Skocz do zawartości

[Trening] Szybkie przygotowanie do sezonu - jak ułożyć plan?


1938

Rekomendowane odpowiedzi

W filmie "Droga do Rio" Maja Włoszczowska opowiada, że trening siłowy odbywa się przez cały rok. Na kilku kadrach w filmie widać jak nawet podczas treningów przed samymi igrzyskami w hotelu robi przysiady, a na jej ramionach siedzi koleżanka z drużyny. Widać, że solidne przygotowania wymagają również treningu siłowego oprócz oczywiście godzin na rowerze. 

 

pozdr

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

trening nóg jak najbardziej wskazany, tylko najlepiej zaczynać późną jesienią takie treningi.

W tym okresie trening nóg, przy wzrastającej liczbie treningów rowerowych,  raz w tygodniu (utrzymanie siły)

Jestem przy końcówce przygotowań do sezonu, u mnie wyglądało to tak:

faza siły maksymalnej -12 treningów 2- 3 razy tydzień,

faza wytrzymałości mocy - 8 treningów 2 x tydzień,

faza wytrzymałości siłowej -1-2 x tydzień,  najtrudniejsza (przysiady x 40 - 4 serie - 2 minuty przerwy)

następnie będzie- faza utrzymania siły x 1 tydzień.

    Początkujący powinni zastosować fazę adaptacyjną przed rozpoczęciem treningów, aby przygotować mięśnie , ścięgna przed czekającym je wysiłkiem.

 

 

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 2 tygodnie później...

Za miesiąc pierwszy maraton. Pojechałem dzisiaj obczaić trasę. Jeszcze więcej piachu. Rok temu pojechałem crossem i dałem radę. W tym roku idzie się zakopać. Nie szukam programu treningowego, ale strategii na wyścig. Bazę cały czas ćwiczę, ale co po kondycji, jeśli skopię technikę i sprzęt polegnie? Obecnie dysponuję rowerami Author Codex 2015 i Bottecchia 107. Kupując pierwszy rower myślałem o tym, co jest dziś, a nie co będzie jutro. Drugi to prezent. Ten rok pokaże, czy pójdę dalej w kolarstwo. Największy nacisk na jazdę postawię w lecie. Teraz też dużo jeżdżę.

 

1. Opony

Bieżnik tylnej opony zużył się dość mocno. Zastanawiam się nad założeniem opon z bardziej agresywnym bieżnikiem do jazd po lesie. To rozwiązanie tymczasowe, bo z roweru crossowego nie uczyni roweru MTB, ale może pomóc w mocno w terenie z piaszczystymi podjazdami i zjazdami.

 

2. SPD

Obiecałem sobie w tym roku pojechać w zatrzaskach. Po dzisiejszych ćwiczeniach nie ma mowy. Nie mam jeszcze nawyku wypinania w sytuacjach awaryjnych. Nawet jeśli się tego nauczę, na rowerze crossowym szybciej zaliczę glebę niż zdążę wykonać piętą ruch obrotowy. Jak uczyliście się tego? Odnośnie efektywności zatrzasków. W zeszłym sezonie stwierdziłem, że nie ma różnicy. Jechałem tak samo szybko. Po ostatnich sesjach treningowych zawsze jakiś mięsień dostawał DOMS (zakwasy). Nie mogłem intensywnie jeździć. Wpięcie się w pedały to bajka. Odciążam mięśnie. Nie spadają stopy w terenie. Ale jest to ryzyko.

 

