Skocz do zawartości

[pogadajmy] czyli co dziś robiłeś rowerowego - reaktywacja cz. 18


Rekomendowane odpowiedzi

4 minuty temu, CoolBreezeOne napisał:

mam bekę z rowerzystów z kaskiem z tyłu głowy 🤪

To jest tragikomedia. Jeszcze jak jada tak niedzielni to można zrozumiec ale jak widzimy gościa w stylówce z kaskiem ubranym/dobranym jak by to garnek był to zastanawia czy ludzie zdają sobie sprawę że to może więcej szkody niż pożytku zrobić. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@KrisK Ja już 110 km zrobiłem i dalszą jazdę przerwała przebita dętka. Tym razem ograniczyła mnie psychika i za mało kalorii. Nie skreślam kanapek - są dobre i nie zjadam ich na raz, tylko właśnie dawkuję. Ale mam potężne ssanie i muszę wszystkiego brać więcej, dlatego urozmaicę zestaw o owoce/coś słodkiego itp.

Jeśli chodzi o kaski - też wpadłem w tę pułapkę. Odebrałem pierwszy rower w sklepie, do tego bez lustra założyłem "na czuja" kupiony razem z rowerem kask. Dopiero w domu żona zwróciła mi uwagę - patrzę, a normalnie całe czoło odsłonięte 😁 Od tego czasu zakładam poprawnie, bo jak już mam się z nim męczyć, to niech przynajmniej ma szanse zadziałać.

@Cross90 Współczuję upadku. Właśnie to jest plus roweru za 2 tysie, że mi go w ogóle nie szkoda. Oczywiście nie niszczę z premedytacją, smaruję, czasem myję, ale gdy mi upadnie, o coś zahaczę, gdy leje deszcz itp. to się nie martwię.

  • +1 pomógł 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Godzinę temu, teotym napisał:

Nie skreślam kanapek - są dobre i nie zjadam ich na raz, tylko właśnie dawkuję

Możesz nie skreślać ale posłuchaj mnie ze to nie jest optymalne. Podałem Ci sposób na osobę którą ssie w żołądku a coś o tym wiem bo z taką sporo km zrobiłem. Ja potrafiłem 100km w 4h zrobić  jedząc batona i dwa żele... 50 jezdziłem bez niczego poza bidonem... Ale jak jesteś tym typem że głód cie zabija to posłuchaj co mówię.  Co 15-20 min Jedz.  Ale to musi być coś lekkiego dobrze przyswajalnego i nie obciążającego układu trawiennego.   Musisz wypracować swój schemat ale żele są niemal zawsze dobra odpowiedzią  a częste jedzenie małych porcji też w 99% przypadków powoduje że nie ma problemu z jazdą na długim dystansie.  Kanapki jiestety są problematyczne pod wieloma względami  włącznie z tym że postoje są dłuższe  a to nie koniecznie dobrze. 

Wspomniany banan jest super ale... On ma około 100kcal. Spalisz na 150km  pewnie z 2k może 2,5k...  żeby nie umierać musisz uzupełnić koło połowy z tego. Zjesz banana co 15min?   Nie ma opcji.  Żele powstała z potrzeby. Jak by kanapki załatwiały sprawę to byś je widział na zawodach a tak nie jest.  150km to nie jest coś co musisz jakoś specjalnie rozkminiac ale jak masz taki problem to uwerz że wiem co mówię. Ja na 170 brałem dwa tosty i jakieś kilka batonów... dało radę mimo 40st 🤣 i trasy w pełnym słońcu po wtr.  Ale już dziewczyna ktora że mna jeździ by padła bo ona musi jeść regularnie.  Jak pilnujemy jedzenie nie ma dystansu który by ją zabijał jak się jedzenie pominie zaczyna się kryzys.  To jest kwestia organizmu. To co opisujesz pokazuje że nie możesz dograć właśnie żywienia ewentualnie wody.  Ja sobie ustawiłem w garminie przypomnienia.  

Dla przykładu moje najszybsze 100km gdzie żarłem grzecznie żele to było chyba 3:40 (tak wiem wolno się tocze) I nie było zamuły po powrocie ale już jak jadłem byle jak to granice 4h I wracałem zamulony i miesnie byly mocno zmeczone.   I mówię o okresie kiedy tych 100 robiłem po kilkanaście w miesiącu i kilka w tygodniu.   

Jesz mało objętościowo i często.  Napchasz kanapkę do żołądka i on zaczyna cie męczyć trawieniem. Dla niego ważniejsze jest zjedzenie niż jakieś twoje krecenie korbami. Motywacja spada i wszystko idzie się paść....   No i pamiętaj o białku przed i po... nie ma się co czarować że bez tego będzie fajnie. Teraz trochę więcej zacząłem jeździć I zmęczenie mięśni naprawiłem szybciutko poprostu pilnując ilości białka w diecie. Zupełnie inne nogi.   

