Skocz do zawartości

[maniery na rowerze] moje rozważania


Rekomendowane odpowiedzi

Z moich obserwacji na większości dróg osobówki bez problemu można wyprzedzić (jeśli chodzi o miejsce, inna sprawa że zdarzają się złośliwi kierowcy zjeżdżający specjalnie do prawej żeby uniemożliwić wyprzedzenie), autobusy i ciężarówki już zajmują za dużo miejsca i trzeba za nimi postać.

No ja właśnie mam odwrotne obserwacje, że tego miejsca w większości przypadków nie ma.

 

Mam wrażenie,że rozmawiam z kosmitą ; )

 

Oczywiście, że za kierownicą kieruję się zasadą ograniczonego zaufania. I tak rowerzyści jak piesi przed maską zawsze budza niepokój. 

I podobnie traktuje inych kierowców tyle, że w razie stłuczki jedyny problem to tylko z czyjego ubezpieczenia pójdzie naprawa - to wszystko. W razie potrącenia rowerzysty - obaj mamy spory problem i traumę.

 

A co do cwaniakowania - może Ty po prostu mierzysz wszystkich własną miarą : ((

Bo ja o taktownym zachowaniu - Ty o cwaniakowaniu, ja o bezpieczeństwie - Ty o wygodzie. Przekręcasz sens wypowiedzi i rozpoczynasz krucjate pod sztandarem kodeksu. Bez sensu : (

Naprawde czujesz się bezpiecznie stojąc rowerem wśród kierowców poddenerwowanych staniem w korku ?

 

Coś filozujesz. Zdrowy rozsądek i takt na dodze to zdecydowanie antidotum na idiotyzmy prowadzenia ścieżek rowerowych w Polsce. I większość innych sytuacji również.

Mogę być i kosmitą ;)

 

Najczęściej do potrąceń dochodzi na krzyżowaniu się kierunków. Dużo bardziej niebezpieczne jest przejeżdżanie przez przejazdy (nawet na zielonym) niż płynna jazda w korku.

Tak stojąc w korku czuję się niemal 100% bezpiecznie. Po pierwsze jak wszystko stoi, to nie ma mnie co potrącić ;)

Po drugie staram się jechać razem ze wszystkimi, więc nie blokuję ruchu.

Po trzecie jadąc ze wszystkimi jestem elementem przewidywalnym. Jeżeli się przeciskam, przeskakuję z lewej na prawo i z powrotem, na chodnik, na jezdnię, to jestem czymś obcym i nieprzewidywalnym na drodze.

 

Nie ma nic taktownego w łamaniu przepisów. A w zdecydowanej większości są łamane z wygody, a nie jakichś obiektywnych przyczyn.

Przekraczanie prędkości - wygoda, bo oszczędza się czas.

Brak zatrzymania na zielonej strzałce - jw.

Jazda po przejściach dla pieszych - bo nie chce się zsiadać i iść, tak jest szybciej.

Jazda po chodniku - jest mniej stresująca, nie trzeba się tak przejmować, bo tak jest krócej. Tak są drogi, gdzie poruszanie się rowerem po jezdni jest głupotą (kwestia natężenia ruchu) ale też widzę jak ludzie po drogach osiedlowych w strefie zamieszkania jeżdżą po chodnikach i tego już zrozumieć nie potrafię.

Jazda na czerwonym - bo po co czekać.

I tak można jeszcze trochę wymieniać.

 

 

Nie uogolniaj. Kierowcy nagminnie lamia jeden z przepisow bez ktorego jazda po miescie bylaby dopiero prawdziwym pieklem. Chodzi o wjezdzanie na skrzyzowanie na czerwonym swietle. Ale nie w sytuacji kiedy swieci sie czerwone i ktos wjezdza tylko gdy zaswieca sie zielone, przejezdza1 - 2 samochody, robi sie czerwone i jeszcze mykaja 3 osobowki w czasie gdy na innych pasach jeszcze nikt nie ruszyl. Czasem proporcje sa inne, ale sa miejsca gdzie gdyby nie taka jazda to korek bylby 6krotnie wiekszy. Bo porownaj - 1 samochod kontra 5 samochodow. Albo skret w lewo gdy jada z naprzeciwka. Formalnie nie powinienes wjezdzac na skrzyzowanie gdy nie mozesz go opuscic. Czyli jada z naprzeciwka to stoisz przed skrzyzowaniem majac zielone. Oni przestaja jechac bo im sie robi czerwone i... nadal stoisz bo tez masz czerwone. Przepis jest taki ze jak wjezdzasz na skrzyzowanie to masz opuscic je na zielonym. Czyli wszyscy ktorzy wjezdzaja na zielonym i stoja na srodku czekajac az ci z naprzeciwka beda mieli czerwone lamia przepis bo i oni wowczas maja czerwone.

http://prawo.sejm.gov.pl/isap.nsf/download.xsp/WDU20021701393/O/D20021393.pdf

art 95 pkt 2 podpunkt 2

Sygnał zielony nie zezwala na wjazd za sygnalizator, jeżeli:  ze względu na warunki ruchu na skrzyżowaniu lub za nim opuszczenie skrzyżowania nie byłoby możliwe przed zakończeniem nadawania sygnału zielonego.

