Skocz do zawartości

[Odchudzanie] Jazda na rowerze a spadek masy ciała


Rekomendowane odpowiedzi

Jakby kolega zamieścił co je to wyszłyby same kwiatki. Jestem pewien. Można się nie fatygować z odpowiedzią i dalej robić to samo. Zresztą to co kolega napisał o tzw siłowni pokazuje, że po prostu nie rozumie nawet tego co czyta. Wszystko zależy od tego co się je, ruch to dodatek aby pobudzić metabolizm.

1 godzinę temu, wkg napisał:

 

Na siłowni śmierdzi :(

I co da taki komentarz koledze? 

 

1 godzinę temu, BPatryS napisał:

.......... bo przyjeżdżam do domu, kąpie się i kładę się spać( wole to niż żreć po jeździe)

No to właśnie taki kwiatek. Sałatka z piersi kurczaka, łososia, tuńczyka z odrobiną warzyw i tłuszczu bez żadnych węgli na noc. Tym bardziej po wysiłku. Jak masz wieczorem duży wysiłek i nic potem nie zjesz a czeka cię noc to organizm mówi sobie tak: nic mi nie dał to za ch.. nic nie spalę. No i nie spala.

Dasz mi swoje dane to wyśle ci dietę tzn ją ułożę, na private czy jak tam chcesz. Przez dane rozumiem wiek, wagę, wzrost i aktywność fizyczna na co dzień a nie ksero dowodu osobistego rzecz jasna. Przeczytasz co nie jest wielkim wysiłkiem. Ja będę miał większy. A potem możesz ją skasować lub stosować. Twoja sprawa. 

  • +1 pomógł 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

3 godziny temu, marcusling napisał:

...No to właśnie taki kwiatek. Sałatka z piersi kurczaka, łososia, tuńczyka z odrobiną warzyw i tłuszczu bez żadnych węgli na noc. Tym bardziej po wysiłku. Jak masz wieczorem duży wysiłek i nic potem nie zjesz a czeka cię noc to organizm mówi sobie tak: nic mi nie dał to za ch.. nic nie spalę. No i nie spala.....

Pozwolę się nie zgodzić. O ile zasada ograniczania ilości węgli na noc uważam za dobrą w przypadku dnia bez wysiłku, to po treningu organizm spala, bo musi odbudować zapasy. Tyle, że pali to, co mu najłatwiej. Bez dostarczenia dodatkowych kalorii z węgli to nie tłuszcz leci tylko białko z mięśni pierwsze. Tak samo jak w trakcie samego długotrwałego wysiłku. Owszem idzie z zapasu, ale musi mieć, choć małą dawkę energii z zewnątrz na utrzymanie tego procesu. Już po mięśnie muszą odbudować zapas glikolenu.  I tak wychodzi coś, co wydaje się paradoksem, aby zrzucać tłuszcz, trzeba jeść po treningu. Dodatkowo pozwala to uniknąć nieprzyjemności, bo np u mnie deficyt kaloryczny na poziomie > 1000 kcal wywołuje normalny ból głowy.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

11 minut temu, marcusling napisał:

Nie musi jeść jak je je w porach rannych. Czy w ogóle jak ma w dobowym bilansie. 

Będę się upierał ze jednak powinien. I raczej nie jestem w tym względzie odosobniony - przeczytaj pierwszy lepszy artykuł  z internetu, np ten https://www.bodypak.pl/pl/wsb/178_weglowodany-po-treningu-wrog-czy-sprzymierzeniec.html
 

 

  • +1 pomógł 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

5 minut temu, Zigfir napisał:

przeczytaj pierwszy lepszy artykuł  z internetu, np ten

No właśnie -  internet to nie jest wiarygodne źródło informacji 90% z nich to bełkot marketingowo-propagandowy. Ajuż jak masz takie reklamy wstrzelone w artykuł w to w ogóle nie patrz na to.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Chłopie Ty już więcej nic nie pisz. Zjadanie mięśni to obóz koncentracyjny. Aby coś takiego wystąpiło musza być warunki obozowe. Jak w ciągu dnia je dobrze dobrane posiłki. To akurat czy zje czy nie zje węgli akurat na noc a tylko białko i tłuszcze to żadnych mięśni mu nie spali. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

28 minut temu, dovectra napisał:

No właśnie -  internet to nie jest wiarygodne źródło informacji 90% z nich to bełkot marketingowo-propagandowy. Ajuż jak masz takie reklamy wstrzelone w artykuł w to w ogóle nie patrz na to.

