Skocz do zawartości

[Masters Enduro] platforma dla starych wyjadaczy


riker

Rekomendowane odpowiedzi

Wlasciwie nie wiem czy ten watek zadziala.........

 

Tu moze uda mi sie umowic z kims z forum na jazdy......

 

nie jest to miejsce dla 15-19 latkow........mysle ze od okolo 28 wzwyz......

 

Mamy inny punkt w zyciu i inna noge.......zbratac sie mozna, ale to nie ten poziom. Ja juz nie jezdze paru tysiecy rocznie i nie startuje z numerem......rodzina, paraca.......

 

Namyslamy sie z Tobo - planujemy wycieczke enduro po sowich na jesieni......dla starych.

 

ktos sie pisze?

 

ps. w gliwicach jest wyscig xc.......ale nie startuje, bo mojej nogi starcza w tym sezonie tylko na 50-60 km ze srednia ok 26-28 km/h (szosa).

 

Gdzie sie podzialy tamte wyniki.......

 

A moze podyskutujemy, jak znalezc czas na mtb w zawalonym zyciu zawodowo-rodzinnym ?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

No cóż zacznę może od pewnego dowcipu:

Statek wiozący kobiety na wybory miss zatonęła ale tak szczęśliwie się złożyło, że wszystkie panie przeżyły i dopłynęły do jednej wyspy a ocalali panowie znaleźli się na drugiej wyspie.

20 letni panowie wskoczyli do wody by płynąć do misek i zostali skonsumowanie przez rekiny, 30 latkowie zaczęli budować tratwę, a 40 latkowie spokojnie czekali aż to do nich przypłyną panie.

Każdy wiek ma swoje plusy. Teraz co prawda nie mam tyle czasu co dawniej i nie mam tyle sił ale za to mam więcej pieniędzy by realizować swoje marzenia rowerowe. Teraz obecnie mam nowego fisia na punkcie szosy. Przy każdej okazji siadam na kolarzówkę i jeżdżę choćby 10 km a nie raz jestem tak zmęczony po pracy, że i ten dystans jest dość długi ale nigdy po nie żałuje tego wysiłku. Co prawda nie jestem profi ale za to oceniam swój puls przy pomocy diabelnie zaawansowanego Polara i potem przenoszę do PC te trasy o długości np. 10km. Jak nadarza się okazja to staram się pojeździć na moim fulul po górach. Delektuje się tymi wycieczkami, uczę się od zjazdowców jak skakać na rowerze i wściekam się, że nieraz muszę zejść na trudniejszym zjeździe bo i umiejętności nie te i wyobraźnia jakaś bardziej wybujała niż u 16 latka.

PS W ten weekend pojeżdżę w Wiśle

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Paweł pociesze cię że jak ostatnio byłem w górach to mimo że lat mam 17 to bałem się zeskoczyć z 30 cm... jakiś wewnętrzny opór... może dlatego że 10 minut wcześniej zsunąłem się po zboczu? pozdro panowie... jak jest się młodym to na takie wycieczki se nie można pozwolić bo nie ma kasy... a jak już kasy jest w miarę pod dostatkiem to już nie ma na to czasu...:/

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

No tak - trochę się łezka w oku kręci za dawnymi swobodnymi czasami !

 

a teraz jak wyskoczę do Puszczy Kampinoskiej to po 120 km ze średnią 20km/h

jestem jak z krzyza zdjęty i małżonka musi mnie smarować woltaremem

a 7 letnia córka pyta czy tata jest chory .... ;)

 

nazbierało się urazów (tytanowe śruby w kolania)

siedzi się tydzień po 12 godzin przed komputerem

kupuje drogie cześci do roweru a nie ma kiedy ich zniszczyć

 

ale jeszcze poszaleje... może jakiś wyścig... no ale możę za rok .... itd

 

ps. napisz coś o wyciecze dla panów bez kondycji,

ale takiej żeby mozna było wziąć rodzinę - jakieś porządne warunki noclegowe

a aby mogli oni np. po górach pochodzić

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

w stanach miełem takie miejsce.......jeziora i gory naokolo. hotele, pikniki a naokolo fantazja.......enduro, dh, xc......wszystko. w dodatku gory (3) naokolo jeziorka, wiec i ze szczytow rodzinke widac bylo, a i na kanapke mozna bylo zjechac w na sekunde.

