Skocz do zawartości

[rower treningowy vs spiningowy] roznice


arecki1338

Rekomendowane odpowiedzi

A czy nie lepiej za te same pieniądze kupić karnet na spining???? Rowerek spiningowy to wydatek około 3 tys - a trening w grupie, dobrze poprowadzony w rytm muzyki jest świetny (próbowałem). Licząc ze karnet kosztuje 150 zł.... miesięcy zimowych mamy może ze 3.....to starczy na jakieś 7 lat ;-))) 

Ale każdy robi jak chce. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Pewnie, tylko ja do najbliższego klubu fitness mam 10km samochodem - za daleko na piechotę, za blisko, żeby auto porządnie rozgrzać zimą. Poza tym problem z zaparkowaniem - klub jest na osiedlu, gdzie są zakazy parkowania, zresztą i tak nie ma miejsc, nie zawsze da się zapisać na odpowiednią dla mnie godzinę (np. już nie ma miejsc, bo rowerów do dyspozycji jest 10). Zajęcia nie są prowadzone codziennie, co w powiązaniu z tym co napisałem wcześniej, nie pozwala na rozsądne zaplanowanie systematycznego treningu. A co, jeśli chciałbym pokręcić 2 godziny, zamiast jednej? Spinning w piwnicy lub w mieszkaniu (jak ktoś ma odpowiednio duże) ma tę zaletę, że wskakuję na niego kiedy ja chcę i mogę, bez problemu i dodatkowych kosztów. Trwałość takiego sprzętu jest pewnie nieskończona, jedyna wada to brak powtarzalnego obciążenia, bo regulacja pokrętłem "na oko" nijak się ma do powtarzalności. I tylko dlatego nie mam spinningu, za to mam w piwnicy trenażer z rowerem złożonym z kompletnego złomu, aby tylko dało się geometrię ustawić, nawet nie ma hamulców i przedniej przerzutki. Z pierwszego piętra do piwnicy schodzę ubrany "na krótko" i  w letnich butach, odpalam muzykę i kręcę aż mi się znudzi.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

tak mobilizacja i wartość treningow poza domem u mnie jest wyższa, ale mam nie takie jest pytanie, jeśli na trenażer postawisz rower z ostrym kołem będzie przypominało to spining.

 

zajecia spiningowe to szereg zadań dyktowanych przez prowadzącego, w zależności od oddania się wytwarzanej mocy oraz tego co dyktuje trener może powstać godzina albo dwie zmiennego obciążenia ktore trudno powtorzyc w domu, bo jest za mala automobilizacja.

 

Trening na spiningu wyrabia czasem trochę więcej niż potrzeba np szybkie kadencje w staniu albo frozeny nie jadą w trybie rowerowym i aktywują inne mięśnie ktore normalnie na siodelku roweru nie muszą grzać się do czerwoności, ale rozwoj ogolnofizyczny nikomu nie zaszkodzi :)

 

plusem trenowania poza domem jest brak kałuzy potu i smrodu potu, oraz zaparowanej lazienki.

Minusy to czas, znam fanatykow ktorzy krecili po kilka godzin na raz w piwnicy, dla mnie taki domowy trening nie wchodzi w grę zanudza mnie realnie kiedyś jezdzilem w domu 30 min na trenażerze, na spiningu 55min.

 

Po zimie na spiningu, wzrasta moc na zmarszczkach, noga dość dobrze się kręci ale nie ma wytrzymałości, organizm w tempie wyścigowym chce jechać około godzinę, a po niej kończy się moc. Dlatego nawet w zimie raz na tydzień 3 godz na raz na rowerze to byłby ideał, im cieplej tym szybciej trzeba pedałować w tlenie np po 100 km asfalt albo 60 las.

 

Marku!

A zdziwiłbyś się po miesiącu tylko na spiningu co byś poczuł w swojej piwnicy, oddano mi trenażer po roku albo dwóch, i jak go zlożyłem w sylwestra to padlem ze smiechu że jest tak inaczej napędowo w porownaniu ze spiningiem :)

Dostępność do zajęć oczywiście jest przeciwskazaniem, .... ale argument wymyśliłeś z zimnym autem, gdybym tak dbał o temp silnik w zasadzie mógłbym 90 procent przjazdów samochodem skasować zimą :) Wiadomo że to nie ideał i nie ekologicznie jechać samochodem ;) Zawsze można rowerem.

Akurat w Twojej piwnicy i przy Twojej motywacji rower spiningowy 8 lat temu byłby lepszą inwestycją niż karbonowa rama :) Ty nie potrzebujesz trenera sam dla siebie jesteś jak bicz boży :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zarchiwizowany

Ten temat przebywa obecnie w archiwum. Dodawanie nowych odpowiedzi zostało zablokowane.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...