A jakieś inne konkrety w omawianej sprawie oprócz tego, że to bełkot, bo z internetu? Poproszę z Twojej strony o jakieś materiały, które przeczą tym informacjom - serio - może na coś nowego ktoś wpadł. Ogólnie zgadzam się, że bardzo i łatwo przyłapać dziennikarzy i wszelkiej maści blogerów na uproszczeniach takich, że głowa boli, albo wręcz gadaniu bzdur, ale akurat w tym przypadku gdzie nie zerkniesz, zbliżony pogląd.
https://dietetycy.org.pl/dieta-dla-kolarzy/ 
https://bodychief.pl/blog/116233-jak-powinien-odzywiac-sie-kolarz-dieta-dla-wytrzymalych
https://www.welovecycling.com/pl/2017/04/19/bartosz-huzarski-dieta-sportowca-jedza-kolarze/


itd...

37 minut temu, marcusling napisał:

Chłopie Ty już więcej nic nie pisz. Zjadanie mięśni to obóz koncentracyjny. Aby coś takiego wystąpiło musza być warunki obozowe. Jak w ciągu dnia je dobrze dobrane posiłki. To akurat czy zje czy nie zje węgli akurat na noc a tylko białko i tłuszcze to żadnych mięśni mu nie spali. 

2 godziny temu, marcusling napisał:

Nie musi jeść jak je je w porach rannych. Czy w ogóle jak ma w dobowym bilansie. 

To nie musi jeść, czy jednak musi białko i tłuszcze, bo się gubię.

W tym jedzeniu chodzi o zabezpieczenie mięśni i o szybką regenerację. Spadku masy mięśniowej nie będziesz widział po jednym takim numerze, ale już regularnie to się będzie nawarstwiać. Do tego na drugi dzień po głodówce będziesz bardziej zmęczony. Powodzenia przy braku jedzenia "po", przy kilkugodzinnych ciężkich treningach, powtarzanych kilka razy w tygodniu.
 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Musi jeść tyle białka, węgli i tłuszczy jak sobie wyliczy w stosunku do wysiłku, wagi, wieku, płci i aktywności dziennej. Plus minus kilkaset kal na chudnięcie. Bo musi być na minusie. To czy zje te węgle na wieczór po treningu czy rano i popołudniu nie ma znaczenia. Im starszy i bardziej zapasiony to lepiej mieć w bilansie mniej węgli bo jego wrażliwość insulinowa jest zaburzona i słabsza. Białko stała ilość a regulacja aby ilość kal się zgadzała tłuszczem. Co w tym niejasnego.

Jasne będzie jak się konkretnie napisze posiłki i gramy poszczególnych składników ale do tego trzeba wiedzieć wszystko o tej osobie co powyżej.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@BPatryS  Jak sobie sam robisz żarcie to musisz je liczyć. Są aplikacje, które Ci pomogą. Skanujesz kod i masz nieraz każdy plasterek sera czy kaloryczność na gram. 

Co do Twojego zdjęcia to jest bardzo niemiarodajne, bo w ciuchach zimowych wszyscy wyglądamy jak bałwan czy inny plemnik. Ale IMO to ty jesteś nie typem ulańca a bardziej napuchnięty jesteś.   Jeśli bierzesz jakieś leki zobacz czy to nie one bo bardzo często tak jest i wtedy tyjesz jak to określił @wkg z powietrza. Jeśli nie to jednak mądry lekarz. Ale naprawdę mądry... taki któremu się chce i myśli...    Wiem przejechanie ciurkiem dzisiaj 500km będzie łatwiejsze niż znalezienie takiego...  Większość myśli ramowo i krótkowzrocznie niestety. Ale jak masz jakieś choróbsko nie koniecznie nawet trudne w leczeniu to nie schudniesz nawet jak sie zagłodzisz. Trzeba wyleczyć. Zakładam, że badania na tarczyce masz zrobione? Na zdjęciu wygląda, że masz grubą szyję.. Pytanie, czy to nie wole tarczycowe. Tu znowu dobry endokrynolog jest przydatny, bo większość zbywa drobne odchyły a jak się okazuje one mogą świadczyć o problemie i należy to leczyć, choć większość nie przejmuje sie lekkim odchyłem. 

