Skocz do zawartości

[Pieszy] na ścieżce rowerowej. Wina?


Rekomendowane odpowiedzi

Witam.

 

Dziś 11.05.2017 miałem sytuację gdzie dwie dziewczyny szły sobie ścieżką rowerową - w tym odcinku jest górka  z której właśnie zjeżdżałem ze znaczną prędkością na ścieżce rowerowej.  Oczywiście w momencie omijania tych dwóch wielkich dziewczyn - tzn mam na myśli otyłych) wjechałem na krawężnik i prawie w słup. Dosłownie kilka cm od słupa. Czyja wina by to była gdybym się wywalił na słupie, ich? czy moja? czy miał bym nieprzyjemności gdybym wjechał im w tyłki? - oczywiście jeśli bym nie wyhamował.

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Prawo o ruchu drogowym:
"Korzystanie przez pieszego z drogi dla rowerów jest dozwolone tylko w razie braku chodnika lub pobocza albo niemożności korzystania z nich. Pieszy, z wyjątkiem osoby niepełnosprawnej, korzystając z tej drogi, jest obowiązany ustąpić miejsca rowerowi.".

Jeżeli zatem obok był chodnik (jak to z reguły bywa), odpowiedzialnymi za ewentualny wypadek byłyby Panie radośnie spacerujące, gdzie im się podoba.

 

Podobnie w odwrotnej sytuacji - jeśli nie ma ścieżki rowerowej, masz prawo jechać chodnikiem, ale jesteś zobligowany do zachowania ostrożności i ustępowania pierwszeństwa pieszym.

 

Często jeżdżę przez park, gdzie chodnik i ścieżka rowerowa są oddzielone linią z kostki w żółtym kolorze. Dodatkowo co kawałek są namalowane odpowiednie oznaczenia. Pieszych to nie interesuje - chodzą, gdzie chcą. Mam na takich sposób - rozpędzam się i hamuję przed samymi tyłkami. Ich min i mojej satysfakcji nie da się opisać. ;)

Niewiele to wnosi do dyskusji, ale ścieżka wygląda tak:

sciezki18_700.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 

 

Czyja wina by to była gdybym się wywalił na słupie, ich? czy moja?

A czyja byłaby wina gdyby na pasach kierowca potrącił pieszego? I jakie to ma znaczenie jak zawsze cierpi słabszy...

 

 

 

Podobnie w odwrotnej sytuacji - jeśli nie ma ścieżki rowerowej, masz prawo jechać chodnikiem, ale jesteś zobligowany do zachowania ostrożności i ustępowania pierwszeństwa pieszym.

Zmieniły się przepisy? Ktoś to może potwierdzić? 

 

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W moim mieście i w tym miejscu ścieżka wygląda tak (że na tym odcinku na dole jest ścieżka rowerowa, na górze gdzie jest przystanek jest chodnika dla pieszych)

https://zapodaj.net/1996b44be962f.png.html - mam nadzieję, że widzicie ścieżkę..prowadzi przez dół.


Wina byłaby twoja - ty nie opanowałeś pojazdu. Gdyby weszły nagle pod koła wtedy można by próbować udowodnić im winę, ale w takiej sytuacji to niemożliwe.

Czyli na ścieżce rowerowej WINĘ MA PONOSIĆ rowerzysta za kolizję? :o 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Po części jednak jest:

 

"5. Korzystanie z chodnika lub drogi dla pieszych przez kierującego rowerem jest dozwolone wyjątkowo, gdy:
1) opiekuje się on osobą w wieku do lat 10 kierującą rowerem;
2) szerokość chodnika wzdłuż drogi, po której ruch pojazdów jest dozwolony z prędkością większą niż 50 km/h, wynosi co najmniej 2 m i brakuje wydzielonej drogi dla rowerów oraz pasa ruchu dla rowerów;
3) warunki pogodowe zagrażają bezpieczeństwu rowerzysty na jezdni (śnieg, silny wiatr, ulewa, gołoledź, gęsta mgła), z zastrzeżeniem ust. 6.
6. Kierujący rowerem, korzystając z chodnika lub drogi dla pieszych, jest obowiązany jechać powoli, zachować szcze-gólną ostrożność i ustępować miejsca pieszym."

 

Czytałem to dość dawno i przyznaję się do błędu - z chodnika można korzystać, jednak nie w każdej sytuacji.