 

Nadal chcesz byc taki prawy?

Tak krótka faza jest na jakichś bocznych drogach np. na wyjeździe z osiedla czy sklepu. Jeżeli więcej samochodów wypuścisz, to gdzie indziej się zakorkuje. Nie można patrzeć na to wyłącznie w kontekście jednego skrzyżowania.

 

Ta wjazd na skrzyżowanie bez możliwości zjazdu, a potem stoją takie łosie blokując przejazd i całe skrzyżowanie stoi potęgując korek. Już widziałem takie combo tir + tramwaj na jednym z głównych skrzyżowań Gdańska. Ciężarówka zablokowała tory, tramwaj mimo braku przejazdu wjechał i zablokował drugą jezdnię.

Bardzo dużo zależy od geometrii skrzyżowania i organizacji sygnalizacji, bo nie zawsze wszędzie równo zapala się czerwone. Coraz częściej fazy do jazdy na wprost i skrętów są rozdzielane.

 

Chce nie chcę, istota jest w czymś innym. Jeżeli mnie przepisy uwierają i je łamię, to mam pełną świadomość, że robię to z własnej woli i dla własnej wygody, nie szukam wymówek i usprawiedliwienia.

 

 

 

Rowerzysta nie ma prawa jechac srodkiem ulicy. Czyli musi stanac przy prawej krawedzi, czyli samochod stanie obok niego.

Masz całkowitą rację, nie mam prawa jechać po pasie zieleni rozdzielającego jezdnie ;)

 

A bardziej poważnie, przepis mówi o jeździe możliwie blisko krawędzi, nie precyzuje czy to 5cm, 20cm, czy 100cm. Jest to mocno uznaniowe i w skrajnych przypadkach może oznaczać jazdę przy lewej krawędzi pasa. Czasem wystarczy już te 0,5m od krawędzi, żeby nikt nie próbował się wciskać.

Jest dopuszczona jazda środkiem pasa przed skrzyżowaniem, jeżeli umożliwia opuszczenie skrzyżowania w różnych kierunkach.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dzisiaj na ul. Siemianowickiej w Chorzowie, jechałem w stronę telewizji.

Droga odśnieżona, tylko przy krawężniku trochę zalegał.

Chodnik odśnieżony

Pas dla rowerów odśnieżony.

Gdzie jechali dwaj rowerzyści ? Oczywiście po drodze. Po co ? 

Klakson się odkurzył.

 

Oczywiście kask i kamizelka ubrana, oraz nie zbędny migający napi...dalacz.

Wszystko w imię bezpieczeństwa :D

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Tak krótka faza jest na jakichś bocznych drogach np. na wyjeździe z osiedla czy sklepu. Jeżeli więcej samochodów wypuścisz, to gdzie indziej się zakorkuje. Nie można patrzeć na to wyłącznie w kontekście jednego skrzyżowania.

Na polowie lewoskretow tak jest.

 

 

Ta wjazd na skrzyżowanie bez możliwości zjazdu, a potem stoją takie łosie blokując przejazd i całe skrzyżowanie stoi potęgując korek.

Jezeli na srodku jest miejsce zeby stali to niczego nie blokuja. W wiekszosci przypadkow dwa czy trzy samochody sie mieszcza. Gdyby nie wjechaly to by nie pojechali w ogole.

 

Chce nie chcę, istota jest w czymś innym. Jeżeli mnie przepisy uwierają i je łamię, to mam pełną świadomość, że robię to z własnej woli i dla własnej wygody, nie szukam wymówek i usprawiedliwienia.

Juz pisalem, ze czasami inaczej sie nie da. Bo nie ma rozdzielenia lewoskretu od jazdy na wprost i masz zielone razem z tymi z naprzeciwka. czyli musisz wjechac na srodek, zatrzymac sie i poczekac az oni beda mieli czerwone co onzacza ze ty takze bedziesz mial czerwone = lamiesz przepis. Inaczej nikt by nie pojechal. Nikt. Bo na skrzyzowaniu o ktorym mysle jest jeden pas ruchu, a jest calkiem ruchliwe. Zablokowalbys cala ulice ktora w 10 minut zatkalaby sie do drugiego skrzyzowania. Ludzie czekaliby na innych zeby wjechac w ta droga blokujac inne drogi. A wszystko dlatego ze jakis baran chcialby jechac zgodnie z przepisami.

 

A bardziej poważnie, przepis mówi o jeździe możliwie blisko krawędzi, nie precyzuje czy to 5cm, 20cm, czy 100cm. Jest to mocno uznaniowe i w skrajnych przypadkach może oznaczać jazdę przy lewej krawędzi pasa. Czasem wystarczy już te 0,5m od krawędzi, żeby nikt nie próbował się wciskać. Jest dopuszczona jazda środkiem pasa przed skrzyżowaniem, jeżeli umożliwia opuszczenie skrzyżowania w różnych kierunkach.

