Skocz do zawartości

[kampania] Bezpieczna odległość


render

Rekomendowane odpowiedzi

widzę iż przytłaczająca większość to przeciwnicy posiadania lusterka, no cóż każdy robi w/g swojego uznania tylko nie miejmy pretensji że ktoś nas na drodze publicznej potrącił.

ja w swoim rowerze lusterko posiadam (głównie poruszam się po asfaltach) i nie wyobrażam sobie jazdy bez niego, a spojrzenie w lusterko nie stwarza dla mnie problemu; no chyba że ktoś podczas jazdy rowerem lubi ćwiczyć mieśnie szyi

w samochodzie też można przecież lusterkiem o coś zachaczyć, i spoglądać przez ramię do tyłu

skoro co dla niektórych samo lusterko w rowerze stanowy zagrożenie dla zdrowia i życia to proponuję zrezygnowanie z jazdy rowerem

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

He? Mam nie mieć pretensji, że ktoś mnie potrącił, bo nie mam lusterka w rowerze? Dobrze zrozumiałem?

 

Gadżeciarstwo (kaski, kamizelki, lusterka...) i nakazownictwo (ja mam; mi pomaga, więc wszyscy mieć muszą!) bedą się ciagnąć za nami przez długie lata, i to zawsze pod pozorem bezpieczeństwa (z którym nie mają nic wspólnego). Strzeżcie się...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

A ile zajmuje przystosowanie go do tego? 5 minut?

 

Ja nie widzę problemu z założeniem oświetlenia... Ale według prawa powinien być jeszcze dzwonek. Już widzę jak wszyscy biegną do sklepu i kupują dzwonek "I love my bike" do karbonowej szosy za 10k. Tutaj zaczynamy wchodzi w kwestię co daje +10 do lasu a co daje -20...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 

a spojrzenie w lusterko nie stwarza dla mnie problemu;

 

A dla mnie obejrzenie się przez ramię. 

Robię to często nawet jak nie zamierzam zmieniać kierunku.

ot lubię mieć ogląd sytuacji.

 

 

a spojrzenie w lusterko nie stwarza dla mnie problemu;

 

Dla mnie też nie sprawiało ale z czasem odpadło....

Aponieważ dawało mi o wiele mniejszą wiedzę o tym co za mną niż odwrócenie głowy to nie zamontowałem ponownie...

 

 

no chyba że ktoś podczas jazdy rowerem lubi ćwiczyć mieśnie szyi

 

Lusterko nie daje dość informacji żeby nie ćwiczyć mięśni karku. szybko jadący rowerzysta za tobą nie musi się pojawić w twoim lusterku w momencie kiedy w nie patrzysz.  A mięśniom też się coś od życia należy ty sobie pedałujesz a one mają biedne tak się nudzić?  Nieładnie być takim samolubem...

 

 

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 2 tygodnie później...

 

Jak jesteś kierowcą i wiesz, że powinieneś ustąpić rowerzyście, to nie mając widoczności przez swoje wspaniałe słupki zap...lasz dalej przed siebie? Powinieneś się w takiej sytacji zatrzymać i upewnić, a potem łagodnie ruszyć, bo NIE MASZ pierwszeństwa przejazdu. No chyba , że we mgle też niech  piesi na poboczu uważają, bo ty biedaczku nie masz widoczności,  w związku z czym zap...lasz brzed siebie jak by nigdy nic. To jest właśnie typowa filozofia 4-kołowych terrorystów

Niech kierowcy na mnie uważają, bo jestem słabszy.

Niech piesi na mnie uważają bo jestem sła... bo jadę rowerem.

Wróć. Niech wszyscy na mnie uważają, bo tak. A najlepiej niech znikną

To jest właśnie typowa filozofia 2-kołowych terrorystów.

