Skocz do zawartości

[Wypadki] Wasze gleby- część druga


durnykot

Rekomendowane odpowiedzi

E tam dziura w spodniach. Kiedyś z kumplem wzięliśmy kilka cegieł , deskę i rampa gotowa. Co by za łatwo nie było to postawiliśmy wózek i stopniowo go odsuwalismy. Oczywiście ja pierwsze skoki i w jednym momencie gleba , spodnie rozerwane do połowy pośladków i z przodu też :D

 

Wysłane z mojego SM-G361F przy użyciu Tapatalka

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Mnie na sobotnim maratonie na zjazdowym fragmencie w Lesie Wolskim w Krk wyrosło nagle drzewo na drodze :D wiedziałem że jak odbiję ostro w prawo to będę leżał, chciałem więc zwolnić jak tylko się da i ominąć przeszkodę...tzn chciałem dobrze a wyszło jak zwykle :D także mam sporą pamiątkę nad prawym kolanem w dużym zakresie kolorów ;) a jakąś minutę przed tym wypadkiem gość jadący przede mną tez popełnił jakiś błąd i nakrył się rowerem :D ledwo go ominąłem a po chwili przyszła pora na mnie ;) no ale najważniejsze że nic się nie stało (czyt. że rower cały) :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wczoraj powrot z pierwszego treningu w roku na nowej szosie. Zrobiona trasa z Żoliborza do Kampinosu. Powrot 40km w deszczu i wietrze ale bylo fajnie. I kilometr od domu przy metrze Slodowiec chcac ominac zator przed światłami postanowiłem zjechac na sciezke rowerowa. Problem w tym ze w tej calej wodzie nie zauważyłem mini kraweznika miedzy asfaltem a sciezka, a wjezdzalem pod minimalnym katem. Efekt?

Przednie kolo ucieklo.. Ja przelecialem przez kierownice prosto na bark. Tak kierownice trzymalem ze az powyginalem manetki i nie bylem w stanie ich pozniej wyprostować.. Oby tylko stluczenie bo reki podnieść nie moge..

Ps. wywrotka na tyle efektowna że jak ktos jechał z kamerka w aucie to bede na youtube.. ;)

 

Wysłane z mojego LG-D802 przy użyciu Tapatalka

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 2 tygodnie później...

Powitoł

U mnie dłuuugo nic (ponad rok od złamania obojczyka ;) ) a wczoraj dwie :)

Parkingowe OTB przy zjeździe z zamku w Dobczycach: prędkość 4km/h, widzę że zbliżają się schodki, wpadam na pomysł odblokowania amora (blokada na goleni), zauważam że schodki zbliżają się szybciej niż myślałem, hampel przedni z jedną ręką na kierze a drugą na koronie amora :D i dalej już jazda na brzuchu. Bardzo dziękuję szosowcowi który schodził kilkanaście metrów za mną za zachowanie kamiennej twarzy ;):)

Druga na szybkim zjeździe po lekkim błocie: zapomniałem że moje opony mają ksywę DancingRalph ;) i złapałem uślizg przodu, koło zjechało do ścianki wąwozu gdzie wbiło się w miękką glinę i dalej już jazda na brzuchu :)

 

Lekkie stłuczenie kolana i żeber, starty naskórek na dłoni, urażona duma - nauka tanio okupiona :D

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 4 tygodnie później...

Wczorajsza konkretna gleba.

Kask spełnił swoje zadanie i umarł.

Zjazd po łuku, jakieś 35-40 km/h. Najechałem na ułożoną pod skosem gałąź, uciekło mi przednie i tylne koło. Wyrypałem się na lewą stronę ale zanim zdążyłem dotknąć ziemi obróciło mnie na prawo, wyrąbałem głową w coś twardego i rąbnąłem lewym biodrem w ziemię. Przeturlałem się kilka razy i przeszlifowałem plecami jakieś błoto. Efekty: rozwalony kask który uratował mi chyba życie, rozcięte przedramię, rozcięta kostka, poobijane i poodzierane plecy, zbite biodro i udo (dzisiaj chodzę z wielkim bólem). Za tydzień startuję w Krzywiniu, mam nadzieję, że dojdę do siebie. No i kask trzeba kupić.post-186350-0-90721100-1467014028_thumb.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 2 miesiące temu...

Jechałem doskonale znaną mi trasą, przede mną jechał dzieciak, mijając go chyba delikatnie nacisnąłem przedni hamulec albo i nie, nie pamiętam, równocześnie wjechałem w dołek zasypany piachem. Rower stanął w miejscu, przeleciałem przez kierownicę a rower przyczepiony nadal do stóp wykonał salto i kantem siodełka uderzył mnie w miednicę od tyłu. Szczęście w nieszczęściu że oberwałem w miednicę, trochę wyżej i oberwałbym w nerki, pewnie tak miło by nie było wtedy.

 

Ofiary w ludziach:

 

Mocno stłuczona miednica od tyłu + siniak przy łokciu w stronę dłoni + chyba lekko naciągnięte mięśnie w lewej nodze

 

Ofiary w sprzęcie:

 

Wyszczerbiony mój ukochany czerwony Grip Boplight + po raz kolejny chyba skrzywiony hak  :verymad:

 

Wydaje mi się że sporo winy ponosi tutaj amortyzator ( XCR 2011), co prawda mam sylwetkę dość mocno pochyloną do przodu ale wydaje mi się że amor zamiast wybrać chociaż trochę dziurę ratując koło przed wapdnięciem, to pozostał sztywny katapultując mnie do przodu. Utwierdza mnie to tylko w przekonaniu że najwyższa pora na wymianę amora.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Amortyzatory mają to do siebie, że podczas hamowania nurkują skracając dźwignię.

Jeżeli na tym piachu koło się zablokowało, to chyba żaden amortyzator nie dałby rady wybrać wyjścia z dołka. Po prostu za mała siła, żeby koło poślizgiem z niego wyszło.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Szczerze to nie wiem czy hamowałem, to była chwila. Być może, nie wiem, sądzę że jeżeli amortyzator była bardziej dopasowany do mojej wagi, może wtedy wybrałby nieco, ciężko powiedzieć, teoretyczne wywody.

 

Zresztą prędkość nie była duża, może 10 km/h

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zarchiwizowany

Ten temat przebywa obecnie w archiwum. Dodawanie nowych odpowiedzi zostało zablokowane.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...