Skocz do zawartości

[Białystok - Mikołajki] - Wyprawa


Szymon90

Rekomendowane odpowiedzi

Witam, czy ktoś z Białostoczan jeździł już w taką trasę i czy ma jakieś rady co warto zobaczyć, jak chechać aby ominąć główne drogi ? Chętnie przygarnął bym jakieś mapki. Z kolegą planujemy wyjechać z białegostoku 26 (piątek).04.13r. pierwszy postój planujemy w Grajewie w najtańszym motelu jaki znajdziemy na następny dzień uderzamy w Mikołajki, w Mikołajkach planujemy nocleg troche zwiedzania a w niedzielę 28.04.13r w godzinach popołudniowych. wracamy pociągiem, jeżeli jest ktoś chętny na taką przejażdżkę gorąco zapraszamy. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 5 miesięcy temu...

Wycieczka została zakończona powodzeniem, jutro postaram się naskrobac kilka zdań o wyprawie oraz wrzucę parę fotek. 

 

Pozdrawiam 

Witam,

To ja się podkleje :)

Jako, że rekreacyjnie jeżdżę rowerem do pracy, a pochodzę z Mazur. To sobie mówię. Lece na mazury rowerem.

Mój sprzęt to stary i poczciwy HERCULES. Koła 26' (nie szosowa szerokość opon) 5 biegowa skrzynia biegów :) w piaście SACHS Torpedo.

Oczywiście 3 tygodnie wcześniej zaczełem trening. Os antoniuk w stronę Grajewa. Co 2 dzień dalej o jakieś 10-15 kilometrów. W ten sposób dotarłem do Knyszyna. To była ostatnia przed trasa treningowa. Oczywiście wcześniej uzbroiłem się w sakwy rowerowe (na pożywienie i picie) oraz narzędzia na wszelki wypadek. No to kamizelka odblaskowa na plecy i piątek któregoś sierpnia po 14. Jadę. Na początku ciężko... górek się nie boję, ale wiatr przedni.....MASAKRA.

Bez postoju dojechałem do Ciemnoszyj. W tej miejscowości przystanek na pożadniejsze jedzenie i picie. W ciemnoszyjach pojechałe "dróżkami" gminnymi do Szczuczyna. Trochę pobłądziłem ale ogólnie ok. Gdzieś tam o godź 17 między Czarnoszyjami, a Szczuczynem zaczeły zbierać się chmury burzowe. Mimo to nie odpuściłem, mała burza nie przeszkadzała. Jadąc dalej w deszczu dotarłem do Czarnówki (za Szczuczynem) w stonę Białej Piskiej. I tam zakończyłem swój etap. Burza, wiatr i deszcz... nie dały jechać. Odpoczynek na przystanku autobusowym godzinę i z wielkim żalem......ODPUSZCZAM dalszą jazdę.

NIe możliwa była jazda w takich warunkach.

Ostatecznie telefon do ojca i przyjechał autem, wiec ostatnie 60 km pokonałem autem. To było koło ratunkowe, gdzie wykorzystałem.

Z jednej strony szczęśliwy, że tyle kilometrów przejechałe, a z drugiej strony. Nie dojechałem do celu. Trudno....

Dwa tygodnie później, postanowiłem... Nie dam się. Jadę do Białegostoku.

Trasę wyznaczyłem tym razem przez Grajewo. Znowu pod wiatr. Dojechałe z "językiem na brodzie" do Ciemnoszyj. Pełne zrezygnowanie i brak siły zwłaszcza psychicznej. Spowodowało, że położyłem się pod płotem. Telefon mi pomógł. Parę miłych słów otuchy i odpoczynek 40 minut (jedzenie i picie) spowodowało, że jadę dalej. Startowałem równo w południe. W Fastach przy mostku, meszka w oku. i mordęga przez 15 min na poboczu z wyjęciem owada (warto mieć okulary ochronne-ja ich nie miałem). Ok jadę dalej ale czułem już prawe kolano. Kolejne kręcenie sprawiało mi coraz większy ból. W fastach tuż przy strzelnicy już wchodziłem pieszo pod górki. Ból był niewiarygodny. W taki sposób dotarłem do mety.

Uczucie... kurcze udało mi się, zrobiłem to.  W sumie wypitej 3 litry wody, 4 litry  (to chyba za mało picia) i kilka kg jedzenia.

Ale fajnie było.

Teraz chcę kupić lepszy rower TREKKING 28' i może w maju pojechać z Białegostoku do Mrągowa....

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zarchiwizowany

Ten temat przebywa obecnie w archiwum. Dodawanie nowych odpowiedzi zostało zablokowane.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...