Skocz do zawartości

[MTB na przełaj] przesiadka z MTB na rower przełajowy - czy warto?


karolski4n

Rekomendowane odpowiedzi

szeroka kierownica jest pewniejsza w trudnym terenie, w 29  baranek raczej jest nie  wskazany, oś przedniego koła wystaje bardziej do przodu, potrzebny jest pewny chwyt....

Gravel to często rower w który można wcisnać opony 27,5 grubości 2,1 i może być fajnym kompromisem, dwa zestawy kół sliki  na kole 28, i mtb na 27,5

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ano taki że reakcja roweru na ruchy kierownicą jest bardziej gwałtowna, a mostki 50/60mm wykorzystuje się w downhillu czy streetcie. Jak dodamy do krótkiego mostka wąską kierownicę to rower niestety ale nie będzie się dobrze prowadził, minimalny ruch kierownicą spowoduje skręt przedniego koła, co negatywnie wpływa na rzeczoną jazdę na wprost. 

 

Za to że da się jeździć bez trzymania kierownicy odpowiada efekt żyroskopowy który z długością ramy, mostka i czegokolwiek innego nie ma nic wspólnego.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 

 

Nie ma takiego miejsca. No może jakieś głazy i wielkie kamienie ale tam to i rower MTB (w domyśle XC) klęka

 

 

Czasami tam gdzie przełajówką trzeba by sprowadzać rowerem XC zjedziesz ze śpiewem na ustach. Jeśli nie potrafisz - to już twój problem.

 

 

"w domyśle XC", LOL... chyba w twoim domyśle. To wcale nie jest takie oczywiste że MTB = XC dla każdego.

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 

 

Nie wiem jak rośnie efektywność na asfalcie w procentach

 

Więc... pokusiłem się o statystkę z Endomondo. Średnio 48% czasu spędzonego na rowerze to asfalt, ale jak już wspominałem wcześniej - nie jest to coś, po czym chciałbym jeździć nawet samochodem :) To raczej nędzna resztka tego, co położono dekady temu i zapomniano. Pozostaje zatem ok. 50% czasu. Trudno tu będzie powiedzieć dokładnie, ile z tego to przyzwoite drogi szutrowe, gruntowe w dobrym stanie, czy nawet ubite ścieżki leśne, a ile luźny piach czy wyjątkowo trudny teren, jak np. podmokła i zarośnięta łąka, czy np. taka fajna trasa z płyt betonowych - co ok. 1metr jest uskok, dziura, przerwa, więc trzęsie niesamowicie nawet przy amorku. 

 

Czy to jest przesłanka do gavela/przełaja? Chyba wystarczająca. 

 

Kolega wyżej napisał, że jak trasa jest wymagająca, to bierze MTB. Super, tylko ja często nie wiem, gdzie skręcę, gdzie mnie oczy poniosą... 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Super, tylko ja często nie wiem, gdzie skręcę, gdzie mnie oczy poniosą... 

Dokładnie takie same powody były dla mnie przesłanką do tego żeby zbudować gravela.

 

Rower którym głównie jeździ się po szosie ale jak gdzieś się skręci, trafi się kawałek terenu czy coś ciekawego w okolicy to po prostu zjeżdża się z głównej (czyli zwykle bocznej) drogi i może mniej wygodnie jak na rowerze MTB ale jednak przejeżdża. A potem znowu wraca na asfalt i nabija kilometry. Jeśli jeździsz na gorszym asfalcie to wystarczy dać nieco szersze opony i upuścić powietrza a będzie w miarę wygodnie. W ramie (najlepiej stalowej) jest na to miejsce :)

 

Owszem, nadgarstki obrywają nieco mocniej niż na rowerze z amortyzatorem ale według mnie ogólny zysk z gravela jest tego warty. Dochodzi baranek na którym można układać dłonie na pierdyliard sposobów.  

 

Według mnie odnajdziesz się na gravelu. A jeśli nie albo nie polubisz się z barankiem - dasz nieco dłuższy mostek, prostą kierownicę, wygodne chwyty i zbudujesz sobie crossa ze sztywnym widelcem. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Mod Team
to szosowcy wymyślili go do treningów zimowych.