Jesteś chudy nie masz zapasów musisz karmić organizm. Rozważ jakieś picie z treningówką. Będzie tam to co potrzebujesz z bcaa  (samego nie pij bo niewiele  daje na rowerze)  rozważ to co pisze o jedzeniu. Poprostu sprawdz a jestem przekonany że poczujesz różnice bo to co opisujesz to objaw zagłodzenia a nie braku motywacji czy słabości. No i zacznij tłuc 70 wieczorem codziennie 🤣 wtedy 150 to będzie tylko podwojenie wieczornego spaceru 😉  spadają czasy przejazdu spadają bariery w głowie. To głównie w naszej głowie siedzą jakieś ograniczenia i leki przed dystansem. Taka 59-70 po 4 razach zacznie być czymś takim jak umycie zębów  nauczysz się jak jechać mocno i karmić się w czasie jazdy.  Jak będziesz to robił świadomie to nauczysz się kiedy przychodzą kryzysy.  70-80km to moment kiedy najwięcej osób łapie bomby. Bo prawda taka że 2h każdy zdrowy facet wytrzyma intensywny wysiłek bez jedzenia ale już w 3h bywa różnie.  Wtedy wychodzą błędy.  Chcesz jechać 4-6h to kluczowe są pierwsze 2h karmienia się. To one wpływają na to co się z tobą dzieje po 4 czy 5h a nie to co zjadłeś w 3 czy 4... 

  • +1 pomógł 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Właśnie robiłem oględziny roweru po tej glebie. Wszystko wydaje się ok, jedynie przednie koło lekko scentrowane, niepokoi mnie lekki luz w tym przednim kole, tzn. Poruszając kolem na boki, da sie wyczuć minimalny luz. Z całą pewnością nie powinno tak być, ma ktoś pomysł jak to wyeliminować? I czy przyczyną tego może scentrowane koło?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

20,5km czyli nic, ale 560m podjazów i 1600m zjazdu - było pięknie, czasem trudno, z podjazdami ponad 20% (co oznacza siedzenie na czubku siodła i wypluwanie płuc) i zjazdami na ryj. 
Do tego pomogłem młodemu chłopakowi, któremu urwała się przerzutka w dotarciu do domu miotając łańcuch i przerzutkę do ramy opaską na rzep. Miał do wsi jakieś 500 m przewyższenia. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wyszedłem o 5:50 żeby pojeździć i się najeździłem... Jakiś debil rozbił butelkę na ścieżce rowerowej. Przeciąłem tylną oponę. Szybkie łatanie bez zdejmowania koła i powrót do domu na spokojnie, żeby nie kusić losu.

Przy okazji odkryłem jedną z przyczyn, dlaczego moje hamulce TRP hamują słabo. Problemem są... moje dłonie, a dokładniej rękawice. Jeżdżę w długich, ze względu na komfort i higienę. Wracałem bez rękawic i siła hamowania wzrosła znacznie. Lekko lepkie palce mocno chwytają klamkę, w przeciwieństwie do rękawic.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Pomogłem rozbitkom na szlaku - kobieta się wywaliła, mąż przyjechał po nią suvem, ale nie miał klucza, by zdjąć koło i zabrać rower do auta. Pożyczyłem klucz, a następnie odwieźliśmy na rowerach do domu ich jedenastoletnią córkę (bo z rowerem nie weszłaby do auta). Dla ciekawych - jedenastolatka jechała na Specialized turbo levo - jak by się kto pytał, co kupić dziecku. 

Edytowane przez Wojcio
  • +1 pomógł 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Poszło 120 kilo i to z zapasem sił. Szybki prysznic, kanapka i w ogóle zapomniałem, że jechałem.

Sekret tkwi w jedzeniu. Średnio co godzinę zjadałem grahamkę z całym serem topionym, a gdy czułem niedosyt - to jeszcze paczkę sezamków. Plus dużo wody. Żadnych żeli, izotoników, kofeiny itp.

Efekt był taki, że ostatni podjazd przy Parku Żeromskiego, który zawsze mnie dobijał na sam koniec, pokonałem na luzie na drugiej od końca, najmniejszej zębatce.

Prędkość nie jest powalająca, ale bardzo dużo błądziłem w okolicach Pruszkowa - byłem tam pierwszy raz w życiu.

