Skocz do zawartości

[KPN Kampinos] Kampinoski Park Narodowy teraz - raport.


peludito

Rekomendowane odpowiedzi

Hej, spontanicznie uderzyliśmy wczoraj we dwójkę na podbój KPN. Przejechaliśmy 53km, w tym stanowczą większość lasem, trafiła się mnogość rodzajów nawierzchni, podzielę się krótko wrażeniami. Moja dziewczyna cisnęła na Giancie Yukonie (model sprzed 3 albo 4 lat ze standardowym setupem), pode mną Merida Magnesium Elite po licznych wymianach ostatnio. Trasa pobiegła wschodnimi rubieżami - od Metra Młociny przez Opaleń, Sieraków, Truskaw, Pociechę i Palmiry na skraj lasu i z powrotem górą na metro. Średnia rodzinno - spacerowa, 14,5km :)

 

1. Pusto - minęliśmy w sumie kilkoro bajkerów, może ze 3 pary i ze 3 samotników. To bardzo fajnie, ale też szkoda - fajnie, bo dobrze pojeździć po głuszy, a szkoda, bo tam jest świetnie i powinno być zatrzęsienie rowerzystów.

 

2. Grząsko - liczne odcinki z kopnym piachem. Koleiny, więc miejscami twardszy grunt pośrodku, czasami do sprytnego minięcia skrajem drogi, a miejscami 100% szerokości przeprawy w kopnym i było prowadzone. Widoczne ślady walki innych kierowców i ich inwencję :) Trzeba mieć siłę, kondycję, technikę i lacze, żeby przez to brnąć bez opuszczania siodła. Póki miałem ambicję, jakoś cisnąłem przez te odcinki, zakopałem się na amen raptem 2 razy. Potem zsiadałem, bo i tak się kończyło na postoju - dziewczyna pomimo jazdy na jakiejś grubej kostce odpuszczała i ja ją rozumiem.

 

3. Wyboiście - ze 20% trasy przejechałem z dupą nad siodłem. Typowy urok leśnych ścieżek: miejscami poryte końskimi kopytami, miejscami erozja, korzenie. Na pewnych odcinkach piękne, stare, kocie łby, w każdym razie żeby pozwiedzać, trzeba być gotowym na telepkę. Mi to akurat nie przeszkadza specjalnie, to bardzo fajne odcinki ogólnorozwojowe - na trening techniki jazdy, test osprzętu i ogólnie okazja do pogłębienia więzi z rowerem.

4. Wycinki - na naszym odcinku nie było tego nie wiadomo ile, ale wiszą zakazy wjazdu i widać efekty pracy. Niektórzy przez to cisną, jak widziałem, u nas rozsądek wygrał i kilka razy zmieniliśmy przez ten temat trasę.

 

5. Widoki, zapachy, odgłosy - no to jest warte każdego wysiłku. Puszcza w rozkwicie pachnie wszystkim, a zieleń oczy wybija. Zdarzają się odcinki z koronami zamkniętymi nad głowami, 100% magii lasu. Tysiące ptaków, świerszczy, słychać życie z każdego kąta.

 

6. Komary - rzeźnia. Po godz.16-17 nie ma postojów, dosłownie. Wystarczy sekunda bez ruchu, siadają DZIESIĄTKI komarów na każdym odkrytym kawałku ciała. Daję silne 9 w 10-punktowej epidemiologicznej skali ataku. Dziwna sprawa, po ukąszeniach nie ma wielkich ani bardzo swędzących bąbli, dzisiaj praktycznie nie mamy śladów po pogryzieniach.

 

7. Północny skraj puszczy - wyjechaliśmy praktycznie do Warszawskiej na wysokości miejscowości Łomna-Las (potem przechodzi w Kolejową) i to nie jest tak, że jak się wyjedzie z lasu górą, to można do tego lasu w dowolnym momencie wrócić :) Fajnie szosą pojechać, ale jednak chcieliśmy jeszcze lasem, dwie próby wbitki skończyły się fiaskiem: ślepe uliczki, brak przelotu do krawędzi lasu między posesjami itp. Także jeżeli się chce lasem, to raczej nie wolno dopuścić, żeby się ten las skończył, bo potem ciężko wrócić.

Wnioski "sprzętowe" są takie:

 

1. Amor - wysłużony Psylo jakoś wciąż daje radę, chociaż tłumienie powrotu nie działa od dawna. W KPN lepsza amortyzacja, niż moja, na pewno się odwdzięczy.

 

2. Sztyca - mam równie starą, amortyzowaną sztycę Rock Shox, w KAŻDY teren bardzo przydatna rzecz. Na co dzień zapominam, że ją mam, ale kiedyś zdarzyło mi się przejechać trochę km bez niej i dopiero ją doceniłem.

