Skocz do zawartości

[trening] Poprawa kondycji dla początkującej


Anja90

Rekomendowane odpowiedzi

Witajcie :)

Przeczytałam wiele wątków na tym forum, jednak moja osoba niestety nie wpisuje się w te już opisywane.

 

Od 2 tygodni posiadam rower. Wcześniej jeździłam na rowerze stacjonarnym (rok temu, ale przez rok systematycznie co dwa dni), max godzinę i jakieś 20 km.

Z normalnym rowerem miałam kontakt prawie 20 lat temu i moje wyobrażenie o jeździe, i to co zapisało się w pamięci ze szczenięcych lat mocno odbiegało od tego co faktycznie potrafię.

Omijam fakt, że rower potrzebuje doposażenia (choćby stopka czy błotniki), w ciągu jednego dnia nabiłam 30 siniaków (choć ani razu nie upadłam ;) ).

 

Problem polega na tym, że mój organizm jest dość specyficzny, typowy astmatyk, który nie potrafi oddychać, pada już przy spotkaniu z pierwszą górką, omal nie mdlejąc. O 11:00 przymus zjedzenia czegoś, bo słabnę, nie mam zupełnie energii.

Pół życia piję coca colę, więc zapotrzebowanie na cukier mam spore, bez niego nie jestem w stanie działać - strasznie przymulam i robię się nerwowa.

Po każdym większym wysiłku, czuję, że brak mi powietrza, że można by było przyjąć kolejną dawkę inhalatora, ale staram się to przeczekać i jakoś samo przechodzi. Nawet jak w trakcie jazdy wjeżdżam pod górkę, nogi trochę bolą, ale po tych paru przejażdżkach nigdy nie miałam zakwasów, więc obstawiam, że to problem wydajności organizm,u a nie samych mięśni. Walcząc z górką zupełnie zapominam myśleć o lepszych, głębszych oddechach :(

 

Jem raczej niewiele, tyle co trzeba (zero nabiału, zero suszonych owoców- czytałam o suszonych owocach w jednym z wątków tutaj, ale u mnie one nie przejdą, orzechy też odpadają). Nie mogę też jeść zbyt wiele, bo jedzenie zaś zabiera mi energię i nie mam siły jechać nawet po godzinie ani nic robić. Na śniadanie z reguły jem kromkę chleba z szynką. I jeżdżę zawsze do południa.

 

Nadmiaru kg nie mam, a jazda w głównej mierze ma zapewnić poprawienie kondycji, tak by nie umierać po niecałych 4 km (15 lat temu chodziłam po 40 km, ale nie miałam astmy).

Dodam też, że jestem w stanie spacerować godzinami (choć dużo zależy od pogody, w słoneczne dni padam szybciej), a jeździć max 30 minut.

 

Pytanie do Was, co mogę zrobić, aby lepiej przygotować się do kolejnej jazdy? Zamierzam też wrócić do jazdy stacjonarnej co by poprawić kondycję. Dziennie też chodzę po parę km, lubię być w ruchu, ale jednak szybki spacer, jazda na stacjonarnym rowerze, ćwiczenia z Mel B to nie to samo co jazda na góralu.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Po pierwsze - odpuść sobie coca colę. Najpierw zacznij od krótkich jazd, tyle ile jesteś w stanie przejechać bez problemu. Pytanie też gdzie mieszkasz? Bo skoro masz że tak to nazwę "prawdziwą" astmę to najpierw zacznij od płaskich tras - ja miałem objawy astmy, dot ego świsty przy oddychaniu. Dzięki rowerowi wyeliminowałem je całkowicie.
To, że masz problem z dłuższą jazdą to normalne - ciało pracuje inaczej na rowerze więc dlatego masz "braki".
Po kilkunastu jazdach zacznij wydłużać dystans - i tak coraz więcej, tylko nie przesadzaj.
Po drugie - na 30 min jazdy wcale nie potrzebujesz jakichś kosmicznych dawek energii, ale żeby cię nie zamulało to jedz lekko strawny posiłek, np. płatki owsiane. Poza tym zacznij jazdę dopiero po godzinie od posiłku. Jak masz kogoś znajomego kto jeździ więcej - pojeździj z nim. Ewentualnie kup pulsometr żebyś nie przesadzała z wysiłkiem - jak piszesz że jeździsz po górkach może jedziesz zbyt intensywnie, a że organizm nie jest przyzwyczajony to tak reaguje.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

A ja radziłbym Tobie udać się do specjalisty, po drodze odwiedzając dietetyka. Tak jak napisał Piter233 odstaw CocaColę, no chyba że masz zardzewiałe flaki i musisz je przeczyścić ;)  Są lepsze i zdrowsze energetyki, ja niczego nie będę sugerować bo nie mam wystarczającej wiedzy w tej dziedzinie, nie znam Twej historii ani zdrowotnej kartoteki ale mając taki klimat zdrowotny szukaj porady lekarza a nie forumowiczów.