Mandaty od policji tez sa uznaniowe. W wielu przypadkach te pol metra wystarczy zeby nikt nie wjechal, a czasem pol metra od krawedzi jezdni wystarczy zeby obok stanal bus bo kurierowi sie spieszy. I sie nie dziwie. Jako kierowca wkurzylbym sie na rowerzyste ktory bedzie jechal srodkiem pasa do skrzyzowania blokujac miejsce. Rowerzysta niech jedzie z boku poza kolejnoscia. Wole jechac w mniejszym korku niz w wiekszym. A rowerzysci ktorym sie wydaje ze ich rower to samochod i jada rowno z innymi samochodami sami sobie szkodza. Bo gdy trzeba bedzie depnac zeby zmiescic sie na zielonym to sie depnie, zjedzie troche na lewo i minie rowerzyste zachowujac wymagane dwa centymetry odstepu. Dlatego ja na rowerze nie udaje samochodu tylko jade z boku i dojezdzam do poczatku skrzyzowania. Dzieki temu jak zapala sie zielone to ruszam z pierwszymi samochodami, szybko skrzyzowanie opuszczam i nikt nie stara sie mnie na sile minac.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 

 

Bo na skrzyzowaniu o ktorym mysle jest jeden pas ruchu, a jest calkiem ruchliwe. Zablokowalbys cala ulice ktora w 10 minut zatkalaby sie do drugiego skrzyzowania. Ludzie czekaliby na innych zeby wjechac w ta droga blokujac inne drogi.

Aha, czyli jak stoi na środku czekając na możliwość skrętu w lewo, to już tego pojedynczego pasa nie blokuje? Normalnie jakaś magia i przestrzeń z gumy.

 

 

 

Jako kierowca wkurzylbym sie na rowerzyste ktory bedzie jechal srodkiem pasa do skrzyzowania blokujac miejsce.

Wole jechac w mniejszym korku niz w wiekszym.

Serio 2m cię zbawią?

naprawdę uważasz, że kilka rowerów robi korek, a nie te tysiące samochodów, które zwyczajnie nie mieszczą się na ulicach?

 

 

 

A rowerzysci ktorym sie wydaje ze ich rower to samochod i jada rowno z innymi samochodami sami sobie szkodza. Bo gdy trzeba bedzie depnac zeby zmiescic sie na zielonym to sie depnie, zjedzie troche na lewo i minie rowerzyste zachowujac wymagane dwa centymetry odstepu. Dlatego ja na rowerze nie udaje samochodu tylko jade z boku i dojezdzam do poczatku skrzyzowania. Dzieki temu jak zapala sie zielone to ruszam z pierwszymi samochodami, szybko skrzyzowanie opuszczam i nikt nie stara sie mnie na sile minac.

Znowu jakaś magia:

-jadąc razem z innymi blokuję i prowokuję do ryzykownych manewrów wyprzedzania na gazetę

-jadąc obok nikt nie wyprzedza

 

 

 

A wszystko dlatego ze jakis baran chcialby jechac zgodnie z przepisami.

Z takim podejściem, to jeszcze długo będzie u nas bantustan...

 

Zdaję sobie sprawę jakie są realia na drodze, że nieraz się nagina czy po prostu łamie przepisy, żeby jakoś sprawnie przejechać ale na litość, po co szukać jakichś wymówek? Tak ciężko przyjąć na klatę, że to wszystko dla własnej wygody, a nie jakichś wyimaginowanych obiektywnych przyczyn?

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 

 

Aha, czyli jak stoi na środku czekając na możliwość skrętu w lewo, to już tego pojedynczego pasa nie blokuje? Normalnie jakaś magia i przestrzeń z gumy.
Wyobraz sobie ze nie, bo skrzyzowania sa wieksze niz dwa pasy ruchu. Dziwne, ze tego nie wiesz. 

 

Serio 2m cię zbawią? naprawdę uważasz, że kilka rowerów robi korek, a nie te tysiące samochodów, które zwyczajnie nie mieszczą się na ulicach?
Uwazam, ze bez sensu sztucznie powiekszac korek. Raz to bedzie jeden rower, innym razem kilka. Wyobraz tez sobie, ze nie kazdy jedzie na rowerze 40km/h Co gdy twojej fenomenalnej rady poslucha jakas starsza osoba jadaca 15km/h? Wyobrazasz sobie jak taka jedna osoba wydluzy korek? Samochody pojada a dziadek zablokuje caly pas jadac 15km/h do swiatel. Ktos by sie zmiescil na zielonym, no ale zanim dziadek sie dokula to juz sie zrobi czerwone.

 

Znowu jakaś magia: -jadąc razem z innymi blokuję i prowokuję do ryzykownych manewrów wyprzedzania na gazetę -jadąc obok nikt nie wyprzedza
Wyprzedza, ale w innym miejscu. Wyprzedza na skrzyzowaniu gdzie jest szeroko i wyprzedza za skrzyzowaniem gdzie kierowcom sie juz nie spieszy zeby zdarzyc na zielonym, bo juz przejechali. Nie sa zestresowani, sa spokojniejsi i uwazniejsi. Inne miejsce. Nie wiem czy masz PJ ale jezeli masz to powinienes to wiedziec.