 

3. Koła - niedawno zmieniłem koła na Shimano MT65, polecam bez dwóch zdań: nie są ciężkie, rewelacyjna sztywność boczna, toczą się wiecznie i to chyba wystarczająca rekomendacja.

 

4. Hamulce - też od niedawna jeżdżę na Juicy 7 i też złego słowa nie mogę napisać. Może tyle, że klocki (chyba organiki, takie pomarańczowe) wydają specyficzny, matowy i niezbyt przyjemny dźwięk tarcia przy subtelnym hamowaniu. Pod koniec jazdy z przodu lekkie bicie o tarczę, ale koło proste. Nie ta skala awarii, żeby wpływała na komfort jazdy, ustawienie zacisku do poprawy. Modulacja i siła budzą bardzo duże zaufanie, praca w suchych warunkach wzorowa.

 

5. Opony - Furious Fred na mleku, kupiłem z kołami i trochę się obawiałem na tym wynalazku jechać w teren szczerze mówiąc :) Jestem dość ciężki (89kg, w rynsztunku i z plecakiem pewnie koło 95), a to cienkie oponki, które nie słyną z wytrzymałości jak wiadomo. Tak czy owak, miałem wąty jedynie na piasku - drobny bieżnik, niewielka grubość (2.0) i sztywne pompowanie nie pozwalały na szaleństwo po miękkim. Jazda przez leśne ścieżki była głośna, balon bez dętki hałasuje, szyszka potrafi bardzo niepokojąco strzelić, ale jeżeli chodzi o właściwości jezdne - lacze trzymają się gruntu zaskakująco dobrze, są bardzo sprytne przy manewrach i bardzo chętne do jazdy, tak bym to ujął.

 

Siknąłem na napędy jedynie trochę teflonowego finish line'a i zdał egzamin na medal - dojechaliśmy do mety bez glutów z piachu i bez odgłosów dojeżdżania drobinami kaset. Podsumowując, KPN to doskonały cel na dzień w siodle, a nawet na tydzień w siodle. Ruszyliśmy może 10% tych terenów, a może i to nie, mijaliśmy dziesiątki bocznych ścieżek, każdą chętnie pojechałbym. Można sobie zaplanować krótsze trasy, jeżeli ktoś się obawia o siłę albo kondycję, bo jednak trochę pary idzie w pedały. Stanowczo polecam wyprawę na cały dzień, do pory ataku komarów można świetnie poczilować tu i tam w przerwach na odpoczynek, a to są tereny dosłownie stworzone dla dwóch kółek.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 

 

1. Pusto - minęliśmy w sumie kilkoro bajkerów, może ze 3 pary i ze 3 samotników. To bardzo fajnie, ale też szkoda - fajnie, bo dobrze pojeździć po głuszy, a szkoda, bo tam jest świetnie i powinno być zatrzęsienie rowerzystów.

A może to dlatego, że w Parkach Narodowych nie można jeździć rowerami? ;)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Demyt, jak to? Dużo odcinków zrobiliśmy szlakiem - część żółtym, część zielonym, ale nie trzymaliśmy się go kurczowo. Takimi stricte leśnymi ścieżkami też mało jechaliśmy, głównie to były drogi szerokości auta i świadczące o jakiejś obecności aut, przynajmniej raz na jakiś czas.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

No to gafa :) Trochę nie rozumiem takich zasad - są ewidentne drogi dojazdowe i co, auta służb leśnych albo mieszkańców dopuszczalne, a rowery wcale? W każdym razie udało nam się niczego nie zniszczyć, o śmieceniu albo prószeniu nie wspomnę.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

A, czaję, to chyba nawet zmieściliśmy się w literze prawa :) Co prawda na niektórych odcinkach nie widzę auta poza stricte terenowym, ale przez takie typowo poza wyraźnymi dróżkami bezdroża nie jeździliśmy. W każdym razie naprawdę szokująco mało rowerzystów, jak na rozległy teren o takich walorach pod samym wielkim miastem. Bardzo cenię wielki las, bo nie ma zmartwienia, że zaraz się skończy przygoda. Przez te tereny można jechać dowolną ilość czasu, tylko otoczenie się zmienia z jednego wspaniałego w drugie nie gorsze i to jest super.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie wiem czemu ma służyć ten temat? Jako wylacznie opis wrażeń? Nie jest to nic odkrywczego ze jest KPN i w nim sciezki rowerowe.....

 

Ten temat to była czysta prowokacja: chciałem zobaczyć, kto akurat na tym forum jest kwaśny, długo nie trzeba było czekać ;)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zarchiwizowany

Ten temat przebywa obecnie w archiwum. Dodawanie nowych odpowiedzi zostało zablokowane.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...