Skocz do zawartości

[maniery na rowerze] moje rozważania


Rekomendowane odpowiedzi

 

 

To jest właśnie stereotyp,

Dzięki za wyjaśnienie. Cóż... człowiek uczy się do końca życia.

 

 

spróbuj utrzymać koło np. Piotrowi Sozańskiemu albo Darkowi Szulgo.

Nie znam. Kolarstwo jest mi obce. Wiem natomiast, że nie daję rady utrzymać koła za lepszymi amatorami. Jeżdżę turystyczno-rekreacyjnie. Tak dla rozluźnienia: u szosowców z okolic Warki - mam ksywę Forrest Gump :D

 

 

radość z jazdy po mieście jest mi całkowicie obca.

Mnie - w zasadzie - też, ale rower, to dla mnie żelazny osiołek służący do przemieszczania się, a że mieszkam w mieście (tak to niektórzy nazywają ;)), a cele moich wycieczek, to też zazwyczaj miasta i to - często - większe, więc temat przepisów ruchu, co ważniejsze - ich interpretacji - żywo mnie interesuje.

To może - na marginesie - mała ciekawostka: na DK 50 blisko Kołbieli - wzdłuż drogi jest asfaltowa ścieżka, ale - jakaś dziwna. Jakby zmiotki z asfaltu rozgarnięte łopatą. W miejscu, gdzie się ona zaczyna - stoi znak: zakaz wjazdu poj. 1-śladowych (namalowany rower i motocykl). Stoi mniej-więcej pośrodku między jezdnią, a ścieżką, ale tak jakby bliżej ścieżki. Zinterpretowałem, że to właśnie jej on dotyczy. Czy dobrze zrobiłem?

 

 

Czyli zeby byc prawilnym musialbym: 1. zatrzymac sie na ruchliwej drodze podmiejskiej 2. Zsiasc z roweru na tejze drodze 3. przejsc przez oba pasy ruchu ruchliwej drogi
Czasami tak to właśnie wygląda. Kolumna samochodów czasem jedzie na tyle szybko, że nie da się wcisnąć, żeby zmienić pas, a jak jedziesz wolniej - nikt Cię nie puści.

 

 

po to by jak DDR skonczy sie za 100 - 500m znowu przechodzic przez droge i wlaczac sie do ruchu.

W Puławach na jednej z głównych ulic (nie pamiętam nazwy) DDR kilka, a może nawet kilkanaście razy przechodzi z jednej strony na drugą. Co 100 - 200 m. Za każdym razem trzeba pokonać 2 przejazdy przez jezdnię ze światłami na przycisk. Jest pionowy znak zakazu.  

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 

 

Czytałem że ironia jest cechą ludzi inteligentnych  

Chciałem być pokorny, a nie ironiczny. Sory, jeśli nie wyszło.

 

 

pewnie uznał byś ich za "mohery".

Moher, to bardziej charakter niż wiek. I wcale nie jestem zdziwiony, że goście, o których wspomniałeś - potrafią konkretnie jeździć. Nie wiem, jak to się układa na wyścigach, ale na trasie - znacznie częściej objeżdżają mnie ludzie z tego przedziału wiekowego - niż młodzi. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 2 tygodnie później...

Może jeszcze taki mały suplement:

Jeżdżę rowerem po drogach publicznych od 40 lat (od kiedy zdałem egzamin na kartę rowerową). Od 25 lat - całorocznie. Nie mniej niż 10 kkm na rok. Fakt, że nie uczestniczę w wyścigach, ani innych imprezach sportowych, nie jeżdżę też po sztywnych górach.

Przez ten czas - o ile różnych stłuczek miałem całkiem sporo, o tyle - głową uderzyłem tylko raz i bardzo lekko. Do tego - byłem w czapce, bo to była zima. Po prostu wywinąłem orła na czarnym lodzie - po ciemku.

Obstawiam za wolnością wyboru w sprawie kasku.

P.S. Sory, jeśli to nie na temat. Jeśli tak - proszę o usunięcie. 

 

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 4 tygodnie później...

