Skocz do zawartości

[Odchudzanie] Jazda na rowerze a spadek masy ciała


Rekomendowane odpowiedzi

Zdecydowanie najpierw zbić wagę do akceptowalnego poziomu i dopiero potem zacząć intensywne treningi mające na celu budowanie formy. Faza redukcji powinna poprzedzać fazę budowy mięśni. W ekstremalnych przypadkach same aktywności na spokojnym poziomie będą jakoś tam kondycję poprawiać tak czy siak, bo jak ktoś zaczyna z dużą nadwagą i zerową kondycją, to nawet spacer będzie miał zbawienne działanie. Ale w zakresie budowania formy, to już ciężko to skutecznie robić na deficycie (niezbędnym do chudnięcia). 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Teraz, bombka napisał:

No bo żeby mieć formę i siłę to trzeba dostarczyć odpowiednią ilość paliwa do naszego organizmu, natomiast żeby spalić tłuszcz to trzeba być na deficycie kalorycznym.To jak da się czy lepiej najpierw zrzucić zbędny balast, a później budować formę ?

Da się bo tłuszcz w brzuszku i wszędzie indziej to paliwo. Problem tym, że organizm czym go na czarną godzinę i jego uruchomienie wymaga dania mu info że nie musi tego robić. Albo, że właśnie jest czarna godzina.  Budowanie formy t tez budowanie mięśni a im więcej i lepszej jakości masz mięśni, tym szybciej palisz tłuszcz, bo one potrzebują żarcia.

Niestety, żeby chudnąc trzeba żelaznej dyscypliny.  Tak ze zbytnie wyrzeczenia żywieniowe są ZŁE.  Czemu? Ano temu, że męczą. 
Ja sie od końca kwietnia zaparłem i jeździłem niemal dzień w dzień niezależnie od pogody minimum 90min.  Po dwóch miesiącach zaczęło być widać spadek.  Dwa miesiące nie działo sie absolutnie nic. I niestety to norma o trzeba przełamać opór organizmu. Ale po dwóch mc mocniejsza  jazda przestała mnie męczyć i zamulać. Pod koniec września 100km mogłem zrobić wieczorem po całym dniu pracy w 4h wrócić i siąść normalnie do pracy dalej.
W 6mc  poleciałem z 94 w portywach 96 do ~82  Wtedy już bardzo mocno pilnowałem białka, żeby nie zjadać mięśni. Jeszcze został brzuszek, za który nie mogę sie zabrać.  Ale jeździłem bardzo systematycznie. Poza wypadkiem pod koniec roku gdzie lekko zaburzyło to rytm
W sumie styczeń to chyba mój najgorszy mc od kwietnia.  Ale to świadome odpuszczenie, żeby jednak sie nie zajechać. 
Zdecydowanie formę mam dużo lepszą.

A jeśli piszesz o formie startowej... Cóż tu trudniej i musiałbyś mieć świetnego dietetyka. Da się, ale to już nie jest bułeczka z masłem
Jak wejdziesz na odpowiednią intensywność to problemem nie stanie się redukcja, tylko tylko jej powstrzymywanie. Odchudzanie to pikuś w porównaniu z nie chudnięciem.

Teraz, Giovanni_Cigno napisał:

Faza redukcji powinna poprzedzać fazę budowy mięśni. 

A nie fazę redukcji powinna poprzedzać faza budowy mięśni?   
 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

2 godziny temu, safian napisał:

Jeżeli piszesz to na serio to nie masz racji.

Jeżeli piszesz to jako uproszczenie to warto doprecyzować, że tłuszcze dostarczane w pożywieniu są niezbędne. Wynika to chociażby z faktu, że bez nich nie ma szansy na przyswajanie niektórych witamin rozpuszczalnych właśnie w tłuszczach.

Dlatego napisałem max 20% energii z tłuszczu

 

45 minut temu, KrisK napisał:

Sorry ale... Węgle są przetwarzane w tkankę tłuszczową. Tłuszcz nie.