 

:)

 

I pewnie nie napisałbym tego, gdybym właśnie nie wrócił z 2 tygodniowych wakacji w Europie zachodniej (konkretnie Niemcy, Francja, Włochy, chwilka w Szwajcarii). Otóż nigdzie nie zauważyłem takiej chęci egzekwowania pierwszeństwa przez rowerzystę, jaką propagują co poniektórzy "zieloni" w naszym kraju... Rowerzyści jadą jakoś tak dostojnie, powoli, potrafią się zatrzymać przez przejazdem, skorzystać z pierwszeństwa bezpiecznie itp.* No może poza Genewą, bo tam potrafią jechać po chodniku w tłumie pieszych pomimo pasa rowerowego na asfalcie tuż obok :)

 

A tak na marginesie to rowerzystów jest tam jednak znacznie mniej niż przedstawiają to wyznawcy zielonego mazowsza i tym podobnych organizacji...*

 

 

Oczywiście największe chamstwo i arogancja wychodzi z człowieka, gdy siedzi w metalowej puszce (psychologiczny efekt ochrony i izolacji od otoczenia).

Nie będę mówił, że nie, bo na tej samej zasadzie wychodzi coś podobnego z rowerzystów w korku :P Gdy droga jest pusta to raczej są potulni, jak zrobią coś głupiego to potrafią nawet ręką przeprosić, a jak na ulicy panuje bezruch to potrafią mieć o wszystko pretensje (nawet niesłuszne) na zasadzie "a co mi zrobisz, w tym korku i tak mnie nie dogonisz".**

 

*Obserwowane z pozycji pieszego i pasażera samochodu

** A to już bardziej z pozycji postronnego rowerzysty

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Niedżwiedź...

.. a może i dźwiedź ? ;)

ty mi tu głupawo nie nadinterpretuj

piszę o sytuacji kiedy rowerzysta MA pierwszeństwo

wtedy kierowca nie powinien jechać - bo_nie_widzi

zanim się nie upewni, że może

 

i bez pitolenia - kiedy jadę czterema-O

tak właśnie postępuję.

ale kiedy jadę dwomaO

uważam na idiotów na 4-O,

bo wiem , że wielu ma mentalność

30-letniej pindy w służbowym samochodzie (czytaj.  najagresywniejszy-bezmyślny typ kierowcy)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 

piszę o sytuacji kiedy rowerzysta MA pierwszeństwo wtedy kierowca nie powinien jechać - bo_nie_widzi zanim się nie upewni, że może

 

A co w sytuacjach kiedy kierowca nie widzi i widzieć nie będzie bo taka jest infrastruktura?

I jeszcze jak rowerzysta zwolni i przejedzie przez przejazd po ludzku to można mu ustąpić ale jak zapiernicza 30/h to najnormalniej nie ma czasu bo od momentu pojawiania się w polu widzenia do momentu reakcji zatrzymania mija za mało czasu? 

I nie ma znaczenia czy jadę że jadę 5/h

 

Mam dokładnie takie same odczucia jak Niedźwiedź w kwestii jazdy na zachodzie.

Tam nie ma tendencji do bezwzględnego egzekwowania pierwszeństwa z zamkniętymi oczami.

Nie spotkałem się z rowerzystami bezmyślnie wpadającymi pod koła nawet bez zerknięcia na samochody.  U nas robi się to nagminne.

 

 

I takie pytanie. Czy jeśli rowerzysta wymusza na mnie pierwszeństwo wyjeżdżając z podporządkowanej to mam w związku z tym że mam pierwszeństwo go rozjechać? 

Przecież idąc waszym tokiem rozumowania on MA mnie zobaczyć i on MA mi ustąpić pierwszeństwa i ja nie powinienem się musieć uważać na jakąś gapę... Prawda? 

 

Tylko ze jak bym zaczął stosować to populacja rowerzystów w Krakowie stopniała by bardzo szybko.   

 

Ciekawą rzeczą jest jak się wyjeżdża z podporządkowanych uliczek z ograniczoną widocznością u nas (zresztą wszystkich podporządkowanych ale te z ogr. wid. są trudniejsze).

 

Stoi się stoi stoi... W końcu trzeba podjąć to ryzyko i "skoczyć" licząc że nie wpakuje się pod jakiegoś z pierwszeństwem.

Nawet metoda "wysuwania nosa" nie zawsze jest skuteczna bo ci z pierwszeństwem skrupulatnie ominą i jeszcze zatrąbią żeby się pochwalić że mają klakson. 

To samo "na zachodzie" mi się nie zdarzyło.   Jak dwóch  pierwszych się nie zatrzymało żeby wpuścić to trzeci musowo wpuszczał.