Oczywiście, dla mniej ważniejsza jest kwestia kto jak się zachowa w danej sytuacji, jeżeli np. ide sobię chodnikiem, naprawde wąskim chodnikiem, którego dodadtkowo połowe miejsca absorbuja zaparkowane auta i słyszę jak mnie jakis dziadyga po 60 "atakuje" swoim dzwonkiem, to przesuwam się jedynie ze względu na sporą różnice wiekową a nie z tego że on też jest "rowerzystą", choć najchętniej to wskazałbym mu jezdnie i dosadnie powiedział o obecnych zasadach i regułach. Jednak gdy jestem w trakcie jazdy i widze te babsztyle na ścieżce dla  rowerów albo cwaniaczków co mnie mijają 5cm swoimi beemami to z jakiś powodów agresja w tych sytuacjach jest zdecydowanie większa aniżeli poruszam się na pieszo. Z czego to wynika? Może człowiek na rowerze czuje się mniej bezpiecznie niż na "bucie"? :D

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

No właśnie, poza tym zauważyłem pewne zjawisko, mianowicie, interakcje z jakimś  randomowym rowerzystą przeważnie opatrzone są mimo wszystko uśmiechem, żartem, życzliwym pomachaniem paluszkiem, natomiast z pieszymi (choć nie wiem czy bardziej nie pasowałoby tu słowo motłochem) czy z kierowcami zawsze w nerwowej, spiętej, atmosferze, szczególnie ci w pojazdach cechują się (zazwyczaj) wyjątkowym chamstem, z góry patrzą na rowerzystów.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Mod Team

Jak można potraktować kogoś, kto ostrzeżony dzwonkiem na szerokiej drodze leśnej, wyzywa od kretynów i dalej się produkuje, no jak :icon_question:

Możecie się domyślać...

Opis sytuacji : jadę prawą stroną, a przede mną biegnie kobieta i z przeciwka jadą dwa rowery, więc odpuszczam na chwilę i automatycznie nieco zwalniam - czekając aż przejadą te dwa rowery, a następnie widząc, że biegaczka zaczyna zbiegać z prawej na środek, dzwonię i słyszę wyzwiska w momencie wyprzedzania ( nie wiem, być może ona dalej próbowała zbiegać na lewo, ale nie mam oczu dookoła głowy i uważam, że cały manewr był wykonany prawidłowo ).

Czasami wyprzedzam ze wszystkich stron, bo niektórzy nie dają mi wyboru i to ja muszę się dostosować do sytuacji - np. widząc dwie osoby jadące obok siebie, które nie mają zamiaru, ochoty lub boją się wykonać jakiś manewr, bo droga nierówna itp., wołam " przejadę środkiem " i przejeżdżam, a potem rzucam " dzięki " lub nawet oni mi dziękują.

Kolejna sytuacja - nieco denerwująca, ale spokój i opanowanie zostały zachowane : jadę pod górkę, a z przeciwka idą dwie osoby z psem, więc dobrze by było, żeby znajdowały się po tej samej stronie, ale nie tym razem, bo kiedy zbliżam się do prawej krawędzi, to babka w ostatniej chwili schodzi na lewo, czyli moją prawą stronę, którą jadę, więc następuje hamowanie i przejazd środkiem.

Do tego dochodzą sytuacje z psami puszczonymi luzem lub prowadzonymi na długiej smyczy ( zdarza się, że rzucam " czyj ten pies " )

Wszystkie zdarzenia miały miejsce w lesie lub jego najbliższym sąsiedztwie - przypomina mi się młoda mama idąca środkiem asfaltowego dojazdu do lasu z dzieckiem, które dopiero zaczyna chodzić, a mama puszcza je luzem - OK niech się dziecko uczy, ale może nie w tym miejscu, a wyglądało to tak, że chwilę przede mną ktoś przejechał i mama złapała dziecko za kołnierz, po czym puściła je i w ostatniej chwili znowu złapała, bo mnie zobaczyła - tak jakby była zaskoczona, że na głównej dojazdówce do lasu, którą jeżdżą samochody, rowery i biegają oraz chodzą ludzie, ktoś zakłócił spokój jej i dziecka...