 

Zdaję sobie sprawę jakie są realia na drodze, że nieraz się nagina czy po prostu łamie przepisy, żeby jakoś sprawnie przejechać ale na litość, po co szukać jakichś wymówek? Tak ciężko przyjąć na klatę, że to wszystko dla własnej wygody, a nie jakichś wyimaginowanych obiektywnych przyczyn?
Bo to jest kwestia wygody, ale nie tylko. Jest tez to kwestia bezpieczenstwa oraz kultury na drodze czyli nie blokowania samochodow. Mozliwe ze niektorzy sie wkurzaja jak ich mijaja w korku rowerzysci czy motocyklisci. Ale gdyby sie ustawilo takich 10ciu to by sie wkurzali ze stoja w korku i przez to korek jest dluzszy.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Pokaż to skrzyżowanie, które jest szersze niż jezdnia, bo ja takiego jeszcze nie widziałem.

 

Jeżeli można jechać 40km/h, to nie mówimy o korku, a o normalnym ruchu (być może dużym). W korku stoisz albo 10m w przód i stop albo się tak wleczesz, że 15km/h to luksus. Jak jest solidnie zakorkowane, to i na zielonym stoisz, bo po drugiej stronie nie ma już miejsca.

Przeczytaj jeszcze raz co proponuję zanim wyskoczysz z zamulającym dziadkiem np.: "Po drugie staram się jechać razem ze wszystkimi, więc nie blokuję ruchu." Czyli staram się jechać z tą samą prędkością lub niewiele miejszą, jak to ma powodować korek? Gdzie tutaj jest sugestia, że jadąc dużo wolniej od innych robi się to tak samo?

 

 

 

Wyprzedza, ale w innym miejscu. Wyprzedza na skrzyzowaniu gdzie jest szeroko i wyprzedza za skrzyzowaniem gdzie kierowcom sie juz nie spieszy zeby zdarzyc na zielonym, bo juz przejechali. Nie sa zestresowani, sa spokojniejsi i uwazniejsi. Inne miejsce. Nie wiem czy masz PJ ale jezeli masz to powinienes to wiedziec.

Jakieś totalne bzdury. Skoro śpieszy mu się i jest zestresowany, to minięcie jednego skrzyżowania nic nie zmieni, bo za chwilę ma następne. Poza tym jak się śpieszy, to ciśnie wszędzie gdzie się da, a nie tylko byle zdążyć na obecnym skrzyżowaniu.

Jeżeli sygnalizacja świetlna kogoś stresuje, to nie powinien siadać za kierownicę.

 

PJ z wyboru nie mam ale sugerujesz, że na kursach uczą, że przeskoczenie skrzyżowania relaksuje? :teehee:


Jeszcze taka mała uwaga.

 

 

Uwazam, ze bez sensu sztucznie powiekszac korek.

Jakie sztucznie? Korek tworzą uczestnicy ruchu, którzy nie mieszczą się na drogach. Sugerujesz, że rowerzyści to ciało obce w ruchu, jakiś inny mechanizm tworzenia się korka niż samochody?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

PJ z wyboru nie mam ale sugerujesz, że na kursach uczą, że przeskoczenie skrzyżowania relaksuje?

 

Daj juz spokój bo się pogrążasz. 

Ty nie jesteś kosmita - Ty jesteś teoretyk ; ))

Sorry, ale rozmowa praktyków z teoretykiem ma sens o ile ten teoretyk chciałby się czegoś nauczyć - tu nie widzę takich chęci.

 

 

Jakie sztucznie? Korek tworzą uczestnicy ruchu, którzy nie mieszczą się na drogach. Sugerujesz, że rowerzyści to ciało obce w ruchu, jakiś inny mechanizm tworzenia się korka niż samochody?

 

 

Tu mogę tylko Ci poradzić: Tak, jadąc rowerem załóż, że jesteś ciałem obcym dla kierowców i ciałem niespodziewanym i w sumie też obcym dla pieszych. Możesz też założyć, że większość kierowców to szaleńcy pałający do Ciebie nienawiścią. To nie jest akurat prawda, takich jest mniejszość ale przy takim założeniu pożyjesz dłużej. 

Kiedyś to się nazywało "zasada ograniczonego zaufania."

 

I uwierz - po kilkuset tys. za kółkiem zupełnie inaczej byś to wszystko widział. Teoria jest fajna ale praktyka to praktyka.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 

 