Teraz sprawa alkoholu. Jeśli pijesz jakikolwiek to musisz przestać. Wszelkie mity, że wódka nie tuczy sa mitami. Tak jak będziesz ją pił zamiast posiłków jak wytrawni koneserzy trunków wyskokowych to będziesz wychudzony (ale zamiast bo oni sporadycznie jedzą bo na bułki jak zbierają to kupują substytut.. ). Jak będziesz jadł i nawet od czasu do czasu popijał to bilans kaloryczny się rozlatuje. Głupie piwo wieczorem zabija system. Pomijam, że metabolizm się sypie.   Nie zakładam ze widziałem tu dyskusję i mnie lekko zmartwiła...  Alko i sport średnio idą w parze. Alko i odchudzanie nie działają. 

Jedzenie po treningu.  Popełniasz dwa błędy. Po pierwsze idziesz spać.  Z tego co piszesz dość szybko. To pierwszy błąd, bo tracisz sporo z nakręconego metabolizmu. Dodatkowo sen jest do bani, bo mniej efektywny po wysiłku. Owszem padniesz zaśniesz i Cię nie dobudzą ale organizm i tak będzie działał naprawiając zniszczenia po wysiłku, a nie spał.   Co gorsza jak mu nie dostarczysz posiłku to go głodzisz. Niby masz spalać tłuszcz, ale to nie do końca tak działa. Żeby spalać tłuszcz potrzebujesz kuriozalnie energii, której nie dostarczasz.  Na regenerację też. Wiec organizm zamiast po tłuszcz sięgnie po mięśnie. Nie taki masz zamiar.  
Posiłek po treningowy ma na celu dostarczenie białek do odbudowy Węgli, które posłużą do uzupełnienia energii i do przemian i umożliwią sięgnięcia do tłuszczy. Złośliwe tłuszcz jest rezerwą na czarną godzinę i wykorzystasz go na końcu kryzysu żywieniowego... A tym jest pójście spać bez jedzenia. Dajesz sygnał organizmowi, że go głodzą i ze trzeba magazynować każdy gram nadmiaru. Więc nawet na defcycie będziesz magazynował bo organizm najpierw zabierze mniej potrzebnym organom.  Pamiętaj ze ludzie otyli mogą umierać z głodu, choć jakoś ciężko się to do wielu przebija.   Pamiętaj też że takie olewanie po treningowego posiłku może mieć dalekie konsekwencje w postaci deficytów w mózgu, ale i w wielu innych organach.  No i będziesz niewyspany. I będziesz tył.  Jakość snu jest ważniejsza od długości a ta zależy od wielu czynników.

Jeszcze kwestia reżimu. Musisz sobie uczciwie popatrzeć na przekąski soki i inne pierdółki. Z pozoru nic nieznaczące. Każda łyżka musztardy i ketchupu. Każdy hamburger na szybko w macu.  Kilka orzeszków w pracy dla zabicia głodu. Jak zaczniesz liczyć każdy gram szybko się skapniesz gdzie ci wcieka do organizmu.  Łyżeczka soku do herbatki trzy razy dziennie potrafi zabić bilans.   Nawet sie nie skapniesz jak w tygodniu zrobisz +1000kal.    Trzy paluszki kilka razy dziennie. Krakers...  To rozwala bilans.  

Kolejna spraw to to chudniecie i brak efektów. Moją małżonkę utuczyło leczenie.  Jak zaczęliśmy być razem ważyła 38 albo 37kg..  po ciąży koło 45 i zasadniczo to była jej waga, w której nie czuła się źle.  Po leczeniu przebiła 72. 
Odstawiła leki zaczęła ćwiczyć. 5h dziennie treningów. dwa mc... I dopiero zaczęła łamać wagę.  Nie mówimy też o osobie, która by nie umiała utrzymać reżimu żywieniowego. Ona jest anorektyczką z wieloletnim doświadczeniem i liczenie kalorii to jej drugie imię a sięgnięcie po przekąskę niemożliwe.  Dieta 500kal to dla niej potrafi być obżeranie się.  Od razu zaczną się mądre słowa  chorobie  i takie tam... nie Ona jest świadoma ma wiedzę olbrzymią z zakresu medycyny i dietetyki.  Wiedziała dokładnie co chce osiągnąć, ale droga do tego nie była łatwa i miła, bo punkt startowy i problem był złożony. 
Nie ma zasady, która mówi, że zaczniesz chudnąć od razu. Złamanie organizmu w tej materii może trwać. Dla tego wiele osób nie może schudnąć. I jeszcze raz powtórzę to jest proces BOLESNY.  Pisałem o reżimie i konsekwencji. Nie ma innej drogi jak żelazna konsekwencja i pogodzenie sie z tym że będziesz się głodził.  Głód to jedna z najgorszych rzeczy dla nas. Twój organizm zrobi wszystko, żeby mieć zapas. Będzie Cię oszukiwał, kłamał mamił, żebyś tylko go nakarmił.  Włącznie z tym ze bedzie czekał aż powiesz, że nie ma sensu, bo nie ma efektu...  

