Skocz do zawartości

[Strach jazdy zimą] Wasze opinie


Rekomendowane odpowiedzi

Dzięki za info!  Super, że offroad masz od razu pod domem.  Też mi się marzy taki night ride w terenie. Nawet zakupiłem do tego porządną latarkę Convoy, która zamienia noc w dzień. Małym problemem jest jednak transport roweru MTB do celu. Nie mam zamiaru śmigać po soli na bajku z zamontowanym XT i Rebą ;) Zanim dojadę do lasu/jezior to muszę przebić się dobre kilka km po głównych drogach, ale studiuję ostatnio mapę czy nie ma jakiegoś czystego przejazdu. Robisz swoje wypady w śniegu na góralu z oponą ok 2 cali czy jakiś fatbike'owy kaliber?

 

Pozdro

Na zimę używam 26" 

Uczyłem się jeździć na 2xNoobyNic, tył 2.25 przód 2.1

Teraz jeżdżę na Geax Saguaro tył 2.25 i przód Racing Ralph 2.1

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Tak, dzięki już czytałem. Niestety cena nieco za wysoka dla mnie na dzień dzisiejszy. Pierw planuję wymienić błotniki na nowe. Założyłem nawet o tym temat w dziale akcesoria, gdzie zapraszam do pomocy ;)

 

Co do opon Winter, to ich komplet będzie więcej wart niż chyba mój cały rower zimowy ;) Pierw sobie poszukam jakiś używanych lub w promocji zwykłych MTB w lepszym stanie, a takie wypasy jak ten Winter może zakupię na przyszły sezon. Muszę ocenić pierw jak przetrwa zimę mój stary rower.Śmigam na nim tylko ok 20 km każdego dnia z pracy i do domu bez spiny o czas. Ważne aby po prostu móc dojechać, a nie tylko pchać. Jazda na CX Comp'ach po ubitym śniegu wprowadza rower w pocieszne uciekanie tylnego koła z którym walczę na chodniku ;) Na bank zamiana na coś z większym bieżnikiem by pomogło w lepszej trakcji. Tak czy inaczej dopiero kilka ma za sobą jazdy w soli, więc obserwuję czy go nie zjada zbyt mocno. Wcześniej był mróz, ale nic nie sypało i było sucho.

 

Na deser fotka z moim najnowszym dziełem - mega giga chlapaczem model Saguaro ;) Wygląda jak szmelc, ale działa!!!

 

4386418773654116184_account_id_0.jpg

 

To pozamiatałeś, nie planujesz masowej produkcji ;):D  Ugina się to coś? Jak z zaczepianiem o przeszkody, np. po zjechaniu z krawężnika?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Co Wy! Błotnik trzyma już trzeci dzień i nic się nie dzieje. Przyciąga wzrok jak mało co hehe.  To cienki plastik od butli, więc w razie uderzenia w jakiś murek prędzej się wygnie z wielkim hałasem niż połamie. To jest niezniszczalny materiał ;)   Poprzedni chlapacz był zbudowany z rozciętej butelki 1.5l i był niestety zbyt krótki. Ten na fotce powstał już z butli 6L i daję radę. Jedyne co musiałem to jednak go podnieść nieco wyżej (niż widać na zdjęciu), ponieważ mój błotnik nie ma mocowania na drucie, przez co cała konstrukcja zaczęła się gibać podczas jazdy jak ogon grzechotnika. Planuję jeszcze tej zimy wymienić cały zestaw błotników na dłuższe, czyli pełne na drutach aby usztywnić konstrukcję. W takim wypadku przymocuję sobie mniejszy chlapacz bo same błotniki będą sięgać pewnie poniżej osi kół ;)

 

Czy haczył o krawężniki? W tej pozycji nieco tak, ale nie było to tak uciążliwe jak to bujanie na boki. Po umieszczeniu kilka cm niż widać na zdjęciu wszystko jest już ok. Teraz wygląda to tak:

 

DSCN0033.jpg DSCN0034.jpg
 
 

Mocowanie jest banalne. Plastik od butli ma na szerokosci błotnika dwa małe otworki przez które przechodzi trytka. Trytka zaciśnięta jest na błotniku na chama i trzyma się bardzo mocno. Chlapacz się nie praktycznie nie zsuwa w dół, ale silniejszym ruchem można go przestawić wyżej/niżej. Błotnik się nieco rozszerza ku dołowi co nie pozwala opadać chlapaczowi.  W razie potrzebnej blokady (permanentnej) wystarczy zawinąć mocno kilka razy taśma izolacyjną błotnik poniżej i powyżej trytki, na tyle grubo aby uniemożliwić jej przesuwanie.  Szmelc, ale działa! Co najważniejsze buty mam 100x  bardziej suche (czyt. mniej mokre) niż bez niego. To samo tyczy się łydek jak i dolnej rury od ramy.