 

Przełaj w czystej formie to forma (LOL!) cross-fit'u, ze tak modnym słowem zapodam. Pedałowanie jest, bieganie jest, taszczenie jest...

 

Co do tego co przełaj moze a co nie...

 

Z całym szacunkiem dla Marka ale jak jest Wola i Ochota to wszystko sie da :)

 

https://www.flickr.com/photos/39409125@N02/sets/72157676825176525

https://www.flickr.com/photos/39409125@N02/sets/72157666619487581

https://goo.gl/photos/L9Ep5jKu1oUrE3je7

 

 

A do lepsiejszej kontroli są rozflerowane baranki jak Myszowata, Hiszpańska Gejoza alias Genetyk i kilka inszych...

 

Szacunek...

I.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Podobno dawno dawno temu w Belgii ścigano się z miasta do miasta i dozwolone było skracanie drogi przez pola, farmy i opłotki. I tak powstały rowery przełajowe. Na współczesnym rowerze MTB jazda po płaskim terenie nie jest specjalnie emocjonująca, a Polska to jednak głównie nizina. Na klasycznym przełaju (opony 33) leśna ścieżka z korzeniami i mokrymi liśćmi stanowi wyzwanie. Przełaj ma mniejsze zdolności terenowe od MTB, ale właśnie to dodaje smaczku ;). To był nieobecny do tej pory w dyskusji punkt widzenia;) Poza tym aluminiowy przełaj na tarczach i 105 za około 4 - 5 tys, czyli najpopularniejsza konfiguracja, to bardzo użyteczny rower na co dzień. Jest szybki, uniwersalny i jeśli ma mocowania błotników i bagażnika można go przerobić na szybkiego trekkinga.  

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Mokre liscie problemem dla przelaja ? ;-) Moze jakies duze korzenie/ kamienie sprawia że jazda bedzie w lesie momentami mniej komfortowa i i przez to może wolniejsza niz na MTB , ale liscie to musialby byc po osie żeby byc dla mnie problemem.

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 

 

Moze jakies duze korzenie/ kamienie sprawia że jazda bedzie w lesie momentami mniej komfortowa i i przez to może wolniejsza niz na MTB

Znowu: coś za coś. Ja mam też pełną tego świadomość, że nie można mieć wszystkiego. Stąd moja próba określnia własnego profilu - rodzaje tras, jakie robiłem. 50-75% wygląda idealnie dla przełaja, stąd takie rozważania. 

 

 

 

  Według mnie odnajdziesz się na gravelu

A taka Kona? Tak na początek? 

W ogóle na początek muszę spróbować. Na wiosnę poszukam jakiejś wypożyczalni w Waw i pośmigam kilka dni na takim rowerze. Ostatecznie nie chciałbym wydawać tysięcy i stwierdzić, że jednak "zysk" na szosie nie rekompensuje mi "strat" w terenie... Tym bardziej, że mam w pamięci czas, kiedy jeździłem na "niby mtb/xc" - górski, ale bez amortyzacji, z oponami 33 czy coś koło tego, i o rozmiar za duży, za ciężki. Strasznie klnąłem jadąc w teren, a na szosie i tak miałem wrażenie, że jestem za bardzo urobiony tą jazdą... Inna sprawa, że w tamtym czasie moja ogólna kondycja była na poziomie 20% dzisiejszej (trochę się wziąłem za siebie... ;) ) i bez wątpienia to również wpływało na moją ocenę tych wycieczek rowerowych :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Tak jak pisałem - według mnie przy odpowiedniej ramie z miejscem na opony kupno roweru który będziesz mógł przekonwertować na coś z oponami terenowymi i prostą kierownicą jest zawsze jakimś wyjściem. Bo myślę że na sztywnym rowerze dasz radę i odnajdziesz się na szosie a jak baranek nie siądzie Ci w terenie (nawet taki pokroju Genetic Digest czy podobny) to przejdziesz na prostą kierownicę. 