Jak zaczniesz poważnie ćwiczyć zaczniesz być głodny. I musisz jeść.  Musisz mądrze liczyć ten minus, bo łatwo jest powiedzieć, że masz mieć minus i już, ale ten minus nie jest taki oczywisty.   Jak stracisz mięśnie będziesz w ciemnej D.   I nie ma tak, że je sobie potem odbudujesz.  Nie schudniesz, a i mięśni nie odbudujesz.   I dochodzimy tu do siłowni. Śmierdzi?  Też tak uważam. Dla tego mam swoją ławeczkę sztangi i całą resztę badziwia. Jak nie zaczniesz ćwiczyć choćby mięśni wkoło kręgosłupa zaczniesz mieć straszne dolegliwości od kręgosłupa. Chudnięcie zżera mięśnie, a to może szkodzić w wielu punktach.   Jak najbardziej rozsądny trening siłowy ma sens. Pisałeś, że załatwiłeś kolano... A po co ćwiczyłeś na nogi?  I jak?  Na nogi możesz brać ciężar, ale niewielki na pewno żadnych przysiadów i innych cudów. Podejrzewam ze wskazane większość ćwiczeń robić w odciążeniu nóg, a i pewnie kręgosłupa. I żadne wielki ciężary. Chodzi o wzmacnianie mięśni, a nie o pompowanie. Więc też ciężary inne i dynamika. Nie krótkie serie a długie  z mniejszym obciążeniem. Ale zdecydowanie wzmocnienie gorsetu, żeby kręgosłup sie nie rozsypał. Zdecydowanie wzmacnianie nóg, ale nie z dużym ciężarem raczej. Choć jak będziesz jeździł na rowerze nogę możesz zrobić jeśli będzie podaż białka a masz jakieś mięśnie.   

 

  • +1 pomógł 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Teraz, KrisK napisał:

Teraz sprawa alkoholu. Jeśli pijesz jakikolwiek to musisz przestać. Wszelkie mity, że wódka nie tuczy sa mitami. Tak jak będziesz ją pił zamiast posiłków jak wytrawni koneserzy trunków wyskokowych to będziesz wychudzony (ale zamiast bo oni sporadycznie jedzą bo na bułki jak zbierają to kupują substytut.. ). Jak będziesz jadł i nawet od czasu do czasu popijał to bilans kaloryczny się rozlatuje. Głupie piwo wieczorem zabija system. Pomijam, że metabolizm się sypie.   Nie zakładam ze widziałem tu dyskusję i mnie lekko zmartwiła...  Alko i sport średnio idą w parze. Alko i odchudzanie nie działają. 

Wszystko z umiarem, wszystko z umiarem :) Mistrzami świata i tak nie będziemy. Ale przeciez nie chodzi o to, żeby się umartwiać. 

 

Teraz, KrisK napisał:

Śmierdzi?  Też tak uważam. Dla tego mam swoją ławeczkę sztangi i całą resztę badziwia. Jak nie zaczniesz ćwiczyć choćby mięśni wkoło kręgosłupa zaczniesz mieć straszne dolegliwości od kręgosłupa.

Basen - teraz niestety niemożliwy, biegówki czy podobne, rower i wystarczy moim zdaniem. Najważniejsza jest różnorodnośc i na poczatku dużo tlenu. 

Narty są fajne bo pracuje całe ciało, puls mniejszy a kolana mniej się niszczą niż przy bieganiu. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Cały czas się zastanawiam co wy macie z tym że poszedłem spać po jeździe? Przecież to normalne jak jest się zmęczonym tym bardziej po wzmożonym wysiłku, ja nie trenuje(trenować to mogą zawodnicy) ja po prostu jeżdżę i cieszę się pasją. Nie jadłem też po jeździe bo ledwo stałem na nogach(Mam też tak często po pracy że tylko myślę o jeździe do domu bo padam ale zmuszam się na choćby 10-20 km by coś przejechać), jeżdżę typowo turystycznie- czyli jadę robię zdjęcia, podziwiam przyrodę i jadę dalej. Mam jeszcze rodzinę i muszę godzić jazdy z tzw. odchudzaniem. Gdzieś oglądałem mądrego gościa na YT że liczenie kalorii tylko bardziej zniechęca i to prawda. Ciekawe że jest trochę tych sportowców, pasjonatów co przeszli na tryb wegetariański i jakoś żyją dalej. Ja tu się cieszę że chce zmienić tryb życia, a ciągle dostaje baty, że gruby, że nie jem(nic takiego nie pisałem).

