Skocz do zawartości

[MTB na przełaj] przesiadka z MTB na rower przełajowy - czy warto?


karolski4n

Rekomendowane odpowiedzi

Szosą wygodniej po nierównym asfalcie? Wolne żarty... Może zmniejsz ciśnienie w oponach w tym przełaju. Za 1000 £ w Planet X można kupić przełaj na ramie karbonowej lub tytanowej :)

 

Za 799 funciaków karbonowy na osprzęcie Sram, hydraulicznych hamulcach i wadze 9.1kg.

http://www.planetx.co.uk/i/q/CBUBPXXLSAPEX1/planet-x-xls-sram-apex-1-hydraulic-disc-cyclocross-bike-%28special-build%29

 

CBUBPXXLSAPEX1_P1.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 

 

Dla mnie to wytwór marketingu

 

Mistrz - nazwać przełajówkę "wytworem marketingu" :)))

 

Chłopcze, przełajówki jeździły już czasach kiedy nikt jeszcze nie myślałem o góralach...

 

Reszty twojego p..nia nie komentuję :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Mod Team

... jedno "ale"... XLS to ścigawka.

 

Geometrycznie i konstrukcyjnie nastawiona na brutalną efektywność podczas 2 godzin wyścigu przełajowego a nie na komfortowe przemieszczanie sie z A do B podczas codziennych dojazdów lub wielogodzinne wypady w mieszanym terenie...

 

Szacunek...

I.

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 

 

do ludzi którzy post pod tym pytają z jakiego materiału jest rower - gratulacje

Przeczytaj mój post jeszcze raz. Nie widzę tam pytania. Porównujesz stalową ramę w holendrze i aluminiową w przełaju - a to nie to samo.  

 

Reszty tego - faktycznie pitolenia to nawet szkoda komentować. 

 

 

 

ciekawe czemu rowerowe państwo jezdzi właśnie na tych rowerach w dużych miastach - z tego co ja widziałem, a tak mało tam nam mieście przełajów

A to sobie dodam na listę złotych cytatów z forum :D Przełaj jest zły bo tysiące much w Holandii jeździ na holendrach. 

 

I serio myślisz że my jesteśmy wychowani na internetowych postach wirtualnymi ekspertami i nikt z nas nie "ma i używa" rowerów przełajowych? Bo takie odnoszę wrażenie. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

I po co się tak spinasz?

Chodzi o to, że zbłaźniłeś się nieco tym tekstem o „wytworze marektingu”, bo historia przełaja sięga czasów gdy taki termin jak marketing jeszcze nie istniał ;)

Co do reszty to masz swoją opinię i tyle, po co tu pisać jakieś historie o wolności słowa i innych pięknych kwestiach... I bardzo fajnie, że używasz w mieście Holendra, bo niestety Polska pod tym względem to rzeczywiście n-ty świat i dominują niestety wytwory góralopodobne.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Myślę że jest nieco prawdy w tym marketingu. Przełaj powstał znacznie wcześniej niż Gary stworzył protoplastę tego co dziś nazywamy MTB.

 

https://en.wikipedia.org/wiki/Cyclo-cross#Origins_and_history

http://mombat.org/MOMBAT/Bikes/1983_Fisher_Proto.html

 

Po prostu rower przełajowy okazał się świetnym sposobem na trening i zawody dla kolarzy szosowych w okresie jesień-wiosna. Nie było sensu zmieniać znacząco geometrii roweru czy osprzętu, bo i po co. Chodziło żeby trenować na zbliżonym sprzęcie do tego na którym ścigali się na szosie. A że nadawało się to w teren raczej umiarkowanie (ale i tak lepiej niż szosa) to nikt się tym nie przejmował. Jeździli i trenowali w takich miejscach żeby taki rower dawał radę. Wydaje się że nawet trochę ulepszyli rzeczywistość, zobaczcie jak wyglądają zawody przełajowe - agrafki, podbiegi, zbiegi, piach po ośki. Kto normalny na zakręcie chwyta się słupka/barierki żeby zyskać na zwrocie?

 

No i teraz przechodzimy do marketingu :-) Rower szosowy robi się coraz popularniejszy, więc czemu nie rozszerzyć rynku o rower przełajowy dla przysłowiowego kowalskiego? Popatrzcie jakie zamieszanie robi się teraz z tym segmentem rynku, trochę cywilizują geometrię, wsadzają lepsze hamulce, czasem prostą kierownicę bo baranek jednak w teren taki sobie i mamy gravel-e i fitness-y itp. A że jak ktoś wysportowany i lubi szybko i efektywnie po mieście to na mieszczucha się nadaje :-) Tylko pojawiają się pytania, panie a błotniki, bagażnik i koszyczek da radę założyć? Z klasycznego przełaja za dużo już chyba nie zostało ;-)

 

Więc jak dla mnie przełaje i pochodne są obecnie wyciągnięte jak królik z kapelusza przez działy promocji. Wszystko w imię kasy i oczywiście zadowolenia klientów ;-)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gravel, czy tym bardziej fitness to nie przełaj. Trochę dorobiłeś ideologii żeby wyszło to co chciałeś ;)

Fitnes to zwykła szosówka, tyle że z prostą kierownicą zamiast baranka.