 

Natomiast kwestię pieszych na ścieżce rowerowej Ustawa nam chyba wyjaśniła?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wszyscy wiemy jak jest,ludzie łażą jak ćmy. Jakby coś się stało poważnego,to potem droga przez mękę,sprawa cywilna i takie tam... Więc lepiej mieć oczy dookoła głowy,lezą po drodze dla rowerów,a kij im w parasol, ominąć w miarę bezpiecznie i walić to.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jakbyś w nie uderzył:

1. Dostał byś mandat za ten wypadek. Niezachowanie ostrożności. Wypadek z Twojej winy.

2. One dostały by mandat za niewłaściwe korzystanie ze ścieżki rowerowej.

 

Tak jak ktoś napisał, gdy szły, a Ty w nie uderzyłeś. Gdyby wtargnęły to co innego.

 

Ten pierwszy jest wyższy.

Przykład na podobnej zasadzie. Droga dwukierunkowa, tzw. 1,5 szerokości auta w każdym kierunku. Źle zaparkowane auto po prawej - zakaz postoju. Mijają się dwa auta znad przeciwka. Kierowca przy mijaniu zawadza o to źle zaparkowane auto. Wzywa policję. Kierowca zaparkowanego auta dostał mandat za parkowanie. Ten jadący za stłuczkę. Kierowca argumentował "Tego auta nie powinno tam być." Słuszna argumentacja policjanta: "A jakby tu był wypadek i leżał człowiek, to byś go pan przejechał i mówił, że nie powinno go tam być?"

 

Ja z reguły strzelam manetkami hamulców. Na prawie wszystkich działa. Strzelanie manetkami jest mniej konfliktowe niż dzwonek czy komendy głosowe.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Mod Team

Wg. przepisów obowiązkowe jest posiadanie dzwonka, i w takich sytuacjach należy go używać. Wielu rowerzystów nie posiada takowego (w tym i ja :)), w takich sytuacjach zwalniam, powiem "przepraszam" i jadę jak zejdą na bok. Po cholerę powodować niebezpieczne sytuacje, nawet jeśli mam pierwszeństwo? Korona mi z głowy nie spadnie jak to załatwię kulturalnie.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 

 

Mam na takich sposób - rozpędzam się i hamuję przed samymi tyłkami. Ich min i mojej satysfakcji nie da się opisać.

Mam nadzieję, że szybko z tego wyrośniesz, bo to proszenie się o wypadek i najnormalniejsza w świecie agresja na drodze.

Autor tematu przez takie zachowanie o mało co nie wylądował na słupie.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jakbyś w nie uderzył:

1. Dostał byś mandat za ten wypadek. Niezachowanie ostrożności. Wypadek z Twojej winy.

2. One dostały by mandat za niewłaściwe korzystanie ze ścieżki rowerowej.

Osobiście dla mnie to śmieszne, ze rowerzysta ma ponosić konsekwencje prawne za wypadek do którego nie doprowadził tzn. Pieszego nie powinno w ogóle być na ścieżce rowerowej. 

 

To tak ja by pieszy szedł środkiem jezdni i doprowadził by do potracenia a mandat by dostał kierowca jadący z poprawną prędkością.

Autor tematu przez takie zachowanie o mało co nie wylądował na słupie.

Własnie nie. Zobaczyłem je w ostatniej chwili. Droga hamowania była krótka.

Wg. przepisów obowiązkowe jest posiadanie dzwonka, i w takich sytuacjach należy go używać. Wielu rowerzystów nie posiada takowego (w tym i ja :)), w takich sytuacjach zwalniam, powiem "przepraszam" i jadę jak zejdą na bok. Po cholerę powodować niebezpieczne sytuacje, nawet jeśli mam pierwszeństwo? Korona mi z głowy nie spadnie jak to załatwię kulturalnie.

Ja mam dzwonek przy rowerze. Czas reakcji hamowania był szybki. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Mam nadzieję, że szybko z tego wyrośniesz, bo to proszenie się o wypadek i najnormalniejsza w świecie agresja na drodze.

Autor tematu przez takie zachowanie o mało co nie wylądował na słupie.

Twoim zdaniem to agresja. Ja jednak mam pełne zaufanie do siebie i wiem, co robię.

Wychodzę z założenia, że jak ktoś sam nie jest w stanie się nauczyć, to trzeba mu w tym pomóc. Może w Twoich okolicach ludzie zachowują się inaczej, ale w podwarszawskim Konstancinie większość jest jak święte krowy (a może tutaj jest po prostu większy odsetek ludzi z wadami wzroku?).