Co do zdjęcia to nie jest odzież zimowa w takiej jeżdżę, mam jeszcze krótkie spodenki ale to głównie na letnie okresy i koszulkę na długi rękaw

Nie mam możliwości jedzenia w pracy, zapylenie i wilgotność jest taka że wszystko jest mokre lub uwalone- odechciewa się jeść w takich warunkach

Jak pisałem wszystko zobaczę i dam znać po badaniach(wyobraźcie sobie że to nie jest 1 czy 2 dni, bo prawie każdy lekarz kręci że Plandemia i zawsze coś innego wymyśla..)Z drugiej strony powinniście wiedzieć że terminy na NFZ to skaranie boskie, a prywatnie nie ma miejsc..

Wiem że się zapuściłem ale proszę nie wylewajcie na mnie wiadro pomyj, ciągłe uwagi w moją stronę nie pomagają(jestem wyjątkowo prostym człowiekiem i wrażliwy jak komuś to przeszkadza to proszę się nie wypowiadać na mój temat)Tak i to prawda że grubasy są wrażliwe na tym punkcie bo prawie każdy wytyka nam coś innego.

Zrozumiałem doskonale większość wypowiedzi że musze się koniecznie wziąć za siebie jeśli jeszcze nie jest za późno ale spokojnie nie zrobię tego na cito.

Pozdrawiam 
 

Edytowane przez BPatryS
  • +1 pomógł 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Teraz, BPatryS napisał:

Wiem że się zapuściłem ale proszę nie wylewajcie na mnie wiadro pomyj, ciągłe uwagi w moją stronę nie pomagają

Traktuj to wszystko z dystansem. Tu ludzie często grzeja się dyskusjami między sobą. Naprawdę nikt nie ma złej woli albo złych emocji w stosunku do Ciebie. Dyskusja jak zwykle poszła w kierunku "jak najlepiej zrzucić wagę" i każdy jest przecież najmądrzejszy :)

A jeżeli jakieś posty odbierasz jako nietaktowne - olej. Przeciez to tylko internet. 

Edytowane przez wkg
  • +1 pomógł 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

6 godzin temu, wkg napisał:

Wszystko z umiarem, wszystko z umiarem :) Mistrzami świata i tak nie będziemy. Ale przeciez nie chodzi o to, żeby się umartwiać. 

 

Mistrzami nie, ale jeśli chodzi o odchudzanie, to alkohol nie idzie w parze z odchudzaniem, wiem z doświadczenia ;)

49 minut temu, JWO napisał:

Tos poradził ;) :D 

Rada jak najbardziej słuszna, inaczej się nie da ;)

 

6 godzin temu, BPatryS napisał:

że musze się koniecznie wziąć za siebie jeśli jeszcze nie jest za późno

Nigdy nie jest za późno żeby się za siebie wziąć.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@BPatryS zadne wiadro pomyj. Ale ja mam tak że jak ktoś pyta to nie owijam kupy w sreberko. Pisałeś o swoich nieudanych próbach i w zasadzie zniechęceniu. Wynika ono z tego że miałeś nakreśloną zła perspektywę.  Pomijam absurdalną redukcję , jakimiś dziwnie niskimi ilościami kal. Ale nawet to mogłeś utrzymywać lekko modyfikując.  Problem taki że jak coś ma dzialac a nie działa to zniechęca.  I ludzie odpuszczają co jest naturalne. A ja tylko próbuje Ci uświadomić że potrzebujesz konsekwencji i niestety walki że sobą. Bardzo dużo by Ci dala druga osoba która pojedzie te pierwsze tys km z tobą.   Która jak łapiesz lenia zapyta gdzie dzisiaj jedziemy. Która powie ci ze ten deszcz na polu to się Ci przywidział i przecież wodą przykrywa tylko opony a nie oski więc w czym problem ;)

Ja Ci piszę że będzie boleć musi i ma boleć. Jak to przejdziesz będziesz się z tego za dwa lata śmiał. Ale musisz się nastawić że pomimo że musisz się trochę w masochiste zmienić.