Gravel to też w sumie szosa, albo coś między przełajem a szosą, tu różnice są bardziej płynne.

Zresztą w samej szosie czy przełaju są różne typy geometrii, i bardziej ściganckie i bardziej „dla Kowalskiego”.

Ba, pojawiają się już w marketach szosy-makrokesze ;)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jest tak jak pisze @modrzew - przełaj ciągle pozostał przełajem a to że wyrosły nam fitnessy czy gravele to inna sprawa.

 

Czy to wymysł marketingowców - nie powiedziałbym. 

 

Uzasadnienie że taki rower może być bardzo uniwersalny napisał Ivan więc nie trzeba się powtarzać. 

 

Ja większość rocznego dystansu robię na jednobiegowym retro-MTB z oponami typu slick/semislick w rozmiarze 42C. To też wymysł marketingowców?

Nie sądzę, ten rower ma wiele lat a po doświadczeniach z takim sprzętem złożyłem gravela, czyli sprzęt idealny - zachowujący te same parametry ale mieszczący koła 700C i z paroma innymi dodatkami o których nie było mowy w czasach kiedy w terenie rządziły stalowe sztywniaki. 

 

I naprawdę, Kowalski nie potrzebuje roweru fitness, gravela czy przełaja - o ile te pierwsze można spotkać w mieście (ale ciągle więcej jest MTB, niejednokrotnie na slickach), a te drugie to ciągle nowinka to wśród niedzielnych rowerzystów króluje klasyczna szosa, i to w naprawdę hurtowych ilościach. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Czyli wracając do oryginalnego pytania - trudno o jednoznaczną odpowiedź. Jednym przełaj pasuje inni wolą tradycyjne MTB. Myślę że dużo zależy od warunków terenowych gdzie użytkowany jest rower i od ulubionego sposobu jazdy. Jedni wolą wygodniej i bez technicznej ekwilibrystyki w trudniejszych warunkach inni wręcz przeciwnie. A wygoda rzecz względna gdzie sporo zależy od budowy ciała i geo roweru.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 

 

Reszta to niemal placebo

Heh...

Pamiętając wyżej wspomnianą opinię o "wytworze marketingu" w kontekście przełajów, aż strch zapytać o gravela, który również nam się pojawił w dyskusji.

 

W internecie można przeczytać, że "w odpowiedzi na różne 'mankameny' przełajów, m.in. niewygodną pozycję, bla, bla, bla..." stworzono gravela, czyli coś, co może w bardzo trudnym terenie będzie miało - nomen omen - pod górkę, ale za to jazda na szosie i szutrach będzie efektywniejsza niż w mtb/xc. Dodatkowo, pozycja na rowerze będzie wygodniejsza i mniej agresywna niż na klasycznej szosie czy agresywnym przełaju.

 

Makrketing, czy rzeczywiście te różnice (przełaj vs gravel) są odczuwalne? Czy warto rozważyć gravela jako alternatywę dla przełajów? Dla mtb?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W tym temacie (i w wielu innych) już wspomniano że są odczuwalne. 

 

Wiadomo - można na przełajowej ramie budować sobie wygodniejszy rower ale czy jest sens? A jeśli tak to jaki - nie kupić gravela "bo to nowy wynalazek i pewnie marketingowcy, i zarabiają, i źle". 

 

Proszę, nie popadajmy w typowo polskie cebulackie podejście. Owszem, jak ktoś zmienia co chwilę rowery bo wmówiono mu że małe koło w porównaniu do "średniego" (które jest niewiele większe) nie jedzie, albo że dzięki uspokojeniu kątów w gravelu jego rower przełajowy jest gówniany i może go wyrzucić na śmietnik to padł ofiarą marketingu. 

 

Ale kiedy możesz wybrać każdy rower bo dopiero się na niego decydujesz to nic z tych rzeczy. 

 

Co jeszcze mogę dodać od siebie - przesiadłem się na gravela z trekkinga, szukając roweru wygodnego i na którym bez problemu będę mógł robić trzycyfrowe (w kilometrach) trasy. I cóż - w lekkim terenie daje radę, na szosie nadrabia a dodatkowo baranek daje możliwość odpoczynku dłoniom na dystansach 200+. Powiedziałbym nawet że trudniejszy niż wybór roweru jest wybór idealnej kierownicy ale to wychodzi dopiero po dłuższej jeździe. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W innym temacie kolega podrzucił takie coś:

 

http://velo.pl/rowery/gravel/accent/furious-2017

 

I mnie zainteresował ten rower. Pytanie- czy ten Sram Rival to jest w miarę przyzwoite i jak się ma do awaryjności, dostępności i cen części w przyszłości, w porównaniu do Shimano? Zastanawia mnie też czy 1x11 będzie wystarczający do poruszania po szosie, przy założeniu, że nie mam zamiaru się ścigać, ot takie jeżdżenie wokół komina 2/3 razy w tygodniu, po kilkadziesiąt kilometrów. Bo opcja, że da radę tym wygodnie pojechać w mieście i po ubitych leśnych ścieżkach bardzo mi odpowiada.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Rival 1 to w sumie nowość bo od niedawna jest na rynku ale gdyby nie cena to sam bym próbował jak działa. Fajne jest to że masz tylko jedną klamkomanetkę a po lewej stronie pewną klamkę wyłącznie hamulcową.