Sorry, ale rozmowa praktyków z teoretykiem ma sens o ile ten teoretyk chciałby się czegoś nauczyć - tu nie widzę takich chęci.
Dokladnie. Przynajmniej wiem, ze nie ma specjalnie sensu mu tego wszystkiego tlumaczyc. Teoria jedno, a zycie drugie. Jako kierowca wiele razy spotykalem sie z agresja na drodze i nie chcialbym sie z nia spotkac jako rowerzysta wiec do niej nie prowokuje. A taka jazda jak proponuje zekker jest najlepsza droga do prowokacji zachowan agresywnych.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ale to bardzo trudne. Podczas jazdy samochodem potrafi byc nerwowo, jest czasami stres czy sie zdazy (na zielonym, na spotkanie itd) albo tez inny kierowca nas stresuje jadac 3cm z tylu na zderzaku. I jak mu to wytlumaczyc ze przy takim czyms widok samochodow ktore jada przed nami, dojezdzaja do zielonego i przejezdzaja (a my bysmy zdarzyli ale akurat caly pas z przodu zajmowal rowerzysta) jest denerwujacy? Bo dla niego jak jest korek to sie stoi, ale w korku tez sie jedzie. Jak sie dojezdza do swiatel to sie czasem jedzie i 50km/h gdzie zwykly rowerzysta pojedzie 15km/h I jedz potem za takim rowerzysta 15km/h przez skrzyzowanie. I tak samochod za samochodem jadacy 15km/h. Ktorys na pewno nie zdarzy przejechac i utknie na srodku. Inni go beda wyprzedzac w niebezpieczny sposob bo juz im cisnienie skoczy. Ale nie, on jest uczestnik ruchu i musi jechac srodkiem pasa zamiast z brzegu. To tak jakby grac na gieldzie za wirtualna kase i powiedziec ze to latwe. Tylko ze jak sie zagra za prawdziwa i straci chocby 1000zl to to natychmiast przestaje byc latwe. Teoria jedno, a praktyka drugie.

 

Zekker nawet nie wie ze skrzyzowania sa szersze od drogi.

https://www.google.pl/maps/@52.4351931,16.9127055,3a,75y,332.94h,89.39t/data=!3m6!1e1!3m4!1siDWQ_52pgnjKv87d-yg!2e0!7i13312!8i6656

Skret w lewo. Jest miejsce zeby stac na srodku? Jest. To podstawy ktore zna kazdy majacy prawo jazdy. Praktyk, nie teoretyk. Fakt, tam jest duzo miejsca bo z naprzeciwka maja osobny pas do skretu w lewo. Ale gdyby go nie mieli tez by bylo miejsce, bo z prawej jest masa miejsca zeby wyminac stojacy na srodku samochod. TIR by go tam nawet wyminal. Czesto sa tez kierunkowe pasy do skretu, ale swiatel kierunkowych nie ma. I wtedy za kazdym razem trzeba wjechac na skrzyzowanie i czekac, a przejezdza sie juz na czerwonym. Np tutaj https://www.google.pl/maps/@52.44253,16.9052377,3a,75y,146.85h,74.52t/data=!3m6!1e1!3m4!1smMFc1x-ZzsKSnfiR2lpBZQ!2e0!7i13312!8i6656

To samo miejsce z drugiej strony:

https://www.google.pl/maps/@52.4422486,16.9056258,3a,75y,312.11h,84.32t/data=!3m6!1e1!3m4!1svIu7xnWGEHgx16Ot_dj58Q!2e0!7i13312!8i6656

Jadac w lewo mozna stanac na srodku i jadacy za nami dalej beda mogli jechac prosto. Nawet gdyby nie stanac na srodku tylko blizej prawej strony to i tak bedzie mozna nas wyminac odbijajac na prawo.

 

Poza tym pas ruchu ma zdaje sie 3,5 metra. Dwa to juz 7 metrow. czyli obok siebie zmieszcza sie tam 3 samochody. No chyba ze ktos stanie jak czajnik to dwa. Tak czy siak na skrzyzowaniach z przymusu miesci sie wiecej samochodow niz sie to teoretykom wydaje.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 

 

Sorry, ale rozmowa praktyków z teoretykiem ma sens o ile ten teoretyk chciałby się czegoś nauczyć - tu nie widzę takich chęci.

Sorki, ale przesadziłeś. Dlaczego założyłeś, że masz monopol na wiedzę i to akurat "teoretyk" powinien się uczyć od Ciebie? A może ta teoria ma sens? Spróbuj dyskusję traktować jak rozmowę dwóch równorzędnych stron. Stawianie siebie na pozycji wszechwiedzącego i łaskawie pozwalającego czerpać rozmówcy z krynicy swojej wiedzy nie prowadzi do niczego dobrego.

I żeby od razu wyjaśnić. Tak, mam prawo jazdy. Tak, przejechałem w życiu kilkaset tysięcy kilometrów. Tak, sporo z nich po takich miastach jak Kraków, Poznań czy Bydgoszcz (choć tam akurat się fajnie jeździ). I nie, nie trzymam strony @@zekker, ale dużo jeżdżę po Krakowie rowerem i najczęściej świadomie wybieram jazdę przy krawędzi (żeby umożliwić wyprzedzenie mnie) albo środkiem (żeby kompletnie uniemożliwić jakiekolwiek próby zepchnięcia mnie na krawężnik/zaparkowane auta). Tak jest zwyczajnie bezpieczniej dla mnie i nie obchodzi mnie, że kierowca jadący za mną będzie na kolejnych światłach 30 sekund później. Jego 30 sekund jest dla mnie dużo mniej istotne niż moje zdrowie i życie.

 

 

Skret w lewo. Jest miejsce zeby stac na srodku? Jest. To podstawy ktore zna kazdy majacy prawo jazdy. Praktyk, nie teoretyk.