 

http://www.bikekinetix.com/t_ny/ny_county/blue_mountain.php

 

moze cos takiego w kraju?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

jak przyjedziesz do walbrzycha tak jak proponowales to mozemy zrobic zieloną trase gluszycką.

trasa ma 55 km i jest bardzo malownicza moim zdaniem. z dojazdem do andrzejowki z wcha bedzie okolo 90 km. w sam raz na caly dzien. ja wiekowy ty wiekowy - ale spokojnie damy rade. ;)

zwykle jej przejechanie zamowalo mi lub grupie okolo 8 godzin - z postojami.

trasa ma mozliwosc wielokrotnego przerwania jej i zjazdu do gluszycy jakby ktos nie dawal rady.

mozna przeskoczyc do czech na piwo - trasa graniczy z przejsciem granicznym dla turystyki - a pareset metrow za granica - knajpy ;)

sa miejsca noclegowe - w gospodarstwach agroturystycznych. do tego sa tez trasy krotsze dla wogole niezaawansowanych.

w sumie okolo 170 km tras.

w wchu tez sie znajdzie cos i latwego i trudnego.

w samym miescie robie sobie petelke wokol ktora ma ok 30 km i jest ot taka do poturlania sie.

a moze w szklarskiej porebie? tam tez sa super szlaki dla staruszkow i nie tylko. :) wy sobie posiedzicie w miescie jakbyscie sie zmeczyli a ja sie wdrapie na moja ulubiona gorke - szrenice. :D no i w razie czego jak polegne to przynajmniej ktos mnie znajdzie co? :)

 

ps. czy dobrze napisales tytul tematu? bo moga go zdjac i sie wtedy juz nie znajdziemy... :D

 

ja juz tez nie ten wiek co kiedys. no i strach tez wiekszy gdy zaczyna sie robic w dol. ale o dziwo moj kon stale tyje.... to chyba zboczenie na punkcie bujanego komfortu. :)

pomysl co do zorganizowania grupy bylby pierwszorzedny.

ja wolny czlowiek a moje zobowiazania daja mi spora swobode ruchow. no a przy tak nobliwej wizycie to juz na pewno nic by mnie nie zatrzymalo. :)

nigdy nie mialem takiego szczescia by sie zgrac z kims spoza mojego miasta. owszem cos tam czasami w gluszycy choc to tez zadkosc. najwieksza grupa w jakiej jechalem to 6 osob... smutne ale bardzo prawdziwe. czasami jest ciezko dogadac sie na niedziele z ludzmi kotrzy mieszkaja 5 km ode mnie - z roznych powodow: braku czasu, checi albo i sil. ostatnio chyba ... miesiac temu?.... mozliwe ze dluzej.

we dwojke jezdzilem ostatnio w niedziele i poniedzialek. ale mlody z ktorym jechalem stwierdzil ze na "rzeznikow" to on sie nie nadaje. i na nic przekonywanie ze u mnie i u moich kumpli kazde depniecie w korbe przy mocniejszym nacisku grozi zlamaniem kosci z powodu odwapnienia starczego :)

wiec w razie czego bedziemy sami.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącze się do klubu chociaż mam 26 latek to mam żonkę i bebe właściwie małego facecika bo ma już 2,5 roczku. Śmigam ile mogę chociaż ciężko wszystko pogodzić.

Wstępnie napiszcie kiedy ta wyprawa by była na razie odpadłem z wyjazdu do Wisły. Jak zrobie amorka to pisze sie na nastepną wyprawe. Poprostu teraz nie moge jechać bez przedniego hampla w góry :/

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

realnie mozemy mowic raczej o zimniejszej czesci roku.......zaawansowanej jesieni.

 

ja mam moc targow poznanskich i innych po drodze, z poczatkiem pazdziernika "masters enduro" z kolegami z bb (stara gwardia) i renderu, no i potem jakoz pod koniec miecha.....na przelomie .......zonke zostawie we wrocku na weekend a sam mykne do wbrzucha.