Nikt nie wie czy przypadkiem Ci nie zaszkodzi, Ty też nie wiesz czy sugestia od kogoś nie pogorszy Twojej sytuacji.

 

No, ale jeśli koniecznie chcesz zadawać takie pytania na forach to wybierz forum lekarzy/dietetyków czy jakieś bardziej specjalistyczne. W końcu chodzi o Twoje zdrowie a nie o rower.

 

Życzę szybkiego powrotu do pełni sił i formy! 

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Piter233 

Colę starałam się odpuścić, ale nagłe odrzucenie powoduje ogromny spadek energii, brakuje mi na cokolwiek..i straszną drażliwość, wściekam się na wszystko i wszystkich.

Akurat mieszkam w mieście, gdzie moje osiedle znajduje się na górce, chcąc nie chcąc, muszę choć tą najlżejszą pokonać, ale żeby uniknąć dużej drugiej górki, będę musiała dorzucić pół km, ale dam radę :)

Liczę na to samo, że astma dzięki aktywności fizycznej odpuści :)

Nie potrafię przekonać się do owsianki, kaszy manny itp. Na szczęście wprowadziłam już kasze gryczaną do obiadu, więc jest poprawa z "dietą". I kupiłam jakieś ciastka błonnikowe, podobno dobre na drugie śniadanie, ale nie wiem czy to przypadkiem nie chwyt marketingowy. Jem więcej makaronu tego "zdrowszego" i dużo mniej słodyczy (prawie wcale) niż rok/dwa temu. Moją zmorą jest właśnie coca cola. Zero chrupek, czekolady, nawet ptasie mleczko odstawiłam. Choć i za owocami nie jestem ;)

Niestety brak osób, z którymi mogłabym na razie jeździć :(  Kilku bliższych znajomych mocno się zapuściło i nie ma szans by weszli na rower, wolą zbierać kg.

Pulsometr faktycznie muszę kupić :)

Chyba zbyt intensywna jazda to też mój problem, póki mam siłę, daję z siebie wszystko idąc tokiem myślenia "im szybciej będę jechać tym szybciej będę miała górkę za sobą/z głowy".

 

 

apstryk

Przyznam szczerze, że jako dzieciak w ogóle przerzutek nie używałam, teraz dopiero się uczę/przyzwyczajam, podobno najniższe (1 na przód i 2-3 na tył) są dobre na górki? przy czym, przy takich przerzutkach (zapomniałam na koniec trasy zmienić na coś cięższego) na następnym wsiadaniu na rower (trzeciego dnia) spadł mi łańcuch :/ może mieć na to wpływ tak lekka przerzutka?

 

dovectra

Moja dieta faktycznie kuleje, ale jest lepiej niż rok, dwa temu. Sporo muszę jeszcze nadrobić i poczytać. Indeks glikemiczny to dla mnie nowość, poczytam :) Poszukam jakiegoś dietetyka u mnie w mieście :)

 

kazafaza

Coli odstawić od razu nie potrafię (ot typowe uzależnienie), ale stopniowo będę zmniejszać ilość. Po prostu nie lubię kompotów, soki tylko multiwitamina, ale nie w nadmiarze, a woda dobra o ile mam zajęcie, jak chwilę relaksu - kompletnie mi nie wchodzi. Póki co 500ml coli co kilka dni zamieniam na Lecha :P

Specjalista to chyba faktycznie dobry pomysł, najwyższy czas, choć nie ukrywam, że póki co po 5 latach chodzenia do alergologa, miałam lekki przesyt specjalistów, ale to już ten moment kiedy potrzebna jest ich pomoc. Dietetyk może mi pomóc dobrać dietę. Ale co z resztą? jaki lekarz będzie potrafił odpowiedzieć na pytanie jak często ćwiczyć i czy w ogóle nadaje się do tego mój organizm...lekarz ogólny? który zna moją historię zdrowotną wystarczy?? lub chociaż powinien pokierować do odpowiedniego?