3. Kadencja, siła

To najważniejszy punkt. Zaleca się trening z wysoką kadencją na niższych przełożeniach. Efektywniejsze są wyższe przełożenia (czyli małe zębatki), ale długo tak nie da się jechać. Można wypalić zapałki. Mówi o tym szajbajk w ostatnim filmie. Jednak w związku z opisanym wyżej przetrenowaniem mam wątpliwości. Szybkie i długie pedałowanie też męczy mięśnie - może w nieco inny sposób niż pedałowanie z dużą siłą. Tu się zastanawiam, jaką obrać strategię odnośnie przełożeń.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ad.3. Duża kadencja to obciążenie układu sercowo-krążeniowego czy jakoś tam...Z kolei mała to obciążenie układu mięśniowego. Sam musisz znaleźć złoty środek i  słabości obu powyższych typów obciążeń i dopasować to do charakteru wyścigu.Generalnie środkiem jest okolo 90- 95 obr/min. - ale to zależy od typu, długości .......wyścigu.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Za miesiąc pierwszy maraton. Pojechałem dzisiaj obczaić trasę. Jeszcze więcej piachu. Rok temu pojechałem crossem i dałem radę. W tym roku idzie się zakopać. Nie szukam programu treningowego, ale strategii na wyścig. Bazę cały czas ćwiczę, ale co po kondycji, jeśli skopię technikę i sprzęt polegnie? Obecnie dysponuję rowerami Author Codex 2015 i Bottecchia 107. Kupując pierwszy rower myślałem o tym, co jest dziś, a nie co będzie jutro. Drugi to prezent. Ten rok pokaże, czy pójdę dalej w kolarstwo. Największy nacisk na jazdę postawię w lecie. Teraz też dużo jeżdżę.

 

1. Opony

Bieżnik tylnej opony zużył się dość mocno. Zastanawiam się nad założeniem opon z bardziej agresywnym bieżnikiem do jazd po lesie. To rozwiązanie tymczasowe, bo z roweru crossowego nie uczyni roweru MTB, ale może pomóc w mocno w terenie z piaszczystymi podjazdami i zjazdami.

 

2. SPD

Obiecałem sobie w tym roku pojechać w zatrzaskach. Po dzisiejszych ćwiczeniach nie ma mowy. Nie mam jeszcze nawyku wypinania w sytuacjach awaryjnych. Nawet jeśli się tego nauczę, na rowerze crossowym szybciej zaliczę glebę niż zdążę wykonać piętą ruch obrotowy. Jak uczyliście się tego? Odnośnie efektywności zatrzasków. W zeszłym sezonie stwierdziłem, że nie ma różnicy. Jechałem tak samo szybko. Po ostatnich sesjach treningowych zawsze jakiś mięsień dostawał DOMS (zakwasy). Nie mogłem intensywnie jeździć. Wpięcie się w pedały to bajka. Odciążam mięśnie. Nie spadają stopy w terenie. Ale jest to ryzyko.

 

3. Kadencja, siła

To najważniejszy punkt. Zaleca się trening z wysoką kadencją na niższych przełożeniach. Efektywniejsze są wyższe przełożenia (czyli małe zębatki), ale długo tak nie da się jechać. Można wypalić zapałki. Mówi o tym szajbajk w ostatnim filmie. Jednak w związku z opisanym wyżej przetrenowaniem mam wątpliwości. Szybkie i długie pedałowanie też męczy mięśnie - może w nieco inny sposób niż pedałowanie z dużą siłą. Tu się zastanawiam, jaką obrać strategię odnośnie przełożeń.

 

Odnośnie strategii, to będzie wojskowa: najpierw tyle, ile będziesz mógł, a potem tyle, ile będziesz musiał. Najprawdopodobniej będziesz pchał jak inni Tobie podobni i narzekał, że ja bym to przejechał, tylko inni mnie blokują :D Wiem, bo sam tak mówiłem.

Co do opony: na wyścig sprzęt ma być sprawny i niezawodny. Jeśli opona jest do kitu, to ją wymień.

 

SPD: z Twojego opisu wygląda to tak, że chciałbyś się nauczyć pływać, ale bez basenu. Nie da się wyrobić nawyków spd nie używając ich. Pedały spd nie przyspieszają roweru, dają tylko możliwość kręcenia "na okrągło" i super pewność wpięcia. To wszystko. Jak to wykorzystasz i czy w ogóle wykorzystasz, zależy od Ciebie.

Wypinanie się jest intuicyjne i odruchowe, po kilku kilometrach umiałem to robić. Jeśli masz Shimano, kup sobie bloki oznaczone literką "M", czyli do wielokierunkowych wypięć, to bardzo ułatwia naukę. Wada: trzeba pilnować ułożenia stopy, bo potrafią się wypiąć też do przodu, lekko skośnie.