 

 

 

P.S. Mam też podobny, ale o wiele mniejszy chlapacz na tylnym błotniku ;)  Śmiać mi się chce bo widać na nich napis Saguaro, czyli taki sam jak pewien model Opon rowerowych hehe.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Mój trekking na oponach 28x1,6 pasuje do jazdy zimowej, jak świni siodło. Ale jeżdżę ! Przy -17 stC było chłodno, ale niewiele było śniegu, więc jeździło się jako tako. Ostatnio znacznie ciepłej, za to śniegu więcej i to jeszcze kilkakrotnie mrożonego i rozmrażanego, więc jazda jak w kaszy mannie, a pod spodem lód. Rozpędzić się graniczy z szaleństwem, więc celowo pedałuję na najlżejszych przełożeniach. Oczywiście km wiele z tego zrobić się nie da, ale w tej sytuacji to nie jest istotne. Ważne, żeby siedzieć na rowerze i pedałować. Bo to właśnie zaspakajanie głodu jest. Głodu rowerowego oczywiście. Cieszę się, że moja żonka to rozumie, choć sama zimą tylko na stacjonarnym śmiga.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

U mnie nie ma wpływu na jazdę sama temperatura (bo i okulary zamarzały od środka w ekstremalnych -20 co wklejałem na tym lub innym forum) ale deszcz, błoto, wiatr itp. Jak jest wszystko naraz to po prostu sobie odpuszczam i już. Tak, mam niby satysfakcję że wyjdę pojeździć, program odnotuje "odbębnione" 1.5 h treningu a ja po "nibyjeździe" w śniegowym błocie spędzę kolejne 1.5h na myciu roweru z soli drogowej, smarowaniu, brunoxowaniu i czego tam jeszcze żeby nie zaniedbać roweru i nie narobić sobie syfu w domu. interes życia. to na co narzekam w sezonie wyścigowym przydaje się w zimę, fizyczna robota w bardzo złych warunkach, i tak muszę to robić więc jeśli pogoda nie pozwala zawsze staram się "nadużyć" w pracy żeby mieć choć namiastkę treningu :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 

 

Ważne, żeby siedzieć na rowerze i pedałować. Bo to właśnie zaspakajanie głodu jest. Głodu rowerowego oczywiście.
 

 

Witam, dokładnie o to chodzi, ja też zawsze zimą jeździłem, niezależnie od warunków i temperatury, ale właśnie dziś mnie znowu irytuje ta pogoda, bo w tej chwili pada lekki deszcz, źle to wróży, bo wieczorem będzie bardzo ślisko, drażni już mnie to że nie można przez tą co rusz ślizgawkę porządnie pocisnąć w pedał, i w rozsądnym czasie zrobić sobie chociaż te 100 km, aby zaspokoić ten głód mocy i szybkości i dystansu, dawno tyle nie jechałem bo taka pogoda na drogach trwa już kilka tygodni, bo jak ślisko, śnieg i koleiny, to nawet siły nie można użyć żeby pojeździć pełną piersią, tylko ciągle trza uważać i wlec się te 20 km/h teraz nie mam ślisko ale gdy zapuszczę się daleko, i warunki się zmienią i już nici z przyjemności szybkiej jazdy i jęzora na wierzchu, tylko aby dojechać do domu a z mizernymi prędkościami to trwa z kolei... Mógłbym robić jakieś okrążenia ale to jest nudne, lepsza jakaś długa trasa... Niech się wreszcie to stopi aby móc poszosować porządnie, mtb muszę naprawić :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zarchiwizowany

Ten temat przebywa obecnie w archiwum. Dodawanie nowych odpowiedzi zostało zablokowane.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...