Bo tłuszcze nie musi być już przetworzony, po strawieniu trafia zawsze do tkanki tłuszczowej. W razie potrzeby energetycznej jest uwalniany do krwi skąd może być zmetabolizowany na ATP. Węgle w procesie lipogenezy MOGĄ być zamienione w tłuszcz. Ale jest to proces małoopłacalny energetycznie. Szacunkowo ze 120kcal nadwyżki z energetycznej z węgli organizm może uzyskać poniżej 100kcal w tłuszczu. Czyli z 30g węgli będzie około 10g tłuszczu. Ale lipogeneza zachodzi w przypadku wyskiej nadwyżki gdy organizm wyczerpie już wszystkie możliwości "marnowania" energii np na NEAT, glikogen czy mięśnie. A zjedzony tłuszcz ZAWSZE musi trafić do adipocytów.

ale nie jest tak ze jak jesz tłuszcz to się pasiesz.

Jak zjesz za dużo kalorii to się upasiesz. Ale kalorii z tłuszczu w pierwszej kolejności idą do tkanki tłuszczowej. Z węgli na końcu.

To właśnie głównie węgle są odpowiedzialne za upasienie się i co do zasady spożywamy ich za dużo.


Sprawdź sobie skład np czekolady czy ciastek. Większość energii to właśnie tłuszcz.

Zresztą dieta ektogeniczna ładnie pokazuje ten mechanizm. 


Nie pokazuje. Masz na myśli diety ketogenne? Owszem większość spalanej energii pochodzi w z tłuszczu, ale jest to ten tłuszcz zjadany. W porównaniu do tak samo kalorycznej diety HC, to HC zużywa więcej energii z tłuszczu zapasowego.

 

A nie pomyliłeś z białkiem? 


Porównywałem węgle i tłuszcz. Tak, białko ma jeszcze wyższy TEF niż węgle.

 

A węgle akurat dostarczają energię i bardzo, ale to bardzo łatwo je przedawkować. 


Mylisz się. Węglom przeważnie towarzyszy błonnik. Pokarmy bogate w węgle mają dużo objętość. Np biały ryż ma ~80g węgli na 100g, ale po ugotowaniu masz już 80g na ~400g.
80g W to 320kcal, czyli odpowiednik 35g fatu. Dasz ciut więcej boczku i masła do jajecznicy i już masz odpowiednik torebki ryżu. Nawet tego nie zauważysz.

Jesteś wyznawcą jakiś dawno obalonych hipotez rodem z lat 80tych zeszłego wieku. Te wszystkie mity zostały już dawno sflasyfikowane.

41 minut temu, Giovanni_Cigno napisał:

Łatwiej i szybciej mu jednak zsyntetyzować za pomocą insuliny tłuszcz z węglowodanów i takim sadłem wypełnić komórki lipidowe, niż przerobić spożyte tłuszcze na trójglicerydy

Litości. Zjadany tłuszcze JUŻ JEST w postaci TG. Organizm nic nie musi przerabiać. Tylko za pomocą enzymów lipazy rozbija TG na Wolne Kwasy Tłuszczowe które wchodzą do komórek tłuszczowy. Tam z powrotem są łączone z glicerolem do TG. To są podstawy biochemii. Podstawy metabolizmu lipidów. 
Skąd się biorą takie bzdurne wymysły? 

44 minuty temu, Giovanni_Cigno napisał:

Ale jeśli przekroczysz bilans, to zacznie się tycie. I pierwsze, co organizm przerobi na sadło, to niewykorzystany glikogen.

LOL. Nie ma takiego mechanizm. Glikogen jest "więziony" w mięśniach i stanowi dla nich paliwo. Jego jedyną "droga" jest zamiana na ATP i wywołaniu skurczów mięśni w których się znajduje. Glikogen nie "wycieka" z mięśni do krwi. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Teraz, KrisK napisał:

A nie fazę redukcji powinna poprzedzać faza budowy mięśni?  