 

Kadencja: trening sobie, a wyścig sobie. Raczej nie uda Ci się przejechać wyścigu z taką kadencją, jaką jesteś w stanie upilnować na treningu, zawsze będzie niższa, im mniej jesteś wytrenowany, tym niższa. Kadencję dobiera się do konkretnego terenu, na płaskim możesz sobie pozwolić trochę przepychać, stanąć w pedały, żeby dojść grupkę przed Tobą, albo szybko wjechać, korzystając z rozpędu, na niewysoką górkę, bez straty czasu na redukcję przełożenia. Długie podjazdy - w zależności od nachylenia, ale raczej wysoka kadencja. Techniczne podjazdy (korzenie, kamienie) duża kadencja, ale niezbędna technika i wydolność. Najpewniej i tak będziesz pchał, jak ja pchałem i wszyscy inni wokół. Teraz też się czasami wypycha, bo tak bywa po prostu szybciej (oczywiście biegiem). Kto powiedział, że jest obowiązek podjechania wszystkiego? Na treningu tak, ale wyścig ma swoje zasady. Przełożenia są od tego, żeby ich używać tyle ile chcesz, i tak często, jak tego potrzebujesz.

Obserwuj siebie, licznik, zauważ kiedy jedziesz szybciej w danym terenie - z wysoką, czy niską kadencją? Wciągaj wnioski z jazdy. Myśl, czasami warto lub trzeba zadziałać niekonwencjonalnie, w zależności od sytuacji. Musisz być elastyczny.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

co do kadencji, co za różnica jak i tak nie masz siły i kondycji bo nie trenujesz. Optymalna to 80-90.

Tu piszemy o osobie, która już trenuje, a co do optymalnej, to nie będę dyskutował, jedynie każdy powinien dążyć do szybszego krążenia niż mu się wydaje. Ot, taka nasza leniwa natura i oszukańcza ze strony mózgu....

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Odnośnie SPD i "Wypinanie się jest intuicyjne i odruchowe, po kilku kilometrach umiałem to robić"  - przepraszam za takie cytowanie ale mam problem z przeglądarką.

 

Kupiłem sobie SPD w Piątek a w Sobotę rano pojechałem w BM Ludwikowice Kłodzkie. Takie podejście ma swoje wady i zalety.

Z jednej strony masz rację, że wypinanie jest proste i intuicyjne - ja umiałem to robić po przejechaniu 200m. Z drugiej strony jest to łatwe i proste na płaskim bo wjeżdżając na strome, w zbitej grupie ludzi, na kamieniach staje się to problematyczne. I tu pojawia się zaleta takiego podejścia jak moje - za wszelką cenę starasz się jechać aby nie musieć się wypinać :)

 

Wg mnie podstawowa sprawa to wyrobienia automatyzmu w wypinaniu ale tak jak wszyscy pisali - nie zaczniesz jeździć nie nauczysz się.

W tym momencie przejechałem jakieś 1000km na SPD i zdarzają mi się jeszcze sytuacje kiedy wypnę się z prawej a polecę na lewą - ale to z reguły to gdy jeżdżę z kimś i się zagadam.

SPD nie przyśpieszają roweru ale z nimi podjeżdżam tam gdzie kiedyś wydawało mi się to niemożliwe.

 

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Autorze tematu, jeśli Twój trening jest tak chaotyczny jak Twoje pisanie, to niestety ale nie wróżę sukcesów w tym sezonie.

Za dużo chcesz na raz, a pierwsze niepowodzenia Cię zniechęcają. Niestety nie tędy droga.

Musisz sobie zdać sprawę, że na zawodostwo jest już za późno, a na podium w zawodach amatorskich musisz pracować kilka lat.

Umyka Ci też cos, co jest najistotniejsze: frajda, radość z jazdy, zabawa, przyjemność z ciężko wykonanej pracy. Z Twoich postów nie wynika byś był zafascynowany tym sportem. Wręcz przeciwnie. Wynika, że wszystko Ci z trudem przychodzi.

Nie chcę być złym prorokiem i źle wróżyć, ale wydaje mi się, że Twoja przygoda z rowerem skończy się szybciej niż zaczęła.

Kolarstwo nie jest Twoją pasją i z takim podejściem nigdy nie będzie.

Przejechane 130km w drugiej połowie marca mówi samo za siebie.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 

 

Może ustaw spd-y na najmniejszą siłę wypięcia? Wypinanie naprawdę nie jest wtedy trudne..
To są pedały jednostronne Authora zgodne z SPD. Obniżenie siły wypięcia powoduje luzy góra-dół. Kiedyś zmienię na oryginalne pedały SPD lub inny system oraz inne buty niż MT-300.