 

To samo przy parkowaniu.  Staje przy miejscu kierunek i wszyscy stają dając czas na zaparkowanie. 

U nas? Rowerzyści lewą i prawą a auta też jak tylko jest miejsce to się przecisną.

 

Analogicznie przy wyjeżdżaniu z miejsca parkingowego.  U nas trzeba czekać aż znajdzie się ktoś zainteresowany tym miejscem bo inaczej nie ma bata żeby ktoś stanął.

Tam wystarczy włączyć kierunkowskaz i od razu ktoś się zatrzyma.

 

Ale u nas pierwszeństwo rzecz święta... Mam je to zamykam oczy i jadę....

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

brak kultury jazdy u ludzi to u nas niestety norma

jak ktoś stara się być kulturalny, to natychmiast

znajdzie się 3ech cwaniaków, co kulturalnego

"frajera" wykorzysta lub obtrąbi, że się uprzejmości odechciewa.

 

KrisK - jak chcesz, to rozjeżdżaj

"debili" na rowerach egzekwujących swoje pierwszeństwo- mnie to mało martwi, bo ja to nie będę

gdyż kiedy (niezmiernie rzadko) jeżdżę miastem to staram się mieć oczy do okoła głowy.

 

Rozjeżdżaj, jeżeli...

1) twoje sumienie to udźwignie

2) miły pan policjant przyjmie twoje tłumaczenie " ja go nie widziałem" i całą winę zwali na rowerzystę,

a ciebie wypuści w siną dal, życząc wielu rozjechanych rowerzystów

dla mnie EOT

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

A co w sytuacjach kiedy kierowca nie widzi i widzieć nie będzie bo taka jest infrastruktura? I jeszcze jak rowerzysta zwolni i przejedzie przez przejazd po ludzku to można mu ustąpić ale jak zapiernicza 30/h to najnormalniej nie ma czasu bo od momentu pojawiania się w polu widzenia do momentu reakcji zatrzymania mija za mało czasu? I nie ma znaczenia czy jadę że jadę 5/h

To co jak go nie widzisz to mu nie udzielisz pierwszeństwa? A gdzie są takie przejazdy?

 

Bo mam wrażenie, że odwracasz rzeczywistość. Problemem jest to, że w normalnych miejscach gdzie widoczność jest po kilkaset metrów we wszystkie strony kierowcy skręcając z głównej przecinając pasy i przejazdy nie ustępują pierwszeństwa. Połowa albo więcej z nich pewnie nawet nie wie, że ma taki obowiązek.

Ty szukasz na silę jednego przykładu na 100 gdzie droga rowerowa wychodzi np. zza barier dźwiękoszczelnych, to jeśli nie widzisz dostatecznie dobrze to musisz zachować szczególną ostrożność.

 

A argumenty o tym że rowerzyści wymuszają na kierowcach pierwszeństwo to jest na poziomi "a u was to murzynów biją" - jeszcze takiego rowerzysty nie spotkałem, który by wymuszał na samochodzie pierwszeństwo jadąc podporządkowaną.

 

A i kultury w ta dyskusję nie mieszajmy bo zaciemnia sytuację.

 

Ja wam piszę, że nagminnym jest olewanie przez kierowców pierwszeństwo pieszych i rowerzystów na pasach i przejazdach, a wy mi, że to oni (piesi i rowerzyści) mają uważać i przepuszczać samochody tym bardziej że nie mają słupków itp...  Że im budowniczowie specjalnie przeszkody budują albo ogrodnicy żywopłoty sadzą (kierowcom). Te argumenty są z kapelusza bo w takich miejscach jest zdecydowanie najbezpieczniej...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 

jak chcesz, to rozjeżdżaj "debili" na rowerach egzekwujących swoje pierwszeństwo

 

A czytać ze zrozumieniem umiesz?

To sobie przeczytaj że pisałem o debilach wymuszających pierwszeństwo a nie egzekwujących.

 

Na wariatów "egzekucyjnych" uważam i liczę że w miejscach gdzie ich nie widać nie trafię na takiego co ma wszystko dookoła w dupie i leci na zbity pysk.

Ja rowerem jeżdżę bez kompleksów.  A jeżdżę ulicami miasta i jak mam pierwszeństwo to jadę tak jak bym jechał autem.  Jednak w miejscach w których przypuszczam że mnie nie widać "daję się zauważyć" Są przejazdy przed którymi praktycznie staję.