Jestem pewien, że "teoretyk" też wie, że takie skrzyżowania istnieją. Do tego nie potrzeba prawa jazdy.

 

 

Tak czy siak na skrzyzowaniach z przymusu miesci sie wiecej samochodow niz sie to teoretykom wydaje.

O i tutaj się z Tobą zgadzam w 100%. Czasem mam wrażenie, że gdyby tak się ludzie potrafili na parkingu poustawiać jak na skrzyżowaniu to problem z brakiem miejsc by zniknął. ;)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Sorki, ale przesadziłeś. Dlaczego założyłeś, że masz monopol na wiedzę i to akurat "teoretyk" powinien się uczyć od Ciebie?  A może ta teoria ma sens? Spróbuj dyskusję traktować jak rozmowę dwóch równorzędnych stron. Stawianie siebie na pozycji wszechwiedzącego i łaskawie pozwalającego czerpać rozmówcy z krynicy swojej wiedzy nie prowadzi do niczego dobrego.

 

Coś sobie umyśliłeś i rozpoczynasz personalne dyrdymałki, szkoda z tym polemizowac.

I nie odemnie tylko od praktyków. Bo podejście "jeżeli teoria nie pasuje do praktyki - tym gorzej dla praktyki" jest lekko hmmm ... niepraktyczne :" D 

 

 

 

dużo jeżdżę po Krakowie rowerem i najczęściej świadomie wybieram jazdę przy krawędzi (żeby umożliwić wyprzedzenie mnie) albo środkiem (żeby kompletnie uniemożliwić jakiekolwiek próby zepchnięcia mnie na krawężnik/zaparkowane auta). Tak jest zwyczajnie bezpieczniej dla mnie i nie obchodzi mnie, że kierowca jadący za mną będzie na kolejnych światłach 30 sekund później. Jego 30 sekund jest dla mnie dużo mniej istotne niż moje zdrowie i życie.

 

O widzisz ... i tu już piszesz z sensem.  A ten sens wynika z czego ? Z praktyki oczywiscie bo tego typu zachowań na teorii nie ucza. Uczą jeździć możliwie blisko prawej krawędzi.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 

 

O i tutaj się z Tobą zgadzam w 100%. Czasem mam wrażenie, że gdyby tak się ludzie potrafili na parkingu poustawiać jak na skrzyżowaniu to problem z brakiem miejsc by zniknął.
Na skrzyzowaniach nie otwieraja drzwi ;)

 

 

Jestem pewien, że "teoretyk" też wie, że takie skrzyżowania istnieją. Do tego nie potrzeba prawa jazdy.
No Zekker nie wiedzial, albo tak wynikalo z jego wypowiedzi. 
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Znam realia na drodze, wiem że w ramach sprawnego przemieszczania się są naginane i łamane przepisy (i nie wypieram się tego ale też nie chwalę tym). Ale wiem też doskonale, że nie ma tutaj żadnych obiektywnych przyczyn, a jedynie chęć szybszego przejechania, czyli własnej wygody, w skrajnych przypadkach klapki na oczy i rura.

 

Daj juz spokój bo się pogrążasz. 

Ty nie jesteś kosmita - Ty jesteś teoretyk ; ))

Sorry, ale rozmowa praktyków z teoretykiem ma sens o ile ten teoretyk chciałby się czegoś nauczyć - tu nie widzę takich chęci.

 

Tu mogę tylko Ci poradzić: Tak, jadąc rowerem załóż, że jesteś ciałem obcym dla kierowców i ciałem niespodziewanym i w sumie też obcym dla pieszych. Możesz też założyć, że większość kierowców to szaleńcy pałający do Ciebie nienawiścią. To nie jest akurat prawda, takich jest mniejszość ale przy takim założeniu pożyjesz dłużej. 

Kiedyś to się nazywało "zasada ograniczonego zaufania."

 

I uwierz - po kilkuset tys. za kółkiem zupełnie inaczej byś to wszystko widział. Teoria jest fajna ale praktyka to praktyka.

Aha, czyli jazda rowerem w ruchu ulicznym, to nie nabywanie praktyki? A może jedynie mając prawo jazdy i za kierownicą samochodu się ją nabywa?

Ktokolwiek wierzy, że ten kawałek plastiku ma jakiekolwiek przełożenie na umiejętności poruszania się? Przecież to wyłącznie potwierdzenie znajomości przepisów (które potem są równo olewane) i jako takiego opanowania samochodu. Świeżak na drodze jest bardzo niepewny, manewry wykonuje nerwowo i niedokładnie, dopiero praktyka pozwala na płynne poruszanie się, szkoda że często zapomina się o bezpiecznej jeździe.

 

Drugi akapit to jakaś paranoja i nie mam pojęcia co przez niego chciałeś wyrazić.

 

Oczywiste jest, że im więcej się jeździ różnymi pojazdami tym lepsze zrozumienie. Tyle że dotyczy to wszystkich, którzy zadadzą sobie trud świadomej jazdy.