 

 

 

co do kadencji, co za różnica jak i tak nie masz siły i kondycji bo nie trenujesz. Optymalna to 80-90.
Regularnie ćwiczę bazę.

 

 

 

Co do opony: na wyścig sprzęt ma być sprawny i niezawodny. Jeśli opona jest do kitu, to ją wymień.
Myślę o zmianie na opony z agresywniejszym bieżnikiem, o ile to pomoże lepiej panować nad rowerem w technicznym piaszczystym terenie. To jest rower crossowy Author Codex 2015, wciąż ma oryginalne opony.

 

 

 

Z jednej strony masz rację, że wypinanie jest proste i intuicyjne - ja umiałem to robić po przejechaniu 200m. Z drugiej strony jest to łatwe i proste na płaskim bo wjeżdżając na strome, w zbitej grupie ludzi, na kamieniach staje się to problematyczne. I tu pojawia się zaleta takiego podejścia jak moje - za wszelką cenę starasz się jechać aby nie musieć się wypinać
Podejście jest OK, ale mówimy tu o kombinacji rower crossowy + piaszczysty teren + wyścig + SPD + małe doświadczenie z SPD. To są tereny pomorenowe. Ja już to sprawdziłem - zjazd prosto w piach - na początku wydaje się, że jest go mało, ale jednak łatwo o glebę. Stąd kombinuję ze zmianą opon. Wtedy będzie można zaryzykować SPD. Jeśli zaczynaliście przygodę z maratonami na rowerach crossowych, to podzielcie się doświadczeniami.

 

 

 

Przejechane 130km w drugiej połowie marca mówi samo za siebie.
Nie każdy jest bezrobotny. :)
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Większość amatorów ma pracę, rodzinę i 130km robią w ciągu tygodnia lub dwóch. To się nazywa pasja.

 

Trochę ciasne spojrzenie na aktywność rowerową. Po kilkunastu latach przygody z rowerem mam nadal tyrać po kilka tysięcy kilometrów rocznie, żeby załapać się na definicję pasjonaty ? Liczenie kilometrażu to zwykłe czepialstwo, niektórym jeżdżenie w kółko jak koń w cyrku dookoła komina po paru latach przestaje sprawiać frajdę co nie znaczy, że utracili pasję. Niektórzy przedkładają jakość na ilość. Ja na przykład wolę pojechać co tydzień na trip po górach niż nabijać kilometry po łąkach. Zimę i początek wiosny spędzam na siłowni lub basenie i nie wydaje mi się, abym utracił pasję bo zrobiłem sobie przerwę od jeżdżenia, lub robię tych kilometrów mniej, niż niektórzy uważają za słuszne.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Chwilowy hype, zajawka, coś w tym stylu. Nie martw się, przejdzie ;)  Też tak czasem mam, np. w październiku wymyśliłem sobie że będę elektronikiem, kiedyś tam wcześniej że modelarzem :teehee:  "Byłem" przez jakiś miesiąc. Jazdę na rowerze trzeba po prostu lubić.

 

A 130km to jest jeden dłuższy szosowy trening. Minęła już 1/4 sezonu (3 mies.), jak tak dalej pójdzie to do końca roku zrobisz 520km :thumbsup: Tyle to się robi w jeden albo 2 tygodnie.

 

 

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@errwin masz rację co do pasji, nie można jej mierzyć ilością przejechanych km, natomiast kolega chce budować formę, a w takim wypadku trzeba jeździć dużo.

Pracujący amator z ambicjami to 130km robi w weekend a nie od początku roku.

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Trochę ciasne spojrzenie na aktywność rowerową. Po kilkunastu latach przygody z rowerem mam nadal tyrać po kilka tysięcy kilometrów rocznie, żeby załapać się na definicję pasjonaty ? Liczenie kilometrażu to zwykłe czepialstwo, niektórym jeżdżenie w kółko jak koń w cyrku dookoła komina po paru latach przestaje sprawiać frajdę co nie znaczy, że utracili pasję. Niektórzy przedkładają jakość na ilość. Ja na przykład wolę pojechać co tydzień na trip po górach niż nabijać kilometry po łąkach. Zimę i początek wiosny spędzam na siłowni lub basenie i nie wydaje mi się, abym utracił pasję bo zrobiłem sobie przerwę od jeżdżenia, lub robię tych kilometrów mniej, niż niektórzy uważają za słuszne.