I wiele razy mnie tam szybcy i głupi wyprzedzali bo mają pierwszeństwo...

Jakoś pierwszeństwo w drodze na cmentarz chętnie oddam ;)

 

 

Problemem jest to, że w normalnych miejscach gdzie widoczność jest po kilkaset metrów we wszystkie strony kierowcy skręcając z głównej przecinając pasy i przejazdy nie ustępują pierwszeństwa

 

Pewnie że idealnie nie jest ale jednak większość staje. Więc nie siejmy defetyzmu. Może to też kwestia że jednak szukam kontaktu wzrokowego z kierowcą?  Nie liczę że się zatrzyma wystarczy mi że zwolni. 

Owszem debile są ale też nie dramatyzujmy bo progres jest niesamowity.

 

 

Ty szukasz na silę jednego przykładu na 100 gdzie droga rowerowa wychodzi np. zza barier dźwiękoszczelnych,

 

Jesteś z Krakowa więc uczciwie pojeździj sobie rowerem i autem po JPII i Meissnera  oraz dolotach.

Skręć w prawo z  JPII w Ułanów i uczciwe oceń jak świetnie widać rowerzystów jadących z góry.  Oczywiście zrób to uczciwie dla siebie a nie dla "forumowych potyczek"  Dodaj do tego czynnik pod tytułem ze delikwent "leci"  30+  :)  

Robi się mało wesoło ale on ma pierwszeństwo.

 

Mam ci szukać następnych "jedynych na 100"?  Tam masz co drugi taki.   Ale ok masz ul. Florera i tam też widziałem spieszących się na zielone wpadających tuż przed "ruszających na strzałce".  Wielu do głowy nie przyjdzie ze trzeba zwolnic żeby "dać czas"

Dobra ten jest mało klarowny bo światła są...  To pojedź sobie Dobrego pasterza w dół  w stronę Ronda Barei. Fajne przejazdy?

A tam rowerzysta lecący 40 i więcej to nie rzadkość. jakie szanse ma kierowca wyjeżdżając z Kwartowej?   Szczególnie że wielu tam ścina po chodniku dodatkowo się chowając.

Przejazdy są u nas tragiczne. Jak stajesz żeby ustąpić pieszym tracisz ogląd na ddr i szybko jadący rowerzysta znika ci z pola widzenia.

Czasem po prostu nie widać bo żeby zobaczyć trzeba wjechać na ddr.

 

Ale to skutek równania ddr z chodnikiem i nie dopuszczaniem przez projektantów że rowerowi bliżej prędkością do aut niż pieszych.

Więc widoczność taka jak dla chodnika jest za mała

 

 

 

Że im budowniczowie specjalnie przeszkody budują albo ogrodnicy żywopłoty sadzą (kierowcom). Te argumenty są z kapelusza bo w takich miejscach jest zdecydowanie najbezpieczniej...

 

Cholera ciekawe dlaczego u "bezpiecznych" Niemców nie spotkałem się z takimi rozwiązaniami jak krzaki zasłaniające jadące auta?

Cholera może im nikt nie powiedział że przycinając żywopłoty zwiększają zagrożenie na drogach?

A może powinieneś zwolnić w swoich tezach?

Jest drobna różnica pomiędzy spowolnieniem ruchu a obcięciem widoczności. 

Czy uważasz ze przejazdy na Dobrego Pasterza są bezpieczniejsze dzięki temu że są ślepe?

A te na JPII?   A może te dzwony i żywopłot po drugiej stronie na łąkowej są elementem poprawiającym bezpieczeństwo?

Błagam nie róbmy sobie jaj z pogrzebu.

 

 

A argumenty o tym że rowerzyści wymuszają na kierowcach pierwszeństwo to jest na poziomi "a u was to murzynów biją" - jeszcze takiego rowerzysty nie spotkałem, który by wymuszał na samochodzie pierwszeństwo jadąc podporządkowaną.