Konkludując - gdybym nie ufał samemu sobie, nie znał możliwości swoich i sprzętu, nie robiłbym tego.

 

Jestem zarówno pieszym (chodzę sporo), rowerzystą, jak i kierowcą. Poruszając się w każdy sposób zdarza się nagiąć, czy złamać przepisy - jak każdemu. Staram się jednak tego unikać i respektować panujące zasady - nie tylko uregulowane przepisami, ale również te niepisane. Chciałbym, żeby i inny je respektowali, a jak widać na przykładzie tego wątku - bywa różnie. Niestety mentalność naszego narodu jest taka, że jak nikt nie widzi - to wolno (nie wrzucam do tego worka oczywiście wszystkich, są wyjątki).

 

Zrobił się z tego trochę offtopic, jednak konstruktywna wymiana argumentów zawsze mile widziana.;)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 

 

Po cholerę powodować niebezpieczne sytuacje
Popieram. Miałem sytuację, że idzie parka i coś mocno gestykuluje oczywiście podjeżdżam, zwalniam i już chcę zwrócić "delikatnie" uwagę i... dociera do mnie, że to osoby głuchonieme ..... ale zrobiło mi się głupio.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Twoim zdaniem to agresja. Ja jednak mam pełne zaufanie do siebie i wiem, co robię. Wychodzę z założenia, że jak ktoś sam nie jest w stanie się nauczyć, to trzeba mu w tym pomóc. Może w Twoich okolicach ludzie zachowują się inaczej, ale w podwarszawskim Konstancinie większość jest jak święte krowy (a może tutaj jest po prostu większy odsetek ludzi z wadami wzroku?). Konkludując - gdybym nie ufał samemu sobie, nie znał możliwości swoich i sprzętu, nie robiłbym tego.

Wypowiedź w stylu: "jeżdżę szybko, ale bezpiecznie"... Dla niektórych jak widać nic poza pierwszeństwem się nie liczy... Coraz ciekawiej się robi. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wypowiedź w stylu: "jeżdżę szybko, ale bezpiecznie"... Coraz ciekawiej się robi.

Czy jedno wyklucza drugie? Niekoniecznie. Przypominam, że mówimy tu o jeździe rowerem, a nie samochodem.

Na ścieżkach rowerowych (przynajmniej w mojej okolicy) nie ma ograniczeń prędkości i nic mi o takowych nie wiadomo. Jeśli regulują to jakieś przepisy, chętnie poczytam.

 

 

Dla niektórych jak widać nic poza pierwszeństwem się nie liczy

To samo mówi mi moja kobieta. :D Dla postronnych może to tak faktycznie wyglądać, nie będę się kłócił. Nie twierdzę, że przepisy to rzecz święta i jak baran w stadzie mam się nimi kierować nie dostosowując się do sytuacji na drodze/ścieżce rowerowej. Mam swój rozum i doświadczenia, zarówno w prowadzeniu auta jak i roweru. Miałem stłuczki autem, dostawałem mandaty, wypadki na rowerze również mi się zdarzały. W żadnym jednak przypadku nie zaszkodziłem nikomu, jedynie sobie. Ale nie o to tu chodzi. Możesz uważać mnie za pirata drogowego - masz do tego prawo. Ja mam natomiast prawo do podejmowania własnych decyzji na drodze i bycia pewnym siebie.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Mod Team

 

 

To tak ja by pieszy szedł środkiem jezdni i doprowadził by do potracenia a mandat by dostał kierowca jadący z poprawną prędkością.

 

Pieszy może doprowadzić do potrącenia poprzez nagłe wtargniecie na ulicę. Na pewno nie idąc środkiem ulicy, a kierowca który by z premedytacją takiego pieszego potrącił odpowiadałby nie za spowodowanie wypadku, ale za usiłowanie morderstwa/morderstwo.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Po to są sygnały dźwiękowe, żeby ich używać:

[sygnał] Recenzja i modyfikacja trąbki plastikowej za 5zł

W mojej ocenie każdy rower powinien mieć sygnał dźwiękowy własnie po to, żeby w takich sytuacjach jak w opisie móc go użyć. Brak dzwonka lub trąbki --> mandat. Jeszcze nie było takiego, kto by przed dźwiękiem mojej trąbki nie ustąpił.

 

trabkamod.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Osobiście dla mnie to śmieszne, ze rowerzysta ma ponosić konsekwencje prawne za wypadek do którego nie doprowadził tzn. Pieszego nie powinno w ogóle być na ścieżce rowerowej.