Druga mama z dzieckiem w wózku i psem ( nie było pewności, czy jest na smyczy, czy luzem ) szła sobie środkiem, więc była chwila zawahania : z prawej ją, czy z lewej ( pies był po lewej ) i w ostatniej chwili hamowanie, bo się okazało, że pies był jednak luzem i zapragnął nagle zejść na lewo ( czyli w tym przypadku jednak trzeba było wyprzedzać z prawej - loteria... )

Dobra była para z psem, która nie spojrzawszy w lewo z rozpędu próbowała przeciąć chodnik i ścieżkę rowerową w poprzek ( właściwie jest to bardziej pas dla rowerów na krótkim odcinku ), a że czasu, a raczej sensu na dość cichy dzwonek już nie było, to słychać było dwa razy głośne " uwaga ", na co kobitka " czego się drzesz " - no chyba nie dlatego, że lubię, tylko żeby nie zrobić im z d... garażu i siebie przy okazji nie uszkodzić.

Niestety z jednej strony są słowa " przepraszam " i " dziękuję ", a z drugiej te mniej kulturalne - zwłaszcza jak ktoś się burzy, to ma większą szansę je usłyszeć.

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Mod Team

Dlatego cieszę się, że nie jeżdżę po DDR - ach, bo by mnie chyba krew zalała ( być może nawet dosłownie ).

Nie ma porównania, bo już w Chojnowskich ruch jest znikomy - gdyby było tyle ludzi co w mało ruchliwy ( jakkolwiek to nie zabrzmi :icon_lol: ) dzień w Kabatach, to byłby już spory ruch.

Potencjalnie jest więc mniejsza szansa na takie dodatkowe " atrakcje ", bo mało rowerów, mało pieszych, mało samochodów.

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ale dokładnie : )

Zresztą Ty mi podrzuciłeś te okolice - zauważyłem, że jadąc niebieskim szlakiem cezurą jest miejscowość Kierszek. Za nia i piesi i przede wszystkim rowerzyści nagle stają się ludzcy : )

 

Ale w sumie ja rozumiem te mamusie i panie z pieskami .. ida do lasu, zamiast czytać wypierdy intelektualne naszych prawodawców i ich kolejne nowelizacje czytają artykuły na temat koloru kupki, żyją w swoim świecie i nagle w czyms, co uważaja za miejski park leci na nich pocisk i krzyczy : ))) Zresztą głupota ludzka jest tak powszechna, że zamiast wadą można ją nazwać cechą więc nie można się denerwowac bo mamy tylko jedno życie ; )

Tak naprawdę to we mnie złego partyzanta budzą dwa typy zachowań: Przysłowiowy kierowca BMW po agrotuningu złośliwie i świadomie wymuszający pierwszeństwo i paniczne hamowanie oraz zaciekłe twarze rowerzystów stravowych na DDR-ch. No rodzą się we mnie emocje których wolałbym uniknąć.

Ci co w pocie czola młynkuja w błocku i piachu jakos zawsze sa życzliwi i kolezeńscy, to samo szosowcy pod Gassami i traktorzyści pod Ciszycą. Oraz ludzie z psami nad Wisłą.

 

BTW - pisałeś kiedys, że wały to nuda, ale za nimi są single, których już nudą nazwać nie można : D

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Mod Team

Na wale niby można się dobrze rozbujać - w tym roku nawet Kaiser był ode mnie wolniejszy o całe 6 sekund :icon_cool: ( a że miał pewnie gorsze warunki, to inna kwestia, ale za to lepszy i szybszy sprzęt i kondycję ).

Te single za wałem jakoś nie zapadły mi głęboko w pamięć - może dlatego, że zarastały miejscami i telepało na nich niemiłosiernie na sztywnym widelcu, albo na XCM ;)

Jednak najciekawszy nadal jest dla mnie las.

Jeśli jednak zdasz mi zachęcającą relację z odcinków za wałem, to może w drodze wyjątku się chociaż raz wybiorę ( po latach ).