 

Raz nie musi być autem bo jeżdżąc rowerem też nader często muszę ostro hamować bo delikwent idzie w szkodę. (to już po minie widać wyraźnie że orły myślą ze są jedynym rowerzystą na drodze)

Dwa niestety mam takich przypadków dużo. To znaczy 2-4 tygodniowo spokojnie naliczę takich klasycznych wymuszeń gdzie muszę ostro przyhamować żeby nie zabić.

Bo takich że jadąc wolno widzę przerażoną minę delikwenta niepewnego co on ma albo nie ma robić w takiej trudnej sytuacji drogowej... Nie liczę zwalniam puszczam niech jedzie sierota. Niektórzy nawet przeproszą/podziękują czasem i jedno i drugie. 

 

Do tego kilku tygodniowo jest daltonistów.  Tu ulubiony miejscem było rondo młyńskie które ma specyficzną konstrukcje świateł i często się tam jakiś osobnik ładował na czerwonym święcie przekonany że jak by nacisnął ten przycisk to by miał zielone.... Ot a tu niespodzianka auta jadą.... I mają zielone...

Takich miejsc gdzie rowerzyści zniecierpliwieni ładują się pod auta też kilka bym znalazł.

 

Kwestia widzenia zapewne ma jakiś związek z dystansami i konkretnymi miejscami. Pewne zjawiska s częstsze w pewnych rejonach.

 

 

a wy mi, że to oni (piesi i rowerzyści) mają uważać i przepuszczać samochody

 

Chodzi o zdrowy rozsądek.

Bo u wielu nastąpiło odbicie.

Było tak że przejazd/przejście było jak strzelnica. To uważali i płakali.

Ale dostali prawa (a raczej ktoś im powiedział że je mają) to zaczęli je wykorzystywać w sposób głupi i bezmyślny.

 

Jest różnica między zwalnianiem przed przejazdami żeby ocenić czy kierowca nas widzi a puszczaniem samochodów.

Szkoda tu twozyć jakąś świętą wojnę i kłócić się .

Po porostu trzeba się zachowywać "po ludzku" i tworzyć na drodze partnerstwo. A nie tworzyć kolejną kastę z mniemaniem że ich pierwszeństwo oszuka możliwości innych.

 

 

że się uprzejmości odechciewa.

 

A ja spokojnie robię swoje...

Coraz rzadziej mam ochotę wytłumaczyć kluczem do kuł kolegom kierowcom że błądzą ;)

Wprawdzie czasem jazda zgodnie z przepisami jest nagradzana tym ze wyprzeda mnie na 50 w mieście (jechałem 50 z tępomatem)  wyprzedza mnie TIR... A że wąsko to na cm... 

Pisk opon jak zatrzymuje się przed przejściem? Spoko kolor auta mi już spowszedniał czas na malowanie ;)

Byle nie dać się sprowokować i nie równać do bydła.  Po jakimś czasie staje się to tak naturalne że nawet na ograniczeniach nie trzeba się kontrolować.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Chyba się nie rozumiemy ;)

Problemem jest właśnie nie respektowanie pierwszeństwa w miejscach oczywistych i dobrze widocznych. Fakt, że są miejsca gdzie jest duża poprawa przez ostatni rok dwa - więcej rowerzystów w tych miejscach to i okazji do nauki więcej.

 

Prawdą jest że Dobrego Pasterza to jakiś kosmos tyle, że nie dla skręcających ale dla wyjeżdżających z ulic podporządkowanych. Geometria skrzyżowań, poprowadzenie przejazdów i przejść są taki, że trzeba stanąć na pasach/przejeździe by zobaczyć czy nie ma czegoś na głównej i na ścieżce rowerowej. To się do sądu nadaje ;)

Na Meissnera i na Al. J.P.II jakoś większych problemów nie widzę :P ale często tam nie bywam...

 

Ogólnie się zgadzam z Tobą ale dalej nie wydaje mi się normalnym abym w miejscu gdzie mam pierwszeństwo, musiał z ustępującym nawiązywać kontakt wzrokowy aby to pierwszeństwo uzyskać. Czyli musi być nić porozumienia i pokorny wyraz twarzy? Aby szlachetka w samochodzie poczuła że tylko dzięki jego łasce ja na drodze mogę egzystować?

 

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zarchiwizowany

Ten temat przebywa obecnie w archiwum. Dodawanie nowych odpowiedzi zostało zablokowane.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...