 

Jednak zauważ, że Ty masz inne priorytety. Autor tematu zamierza zawojować maratony i tu niestety trzeba zimę przepracować w domu jak chomik na trenażerze, a później poświęcić co najmniej kilka godzin w tygodniu, by formę podtrzymać. Nie ma drogi na skróty. By przygotować się do maratonów, dłuższy weekendowy trip niestety nie wystarczy. Systematyczna praca to podstawa.

Kolega przejechał na rowerze w tym roku 130km. Zakładając średnią 20km/h daje nam to niepełna siedem godzin w ciągu trzech miesięcy. Zgodzisz się, że to trochę mało by myśleć o wysokich lokatach w wyścigach?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

"Czy z tej mąki będzie chleb"?? Do puki przyjacielu nie zaczniesz jeżdzić na takim poziome by te okolice 100km były treningiem to nie ma o czym dyskutować. Osobiście nie nadaję się zupełnie na maratony. Zimę mogę "przepierdzieć" a i tak pierwsza jazda to bez trudu zrobione 50km i nie po płaskim. Całe to gadanie o przepracowanej zimie jest o tyle bez sensu, że musisz sam wiedzieć czy dasz radę "odpalić" na pełnych obrotach przez te umowne 2 godz. Ja tego nie potrafię i nie ma znaczenia ile lat bym jeżdził. Jednym słowem nie wiesz nic a by się dowiedzieć trzeba z 2-3 miechy czasu. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Mod Team

@ beskid

Ale skąd autor tematu ma to niby wiedzieć, skoro do tej pory nie był za pan brat z rowerem :icon_question:

Ty zrobisz te 50 km, a inny może nawet sieknie setkę, ale większośći która przesiedziała zimę to i 3 dychy po płaskim lesie stykną na dzień dobry - mówię o ciągłym kręceniu bez przerw.

Dlaczego od razu trzeba odpalać na pełnych obrotach, to nie wystarczy stopniowanie co jakiś czas - w sensie zwiększamy obroty z każdym kolejnym startem w miarę możliwości :icon_question:

Mówię o początkach, bo w tym przypadku na pudło niestety trzeba będzie długo poczekać ( to w optymistycznej wersji ).

@ firefoks

Idziemy łeb w łeb, to może zorganizujemy własne zawody na które zaprosimy oczywiście autora tematu.

 

PS

Jeżdżę przez ok. 9 miesięcy w roku góra dwa razy w tygodniu, a porównując tempo środka stawki w płaskim maratonie na kilkuset startujących wychodzi mi miejsce pi X drzwi w połowie.

Pytanie jest takie : jakie są aspiracje danej osoby :icon_question:

Wystartować można zawsze, a z jakim skutkiem, to już inna para kaloszy...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W tym roku już 400 km :) Pierwszy maraton za miesiąc. Dostrzegam coraz więcej błędów i nasuwają się kolejne wnioski:

 

1. Technika to podstawa. Choćbyście ćwiczyli całą zimę na trenażerze, a nie umiecie jeździć rowerem górskim, to skopiecie maraton. To działa też w drugą stronę. Świetna technika i brak kondycji skończy się prawdopodobnie nieukończeniem wyścigu lub wylądujecie na dnie tabeli.

 

2. Dwa miesiące ćwiczeń przed maratonem to za mało nawet na średni wynik. Jak kolega wspomniał wyżej, warto jeździć chociażby na trenażerze. Ale nie zastąpi on lasu, gdzie ćwiczymy technikę.

 

3. Dziś odkryłem, że jazda w zatrzaskach po lesie nie jest taka straszna nawet na rowerze crossowym. To nawet zwiększa czujność. Muszę dobrze wyćwiczyć wypinanie awaryjne np. po zakopaniu się w piachu i utrzymywanie równowagi w takich sytuacjach. Zazwyczaj do wypięcia wystarczy szybki ruch piętą w bok, ale czasami but się nie wypnie (tylko czuję opór sprężyny) i tu jest problem. Siła wypięcia wcale nie jest duża. Jeśli ustawię mniejszą, to są luzy góra-dół. Pedały Authora zgodne z SPD. Tutaj waham się nad zmianą na oryginalne SPD lub inny system. Zmieniłbym też buty. MT44 nie dość, że odparzają stopy, to nie za bardzo nadają się do efektywnej jazdy w zatrzaskach (za duże straty energii). Ale to inwestycja na później, bo za dużo kasy znów włożę.