Dziękuję !! :)

 

 

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 

 

ja miałem objawy astmy, dot ego świsty przy oddychaniu. Dzięki rowerowi wyeliminowałem je całkowicie.

Coś w tym jest. Często na 2 - 5 pierwszych kilometrach mam problem z oddychaniem. Później - o tym zapominam.

 

podobno najniższe (1 na przód i 2-3 na tył) są dobre na górki?

Trzeba ustawić taki bieg, żeby wykręcić korbami 80 - 100 obr/min przy umiarkowanym nacisku na pedały. Takim, jaki dają radę Twoje mięśnie.

 

Omijam fakt, że rower potrzebuje doposażenia (choćby stopka czy błotniki)

Przy większych prędkościach błotniki służą tylko do tego, żeby klebotać :)

Większe znaczenie ma rodzaj opon.

Na oponach uniwersalnych, z błotnikami - chlapałem się do pasa. Na szosowych, bez błotników - chlapię się do kolan.

 

na następnym wsiadaniu na rower (trzeciego dnia) spadł mi łańcuch :/ może mieć na to wpływ tak lekka przerzutka?

Raczej - regulacja przerzutki.

 

"im szybciej będę jechać tym szybciej będę miała górkę za sobą/z głowy".

To prawda. Ja też tak jeżdżę. Ale trzeba zachować zdrowy rozsądek. Na płaskim - z taką kadencją i siłą, którą dajesz radę wytrzymać przez dłuższy czas, a na zjazdach - na pół gwizdka. Dopiero pod koniec (przed następną górką) przyspieszyć na maxa. Wjedziesz pod nią szybciej, z mniejszym wysiłkiem i na twardszym przełożeniu. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ruszaj się regularnie ale nie za dużo, żeby nie być zmordowanym. Niekoniecznie jeździj codziennie, bo organizm tez potrzebuje wypoczynku ale np 4 razy w tygodniu. Po 2-3 miesiącach zacznie to przynosić efekty. Na kondycję świetnie robi basen ale to też trzeba chodzić regularnie. Wystarczy przepłynąć 10km i już się organizm przyzwyczai do wysiłku. 10km nie brzmi źle, niestety 400 długości już znacznie gorzej ;)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 

 

Jem raczej niewiele, tyle co trzeba (zero nabiału, zero suszonych owoców- czytałam o suszonych owocach w jednym z wątków tutaj, ale u mnie one nie przejdą, orzechy też odpadają). Nie mogę też jeść zbyt wiele, bo jedzenie zaś zabiera mi energię i nie mam siły jechać nawet po godzinie ani nic robić.

Brak nabiału w diecie to błąd. Nabiał jest źródłem białka, a ten budulcem mięśni.

 

Poza tym co oznacza, że jedzenie zabiera Ci energię? Przecież jest zupełnie odwrotnie.

I najważniejsze: puszka Coli bezpośrednio po treningu nie zaszkodzi :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

A może spróbuj przestawić się na jazdy popołudniowe. Co prawda jest to kwestia przyzwyczajenia ale w moim przypadku biegi przed lub jazda na rowerze do pracy to była katorga. Odczucia zupełnie takie same. Pomimo, że wrzucałem na ruszt jakieś dżemiki, miody i białe pieczywo to porównując poranną sesję z popołudniową czułem się zawsze jakbym robił pierwszy trening od kilku miesięcy.

 

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

J67

80-100 obr/min brzmi przerażająco, ale też nigdy nie sprawdzałam ile robię, jak to sprawdzić??

 

Błotniki z myślą, że mogłabym dojeżdżać do pracy czy na rozmowę kwalifikacyjną i w razie lekkiego deszczu nie ubrudzę się cała, ale co do efektów mogę się mylić ;)


 

kipcior

Na ruch raczej nie narzekam, dziennie snuję się po mieście, miesiąc temu pracowałam fizycznie przez 7,5h (miewałam gorsze dni gdzie prawie po paru godzinach mdlałam, ale później przechodziło).

Codzienne szybkie spacery to dobry pomysł czy raczej też nie dziennie, żeby dać odpocząć organizmowi?? a może mogą być uzupełnieniem dni kiedy nie jeżdżę na rowerze?

Basen to zło dla mnie, uraz z dzieciństwa, nigdy nie nauczyłam się pływać.

