Skocz do zawartości

[oświetlenie] moja propozycja oświetlenia na przód


BONUS

Rekomendowane odpowiedzi

Oświetlenie idealne, lub prawie pozbawione wad – po 6 latach prób udało mi się złożyć odpowiedni zestaw. Idzie jesień i postanowiłem się w Wami podzielić moimi spostrzeżeniami. Na początku był halogen japońskiego CE, model HL 500 II. Po kilku wyjazdach przepaliła się w nim żarówka, która jest dość kosztowna. Podobno na trwałość halogenowej żarówki mają wpływ wstrząsy, więc lampka wylądowała w torbie podsiodłowej lub plecaku i jest wyciągana TYLKO po zmroku. Lampka ta świeci bardzo dobrze, jednak brakuje światła 2-4 metry przed rowerem, gdy skierujemy strumień światła bliżej, nie oświetla wystarczająco drogi daleko przed rowerem. Trzeba było zatem poszukać światła uzupełniającego, padło na diody, które mogę teraz wykorzystywać też jako światła do jazdy dziennej, podczas deszczu lub gdy dopiero zmierzcha. Kupiłem tanią, jedną z polecanych na tym forum, ale co tanie, nie może być i dobre i trwałe. Model który na Allegro zakupiłem świecił nieźle, ale niestety szybko się rozsypał, konstrukcja okazała się nie wytrzymać trzeciej wymiany akumulatorków. Kupiłem nową diodówkę, tym razem renomowanego CE, model EL 210, i to był strzał w dziesiątkę!!! W czasie dnia w zupełności wystarczą TANIE w eksploatacji i trwałe diody. Po zmroku wyciągam z plecaka halogena, który spokojnie z dobrymi akumulatorkami wystarcza na ponad 3, może nawet 4 godziny pracy. Ważne jest też to, że w przypadku przepalenia się żarówki halogenowej, zawsze na samych diodach (dobrych diodach) można do domu wrócić!!! Kombinacja tych dwóch lampek daje naprawdę fantastyczny efekt w czasie jazdy nocnej. Halogen oświetla silnym światłem drogę daleko przed rowerem, a diody oświetlają ulicę kilka metrów przed rowerem. Zakładając że się ma w domu ładowarkę oraz akumulatorki, które w wymiarze AA są najpopularniejsze, można w podsumowaniu kosztów uwzględnić TYLKO zakup samych lampek (akumulatorki wykorzystany też w zabawce dla dziecka lub do aparatu), których koszt wynosi około 160 zł. Sądzę że to nie za dużo, jak na całoroczne oświetlenie pozycyjne, światło do jazdy w czasie zmierzchu i mocne światło do jazdy typowo nocnej. Zestawienie takie daje też poczucie bezpieczeństwa, gdyż nauczony doświadczeniem, nie chciałem poprzestawać tylko na halogenie, który może się w każdej chwili przepalić. Do jazdy dziennej w czasie lata też szkoda halogena, wiec sądzę że dokonałem dobrego i uniwersalnego wyboru – gorąco polecam na nadchodzącą jesień. Obie lampki pracują na identycznych akumulatorkach: AA, dla mnie to miało znaczenie, gdyż można zamieniać akumulatorki między dwiema lampkami.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

160zł?? :eek: To zobacz sobie tutaj na propozycje Adamickiego TUTAJ Jego 17 diod jest nie do pobicia a wydał na to około 40zł :) :)

 

Takie rozwiązanie zawsze ma jakieś wady:

 

- diody nigdy nie będą jwieciły jak halogen

- niby można ich też używać jako światła pozycyjnego, tylko powiedz po co przez całe lato jeździć w dzień z 17 diodami?

 

Jest to jednak tanie rozwiązanie, ale ja też uważam że 160 zł to nie za dużo, gdyż sa lampki diodowe CE które więcej kosztują, np. EL-510 i daję głowę że nie dają takiego efektu jak "moja" propozycja.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Takie rozwiązanie zawsze ma jakieś wady:

 

- diody nigdy nie będą jwieciły jak halogen

- niby można ich też używać jako światła pozycyjnego, tylko powiedz po co przez całe lato jeździć w dzień z 17 diodami?

Może 3 albo 5 nie ale 17 tak :)

A co do jazdy z 17 to są one odpalane po kolei. Tzn. Są 3 przyciski, i każdy z nich niezależnie włancza kilka diód. Zresztą tu ujawnia się inwencja twórcza - jak Ci potrzeba to zrobisz sobie 17 guziczków i będziesz miał 17 poziomów oświetlenia :D

 

Aha, jeszcze coś do czasu świecenia. Mówisz, że twoje świeci 4h. Ta 17 przy 3 akumulatorkach 2100mAh jak dobrze licze może świecić ponad 12h.