 

tyle.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Panowie, nie róbcie z siebie starców. Te 28 lat (przyjęte jako granica) czy nawet Twoje Riker 34 to jest okres najlepszej wydolności w sportach wytrzymałościowych. Zauważcie, że nawet w kategorii M4 w maratonach jest mnóstwo strasznie mocnych zawodników.

 

Poza tym poszukuję bikerów do wspólnego pojechania na tydzień w Beskidy (w razie dobrej pogody) lub do Kotliny Kłodzkiej (w razie gorszej) gdzieś tak pomiędzy 11 a 25 października.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

nie chodzi o poczucie bycia starcem - chodzi o to jak sie czuje po prostu jezdzac. przeciez znasz swoje mozliwosci teraz i kiedys. ja tez. widze co i czy mnie bardzo lub bardziej meczy. widze ile sie zbieram do kupy po wiekszym daniu w p.... o to tylko chodzi.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Etam dziwie się wam kurcze ja mam 25 lat prawie 26 :) i zaczołem jeździć praktycznie nie dawno... jakies 2 lata temu... sprzęt też mam w miare fajny chociaż nie jest to ekstra klasa... full waży jakies 16kg- może 17kg... i jeżdze ile tylko mogę... a jak czytam u kogoś że przejechał 120km po lesie ze średnia 20km/h to zastanawiam sie jak to zrobił... mi po asfalcie średnia wychodzi 25km/h i to na 40km a nie na 120... uważam że to co napisał ktoś że formę szczytową osiąga się właśnie między 25 a nawet 35 lat jest prawda... wystarczy popatrzeć np na Vuelta de Espana... wygrał chyba ktoś kto miał 33 lata... pozatym teraz sport wydaje mi się coraz to bardziej wypaczony... uważam że idzie na zdrowie ale do pewnych granic... potem już szkodzi...

 

Pozdrawiam i może kiedyś jak będę miał żonke i dziecko to się wybiore na taką wypawe rowerową :) ze "starcami" :wink:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

nie chodzi o poczucie bycia starcem - chodzi o to jak sie czuje po prostu jezdzac. przeciez znasz swoje mozliwosci teraz i kiedys. ja tez. widze co i czy mnie bardzo lub bardziej meczy. widze ile sie zbieram do kupy po wiekszym daniu w p.... o to tylko chodzi.

Na rowerze MTB jeżdżę od kilkunastu lat, ale bardziej intensywnie od dwóch i szczytową formę miałem w tym roku (43 lata). Wspinam się lat 28 i szczytową formę miałem 2 lata temu (41). Bardzo dużo można nadrobić doświadczeniem i wiedzą nt. efektywnego treningu. Tak, że utyskiwania Was trzydziestolatków mnie rozbawiają. Jeszcze najpiękniejsze lata przed Wami.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

ja nie utyskuje. jezdze dla przyjemnosci i nie mam zamiaru trenowac. nie jezdze po to by cos osiagnac. poza przyjemnoscia.

przeciez jesli ktos bedzie chcial to nawet 40 latkowi nikt nie zabroni koksowac.

bawi cie utyskiwanie? zmuszal cie do jazdy z marudzacymi ciotkami nikt nie bedzie. proste skuteczne i bezbolesne. dla obu stron.

moj koń wazy 19 kilo. taki jest z mojego wlasnego nieprzymuszonego wyboru. i nie bede z jego powodu bawil sie w treningi zeby miec wiecej sily na jezdzenie. podpinam sie pod rikera - ma takie nastawienie do tej zabawy jak ja. jesli sposob myslenia tej grupy, jej podejscie, umiejetnosci, sily itd ci nie odpowiadaja - na pewno znajdziesz kogos kto mysli czuje i dziala tak jak ty.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

ja nie utyskuje. jezdze dla przyjemnosci i nie mam zamiaru trenowac. nie jezdze po to by cos osiagnac. poza przyjemnoscia.

przeciez jesli ktos bedzie chcial to nawet 40 latkowi nikt nie zabroni koksowac.

bawi cie utyskiwanie? zmuszal cie do jazdy z marudzacymi ciotkami nikt nie bedzie. proste skuteczne i bezbolesne. dla obu stron.

moj koń wazy 19 kilo. taki jest z mojego wlasnego nieprzymuszonego wyboru. i nie bede z jego powodu bawil sie w treningi zeby miec wiecej sily na jezdzenie. podpinam sie pod rikera - ma takie nastawienie do tej zabawy jak ja. jesli sposob myslenia tej grupy, jej podejscie, umiejetnosci, sily itd ci nie odpowiadaja - na pewno znajdziesz kogos kto mysli czuje i dziala tak jak ty.