 

montell81

Dobrze wiedzieć, muszę znaleźć jakiś produkt do którego mogę się przekonać należący do nabiałów, ale łatwo nie będzie.

Po jedzeniu, niezależnie ile zjem, nie mam siły na nic, robię się senna. Brat się dziwi, że tak mam, ale właśnie tak działa mój organizm, po jedzeniu odpoczywam godzinę, 1,5h. Organizm tak mocno skupia się na trawieniu, że nie mam siły robić czegoś innego jak biernie spędzić ten czas (w rodzinie jest też osoba, która tak ma).

Póki co brałam 50 0ml coli ze sobą, tylko dzięki niej i 2 krótkim przystankom dałam radę pokonać niecałe 4 km ostatnio, przystanek był: pierwszy po dużej górce (liczyłam, że jest mniejsza, ale mocno przeliczyłam się), a drugi w trakcie drugiej górki.

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 

 

jazda na rowerze do pracy to była katorga

Jak obudzisz się kwadrans przed godziną, na którą masz być w pracy, to pojedziesz szybciej niż autobus, nie odczujesz zmęczenia, a dieta nie będzie miała znaczenia:D

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 

 

montell81

Dobrze wiedzieć, muszę znaleźć jakiś produkt do którego mogę się przekonać należący do nabiałów, ale łatwo nie będzie.

Po jedzeniu, niezależnie ile zjem, nie mam siły na nic, robię się senna. Brat się dziwi, że tak mam, ale właśnie tak działa mój organizm, po jedzeniu odpoczywam godzinę, 1,5h. Organizm tak mocno skupia się na trawieniu, że nie mam siły robić czegoś innego jak biernie spędzić ten czas (w rodzinie jest też osoba, która tak ma).

Póki co brałam 50 0ml coli ze sobą, tylko dzięki niej i 2 krótkim przystankom dałam radę pokonać niecałe 4 km ostatnio, przystanek był: pierwszy po dużej górce (liczyłam, że jest mniejsza, ale mocno przeliczyłam się), a drugi w trakcie drugiej górki.

To raczej zły nawyk te 1,5h odpoczynku. Pomyśl ile tracisz przez to czasu tygodniowo, który można by przeznaczyć na trening.

Jak się chce to można sie tego oduczyć.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 

 

80-100 obr/min brzmi przerażająco, ale też nigdy nie sprawdzałam ile robię, jak to sprawdzić??

Istnieją urządzenia pomiarowe, ale ja - zupełnie za darmo - nucę sobie w czasie jazdy mój ulubiony kawałek:

On jest w timie 100.

 

 

Błotniki z myślą, że mogłabym dojeżdżać do pracy czy na rozmowę kwalifikacyjną i w razie lekkiego deszczu nie ubrudzę się cała, ale co do efektów mogę się mylić

Oczywiście, przy wolnej jeździe trochę zabezpieczają, ale buty i tak będą brudne. Jeśli chodzi o tył - najlepiej sprawdza się bagażnik, a na nim bagaż o odpowiednich gabarytach. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Anja90: Dostajesz plusa za zastępowanie koli Lech'em ;)

 

Wiem, że istnieją lekarze specjaliści skupiający się na sportowcach, badający wydolność organizmu pod kątem wysiłku fizycznego. Nie wiem jak łatwo się do takiego dostać w Twojej okolicy ani ile mogłaby kosztować wizyta prywatna. Jest to jednak kierunek który ja bym, będąc w Twej sytuacji, wybrał... Bardzo mnie cieszy, że zamierzasz odstawić Colę, mam dobrego znajomego który miał telepawkę jak nie opierniczył z rana puszki a w ciągu dnia zamykał się w 1,5-2 litrach. Wyszedł z tego, choć miał typowe objawy abstynencji. Trzymam kciuki za Ciebie, uda Ci się na pewno, nie poddawaj się jak polegniesz raz lub dwa tylko wstawaj z kolan i walcz z nałogiem!

 

Jak sprawdzić kadencję - albo liczyć albo za pomocą techniki. Są liczniki, które mierzą kadencję oraz tętno, są droższe ale masz "wszystko w jednym". Z drugiej strony - osobne też mogą się sprawdzić w sytuacji gdy nauczysz się kręcić i licznik kadencyjny będzie zbędny. 