 

No, ale nie licytujmy się, ważne, że masz to z czego jesteś zadowolony :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Może 3 albo 5 nie ale 17 tak :)

A co do jazdy z 17 to są one odpalane po kolei. Tzn. Są 3 przyciski, i każdy z nich niezależnie włancza kilka diód. Zresztą tu ujawnia się inwencja twórcza - jak Ci potrzeba to zrobisz sobie 17 guziczków i będziesz miał 17 poziomów oświetlenia :D

 

Aha, jeszcze coś do czasu świecenia. Mówisz, że twoje świeci 4h. Ta 17 przy 3 akumulatorkach 2100mAh jak dobrze licze może świecić ponad 12h.

 

No, ale nie licytujmy się, ważne, że masz to z czego jesteś zadowolony :)

 

Każdy ma swoje racje, ale jest jeszcze jedno ALE. Okazuje się, ze diody które świecą np. 100 godzin (podobno ta moja) to świecą maksymalnie (tak aby dało się na tym po zmroku jeździć) tylko przez pierwszych 20-30 godzin, potem tylko jako pozycja się nadają, dla mnie to poważna wada oświetlenia diodowego.

 

Stawiam jednak na akumulatorki i ładowarkę z funkcją rozładowywania. Akumulatorki od halogena po kazdej jeździe wieczornej wyciągam i ładuję (po rozładowaniu ich) do pełna, mimo że używałem ich tylko 1-1,5 godziny. Nigdy dłużej po ciemku nie wracam, zatem ten czas 3-4 godzin to i tak spory zapas dla mnie. Gdyby nie było ładowarek, to by trochę bolało.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

w zasadzie to chyba raczej nie jest to jakieś wielkie odkrycie, że stosuje się dwa alternatywne źródła światła - halogen do oświetlania drogi i LED jako pozycyjne :D

Natomiast nie wiem czy na pewno na taki komplet trzeba wydawać aż 160zł... Hl500II to fajna lampka, sam mam taką i bardzo sobie ją chwalę, ale diodówkę kupię tańszą - szkoda mi kasy na światło pozycyjne które i tak drogi nie oświetli w stopniu zadowalającym a widać nas będzie na pewno z daleka, (inna sprawa czy pozycyjne światło przednie jest faktycznie takie niezbędne :P ). Ale najprawdopodobniej zmajstruje coś sam, na wzór lampki Adamieckiego - to naprawde dobre rozwiązanie (zwłaszcza z możliwością regulowania ilości odpalanych diod) i na pewno da lepszy efekt niż szpanerskie diodowe CE.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

moje AKU po 3 latach eksploatacji juz nie trzymały napięcia

ledwo na 40 minut starczały

wqrzała mnie też koniecznośc cowieczornego otwierania lampy i pamietania rano by skompletowac

 

przeszedłem na diodówke i od czerwca lampke właczam sobie i jade

czasami w kompletnej czerni

 

znudził mnie halogen wiec smigam na 4 diodach wyposażonych w soczewki

 

pewnie za jakis czas wróce do halogenu

 

najwazniejsze że świecimy

przykładem tez

 

pozdrówko oswiecone

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

A po co w dzień mieć włączone lampki.

No właśnie też nie wiem. Obowiązku nie ma o żadnej porze roku. Może to przekonanie rowerzystów, że przez to stają się bardziej widoczni?? :lol:

Tylko jest taki problem, że podczas gdy diodówka w nocy nieco poprawia naszą zauważalność (co prawda w lusterku wstecznym <_< ale zawsze to coś), w dzień jest kompletnie niewidoczna. Po pierwsze jest za mała, oraz za słaba, zbyt biała by ją w ogóle zauważyć nawet z odległości kilkudziesięciu metrów.

Jeżeli to kogoś nie przekona to proszę się zastanowić dlaczego w samochodach w dzień jeździ się na światłach mijania a nie na postojowych?? Bo postojowych w dzień nawet nie widać. Teraz tylko pytanie retoryczne - czyżby jakaś diodówka była mocniejsza od samochodowych postojówek?? :D

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

w zasadzie to chyba raczej nie jest to jakieś wielkie odkrycie, że stosuje się dwa alternatywne źródła światła - halogen do oświetlania drogi i LED jako pozycyjne :)

Natomiast nie wiem czy na pewno na taki komplet trzeba wydawać aż 160zł... Hl500II to fajna lampka, sam mam taką i bardzo sobie ją chwalę, ale diodówkę kupię tańszą - szkoda mi kasy na światło pozycyjne które i tak drogi nie oświetli w stopniu zadowalającym a widać nas będzie na pewno z daleka, (inna sprawa czy pozycyjne światło przednie jest faktycznie takie niezbędne :) ). Ale najprawdopodobniej zmajstruje coś sam, na wzór lampki Adamieckiego - to naprawde dobre rozwiązanie (zwłaszcza z możliwością regulowania ilości odpalanych diod) i na pewno da lepszy efekt niż szpanerskie diodowe CE.