Byłoby idealnie. Ale jakoś nie wyobrażam sobie, żeby człowiekowi bez kondycji, z jakąś chorobliwą nadwagą, powiedzieć nagle - idź na rower, ciśnij mocne podjazdy w konkretnym tempie, pracuj nad wytrzymałością siłową, a jak już będziesz cisnał jak koń, to popracujemy nad redukcją. ;) Zależy chyba od dyscyplin sportu. W dyscyplinach siłowych, czy w sportach sylwetkowych (kulturystyka) jest "najpierw masa, potem rzeźba", ale w sportach wytrzymałościowych - chyba to tak nie zadziała.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

15 minut temu, bombka napisał:

Da się w ogóle jednocześnie budować formę i zbijać wagę ?

U początkujących tak. Jeżeli będą ciężko ćwiczyć to przy deficycie energetycznym mogę delikatnie zwiększyć masę mięśni. 
Ale budowanie formy to przede wszystkim pozbycie się tkanki tłuszczowej który niszczy sylwetkę i zdrowie. Wiec najpierw dobrze zjechać z poziomem tkanki tłuszczowej poniżej ~15% zanim pomyślisz o budowaniu masy mięśniowej.

Teraz, Giovanni_Cigno napisał:

sportach sylwetkowych (kulturystyka) jest "najpierw masa, potem rzeźba"

Tak gadają tylko spaślaki które nigdy w życiu nie zbudują formy;)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

28 minut temu, Giovanni_Cigno napisał:

Owszem. Choć podobno jeszcze lepiej sprawdzają się aktywności interwałowe, bo dobre interwały powodują spalanie tłuszczu jeszcze nawet do 16 godzin po zakończeniu takiej aktywności a aerobowe (czyli takie, jakie opisałeś) tylko w trakcie trwania tej aktywności. :D Ale do dobrych interwałów trzeba mieć już kondycję i silną wolę, bo to jednak musi boleć. ;) Zatem, godzina treningu i potem jeszcze 16 , daje 17 godzin spalania sadła. To zawsze będzie więcej w temacie spalania, niż nawet ośmiogodzinna przejażdżka w tlenie. ;)

Z tymi interwałami to trzeba uważać. Myślę, że powinno się je robić już na zbudowanej bazie. Ja tam mam zupełnie odwrotnie, silna wola potrzebna mi do długich aerobów a na chomiku to już w ogóle :( Uwielbiam mocne interwały - godzinka, półtorej i poczucie dobrze wykonanej roboty a serce wali jeszcze długo potem. Tyle, że potem pod górę jest super ale wytrzymałości nie robią :( W zeszłym roku całą zimę tłukłem interwały ale wytrzymałość czy jej cień przyszła dopieroo, gdy zacząłem od czasu do czasu robić setki.

PS: Myślę, że treningi powinny byc przede wszystkim różnorodne. Długo w tlenie, potem Sweet Spot, Over/Under, czasem mocne interwały. A człowiekowi otyłemu polecałbym jednak długi tlen. I różnorodny - rower, spacery, biegówki, basen ... 

Edytowane przez wkg
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Teraz, Malcerz napisał:

Zjadany tłuszcze JUŻ JEST w postaci TG. Organizm nic nie musi przerabiać.

Serio? Chcesz powiedzieć, że zjadane przeze mnie masełko, czy oliwa z oliwek, praktycznie w niezmienionej formie buja mi się w adipocytach? ;) To ja już chyba za stary jestem, żeby to jednak ogarniać. ;) 

  • +1 pomógł 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Teraz, Malcerz napisał:

poniżej ~15%

E no, 15% to już jest całkiem przyzwoity sylwetkowo wynik, nie gadaj.

Teraz, wkg napisał:

Uwielbiam mocne interwały - godzinka, półtorej i poczucie dobrze wykonanej roboty a serce wali jeszcze długo potem. Tyle, że potem pod górę jest super ale wytrzymałości nie robią :( W zeszłym roku całą zimę tłukłem interwały ale wytrzymałość czy jej cień przyszła dopieroo, gdy zacząłem od czasu do czasu robić setki.