 

4. Plan z „Biblii” nie jest zły - siła na podjazdach to podstawa w takich maratonach. Potem trzeba wrócić do umiejętności szybkościowych. I już wiem, że wydaje mi się, iż jadę szybko, a tak naprawdę mam wrzucony niższy bieg. Problem jest taki, jak się nie zajechać na podjeździe i ruszyć z kopyta po pokonaniu podjazdu.

 

5. Maraton MTB/XC tylko rowerem MTB. Rower crossowy po prostu się do tego nie nadaje. No może w łatwym terenie. Spróbuję z innymi oponami za tydzień. Jeśli się wdrożę w kolarstwo, to kupię sobie porządny rower górski.

 

6. Wjechaliśmy przypadkiem w pagórkowaty teren ze stromymi podjazdami i zjazdami. Zjeżdżałem z hamulcem i stopą. Podjazd po piachu zupełnie mi nie poszedł, ale to już kwestia opon. Dla kolarza górskiego hańba tak jeździć. Recepta to ćwiczyć więcej w takim terenie i przełamywać strach. Ale mam pewne wątpliwości, bo łatwo zaliczyć OTB. Na pewno jakieś rady się przydadzą.

 

BTW życie kolarzy jest ciekawe

 

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 

 

BTW życie kolarzy jest ciekawe

Przewinąłem pobieżnie ten film i koleś tylko jeździ po jakiś targach i ściga się na trenażerze przed telewizorem - co w tym ciekawego? Myślałem, że w końcu pojedzie po tym bruku.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 3 tygodnie później...

Powracam do tematu. Dobiłem do 700 km. Teraz już wiem, jakie błędy popełniłem. Po majowym maratonie zaczynam od nowa. Nie będzie to całkowity reset sezonu, a kontynuacja treningu od bazy tlenowej aż po interwały w celu osiągnięcia szczytu formy we wrześniu. Wstępnie widzę to tak:

 

8.05 - podstawa 2 - przez 4 tyg (ostatni tydzień to W&R)

5.06 - podstawa 3 - przez 4 tyg (ostatni tydzień to W&R)

3.07 - rozbudowa 1 - przez 4 tyg (ostatni tydzień to W&R)

31.07 - rozbudowa 2 - przez 4 tyg (ostatni tydzień to W&R)

28.08 - szczyt - przez 1 tydz

04.09 - wyścig - przez 1 tydz

 

Celem będzie prawdopodobnie Poznań Bike Challenge. Chociaż do Poznania mam 7 godzin jazdy pociągiem, taką decyzję podjąłem z kilku powodów. Po pierwsze to jest wyścig 100% szosowy, na który można przyjechać dowolnym rowerem. Po drugie więcej kilometrów pokonuję po asfalcie. Po trzecie fascynuje mnie zarówno asfalt i teren, a co bardziej? Dopóki nie wezmę udziału w kilku takich imprezach (masy krytyczne się nie liczą), to się nie przekonam. Po czwarte szybciej przez 4 miesiące poprawię kondycję aniżeli technikę jazdy w zaawansowanym terenie. To tak w skrócie. Cross to droga donikąd. Można pojechać na wycieczkę (szosa i lekki teren), ale jeśli zaczniemy trenować, to czeka nas przesiadka na rower dedykowany do XC lub szosowy.

 

W tym tygodniu kupuję pulsometr. Trzeba wyznaczyć LHTR. Nie jest to łatwe zadanie.

 

Będą też inne wyścigi i rajdy o kategoriach B i C, z czego być może jeden wyścig z cyklu Cyklokarpaty.

 

 

 

Myślałem, że w końcu pojedzie po tym bruku.
Rowerem szosowym? ;) 
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zarchiwizowany

Ten temat przebywa obecnie w archiwum. Dodawanie nowych odpowiedzi zostało zablokowane.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...