Dalm Ci przykład przyjaciółki córki. W marcu zdychała na 30km chwile później zabijał ja każdy podjazd. Miała tą kondycję że pocharatala sobie więzadła w kolanach niemal natychmiast.  Ban na rower straszne wizje. Naszczescie dobry fizjoterapeuta rozmasowal i kazał jeździć powiedział jak.  Ona się stosowała ja pilnowałem i masowaliśmy.   W tym możecie jal nie ma podjazdow na trasie to jest niedosyt. Ale to była jazda z bólem. I jej drogą przez mękę bo startowała z poziomu zero.  Ale chciała i lubi. W tym momencie potrafi mnie wyciągnąć jak mam lenia.  Zima śnieg sypie albo i leję a ta pyta czy jedziemy. I to pomimo że jest chora i czuje się do d.  

Tu nie chodzi o wiadro pomyj o zniechęcanie czy ranienie Cie a o to żebyś na starcie wiedział że będzie ciężko że będzie boleć ale na końcu masz nagrodę w postaci osiągniętego celu i większych możliwości  

Masz niezły czas na Ty swoim rowerze.  Ja Ci jeszcze proponuję czujnik kadencji z licznikiem.  Sprobuj zwiększać kadencje żeby nie jeździć siłowo. Powinno to dać dobry efekt.  U mnie jazdy kadencyjne dawały zdecydowanie większy spadek masy niż te bardziej siłowe (te z mniejszą kadencją). Za rok jak przebolejesz to będziesz kuń. 

Ja Ci podałem 10K km bo to codziennie 1,5h jazdy.  Wiem ze to daje efekt.  A raczej należę do osób którym trudno schudnąć a łatwo nabieram masy. Do tego mam tragiczny tryb życia i lubie jeść niezdrowe żeczy. I co gorsza uważam że jak mam umieć stary i chudy ale jeść syf przez całe życie to wole umieć młody i najedzony...   Taki żarcik ale nie zamierzam rezygnować że smażonych ziemniaczków a ciepła kolacja przed snem nieraz jest zbawieniem dla umysłu pomimo że wiem ze zabijam system. 

Tylko że w okresie kiedy zobaczyłem na wadze 96kg nie było zmiłuj skończyło się popuszczanie sobie pasa. Liczenie kalorii zniechęca i jest upierdliwe. Tak ale bardzo pomaga znaleźć przeciek. Poprostu na redukcji musisz wyeliminować przecieki. Pozatym się nauczyć co ile waży w kaloriach.  A fitatu poda Ci też skład. Bedziesz miał oszacowane ile jesz białka ile tłuszczy ile węgla. To cenne dane bo jak masz zdrowe nerki bialko może pomóc zejść z spadła.  I tu możesz nie widzieć efektu na wadze.  Też pamiętaj że jeśli masz spore mięśnie to jak zaczniesz ćwiczyć one mogą nabierać gęstości i będziesz chudł ale nie spadał na wadze. 

Ja miałem taki moment że waga szła w górę a wszyscy mi mówili że chudnę w oczach.  Sporo białka po każdej jeździe i siłowe podjazdy...   problem w tym że 14 kg mniej a dalej nie mogę dobrać spodni bo w udach są za ciasne a z tyłka lecą.  Tak samo w barach nie poleciałem z obwodów bardzo.  Już mi syn truje że powinienem zacząć ćwiczyć brzuch bo kaloryfer trza odsłaniać.... pomimo że jeszcze sporo przede mna i to  zdecydowanie nudnej siłowki to częściowo udało mi się nie wychudzić a przebudować.  

A kwestią tego spania.   Wiesz nikt Ci nie ciśnie ale jak będziesz tak robił będzie Ci trudniej.   Po jeździe jak nie masz siły jeść wypij białko i dorzuć do tego jakiekolwiek węgle. Nie wiem wmiksuj w to banana.  To jest proste i szybkie.  Ja nie lubię więc rozrabiam w minimalnej ilości wody wypijam powsztrzymuje odruch wymiotny i zapijam dużą ilością wody  po chwili.   Potem albo jem albo i nie ale to Ci da choć ochronę mięśni a pomimo dodania kalorii na pewno jie utuczy   Potem jak padniesz to ok choć lepiej by było poczekać żeby później sen był lepszy. Tu chodzi bardziej żebyś był świadomy błędu i co on za sobą niesie niż żebyś tego nierobił.  Ja wiem ze nie spanie i jedzenie przed snem pasie mi brzuch. Robie to bo jestem leń  i lubie... Ale przynajmniej jak widzę brzuch nie wmawiam sobie ze nie mam efektów jazdy.  Poprostu wiem że je skutecznie przeciwwarzę błędem żywieniowym i higieną snu. 