 

@Montell81: "RACZEJ zły nawyk (...) Jak się chce to można sie tego oduczyć".  A może problemy z krążeniem? Dlatego cała dostępna jucha leci do żołądka trawić a nie napędzać mięśnie. Z białkiem masz rację, ale niekoniecznie z nabiałem - co gdy Anja90 ma np. nietolerancję laktozy? Nie napisała, że nie dostarcza protein organizmowi tylko że nie wpyla soku z krowy, serów i takich tam.

 

@J67: wysoka kadencja równa jest wyższemu spalaniu tlenu, a czy wiesz jaki to ma wpływ na astmatyków? Piszesz o tym, żeby wytrzymały mięśnie ale tu chodzi o oddech a nie wytrzymałość mięśni. Tak, wiem, że bez tlenu mięśnie leżą ale jak się nie nauczysz efektywnie oddychać to gejmower. Generalnie - jedni wolą kręcić nóżkami jak chomik kółeczkiem a inni podają bardziej fizolsko. Ale jak piszesz że obładowany bagażnik jest lepszy od błotnika w dodatku osobie, która ma problem z wytrzymałością na rowerze to według mnie jest to taka trochę wilcza przysługa...  ;)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeśli snujesz się po mieście to nie musisz włączać szybkich spacerów. Sęk polega na tym żeby organizm się zaadaptował do określonego wysiłku - na rowerze potrafię zrobić po 3-4 godziny bez problemu, a 3 piętra po schodach sprawiają że dyszę podobnie jak inni, którzy pod tym względem są o wiele słabsi. 
Co do zmęczenia po jedzeniu - jedz lżej strawne posiłki i mniejsze porcje. Zamiast obiadu z dwóch dań zjedz najpierw jedno, a drugie po 1-2 godzinach.

Co do 80-100 obrotów - z takimi poradami to ostrożnie, bo dla osoby która dawno nie jeździła to jest niewykonalne. Co do górek - nie wiem w jakim rejonie kraju mieszkasz, ale problem z tymi 4 km może być taki że górka jest naprawdę konkretna, a jak jedziesz ją na początku i bez rozgrzewki to normalne że masz potem problem. Jak zaczniesz za mocno - cały wyjazd leży. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Anja90 

Te 4 razy na tydzień to opieram na własnym doświadczeniu, bo robię tak cały czas od początku roku i całkiem niezłe efekty to daje. U mnie był rower stacjonarny, basen i rower jak już mrozu nie było. Ale to też zależy od organizmu. Chodzi o to, żeby go nie przemęczyć, bo to też nic dobrego.
Cola na rower nie jest dobra jako bidon. Poza tym ciepło się robi, a ciepła cola w ogóle nie jest dobra ;) Ja tam piję soki, kup sobie pomarańczowy z Hortexu, zimny też jest uzależniający ;) Choć nie powiem, zwykle mam ze sobą jakąś puszkę z energetykiem ale to jako zapas na czarną godzinę. Cola to jest dobra jak po godzinie jazdy zdobędziesz jakąś górę, a nie do picia cały czas.

Po obiedzie to normalne, że trzeba odpocząć. Nie ćwiczy się na pełny żołądek.

A 90 obrotów na minutę jest jak najbardziej wykonalne, przecież to wtedy nogi się najmniej męczą. Wystarczy zmienić bieg na taki, żeby było lekko, nawet jeśli z tego powodu prędkość spadnie to sumarycznie i tak zajedziesz dalej. To po prostu 1,5 obrotu korbą na sekundę, nie trzeba czujników do tego, choć na pewno nie zaszkodzą.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 

 

A 90 obrotów na minutę jest jak najbardziej wykonalne, przecież to wtedy nogi się najmniej męczą. Wystarczy zmienić bieg na taki, żeby było lekko, nawet jeśli z tego powodu prędkość spadnie to sumarycznie i tak zajedziesz dalej. To po prostu 1,5 obrotu korbą na sekundę, nie trzeba czujników do tego, choć na pewno nie zaszkodzą.