 

Może być tańsza diodówka, tylko ta tańsza się albo rozsypie po 3 miesiącach, albo nie będzie dostatecznie oświetlała drogi gdy padkie halogen. Ja kilka dni temu się przeliczyłem, miałem wracać gdy będzioe widno, a wracałem w całkowitej ciemności. Zabrałem tylko światlo diodowe, bo sądziłem że halogen się nie przyda. Dzięki temu że kupiłem dobre diody, spokojnie na nich wróciłem.

 

 

No właśnie też nie wiem. Obowiązku nie ma o żadnej porze roku. Może to przekonanie rowerzystów, że przez to stają się bardziej widoczni?? :lol:

Tylko jest taki problem, że podczas gdy diodówka w nocy nieco poprawia naszą zauważalność (co prawda w lusterku wstecznym :P ale zawsze to coś), w dzień jest kompletnie niewidoczna. Po pierwsze jest za mała, oraz za słaba, zbyt biała by ją w ogóle zauważyć nawet z odległości kilkudziesięciu metrów.

Jeżeli to kogoś nie przekona to proszę się zastanowić dlaczego w samochodach w dzień jeździ się na światłach mijania a nie na postojowych?? Bo postojowych w dzień nawet nie widać. Teraz tylko pytanie retoryczne - czyżby jakaś diodówka była mocniejsza od samochodowych postojówek?? :P

 

Są samochody które mają światła podobne do postojowych - nazywają się "do jazdy dziennej" i mocą od postojówek się prawie nie różnią.

 

Odpowiedz na pytanie retoryczne: ja na swoje postojowe światła w samochodzie spokojnie mogę patrzeć, a na diody (nawet te za 20 zł które mi się rozsypały) nie da rady, bo aż oczy bolą.

 

 

nie wiem :)

 

rowery nie mają obowiązku świecenia jak pojazdy silnikowe

 

Jasne, KD nie nakłada tez obowiązku mania kasku - precz z kaskami!!! co co się ma głowa pocić.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Są samochody które mają światła podobne do postojowych - nazywają się "do jazdy dziennej" i mocą od postojówek się prawie nie różnią.

są ale jednak większość ma tylko 3 standardowe światła z których światła postojowe nie nadają się do jazdy. W ogóle to nie bardzo wiem po co piszesz o tych światłąch "dziennych" :)

 

Odpowiedz na pytanie retoryczne: ja na swoje postojowe światła w samochodzie spokojnie mogę patrzeć, a na diody (nawet te za 20 zł które mi się rozsypały) nie da rady, bo aż oczy bolą.

spójż na promień lasera - też cię oczka rozbolą :lol: Zamontuj sobie więc laser na kierownicy :) To, że oczy bolą nie oznacza, że światło jest widzialne z daleka. Z odległości kilku kilometrów nawet najjaśniejsza diodka będzie tylko mikroskopijnym punktem w lusterku na który nikt uwagi nie zwróci albo pomyli go z odblaskiem od rozbitego szkła. Z resztą jak chcesz zrób test, w słoneczny dzień postaw tę superjasną lampkę na jakimś statywie (albo niech ktoś ją trzyma), odjedź samochodem na jakieś 500-1000m od niej i spójż w lusterko, gwarantuję, że prawie nic nie zobaczysz.

 

Co innego w dzień pochmurny/deszczowy/mglisty, w ogóle przy ogrniczonej widoczności, wtedy światło w rowerze jest jak najbardziej wskazane.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

A po co w dzień mieć włączone lampki.

Czasami dobrze jest włączyć światło w dzień ale tylko w określonych warunkach. Po pierwsze ja włączałbym ją tylko jadąc po ulicy i tylko w 2 przypadkach pogodowych. 1 przypadek to kiedy jest pochmurno i ciemno a 2 przypadek to wtedy kiedy jest bardzo duża "gra światła i cienia", wtedy nawet takie małe niepozorne światełko jest widoczne dla kierowców, a brak światła w takiej sytuacji nawet w samochodzie powoduje że ludzkie oko nie widzi wrecz samochodu jadacego z przeciwka a co dopiero roweru.

 

A jeśli chodzi o włączanie świateł w samochodach to powinien być obowiązek jeżdzenia ze siwatlami cały rok. Przy braku zapalonych świateł inny kierowca nie potrafi ocenić prędkości nadjeżdżajacego auta. No i samochod jest niewidoczny w takiej sytuacji jak pisałem powyzej.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zarchiwizowany

Ten temat przebywa obecnie w archiwum. Dodawanie nowych odpowiedzi zostało zablokowane.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...