Wiec jie zrażaj się bo My tu nie ciśniemy Ci tylko mówimy że lekko nie będzie ale podejrzewam że każdy dopinguje. Jak liczysz na głaskanie to chyba nie tu ale Ty potrzebujesz nie głaskania a pomocnej ręki i kogoś kto potwierdzi Ci ze masz przerąbane że będzie ciężko jeszcze da web jak się będziesz łamał na koniec kopnie w tyłek.... Ale tak pomoże dotrzeć do celu.  Jak będziemy Ci opowiadać bajki motywacyjne to polegniesz.  

Jak mi któraś z dziewczyn na trasie zalicza kryzys to myślisz że słyszy że będzie dobrze lekko i przyjemne?  NIGDY.  Zawsze prawda.  Zawsze wie że ma jeszcze kilkaset m przewyższenia i że to orka.    Karmimy odpoczywamy i kop w tylek.... A jaka satysfakcja na końcu że nie odpuściła...  A zaliczaliśmy mocne wtopy i załamania np pogody. Myślisz że One nie są wrażliwe?  

Wiec nie łam się nie czuj urażony ani zniechęconym. Prawda jest bolesna ale najłatwiej przygotuje Cię na przetrwanie.  Motywacyjne "będzie dobrze dasz radę"  zabije Cię przy drugim kryzysie.   Więc przyjmij że będzie do d i orka z potem łzami i krwią... ;)  a może się miło rozczarujesz jak na końcu się uśmiechniesz i stwierdzisz że nawet było fajnie sobie dziury w udach wytrzeć a te blizny i tak niewidoczne. No i się lepiej ze sobą czujesz..   jak zrobisz pierwszą setkę po której stwierdzisz... mało mi, to będziesz rozumiał co piszę. 

33 minuty temu, JWO napisał:

Tos poradził

Niestety przy sporej nadwadze utrzymanie reżimu kalorycznego jest trudne a alko go zabija niesamowicie. Bardzo trudno redukować.  Pozatym nie wspomaga przemiany materii.  Dodatkowo wpływa na zmniejszenie wydolności w nawet małej dawce to rzutuje na kilka kolejnych dni.  U osoby otyłej dodatkowo układ krążenia obciążony ma po alko trudniej.  Po treningu już zupełna wtopa bo zmniejsza jego sens w sposób radykalny. 

Ja wiem że nasza narodowa tradycja że relaks że... Ale prawda taka że szczególnie na początku drogi trzeba eliminować.  A z sportem  ogólnie nie idzie w parze alko.  A fakt faktem że ja się tak do bezalkoholowych piw przyzwyczaiłem że nie brakuje mi.  Od wielkiego dzwona z synem się jakiegoś whisky napije albo innego spirytusu mi poleje...  Ale u niego też już wietrzeją butelki :).  Zaczął ćwiczyć uczyć się jeszcze  więcej i po prostu mu zaczęło to przeszkadzać.  

@wkg  basen fajny i rozwija ale to nie siłka jednak.  Glownie chodzi o kręgosłup a to pływając tylko częściowo wzmocnisz. No i dwie godziny pływania jest dla.mnie nudniesjsze niż 100km na rowerze.  Ale fakt świetnie wpływa na organizm. 

Co do nart to niestety nie zgodzę się.  Duża waga i nie koniecznie mocne mięśnie nóg mogą dać brzydkie urazy kolan.  Niestety narty są mocno kontuzyjnym sportem i łatwo coś pozrywać. A waga to działa na niekorzyść.  Oczywiscie poza tym to masz rację że są świetne. 

A co do umiaru to tak oczywiście. Tylko że ba pewnym etapie tym umiarem jest powiedzenie sobie zero tolerancji dla popuszczania dalej pasą.  Jak już przyjdzie zawał czy inne bydlę to jest za późno. 

@BPatryS nie zaczynaj na cito zacznij dzisiaj ;)  do tego nie musisz mieć lekarza. Każdego dnia zrob coś dla siebie.   A to co napisałeś o jeździe dla przyjemności i turystycznie to fajne. Kuriozalnie do chudnięcia takiej potrzebujesz tylko musisz jeść przy tym z głową żeby organizm miał paliwo a nie zajęć tego co przejedziesz żeby chudnąć.    To że piszę o pocie łzach i krwi nie znaczy że to nie może być przyjemne. Ale ze strefy komfortu musisz wyjść.  Jak dzisiaj powięź że zaczniesz jutro to wiedz że jesteś w ciemnej czarnej.  Pamiętaj ze dzisiaj jest lepszy dzień niż jutro. Jutro będziesz starszy i bliżej przepaści.  Wieć dzisiaj będzie Ci łatwiej.  