 

Polecam grahamki i ser topiony z Biedronki 😅

17082022.jpg

  • +1 pomógł 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@teotym  zmieni Ci się jak 100 stanie się wieczornym spacerkiem 😉  ciężko się tak zapychać pozatym jednak taka buła powoduje że potem ciężej się jedzie. 

A my dzisiaj  wieczorkiem.... tak leniwie i bez chęci.  Najpierw duchota potem komary... ogólnie jechało się tak se i nudno. No i wiatr w pysk na pierwszych 45km ustal jak wracaliśmy.... bydle nigdy w plecy nie chce wiać

GarminConnect_20220817-231025.thumb.jpg.738e0285940c656d21860fb39f1f0e4b.jpg

  • +1 pomógł 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Żebym nie wyszedł na mitomana - tak, wczoraj wydawało mi się, że to był spacerek. Tylko podejrzanie wcześnie poszedłem spać - koło 21:00. Ale dzisiaj nóżki bolą. Ból zdrowy, nie kontuzyjny, po prostu obie równo bolą na skutek mikrourazów - tzw. "zakwasy". I to mnie zastanawia w tych kilkudniowych jazdach gravelowych i podobnych. To, że pierwszego dnia ktoś przetoczy się 150 km czy nawet 200 km przez cały dzień, to nie robi na mnie dużego wrażenia. Ale jak ci ludzie są w stanie jechać kolejny dzień, potem jeszcze następny i w skrajnym przypadku nawet 1200 km [już pomijam rekordzistów itp., chodzi mi o rzeszę tzw. zwykłych Kowalskich]. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

15 minut temu, teotym napisał:

Żebym nie wyszedł na mitomana - tak, wczoraj wydawało mi się, że to był spacerek. Tylko podejrzanie wcześnie poszedłem spać - koło 21:00. Ale dzisiaj nóżki bolą. Ból zdrowy, nie kontuzyjny, po prostu obie równo bolą na skutek mikrourazów - tzw. "zakwasy". I to mnie zastanawia w tych kilkudniowych jazdach gravelowych i podobnych. To, że pierwszego dnia ktoś przetoczy się 150 km czy nawet 200 km przez cały dzień, to nie robi na mnie dużego wrażenia. Ale jak ci ludzie są w stanie jechać kolejny dzień, potem jeszcze następny i w skrajnym przypadku nawet 1200 km [już pomijam rekordzistów itp., chodzi mi o rzeszę tzw. zwykłych Kowalskich]. 

Predyspozycje i Trening.

Jak ja zaczynałem, to zastanawiałem się jak to możliwe, że ktoś jest w stanie przejechać całą trasę około 6km wzdłuż lokalnej rzeki. Wąska ścieżka, cały czas jazda Interwałowa między drzewami w lesie. Ja nie miałem siły już w połowie, musiałem odpoczywać. Jak zacząłem jeździć regularnie, a wytrzymałość wzrosła, przejeżdżałem tę trasę bez najmniejszego problemu w tempie "wyścigowym".

Ty robisz 100 km, a dla mnie jest to dystans nie do zrobienia w tym momencie. Jeżdżę codziennie, ale na trasach około 30 km. Organizm tak się do tego przyzwyczaił, że cokolwiek powyżej 50 km zaczyna być już problemem.

Także ja patrzę na Ciebie i myślę: facet ma do tego geny i siłę. Ty patrzysz na kogoś kto robi codziennie 100-200 km i myślisz: facet ma do tego geny i siłę. A ta osoba patrzy chociażby na Karasia i myśli: facet ma do tego geny i siłę. A gdzieś tam na końcu są nadludzie ;) 

Kiedyś oglądałem wyścigi XC. Dobre kilka lat temu, było wielkie Trio: Julien Absalon, Nino Schurter i Jaroslav Kulhavy. Byli oni i gdzieś tam z tyłu cała reszta. Pamiętam jak ten ostatni wrzucił zdjęcie, że robi ROZGRZEWKĘ 60 km po górach przed wyścigiem XC World Cup.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

2 godziny temu, teotym napisał:

. Ale jak ci ludzie są w stanie jechać kolejny dzień, potem jeszcze następny

To tak jak ze wszystkim. Jak dużo ćwiczysz (i z głową) to potem wszystko przychodzi łatwo. Ja jeżdżę codziennie (no dobra w sierpniu dopiero pierwszy raz, dzisiaj ;)) 80km (droga do/z pracy). Trzy lata temu dwa razy w tygodniu było dużo i byłem zmęczony. Teraz mogę 5 razy w tygodniu i jeszcze mam chęć na 200km w weekend :).

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Unfortunately, your content contains terms that we do not allow. Please edit your content to remove the highlighted words below.
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...