Wow, po co od razu z tym koksowaniem. Trening to może zbyt szumna nazwa. Jakoś tak mam, że jak już coś robię to im robię to lepiej tym mam większą z tego przyjemność. Na rowerze najbardziej lubię zjeżdżać, a że nie pasuje mi rowerowanie przywyciągowe więc niestety wcześniej trzeba podjechać. A umieranie na podjeździe jest tej przyjemności zaprzeczeniem.

 

Coś wszędzie ludzie strasznie drażliwi. Przecież prawdziwy endurowiec jest wyluzowany.

 

Wydawało mi się, że "sposob myslenia tej grupy, jej podejscie, umiejetnosci, sily itd" mi odpowiadaja i też chętnie bym się podpiął.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

nie mowie ze ty bierzesz - mowie jedynie o tym co czasami sie chce osiagnac - bez wzgledu na wiek. moze ty masz szczyt formy teraz. ja go nie bede mial bo moj kon utyl a ja nie przykladam sie zupelnie do osiagow. bo nie potrzebuje tego. rozna jest specyfika organizmu. moja jest taka ze zdecydowanie bardziej sie mecze niz wczesniej. a do grupy starych piernikow jak riker nadaje sie jak najbardziej - tym bardziej pasuje mi jego podejscie.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jak bym mieszkał w takim miejscu jak Ty to pewnie też bym miał ciężkiego rumaka. Przynajmniej taki mi się marzy. Ale na Mazowszu, przy sporadycznych wypadach w góry to bez sensu. I tak długo zastanawiałem się czy full ma w tych warunkach sens (ma).

 

A tak swoją drogą to kiedy planujecie te Góry Sowie?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ha, to może i ja się przyłączę do "starszych" braci....

Wprawdzie wiekiem zaawansowany dość jestem , to doświadczenia rowerowe tylko kilkuletnie i raczej mocno amatorskie . Dopiero od roku zacząłem mocniej się brac za siebie - no bo i wydolność nie ta i brzuszek się zaczyna pojawiać - znane problemy w tym wieku.

Teraz moje okolice (czyli obszar Jaworzno-Pszczyna-Gliwice-Katowice) obsługuje na crossie Authora - tu osiągi to 80-90 km popołudniami (dopóki wystarczająco jasno było) .

Weekendy - Beskidy okolice Brennej, Wisły,Ustronia i Jura - jak czas pozwala . Radzę sobie jak moge ale chętnie skorzystam z doświadczeń i podpowiedzi bardziej zaawansowanych kolegów.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Witajcie koledzy słuszni wiekiem!

W końcu ktoś mnie uprzedził bo sam miałem chęć założyć taki temat dla dzielnych "staruchów". Ja mam 43 lata i wcale nie jestem taki słaby, mam przynajmniej taka nadzieję. Ze względu na miejsce zamieszkania, okolice Koszalina, moje trasy to okoliczne lasy i tutejsze pagórki. Jednak można tutaj włóczyć się godzinami nie widząc drogi. Mam tu taką trasę która jednak nie jest taka łatwa. Jej długość to 80km i suma przewyższeń to 800m. Nigdy w górach jeszcze na rowerze nie jeździłem i podoba mi się pomysł na taką wspólną wyprawę. Choć właśnie tu chcę powiedzieć , że jeżeli ktoś zaplącze się w moje okolice to warto nie zapomnieć o rowerze bo jest gdzie się powłóczyć.

Mam nadzieję , że wątek się rozwinie i coś wypali jeżeli nie tam, w górach, to może tu na Pomorzu?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zarchiwizowany

Ten temat przebywa obecnie w archiwum. Dodawanie nowych odpowiedzi zostało zablokowane.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...