Dlatego pewnie trenerzy starej daty nie wyobrażają sobie nie zaczynać cyklu treningowego po zimowej "przerwie" od budowania bazy. Jak się nie ma czasu na regularne treningi z dużą ilością godzin w siodle, to zostaje robienie tego interwałami. Ale jak się ma czas... Zawodowcy, mimo praktykowania interwałów, jakoś nie odstawili długich wyjeżdżeń. ;) 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Malcerz masz jakieś poparcie dla swoich teorii w literaturze.  Pierwsze słyszę, żeby tłuszcz sie bezpośrednio odkładał. A budowanie masy mięśniowej z tłuszczem poniżej 15%.... Powodzenia. 
Sorry ale Twoje teorie nie przystają do wszelkich książek o dietetyce, ale i medycznych, które miałem w rękach w ostatnich latach. Albo coś strasznie upraszczasz albo mieszasz. 

@Giovanni_Cigno Wiadomo, że z chorobliwą nadwagą nie możesz budować formy. Ale z nadwagą w granicach rozsądku już tak 
Za to spalanie tłuszczu u ludzi z chorobową nadwagą niestety często prowadzi do tego ze spalają na początek resztki mięśni. Niestety praca nad mięśniami u ludzi z nadwagą jest chyba najlepszą drogą.  Po pierwsze nie wychudzą się i nie będzie im wszędzie skóra wisieć a przebudują i  efekt "sflaczenia" będzie mniejszy.  Po drugie mięśnie lubią zjadać sporo i łatwiej utrzymać wagę i nie zaliczyć yoyo.     Sztuka nie jest schudnąć a utrzymać wagę. 

Ale co do zasady się chyba zgadzamy :D  Zależy od dyscypliny ale bez masy ciężko o budowę masy mięśniowej. Czym innym jest ęstość i siła mięśnia tu sama masa ie jest tak istotna

@wkg ja zacząłem czuć progres jak się zaczęliśmy bujać po Jurze i tam kręcić na zmianę 100 i 50 :D Może z interwałami to wiele nie ma wspólnego, ale fakt faktem ze są podjazdy i zjazdy naprzemiennie.  Ech chyba trzeba się zabrać za nudny trening, żeby:(  móc jeździć mocniej i dalej....

Edytowane przez KrisK
  • +1 pomógł 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Mod Team

Interwały, sweetspot, jazda w tlenie, węglowodany, ketoza, trójglicerydy, EPOC, adipocyty, pirogroniany, jedzenie/niejedzenie chleba/ziemniaków/słodyczy/tłuszczów/węgli.

Tak poważnie to jakie to ma znaczenie u osoby otyłej? Absolutną podstawą jest deficyt kaloryczny a nie skupianie się na pierdołach, które mają jakieś marginalne znaczenie. Chyba dużo osób o tym zapomina :/

Kolega tam pisał o 127kg - jeżeli nie masz 3 metrów to znaczne zejście z takiej wagi nie jest żadnym problemem i nie wymaga specjalnych środków. Rób to co sprawia Ci przyjemność, ewentualnie licz sobie kalorie, waż się regularnie i tyle.

  • +1 pomógł 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Pamiętam, że kiedyś, dawno miałem psa. Przepiękny owczarek belgijski tervueren. Potrzebowała dużo ruchu więc spacerowaliśmy. Ona biegała a ja spacerowałem godzinami. W ciagu pół roku zrzuciłem z 10 kg a jadłem jak zwykle. Bo jedzenie jest smaczne ! :)

Teraz, KrisK napisał:

Może z interwałami to wiele nie ma wspólnego, ale fakt faktem ze są podjazdy i zjazdy naprzemiennie.

Jak na podjazdach mocno ciśniesz to sa interwały :)

Teraz, safian napisał:

Rób to co sprawia Ci przyjemność, ewentualnie licz sobie kalorie, waż się regularnie i tyle.