Domyślam się, że chodzi Ci o fragment na wysokości Gassów, a nie wiem czy znasz ten między Dębówką, a Podłęczami :icon_question:

Jednak nie namawiam, bo nie wiem jak to teraz wygląda, więc jakby co, to jedziesz ( albo idziesz ) na własną odpowiedzialność :icon_wink:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 

 

Na wale niby można się dobrze rozbujać

Tam wszystko zalezy od tego jaka trawa i kiedy padało. No i od wiatru. Przy dobrym wietrze na Jeziorce mam 5 czas w kierunku do Wisły ale to tak fuksem wpadło : /

 

 

 

w tym roku nawet Kaiser był ode mnie wolniejszy
 

A kto to Kaiser ? To nazwisko czy ksywka ?

 

 

 

a nie wiem czy znasz ten między Dębówką, a Podłęczami

No właśnie dziś był dzień na poznanie ale buty wciąż mokre i wala wodorostami  a na SPD mam zakaz do 22 września : /

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ano bo chodziło o maniery na rowerze : D

 

Z tymi SPD to trochę jak z ruchem lewostronnym, najgorzej jest jak sie już uwierzy, że sie umie : ) Po całym pierwszym dniu - co to dla mnie, skąd te mity ; DDD

A koło Kopy Cwila przy parkingu jest taka wąska ścieżka z płotem po obu stronach - nazywamy to aleją kup - psich.

No i wieczorem tak byłem dumny, że SPD to ja nosem wciągam, że żeby się nacieszyć pojechałem umyć rower. 

Wracając na tej alei kup pan z pieskiem - przesympatyczni obaj  - więc ja, zgodnie z dobrymi manierami na rowerze kurtuazyjnie zwolniłem, stoję na pedałach i czekam a piesek zaczyna robić kupę.

Przechylam się, chcę się podeprzeć a tu kupa nomen omen - złapałem się ręka za płot i bark mi wyskoczył. Wołoska, nastawianie barku jak w filmach o żaglowcach (fascynujące przeżycie) i madejowe łoże na rehab do dziś : )

Potem jeszcze jedna kontuzja.

A że 22 września mam wyjazd na którym będę odpowiadał za kilka osób to mi  zapowiedzieli, że musze być sprawny i szlaban mam: DD

 

 

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

No właśnie, poza tym zauważyłem pewne zjawisko, mianowicie, interakcje z jakimś  randomowym rowerzystą przeważnie opatrzone są mimo wszystko uśmiechem, żartem, życzliwym pomachaniem paluszkiem, natomiast z pieszymi (choć nie wiem czy bardziej nie pasowałoby tu słowo motłochem) czy z kierowcami zawsze w nerwowej, spiętej, atmosferze, szczególnie ci w pojazdach cechują się (zazwyczaj) wyjątkowym chamstem, z góry patrzą na rowerzystów.

 

Dwie kwestie, choć powiązane.

Prędkość, na piechotę poruszamy się wolniej, jest ogólnie spokojniej i w razie co idzie się praktycznie w miejscu zatrzymać. Na rowerze czy w samochodzie prędkość jest kilkukrotnie większa, a manewrowość mniejsza, czyli mamy mniejszą kontrolę, to prowadzi do większego stresu w sytuacji awaryjnej.

Prędkość wiąże się z pośpiechem, który już jest czynnikiem stresującym. Jeżeli ktoś nam przeszkadza w szybkiej jeździe, to nas to denerwuje, w skrajnych przypadkach jest to odbierane jako bezpośrednie zagrożenie, czy wręcz atak na nas.

 

Druga kwestia chyba ważniejsza, to nasze nastawienie do otoczenia i samego poruszania się. Jeżeli nastawiamy się agresywnie, bo musimy zdążyć, bo nam się spieszy, czy po prostu nam się należy, to te wyżej wymienione stresy potęgują się. Wtedy każda najdrobniejsza przeszkoda na drodze wydaje się wielkim zagrożeniem, a najprostszą i najszybszą reakcją jest agresja, czy to werbalna czy fizyczna. W takich sytuacjach łatwo o wzajemne nakręcenie się.