 

W Konie trochę kiepsko że ma widelec z aluminium, stal albo karbon byłoby dużo lepsze. To zawsze kilka stówek więcej przy wymianie a za 4 tysiące idzie kupić już coś lepszego, na lepszym osprzęcie. No chyba że tą Konę wytarmosić w mocno posezonowej cenie. Za około 4 tysiące ludzie kupowali Authora Ronin - stalowego, na Tiagrze i napędzie 2x10. Ale teraz tylko coś podobnego można by szukać. 

Jeśli dobrze pamiętam to Kona mieści oponę 40-42C więc coś w teren wciśniesz. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

   Ja się wypowiem jako właściciel przełaja. Nazywają go rowerem na wszystko ale zdecydowanie takim nie jest. Jeśli byłby to Twój jedyny rower, to nawet na niego nie patrz, bo jadąc szosą będziesz zazdrościł kolarzom, a w lesie rowerzystom na 29 z amortyzatorem.
   Po mieście zdecydowanie wolę swojego stalowego holendra który lepiej tłumi wstrząsy i krawężniki, niż odchudzony pod 10 kilo aluminiowy przełaj.

Jazda po kamieniach i korzeniach to męczarnia, przynajmniej na odcinkach 20km + a zakładam, że nie wychodzisz na rower by pojezdzić kwadrans. Mięśnie w pewnym momencie się zmęczą i wszystko zaczynają amortyzować stawy, nawet po nierównym asfalcie lepiej poradzi sobie szosa, a jak nie to po prostu trochę zmień trasę, na przełaju zboczysz ze ścieżki i prawdopodobnie zaraz wkopiesz się w piasek albo walka będzie przypominała walkę o przetrwanie by się nie wywalić, a myślę, że nie o to chodzi przeciętnemu kolarzowi.

Być może przełaj jest dobry ale pod konkretne zastosowanie lub jako trzeci czy czwarty rower, może zimą pod trening szosowy, ale po śniegu i tak wybrałbym 29. Dla mnie to wytwór marketingu i drugi raz bym nie kupił

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dla mnie to wytwór marketingu i drugi raz bym nie kupił

No proszę Cię, przełaj (czy nowszy gravel) to świetny wynalazek tylko  trzeba umieć go wykorzystać. Albo tradycyjnie "być świadomym zalet i wad". 

 

Co do porównania do holendra - napisz jakie opony w jednym i drugim, na pewno swoje robi kierownica bo ciężar rowerzysty w takim rowerze jest oparty głownie na siodełku, no i materiał z jakiego zrobiono ramę też może dodać coś od siebie. Co nie znaczy że w terenie trzeba jeździć z kierownicą jaskółką i na grubym żelowym siodełku. Komfort na przełaju zawsze będzie mniejszy ale nie przesadzałbym że na nierównym asfalcie lepsza będzie szosa.

Jaką oponę zmieścisz w szosie - nawet endurance? Na pewno nie 42C na niższym ciśnieniu, Nikt też nie wrzuca do szosówek rozgiętych kierownic które poprawiają sterowanie w terenie. 

 

Nie brakuje też na forum osób dla których monstercrossy/gravele ze swoją uniwersalnością stały się rozwiązaniem na ciągle rosnącą liczbę rowerów.

 

To że Tobie nie siadł przełaj to nie powód żeby pisać że to wytwór marketingu. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Mod Team

Kłaniam,

 

No to może ja tez jako praktyk. Na swoim przełaju, w sumie pewnie bardziej gravel'u spędzam 80-85% swojego rocznego przebiegu (8-10kilo kaemów).

 

Jeżdżę na nim po szosie, wyrabia on dla mnie normę jako dojazdówka do pracy, zwiedzam okolice dalsze i bliższe ustalając sobie gdzie warto wrócić z fullasem dla czystej radochy i szybszego zrobienia danych sekcji, zalicza wypady godzinne jak i całodniowe w każdym możliwym terenie

 

Mam kilka innych rowerów ale Wtyczka kilkakrotnie pobija cała resztę pod wzgledem uniwersalności i czasu w siodle.

 

Oczywiście każdemu w/g potrzeb i upodobań, ale nie można arbitralnie stwierdzić "marketingowy bełkot" bo to jest Twój subiektywny pogląd.

