deep orange" się mówi : )) Może i byśmy doszli do takiego poziomu, gdyby żółte paliło się na tyle długo, żeby jadąc normalnie można było zahamować. Ale pali się na tyle krótko, zeby ratowac budżet.

Czyli ile sekund powinno się palić?

Wydaje mi się, że polscy kierowcy mają taką mentalność, że by było "tyle się świeci żółte, to zdążę przejechać". Problem nie jest w długości, a w myśleniu że żółte jest przedłużeniem zielonego. W przepisach jest jasno zapisany zakaz wjazdu za sygnalizator z warunkowym pozwoleniem.

Obecny wpis o długości żółtego w rozporządzeniu jest przynajmniej od 2003 (nie udało mi się znaleźć starszych), czyli łatamy budżet w ten sposób od ponad 14 lat?

 

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zarchiwizowany

Ten temat przebywa obecnie w archiwum. Dodawanie nowych odpowiedzi zostało zablokowane.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...