 

Ale to bardzo trudne. Podczas jazdy samochodem potrafi byc nerwowo, jest czasami stres czy sie zdazy (na zielonym, na spotkanie itd) albo tez inny kierowca nas stresuje jadac 3cm z tylu na zderzaku. I jak mu to wytlumaczyc ze przy takim czyms widok samochodow ktore jada przed nami, dojezdzaja do zielonego i przejezdzaja (a my bysmy zdarzyli ale akurat caly pas z przodu zajmowal rowerzysta) jest denerwujacy? Bo dla niego jak jest korek to sie stoi, ale w korku tez sie jedzie. Jak sie dojezdza do swiatel to sie czasem jedzie i 50km/h gdzie zwykly rowerzysta pojedzie 15km/h I jedz potem za takim rowerzysta 15km/h przez skrzyzowanie. I tak samochod za samochodem jadacy 15km/h. Ktorys na pewno nie zdarzy przejechac i utknie na srodku. Inni go beda wyprzedzac w niebezpieczny sposob bo juz im cisnienie skoczy. Ale nie, on jest uczestnik ruchu i musi jechac srodkiem pasa zamiast z brzegu. To tak jakby grac na gieldzie za wirtualna kase i powiedziec ze to latwe. Tylko ze jak sie zagra za prawdziwa i straci chocby 1000zl to to natychmiast przestaje byc latwe. Teoria jedno, a praktyka drugie.

Stres, że nie zdąży się na zielonym? Serio aż tak spięty jeździsz, że konieczność poczekania na następne zielone jest takim stresem?

Spóźnienie się na spotkanie, będę jak będę, po co się narażać dla kilku minut? Jeżeli spóźnienie będzie większe, to znaczy że dałem ciała i tak nic już nie pomoże.

Owszem, jak ktoś wisi "na zderzaku" to bywa stresujące.

Nie wiem jak mi wytłumaczyć, że widok przejeżdżających samochodów na zielonym, a ja nie zdążam, ma mnie jakoś szczególnie denerwować. Życie, bywa, szkoda nerwów na taką codzienność. Ale nie powiem, że nie jet to irytujące jak ktoś zamuli i z tego powodu nie zdążę.

Coraz lepiej idzie licytacja, już nie 40km/h, a 50km/h i to w korku! Jeszcze raz i do upadłego, jak da się tak szybko jechać, to nie jest to korek, a zwyczajny ruch.

I ciągle ten sam przykład rowerzysty wlekącego się 15km/h jak ciągle piszę o równej jeździe z innymi.

Jak komuś ciśnienie za kierownicą skacze z byle powodu, to nie powinien za nią siadać.

Zekker nawet nie wie ze skrzyzowania sa szersze od drogi.

https://www.google.pl/maps/@52.4351931,16.9127055,3a,75y,332.94h,89.39t/data=!3m6!1e1!3m4!1siDWQ_52pgnjKv87d-yg!2e0!7i13312!8i6656

Skret w lewo. Jest miejsce zeby stac na srodku? Jest. To podstawy ktore zna kazdy majacy prawo jazdy. Praktyk, nie teoretyk. Fakt, tam jest duzo miejsca bo z naprzeciwka maja osobny pas do skretu w lewo. Ale gdyby go nie mieli tez by bylo miejsce, bo z prawej jest masa miejsca zeby wyminac stojacy na srodku samochod. TIR by go tam nawet wyminal. Czesto sa tez kierunkowe pasy do skretu, ale swiatel kierunkowych nie ma. I wtedy za kazdym razem trzeba wjechac na skrzyzowanie i czekac, a przejezdza sie juz na czerwonym. Np tutaj https://www.google.pl/maps/@52.44253,16.9052377,3a,75y,146.85h,74.52t/data=!3m6!1e1!3m4!1smMFc1x-ZzsKSnfiR2lpBZQ!2e0!7i13312!8i6656

To samo miejsce z drugiej strony:

https://www.google.pl/maps/@52.4422486,16.9056258,3a,75y,312.11h,84.32t/data=!3m6!1e1!3m4!1svIu7xnWGEHgx16Ot_dj58Q!2e0!7i13312!8i6656

Jadac w lewo mozna stanac na srodku i jadacy za nami dalej beda mogli jechac prosto. Nawet gdyby nie stanac na srodku tylko blizej prawej strony to i tak bedzie mozna nas wyminac odbijajac na prawo.

 

Poza tym pas ruchu ma zdaje sie 3,5 metra. Dwa to juz 7 metrow. czyli obok siebie zmieszcza sie tam 3 samochody. No chyba ze ktos stanie jak czajnik to dwa. Tak czy siak na skrzyzowaniach z przymusu miesci sie wiecej samochodow niz sie to teoretykom wydaje.

Po pierwsze nie jest możliwe, żeby skrzyżowanie było szersze od drogi, bo droga to pojęcie szersze.

Po drugie zacznij odróżniać drogę, jezdnię i ulicę, bo potem wyciągasz bzdurne wnioski.