Ale czy cokolwiek się psuje ciężko powiedzieć. Sam szperam po zagramanicznych forach bo i gravele i szosowy 1x10/11 to nowy wymysł.

Jedyne co można by zmienić to zaciski o ile okażą się kiepskie, aczkolwiek nie precyzują co tam siedzi.

Co do napędu - mi do jazdy o której piszesz wystarcza dotychczas piasta Alfine 8. Zakres ma nawet nieco mniejszy niż to 1x11, ma nieco większe opory rodzenia ale daje radę. Więc myślę że z napędu bez przedniej przerzutki byłbyś zadowolony.

No i kwestia ceny - nie wiem w jakiej cenie wróci Ronin ale był w podobnej i miałeś stalową ramę, lepsze hamulce, napęd 2x10 na nowej Tiagrze. Pytanie ile rabatu wytargowałbyś u dystrybutora Velo.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Rival 1 to w sumie nowość bo od niedawna jest na rynku ale gdyby nie cena to sam bym próbował jak działa. Fajne jest to że masz tylko jedną klamkomanetkę a po lewej stronie pewną klamkę wyłącznie hamulcową.

Ale czy cokolwiek się psuje ciężko powiedzieć. Sam szperam po zagramanicznych forach bo i gravele i szosowy 1x10/11 to nowy wymysł.

Jedyne co można by zmienić to zaciski o ile okażą się kiepskie, aczkolwiek nie precyzują co tam siedzi.

Co do napędu - mi do jazdy o której piszesz wystarcza dotychczas piasta Alfine 8. Zakres ma nawet nieco mniejszy niż to 1x11, ma nieco większe opory rodzenia ale daje radę. Więc myślę że z napędu bez przedniej przerzutki byłbyś zadowolony.

No i kwestia ceny - nie wiem w jakiej cenie wróci Ronin ale był w podobnej i miałeś stalową ramę, lepsze hamulce, napęd 2x10 na nowej Tiagrze. Pytanie ile rabatu wytargowałbyś u dystrybutora Velo.

Ronin wrócił. 100 pln droższy. Na razie stara specyfikacja. Może coś zmienią, a może nie.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W innym temacie kolega podrzucił takie coś:

 

http://velo.pl/rowery/gravel/accent/furious-2017

I mnie zainteresował ten rower. Pytanie- czy ten Sram Rival to jest w miarę przyzwoite i jak się ma do awaryjności, dostępności i cen części w przyszłości, w porównaniu do Shimano? Zastanawia mnie też czy 1x11 będzie wystarczający do poruszania po szosie...

Rower byłby może ciekawy, ale nie z tym napędem! To z założenia rower ścieżkowo-drogowy, więc taki napęd jest kompletnie bez sensu. Kuriozalnie olbrzymia kaseta, z fatalnym stopniowaniem moim zdaniem kompletnie go dyskwalifikuje. Doświadczenia kilkudziesięciu lat jednoznacznie wskazują że korba 34(39)/46 i kaseta 13-28 jest najbardziej uniwersalna. Zapewnia szeroki zakres przełożeń (dla przełajki (i gravela) mając jednocześnie b. dobre stopniowanie.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

A ja wiem, czy w takim gravelu stopniowanie kasety jest aż tak ważne? Ani się człowiek na tym ściga, ani napiera na limicie, ani musi trzymać koło z optymalną kadencją. Natomiast nie ma całego tego ambarasu z przednią przerzutką. Ja akurat testuję teraz 1x11 w przełaju z blatem 40 i myślę sobie, że w porównaniu do 46/34 nie mam jakichś większych zastrzeżeń. W zasadzie i tak cały czas jeździłem na 46 z przodu i środku kasety z tyłu. Teraz jeżdżę o jeden albo dwa tryby niżej na kasecie i mam przez to lepsze stopniowanie.
Podsumowując - nie byłbym taki kategoryczny z tym dyskwalifikowaniem tego Foriusa ze względu na napęd.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Poczytałem trochę testów polskich i (głównie) zagranicznych, opinie są jednoznacznie pozytywne. Zdecydowanie więcej plusów niż minusów, dla niedzielnego rowerzysty w zupełności wystarczy. W lutym/marcu z pewnością obejrzę i pojeżdżę na tym rowerze, być może się zdecyduję, jeśli wygra z innymi rowerami które rozpatruję.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zarchiwizowany

Ten temat przebywa obecnie w archiwum. Dodawanie nowych odpowiedzi zostało zablokowane.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...