Oczywiście :) Dobrze sprawdza sie tez zasada - zero żarcia po 18-ej i nie podjadanie w nocy z lodówki :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Teraz, safian napisał:

Tak poważnie to jakie to ma znaczenie u osoby otyłej? Absolutną podstawą jest deficyt kaloryczny a nie skupianie się na pierdołach, które mają jakieś marginalne znaczenie. Chyba dużo osób o tym zapomina :/

I tak i nie. Ugruntowana taka waga bedzie stawiała opór.
Sam deficyt jest ciężki, bo każdy gram tłuszczu domaga sie karmienia.  Osobie chudszej łatwo powiedzieć nie jedz, ale osoba otyła cierpi i głoduje.
A sama aktywność nie jest wcale taka łatwa. Bo żeby działało trzeba codziennie te minimum półtorej godziny kręcić i to z sensowną stałą intensywnością, żeby był efekt.  Masa ludzi wychodzi z Twojego założenia i nie ma efektów, bo one przychodzą powoli i jest to droga przez mękę psychiczną. 
Jak @BPatryS lubi jeździć to już jest punkt wyjścia, ale musi chcieć zrobić te 10kkm w roku, żeby zobaczyć efekt i go utrzymać. Przy tym pilnować jedzenia... nie zagłodzić się i nie zrazić.  Świadomość tego co sie dzieje w organizmie i np dlaczego nie chudniemy bardzo pomaga. Takie miesięczne zatrzymanie wagi jak sie jest na deficycie i się codziennie wali 50km potrafi zabić psychicznie jak nie rozumie się organizmu. I większość ludzi właśnie dla tego porzuca kolejne diety albo wpada w yoyo.

Teraz, wkg napisał:

Jak na podjazdach mocno ciśniesz to sa interwały 

Z tym bywa problem bo dziewczyny się skarżą ze je zostawiam albo o zgrozo gonią mnie  i tu już wchodzi obawa o ich serce.
Karolina mi sie w wakacje strasznie zgoniła właśnie takimi mocnymi zrywami. Segmenty ambicja, żeby utrzymać koło tatusia... Tak ze trochę odpuszczam ostatnio.  Może na wiosnę troszkę sam pogonię tylko najpierw mszę jednak kardiologa odwiedzić, bo  coś mnie za często pobolewają plecy... A w rodzinie właśnie zmarła jedna osoba na zawał po tym jak go kręgosłup parę dni bolał.

Teraz, wkg napisał:

Oczywiście :) Dobrze sprawdza sie tez zasada - zero żarcia po 18-ej i nie podjadanie w nocy z lodówki

Świetnie... Ale ja jeżdrzę o 20 a spać chodzę o 4 rano ;(   I jak tu schudnąć jak tyle trzeba w życiu pozmieniać.
Fakt, że marcowy locdown i  późniejsze spowolnienie bardzo pomogły mi w pozbywaniu się brzucha.  Dwa tygodnie normalnego snu po 8h i obwód zaczął spadać w oczach.  Teraz znowu więcej nocek i waga się trzyma z tendencją spadkową nawet a brzuch znowu rośnie.

Edytowane przez KrisK
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

No ja się konsultowałem z lekarzem i mi powiedział, że serce to raczej od mocnych interwałów nie padnie jak się regularnie coś robi tylko trzeba dbać o regenerację - przecież to o nią chodzi w każdym treningu. Stąd pomysł na ta aplikacje którą kiedyś wrzuciłem. Jak codziennie robisz mocno i to samo to w końcu sie wypalisz. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Mod Team
Teraz, KrisK napisał:

Osobie chudszej łatwo powiedzieć nie jedz, ale osoba otyła cierpi i głoduje.

Ale głupoty piszesz. Proponuję zejść poniże 10% BF i zobaczyć w jaki sposób poziom leptyny i greliny wpływa na trzymanie diety. I problemem nie jest wcale głód fizyczny. Przerabiam temat co roku i nie da się trzymać bardzo niskiej wagi przez cały czas. Dużo prościej jest stracić 10kg przy nadwadze niż 2kg robiąc 'ostatnie szlify'.