 

Trzeba nauczyć się jak jeździć na spokojnie, mimo że szybko, dojadę kiedy dojadę, a minuta w tą czy tamtą nie robi różnicy (jak robi, to znaczy że zawaliłem i po prostu za późno się zebrałem). Trzeba otworzyć się na innych, zauważyć ich potrzeby, a nie widzieć wyłącznie czubek własnego nosa.

Przy spokojnym nastawieniu dużo łatwiej odpuścić, poczekać, przepuścić, a nawet jak zdarzy się nieprzyjemna sytuacja, to stres jest dużo niższy i szybciej odpuszcza.

Można się śmiać się z porzekadeł typu "zasiał wiatr, zbiera burzę", "jak sobie pościelesz...", "karma wraca" ale to się sprawdza ;)

 

 

jak ktoś traktuje Cię źle to traktuj go 2 razy gorzej

 

To jest droga donikąd, podtrzymujesz agresję zamiast ją gasić.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 

 

Dlatego cieszę się, że nie jeżdżę po DDR - ach, bo by mnie chyba krew zalała ( być może nawet dosłownie ).

Masz dużo racji w tym ustępie. Ale jeśli jesteś z W-wy, to i tak nie masz źle. DDR - DDR-owi nie równy. Praktycznie przez całe miasto (Konstancin - Młociny lub Piaseczno - Bielany) da się przejechać w godzinę i parę minut. Z tego ok. połowę po DDR. Np. w Radomiu - gdyby udało Ci się przekroczyć 20 km/h - częściowo po DDR (tam gdzie są) - no to złoty medal ;)

Późnym wieczorem przy padającym deszczu widziałem na DDR na Wybrzeżu Gdańskim i Gdyńskim (w W-wie) sporo szosowców i niektórzy całkiem nieźle pomykali.

 

 

Ale jedno jest pewne - im dalej od miasta i DDR-ów tym obyczaje łagodnieją.

Może nie wszędzie ;) ale przeważnie - tak. Niedawno trochę zabłądziłem i musiałem przejechać kilka km szutrami i polnymi drogami.

Po takiej drodze chłop prowadził krowy na pastwisko (prawą stroną). Zabrałem się do omijania po lewej, a krowa - jak to krowa - zaczęła zbaczać na łąkę po lewej stronie. Chłop na czas puścił łańcuch... Wielka wdzięczność i szacun dla chłopa :thumbsup:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Mod Team

Bardziej chodziło mi o rodzaj awersji do jazdy po mieście ( jako gratis otrzymujemy oczywiście różne ciekawe i mniej ciekawe przejścia z tym związane ), bo roweru nie wykorzystuję transportowo - komunikacyjnie, tylko nazwijmy to " pseudosportowo ".

I tak skoro mam od czasu do czasu rozmaite " przygody " ( mimo że jeżdżę głównie po lesie ), to oczami wyobraźni już widzę co by się działo na mieście, nawet jeżdżąc rowerem z wypożyczalni i nieprzekraczając powiedzmy 20 km/h.

Może to uprzedzenie, ale wolę się wyp... na własne życzenie niż zderzyć się z kimś czołowo nie ze swojej winy.

Poza tym tzw. góralem fajniej się śmiga po drogach leśnych i szutrowych, a nie po DDR - ach ( jak to robi większość ), a mając wybór wolę się utytłać w terenie niż co chwila denerwować na mieście.

PS

Piszesz " chłop " w sensie, że facet, czy zamiennie z rolnikiem ?

Bo chłop to mi się kojarzy bardziej pańszczyźniany lub ewentualnie czasem się mówi do kogoś " chłopie " .

Czy może u Was się tak mówi ( na zasadzie jak się mówi dwór w centrum, a pole na południu kraju - w sensie wyjścia na zewnątrz ).

Pytam bez ironii.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zarchiwizowany

Ten temat przebywa obecnie w archiwum. Dodawanie nowych odpowiedzi zostało zablokowane.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...