I traktuj to co piszę z dystansem ale nie licz że to nieprawda...  z każdym dniem jesteśmy bliżej końca więć czasu nie ma co marnować bo nie wiemy ile go mamy

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Teraz, KrisK napisał:

Co do nart to niestety nie zgodzę się.  Duża waga i nie koniecznie mocne mięśnie nóg mogą dać brzydkie urazy kolan.  Niestety narty są mocno kontuzyjnym sportem i łatwo coś pozrywać. A waga to działa na niekorzyść. 

Tak. Szczególnie zjazdowe. Dlatego pisałem o biegówkach albo raczej śladówkach - i to porównując do biegania. Na śladówkach to raczej takie człapanie :D Wiem coś o tym bo niestety nie mam biegówek tylko sladówki. 

Ale pewnie masz rację.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@wkg  ostatnie dwa znane mi przypadki zerwanych wiązadeł na nartach to jedna osoba stojąca sobie spokojnie która straciła równowagę. Droga powolutku jadąca  przed wyciągiem.   

Nie wiem jak w śladówkach  ale waga niestety i przy chodzeniu zwiększa ryzyko kontuzji. A jak wiemy na nartach jest ślisko :) choć jak ktoś umie jeździć to na pewno.lepsze od chodzenia czy biegania.  Ale przy masie i tak basen i rower najmniejsze szkody powinien robić. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@KrisK  Czekaj - przywróćmy sprawom właściwe proporcje. Oba przypadki o których piszesz zdarzyły sie na nartach zjazdowych w bardzo typowych sytuacjach. Upadki z bardzo małą szybkością - bez dynamicznego uderzenia w zapiętych wiązaniach bez wolnej pięty. W takiej sytuacji -gdy nie ma dynamicznego uderzenia, wiązanie nie puszcza więc puszczają więzadła albo co innego bo noga jest powoli wykręcana. Wiem z doświadczenia :D Dowaliłem wiązania na 11 bo rano było zalodzone a wieczorem odpuściło, śnieg sie zrobił miekki i się stało. Oczywiście moja wina.

Biegówki czy śladówki  to coś zupełnei innego - tu noga nie jest "przykręcona" do narty na sztywno wiązaniami, pięta jest wolna. Nie słyszałem, żeby na biegówkach ktoś zerwał więzadła. Tu ryzyko jest inne - jeżeli się nie umie trudno zahamować na zjazdach więc w terenie górzystym trzeba uważać ! Na płaskim to po prostu przypinasz narty i lepiej czy gorzej człapiesz czy biegasz :D Pracują mięśnie pasa barkowego, ramion, brzucha i w ogóle takie mięśnie, których istnienia byś nie podejrzewał :D 

Edytowane przez wkg
  • +1 pomógł 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@wkg uciekło mi że w śladówkach nogą jest wolna.  Choc kółka razu widziałem supeł z biegacza :)  w każdym razie z mojego doświadczenia chodzenie i bieganie bardzo obciąża. Przynajmniej u mnie z moimi śrubkami bardzo to odczuwam i choć lubie to to drogą przez ból i tk długo po  . Zobaczę może jak będzie na jakichś nartach chodzonych . Ale biegowe mnie nie przekonują .. jakieś takie chude toto... ;)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Do biegówek musi być w miarę twardo i równo - ideałem byłby przygotowany tor z założonym sladem jak w Jakuszycach ale to nie jest konieczne. Śladówki to raczej do takiego człapania po lasach, polach i łąkach gdzie w butach ciężko bo się człowiek zapada. Jak dochodza kije to za każdym krokiem człowiek sie metr posunie i tyle ....  Taka bardziej turystyka ale to jest fajne. W każdym razie ja lubię. No i stopy nie marzną :) Dodatkowo ten sprzęt nie jest jakoś bardzo drogi.

Choć prawdę mówiąc jak ostatnio w Jakuszycach widziałem zawodników trenujących łyżwę grzejących pod górę w tempie panczenistów to spędziłem wieczór na szukaniu po netach nart do łyżwy. Na szczęście nie mam tu warunków śniegowych bo fizycznych też wcale :D

 

Teraz, KrisK napisał:

Ale biegowe mnie nie przekonują .. jakieś takie chude toto... ;)

Chude i dlatego ćwiczy inne mięśnie, równowagę, stanie na nartach - podstawa :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

4 godziny temu, KrisK napisał:

Przynajmniej u mnie z moimi śrubkami bardzo to odczuwam i choć lubie to to drogą przez ból i tk długo po

A co się stało , jeśli mogę zapytać? 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Unfortunately, your content contains terms that we do not allow. Please edit your content to remove the highlighted words below.
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...