Teraz, KrisK napisał:

ale musi chcieć zrobić te 10kkm w roku, żeby zobaczyć efekt i go utrzymać

Ok, czyli ktoś z otyłością, kto nie jeździ na rowerze jest skazany na brak możliwości schudnięcia? Albo musi spacerować przez 5 godzin dziennie?

Zresztą... szkoda nawet komentować takie teksty... pasuję.

 

 

BTW. to był chyba ostatni temat na forum pozbawiony wątku Twojej rodziny :whistling:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Teraz, safian napisał:

Ok, czyli ktoś z otyłością, kto nie jeździ na rowerze jest skazany na brak możliwości schudnięcia? Albo musi spacerować przez 5 godzin dziennie?

Nie obruszaj się - gdybyśmy wszystko wiedzieli to nie byłoby o czym dyskutować. To jak z oszczędnościami - jeden woli mniej wydawać a drugi więcej zarabiać :D Ja np. wole długi wysiłek niż ograniczanie jedzenia bo to drugie wymaga bardzo silnej woli a pierwsze jest przyjemne. Inni może wolą odwrotnie.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

47 minut temu, Giovanni_Cigno napisał:

Serio? Chcesz powiedzieć, że zjadane przeze mnie masełko, czy oliwa z oliwek, praktycznie w niezmienionej formie buja mi się w adipocytach? ;) To ja już chyba za stary jestem, żeby to jednak ogarniać. ;) 

Dokładnie tak własnie jest. Po co organizm miałby zmieniał tłuszcz w tłuszcz?

36 minut temu, KrisK napisał:

@Malcerz masz jakieś poparcie dla swoich teorii w literaturze.  Pierwsze słyszę, żeby tłuszcz sie bezpośrednio odkładał. A budowanie masy mięśniowej z tłuszczem poniżej 15%.... Powodzenia. 
Sorry ale Twoje teorie nie przystają do wszelkich książek o dietetyce, ale i medycznych, które miałem w rękach w ostatnich latach. Albo coś strasznie upraszczasz albo mieszasz. 

A jak ma się odkładać? Podaj te twoje źródła i opisz co się wg ciebie dzieje z tłuszczem który zjadamy czemu nie może być odkładany w adipocytach?
To o czym pisze to podstawy biochemii, w tym nie ma żadnej magii.

https://www.damianparol.com/lipogeneza-de-novo-czyli-weglowodany-tucza/

Edytowane przez Malcerz
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Witam bardzo ciekawa dyskusja płynie z ust mądrych osób większość rzeczy macie racje, nie neguje tego ale u grubasów musicie zrozumieć że jak jest się grubym to bieganie/chodzenie to nie tylko kolana dostają w kość ale i kręgosłup i uda są systematycznie obcierane. Ja sam sobie przetarłem przy pachwinach uda i bolało nie miłosiernie. A jak wiadomo że boli to się odechciewa więc u mnie największy ruch ma głównie rower. Raz że mam to prawie darmo(remonty,regulacje,wymiany robię sobie sam). Początki dłuższych spacerów z rodziną były tragiczne i wtedy człowiek zdaje sobie sprawę jak się zapuścił. Przystanki co kilkaset metrów bo plecy bolą i te nieszczęsne uda się trą. Szczerze to najbardziej pomogła mi wiara rodziny + prezent a może prędzej motywacja w postaci zegarka garmin vivoactive hr( był ze mną 24/h, monitorowałem jak się katuje na rowerze, jak męczę się w pracy, liczyłem kroki, kalorie- fajny bajer i sprawa) Obecnie nie chce jeść mięsa w ogromnych ilościach, zrezygnować do ilości minimalnych i może kiedyś jakimś tam wegetarianinem mogę spróbować zostać, suplementy mam zamiar nadrabiać przez pigułki lub roślinność. Wiem też że bez badań to takie wróżenie z fusów. Myślę też że mogę spalić wszystkie mięśnie wraz z tłuszczem i tak kiedyś po jeździe mięśnie wrócą do siebie(przecież jest pamięć mięśniowa)Pozdrawiam

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Teraz, BPatryS napisał:

u grubasów musicie zrozumieć że jak jest się grubym to bieganie/chodzenie to nie tylko kolana dostają w kość ale i kręgosłup i uda są systematycznie obcierane.