Akurat tak łatwo nie jest. Im niższa kadencja tym większe obciążenie spada na uda. Im wyższa, tym większe obciążenie spada na łydki. 90 na min dla osoby która wcześniej nie jeździła jest niemożliwe, albo bardzo trudne do wykonanie. Łydki też muszą się dostosować. Z tego co pamiętam, gdy ja zaczynałem problemem były właśnie łydki. 
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Piter233
Masz rację, organizm musi się przystosować. Natomiast może to tylko ja tak mam ale łydki nie bolą mnie na rowerze. Bolą paskudnie po długotrwałym marszu do czego nie jestem przyzwyczajony, mogą mnie zaboleć jak zsiądę z roweru ale nie podczas jazdy, nie kojarzę czegoś takiego. Natomiast z udami jest znacznie gorzej, bolą od jazdy siłowej czyli zwykle pod górę i momentalnie odcinają energię. Jakby ktoś wtyczkę wyłączył. Natomiast szybka kadencja sprawia, że serducho musi się narobić, co prowadzi do wzrostu kondycji. Trzeba tylko dobrać odpowiednio miękkie przełożenie, żeby zawału nie dostać.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Krzychu_P

Mogłabym spróbować popołudniu, ale nie w takie dni ciepłe jakie są teraz, zostawię na lekko deszczową pogodę sprawdzenie swoich możliwości. Zresztą wybierałam do południa, bo mniej ludzi, więc łatwiej się jeździ, zwłaszcza, że moje zdolności jazdy mają sporo do życzenia.

 

montell81

Nie wiem czy da się oduczyć zmęczenia, po jedzeniu to typowe opadanie z sił.

 

J67

Dobry pomysł z tym nuceniem odpowiedniej muzyki, zawsze to ciekawsza jazda :)

Dodatkowy bagaż - dodatkowe kg, u mnie na razie odpada :(

 

kazafaza

Z kasą u mnie na razie krucho, więc specjalista musi poczekać, ostatnią wypłatę wydałam na rower:D teraz dopiero czegoś szukam.

Twój kolega pił coli tyle co ja parę miesięcy temu, ale pewnie 1l i tak wypijam.

 

Jeśli dobrze pamiętam, szukając pulsometru, trafiłam na coś takiego co miało dodatkowe rzeczy, jak będę kupować poszukam taki co ma i licznik, zawsze to ułatwienie.

 

Tak jak dobrze się domyślasz, problem z krążeniem mam, nie potrafię nawet ustać bez ruchu dłużej niż 10 minut :/  więc możliwe, że przyczynia się do braku siły po jedzeniu.

 

Dokładnie, jestem typowym mięsożercą, nie jadam nabiału, ale wędliny, kurczaki, wieprzowinę itp.

 

crust

Raz w życiu miałam sprawdzany cukier i nic poza tym.

 

Piter233

Na śniadanie jem jedną małą kromkę z szynką, lżej raczej się nie da. Na obiad dwa małe ziemniaki, niecała (pojedyncza) pierś z kurczaka/udko/plater wieprzowego (jedno z trzech oczywiście) i do tego trochę sałatki/buraki/kapusta czerwona/ogórek konserwowy. Nie jadam dwóch dań, nie zmieściłabym tego, mam dość mały żołądek.

 

Dobrze, że wiele Was się wypowiada, przynajmniej mogę poznać różne opinie i wiedzięć jak je odebrać do swojego organizmu :)

4 km to po płaskim, a górki są dość strome, ale coś w okolicach 1 km, więcej raczej nie. 

 

kipcior

Trochę żałuję, że w tym roku na stacjonarnym nie kręciłam, pewnie byłoby mi łatwiej :(

Z Hortexu mają dobre, tak samo z Tymbarka, ale te multiwitaminy ;D

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W kwestii jedzenia chyba będzie najtrudniej, ale: na śniadanie odpuść sobie wędliny. Przerzuć się na płatki kukurydziane, kakaowe czy co tam jeszcze na rynku innego jest. Zamiast ziemniaków - polecam ryż, zwłaszcza w woreczku. O wiele łatwiej się gotuje :D Zamiast ziemniaków można też dać makaron. Oczywiście nie piszę żebyś odstawiła mięsa - ważne żebyś nie jadła go cały czas. 
Ponownie o dystansie: twój rower waży lekko licząc 15 kg. Do tego masz terenowe opony, więc to też wpływa na przejechany dystans, zwłaszcza że dopiero zaczynasz. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Już miałem napisać, że ewidentnie problem z insuliną, no, ale skoro piszesz, że jesteś mięsożercą...? To ile jest tych węglowodanów w Twojej diecie...? Mimo, to możesz mieć rozwalone coś z trzustką przez tę colę (wiesz ile tam jest cukru ?)

Koniecznie badania i zmiana nawyków żywieniowych.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zarchiwizowany

Ten temat przebywa obecnie w archiwum. Dodawanie nowych odpowiedzi zostało zablokowane.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...