 

To tak ja by pieszy szedł środkiem jezdni i doprowadził by do potracenia a mandat by dostał kierowca jadący z poprawną prędkością.

No niestety, ale tak jest. Oglądałem "drogówkę" na którejś stacji i sytuacja była dokładnie jak opisałem. Mandaty dwa, sprawca stłuczki, to ten który uderzył. Auto źle zapakowane nie daje powodu do tego, żeby je bezkarnie staranować. Równie dobrze może stać po usterce, wypadku drogowym, czy z powodu korków. Winny kolizji czy wypadku jest jeden. Mandaty może dostać kilka osób. Łamanie przepisów przez innych uczestników ruchu nie zwalnia nas od przestrzegania przepisów i unikania kolizji.

 

Pieszego nie powinno w ogóle być na ścieżce rowerowej.

Tak jak pisałem, to nie może i nie jest wytłumaczenie. Równie dobrze, może leżeć rowerzysta, który się przewrócił. "Też nie powinno go tam być!!" Ale się wywrócił, zemdlał, nie może podnieść. Cokolwiek. I leży. Nie możesz po nim przejechać i tyle.

 

Wiem. Co innego w wyniku wypadku. Co innego w wyniku lenistwa, czy łamania przepisów... Ale - staranować nie wolno.

 

Inna sprawa, to bezkarność pieszych za chodzenie po DR.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gdyby tak było że piesi ponosiliby by winę, to w sytuacjach gdy rowerzysta jedzie drogą mimo że nie może i został potrącony to według tego rozumowania on dostałby mandat, co jest kompletnie bezsensu. Nie możemy też podchodzić do tej kwestii "jego tu nie powinno być więc w niego wjadę" - takie podejście jest chamskie. Niech każdy się uczciwie przyzna czy jeździ zawsze zgodnie z przepisami - zdarza mi się złamać przepis, jak każdemu kto jeździ w miarę regularnie, więc miejmy też trochę zrozumienia dla innych.
Co do dzwonków to nie oszukujmy się, odgłos który wydają jest praktycznie niesłyszalny, zwłaszcza w dużym mieście, nie wspominając już o tym że kierowcy samochodów w życiu go nie usłyszą. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

to w sytuacjach gdy rowerzysta jedzie drogą mimo że nie może

Masz na myśli znak zakazu zabraniający poruszania się rowerem na określonym odcinku jezdni?

Bo jeśli nie ma ścieżki rowerowej i znaku zakazującego  jazdę rowerem, to masz pełne prawo do poruszania się drogą na podobnych zasadach co pozostali jej użytkownicy. Nie mówię tu oczywiście o drogach, na których poruszanie się rowerem jest zabronione ustawowo.;)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Oczywiście, że nie mamy prawa. Jak ktoś napisał wcześniej - taka sprawa byłaby rozpatrywana z Kodeksu Karnego, a nie z Kodeksu Ruchu Drogowego.;)

 

Myślałem o tym, gdy do głowy wpadł mi durny pomysł zabrania ze sobą na trening porządnej trąbki (takiej kibicowskiej). Gdyby jednak ktoś dostał zawału, albo złamał nogę uciekając w popłochu, nie byłoby kolorowo, więc pomysł porzuciłem.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W wypadkach drogowych z udziałem pieszych praktycznie zawsze karany jest (też) kierujący pojazdem. Pieszy zwykle tylko się przyczynił do spowodowania wypadku. Niedawno w stolicy ktoś zgarnął na maskę pieszego na światłach (pieszy miał czerwone, auto zielone) - winny kierujący bo nie zachował szczególnej ostrożności w obszarze przejścia dla pieszych.

PoRD jest tak skonstruowane, że zawsze znajdzie się jakiś powód dla którego kierujący powinien zachować szczególną ostrożność a nawet jeśli nie to zwykłą ostrożność i dostosowanie stylu jazdy do panujących warunków.

Do tego dochodzi zdrowy rozsądek bo co Ci z tego, że pieszy ponosiłby wyłączną winę jeśli to Ty się zderzyłeś ze słupem i to Ciebie będzie bolało oraz aspekt ekonomiczny - pieszy nie ma OC i trudniej będzie wyegzekwować naprawę szkody.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zarchiwizowany

Ten temat przebywa obecnie w archiwum. Dodawanie nowych odpowiedzi zostało zablokowane.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...