Basen :)

Teraz, BPatryS napisał:

może kiedyś jakimś tam wegetarianinem mogę spróbować zostać

Eeeeee ... znowu się roztyjesz i dodatkowo sie umęczysz :(

Teraz, BPatryS napisał:

kiedyś po jeździe mięśnie wrócą do siebie(przecież jest pamięć mięśniowa)

Pamięć mięśniowa to przy "double tap" :) Tu jest to ładnie pokazane w zwolnionym tempie :)

https://www.youtube.com/watch?v=WyIq9FdTgwM

 

Edytowane przez wkg
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Teraz, BPatryS napisał:

 Początki dłuższych spacerów z rodziną były tragiczne i wtedy człowiek zdaje sobie sprawę jak się zapuścił.

No właśnie, zapuścił.

 Tak jak koledzy piszą, to jest zespół czynników które pogrubiają:

- zły plan dnia (praca zmianowa)

- nieregularne odżywianie

- stres

- złe ożywianie (rodzaj , jakość)

- za dużo jedzonka

- za mało ruchu.

- jakieś zaburzenia metaboliczne (czyli już choroba, przyjmowane leki)

I się nakłada jedno na drugie...

 Ponoć najlepiej to należy jeść tak jak byś miał cukrzycę.

 Nie objadać przed snem, oraz jeść w ciągu 8 godzin dziennie a pozostałe już nie.

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Swojego czasu też zdarzyło mi się zrzucić "parę kilo" i z tej perspektywy mogę spokojnie napisać, że bardzo mi pomogło robienie bilansu energetycznego. Owszem potrzebny jest sensowny pulsometr z całodziennym pomiarem i nieco upierdliwe ważenie pokarmów, ale za to można sobie wyznaczyć deficyt, który nie "zabije" nas głodem, a jednak pozwoli powoli chudnąć. Do prowadzenia bilansu używam aplikacji akurat od samsunga, ale jest tego cała masa.  Dzięki temu ważeniu i wklepywaniu siłą rzeczy dowiadujemy się co nieco na temat kaloryczności pokarmów, co z kolei prowadzi do stosowania bardziej świadomej diety. Często programy te bilansują też składniki odżywcze, choć zazwyczaj mocno z grubsza.
Do tego warto dorzucić trochę umiarkowanego wysiłku. U mnie świetnie sprawdzał się na początku kajaczek i orbitrek.  Jazda rowerem tez była, ale raczej stosunkowo ograniczona liczona w setkach rocznie, a nie tysiakach jak teraz. Nie ma też co przesadzać z intensywnością, szczególnie na początku, bo wtedy organizm będzie się upominał o swoje z lekkim naddatkiem w dni wolne i regeneracyjne. Widze to np teraz kiedy robię sporo mocnych treningów na zwifcie, prawie codziennie - po prostu organizm przyzwyczaja się do większej ilości jedzenia i mimo, że "ma dzień wolny" przyzwyczajony domaga się więcej paliwa.

  • +1 pomógł 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@wkg Niestety baseny mnie zamknęli, na szczęście i tak pływam jak jest sposobność na otwartych wodach. Druga sprawa że uwielbiam się kąpać/ myć w lodowatej wodzie coś jak morsowanie. Miałem też różnorakie diety i żadna się nie spisywała(najgorsza to dukana), więc uznałem że nie dieta a inny tryb życia mnie uratuje.

Co do żywienia jestem dość dziwnym przypadkiem bo nie lubię jeść 5-7 czy 9 posiłków w dzień max do 2-3 razy w dzień. A praca zmianowa na 4 zmiany to czasem lepszy plan bo zawsze mam pomysł jak wykorzystać czas. Przed pracą już nie jeżdżę dużych dystansów tym bardziej na redukcji kalorii- źle się to dla mnie kończyło, albo mdlałem w pracy albo po niej..

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Unfortunately, your content contains terms that we do not allow. Please edit your content to remove the highlighted words below.
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...