Skocz do zawartości

[serwis, kraków] popsuta regulacja przy manetce.


bartus24

Rekomendowane odpowiedzi

Jeździłem z moim hasiorem po lasku wolskim. Bydle wyrwało mi rower spod tyłka i zbiegł z min rowem do wodociągów :)

Uszkodzenia zasadniczo żadne ale zgiął mi śruby do regulacji manetek (jeszcze nie naciągnąłem linek po zimie). Teraz szukam gdzieś w krk jakiegoś rowerowego szrotu żeby dostać te śrubki. Byłem już przy Polskim Radiu obok AGHu i za dębnickim ale twierdzą, że nie mają :(

Poratujcie.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Przepraszam ze może trochę uszczypliwy i nie na miejscu post.

 

Jednak chciałbym wyrazić swoje zdanie na temat jazdy na rowerze z psem...

 

Jest to dla mnie po prostu głupota, brak wyobraźni i szczyt lenistwa.

 

Nie mówię o wyścigach psich zaprzęgów.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Przepraszam ze może trochę uszczypliwy i nie na miejscu post.

 

Jednak chciałbym wyrazić swoje zdanie na temat jazdy na rowerze z psem...

 

Jest to dla mnie po prostu głupota, brak wyobraźni i szczyt lenistwa.

 

Nie mówię o wyścigach psich zaprzęgów.

 

Jazda na rowerze z psem to jedna z dyscyplin psich wyscigow. Nazywa sie BIKEJORING. Bardzo fajna sprawa. I to nie polega na tym, ze Ty siedzisz a pies ciagnie rower. To wspolpraca z psem. Dobry, szybki przejazd to naprawde nielatwa sprawa.

 

Wysyłane z mojego GT-I5510 za pomocą Tapatalk 2

 

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zdecydowanie popieram - szczyt głupoty :) No chyba, że lecisz po leśnej odziałówce prostej jak w mordę strzelił. Husky w takich warunkach potrafi cały las przelecieć ze średnią ponad 30kmph - dwa razy szybciej, niż ja potrafię nogami przebierać. I codziennie trzeba z min te ok. 20km zrobić. Man nadzieję, że jak mi ambicji starczy to kiedyś będziemy biegać razem codziennie takie trasy. Jak na razie mogę sobie pozwolić 2-3 razy w tygodniu na biegi po 8-10km z kopca na kopiec  :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Napisałem wyraźnie że nie chodzi mi o SPORT w którym współpracuje człowiek ze zwierzęciem i posiadają do tego ODPOWIEDNI SPRZĘT i UMIEJĘTNOŚCI.

 

Chodzi mi o to jak np. jedzie ktoś na rowerze trzymając kierownice jedną ręką z drugą psa na smyczy, który jeśli się spłoszy lub coś zobaczy może zachować się w sposób nieprzewidywalny.

 

Różne są tego skutki... pies autora postu wyciągną mu rower spod tyłka. Ja osobiście byłem świadkiem jak pies wywraca rowerzystę na ścieżce rowerowej pod nadjeżdżający drogą samochód. Na szczęście kierowca auta zdążył zareagować i ominąć leżącego rowerzystę.

 

To jest po prostu głupota żeby w taki sposób jeździć rowerem, bo ani to nie jest jazda rowerem, ani wyprowadzanie psa...

 

Już nie wspomnę o tych co przywiążą smycz do kierownicy... Z ręki w chwili zagrożenia jesteś w stanie psa wypuścić, a pies przywiązany do kierownicy jest nie do opanowania w chwili zagrożenia...

 

 

 

 

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

(...)

 

Już nie wspomnę o tych co przywiążą smycz do kierownicy... Z ręki w chwili zagrożenia jesteś w stanie psa wypuścić, a pies przywiązany do kierownicy jest nie do opanowania w chwili zagrożenia...

 

 

 

Ale ten sport wlasnie na tym polega, ze psa do kierownicy sie przywiazuje. Poczytaj troche na ten temat albo jeszcze lepiej wybierz sie na takie zawody i zobacz na zywo. Warto.

 

A zeby nie bylo off topic to polecam serwis na ks. Skorupki. Nawet jak nie maja to w miare szybko znajda i sprowadza co potrzeba.

 

Wysyłane z mojego GT-I5510 za pomocą Tapatalk 2

 

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Różne są tego skutki... pies autora postu wyciągną mu rower spod tyłka. Ja osobiście byłem świadkiem jak pies wywraca rowerzystę na ścieżce rowerowej pod nadjeżdżający drogą samochód.

 

Takie życie - chcesz się nauczyć chodzić musisz się nauczyć upadać

Oczywiście trzeba też odgraniczyć przypadki skrajnego kretynizmu klinicznego np. - nie jeździć z  psem po czy obok drogi, slalomem między drzewami, brzegami rzek czy zbiorników wodnych, po schodach, po stromych schodach, po świeżo oranym polu... no i to o czym przekonałem się organoleptycznie nie próbować stromych zjazdów, szczególnie gdy na dole stoi najmłodsza latorośl wujka ciętej riposty i ciotki mabutu pogryzionej przez perliczki, wymachująca na twojego psa kanapką z szynką wielkości połowy stołu :)

Na Kalwaryjskiej w "pogotowiu rowerowym" mają sporo szpejów. 

Dzięki za info - to mój pierwszy rower w krk więc i części nie mam żadnych i rozeznania w terenie też niewiele.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zarchiwizowany

Ten temat przebywa obecnie w archiwum. Dodawanie nowych odpowiedzi zostało zablokowane.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...