 

Mój jest wrecz przeciwny...

 

Szacunek...

I.

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Witam.

Jestem tu świeżakiem. Ostatnio także stałem przed takim wyborem. Mam mtb 26 z którego jestem zadowolony (12 letni Giant Iguana Disc) . Z chęci przyspieszenia swoich leśnych wypadów postanowiłem zakupić rower mtb 29 cali w granicach 5000. Szukałem i zastanawiałem się 2 miesiące , w końcu zacząłem myśleć o gravelu (dzięki temu forum). Wybrałem sklep z dużym wyborem i pojechałem. Kilka przejażdżek przed sklepem i łał -przełaj Fuji Cross 1.5 w bardzo dobrej cenie . Na razie nie żałuje (zrobiłem ok 200 km). Teraz pozostał mi mtb (doinwestowany w idealnym stanie) i przełaj na długie wycieczki (zaopatrzony w porządne błotniki). Dodam że nie jeżdżę po górach , a głównie lasy raciborskie -piękne okolice. Pozdrawiam (na wertepach przy szybkiej jeździe trzeba porządnie trzymać kierownicę -chce się sama wyrwać z rąk)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja się wypowiem jako właściciel przełaja. Nazywają go rowerem na wszystko ale zdecydowanie takim nie jest. Jeśli byłby to Twój jedyny rower, to nawet na niego nie patrz, bo jadąc szosą będziesz zazdrościł kolarzom, a w lesie rowerzystom na 29 z amortyzatorem. Po mieście zdecydowanie wolę swojego stalowego holendra który lepiej tłumi wstrząsy i krawężniki, niż odchudzony pod 10 kilo aluminiowy przełaj. Jazda po kamieniach i korzeniach to męczarnia, przynajmniej na odcinkach 20km + a zakładam, że nie wychodzisz na rower by pojezdzić kwadrans. Mięśnie w pewnym momencie się zmęczą i wszystko zaczynają amortyzować stawy, nawet po nierównym asfalcie lepiej poradzi sobie szosa, a jak nie to po prostu trochę zmień trasę, na przełaju zboczysz ze ścieżki i prawdopodobnie zaraz wkopiesz się w piasek albo walka będzie przypominała walkę o przetrwanie by się nie wywalić, a myślę, że nie o to chodzi przeciętnemu kolarzowi. Być może przełaj jest dobry ale pod konkretne zastosowanie lub jako trzeci czy czwarty rower, może zimą pod trening szosowy, ale po śniegu i tak wybrałbym 29. Dla mnie to wytwór marketingu i drugi raz bym nie kupił

 

W mojej opinii jak ktoś pisze że hollendrem jeździ mu się lepiej niz przelajem po mieście, to jest to osobnik o wieku starczym, lub jego wysportowanie jest na poziomie amerykanskiego grubasa, badz jego doswiadczenia rowerowe sa mocno słabe, jezdził malo, kupil se przelaja przez pomyłkę.

Pierwsze primo ultimo przy kupnie roweru przelajowego to swiadomosc iż nie jest to rower dla każdego, bo nie ma amortyzacji, ma barana, nie siedzi sie jak na Hollendrze, trzeba sie wyciagnac.

Ale do tego trzeba dojrzec, dokrecic odpowiednia ilosc km, popróbowac troche róznych sprzetów, oswoic sie z brakiem uginaczy. Moja ewolucja rowerowa zajeła mi pare lat;-) z czego mysl o przelaju dojrzewala 3 sezony. I teraz jestem tym sprzetem zachwycony.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja zmienilem mtb 27,5 któregoś sam skladalem na gravela.

Powód? Nie wypalił pomysł regularnych wypadów w gory z ekipą starych kumpli. Na codzienne jezdzenie po mieście, dojazdy do pracy, wycieczki po leśnych ścieżkach gravel lepszy.

Po kilku tys km nadal nie moge się przyzwyczaić do baranka i hamulców. Moze lepszy byłby fitness

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zarchiwizowany

Ten temat przebywa obecnie w archiwum. Dodawanie nowych odpowiedzi zostało zablokowane.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...