Po trzecie: https://www.google.pl/maps/@52.4353898,16.9126075,3a,60y,90t/data=!3m6!1e1!3m4!1scXqGe6nYpGjIQON2zyWNCQ!2e0!7i13312!8i6656 pięknie widać, że samochody nie mieszczą się na swoim pasie i tylko dlatego jest miejsce na poczekanie do skrętu. Przyjmij do wiadomości, że są też mniejsze skrzyżowania, gdzie kompletnie nie ma miejsca: https://www.google.pl/maps/@54.3507916,18.56672,3a,75y,280.2h,71.85t/data=!3m6!1e1!3m4!1s4Pmk5n57Smaewbk_04KmsA!2e0!7i13312!8i6656

Po czwarte uczestnicząc w ruchu mam identyczne odczucia, tak samo mnie irytują pewne rzeczy. Kwestia podejścia jak to opanować i zostawić na poziomie irytacji, a nie wynosić do poziomu stresu. Rozumiem innych uczestników ruchu o wiele bardziej niż chcesz to przyjąć do wiadomości.

 

3,5m normatywnie jest na drogach głównych i głównych przyśpieszonych; zbiorcze 3m, potem jeszcze lokalne 2,75m i dojazdowe 2,5m. To tak w kwestiach formalnych.

 

------------------------------------------------------------

 

Wdajecie się w jakieś szczegóły i przytyki personalne, a umyka wam istota tego co staram się przekazać. Nie chcecie tego zrozumieć, bo zamykacie się wyłącznie na czasie przejazdu. Dla was, ktoś stojący w korku z innymi, to frajer, bo lepiej zakombinować fiku miku po chodniku.

Istotą jest zrozumienie, co stoi za niebezpiecznymi zachowaniami na drodze, co pcha ludzi do łamania przepisów. Jest to w zdecydowanej większości przypadków własna wygoda z naciskiem na szybsze dotarcie na miejsce. Im szybciej się to zrozumie, tym łatwiej zmienić swoje zachowanie w ruchu.

Styl jazdy zależy praktycznie tylko ode mnie, to ja podejmuję decyzję czy jechać agresywnie, śpieszyć się, wciskać, kombinować, zamykać się na własne potrzeby, czy w końcu stresować. Przerabiałem to i się nie sprawdziło. Jeżeli nie mam ciśnienia na czas przejazdu, to o wiele łatwiej odpuścić i przepuścić, nawet zajechanie drogi to poziom irytacji, a nie skaczącego gula.

 

Co mnie bardzo dziwi w waszej dyskusji, to że narzekacie jak jest niebezpiecznie, że się najlepiej schować i maksymalnie separować, a zaraz obok ściana tekstu z usprawiedliwieniem tych wszystkich zachowań, które tak was niepokoją ze strony kierowców.

Skoro oczekuję od innych, żeby zachowywali się wobec mnie w porządku, to tego samego wymagam od siebie - aż wstyd to tłumaczyć. Dla mnie podstawą jest sprawne poruszanie się ale przede wszystkim bezpieczne dla mnie i dla innych uczestników ruchu.

Skoro mam uważać na bezpieczeństwo innych, to nie mogę się zamykać wyłącznie na własnych potrzebach. Staram się na ile mogę traktować innych po partnersku i w zamian oczekuję tego samego - i wiecie co, nie jest z tym tak źle, zwłaszcza w korkach.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 

 

Wdajecie się w jakieś szczegóły i przytyki personalne, a umyka wam istota tego co staram się przekazać. Nie chcecie tego zrozumieć, bo zamykacie się wyłącznie na czasie przejazdu. Dla was, ktoś stojący w korku z innymi, to frajer, bo lepiej zakombinować fiku miku po chodniku.

 

Ochłoń. Bo wstyd czytać te wyssane z palca brednie.  

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 1 miesiąc temu...
W dniu 3.12.2017 o 16:20, inforobert napisał:

jechałem w stronę telewizji.

Droga odśnieżona, tylko przy krawężniku trochę zalegał.

Chodnik odśnieżony

Pas dla rowerów odśnieżony.

Gdzie jechali dwaj rowerzyści ? Oczywiście po drodze. Po co ? 

Klakson się odkurzył.

A co to wymóg jazdy chodnikiem ? A skąd wiesz że rowerzyści jechali zgodnie z trasą rowerową, mogli skręcić zaraz w ulicę gdzie nie ma ścieżki rowerowej. Tacy kierowcy są najgorsi trąbią bo myślą że są panami ulicy. No ale skoro kierowca jechał do telewizji to reakcja uzasadniona. Trzeba powiadomić społeczeństwo że dwaj rowerzyści jechali ulicą zamiast chodnikiem. Za ten donos dnia zapewne jest uśmiech od ucha do ucha :033:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Czytaj ze zrozumieniem:

Teraz, Marcin44 napisał:

Pas dla rowerów odśnieżony.

Za to jest mandat, o śląska policja dużo ostatnio wlepia za jazdę po drodze gdzie obok jest pas dla rowerów.

Jest ścieżka rowerowa , za nie małe pieniądze jest odśnieżona to obowiązkiem rowerzysty jest z niej korzystać.

Po co jechać po drodze, gdzie przy krawężniku zalega śnieg ?

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 4 tygodnie później...
  • 2 tygodnie później...

Zarchiwizowany

Ten temat przebywa obecnie w archiwum. Dodawanie nowych odpowiedzi zostało zablokowane.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...