Skocz do zawartości

[Odchudzanie] Jazda na rowerze a spadek masy ciała


Rekomendowane odpowiedzi

11 godzin temu, spidelli napisał:

Piszesz, że organizm sięgnie po węgle w pierwszej kolejności. Ale jak jest nadmiar tych węgli to co zrobi? Skitra w oponkę?

NADMIAR. Trafi w oponkę ale nie od razu. Już to pisałem. Najpierw idzie NEAT i ogólna termogeneza. Organizm marnuje energię, czyli zwiększa wydatkowanie. Dopiero gdy te sposoby zawiodą uruchamia lipogenezę. Ale pamiętaj że tłuszcz który zjadłeś wcześniej już siedzi w adipocytach. Do pewnej ilość nadwyżki energii organizm jest się w stanie zaadopotować. Twoje "zero" kaloryczne nigdy nie jest stałe, mieści się w pewnych widełkach, zdolności adaptacyjne są indywidualne.

 

Cytat

Druga sprawa, wysiłek w tlenie - czy organizm nie woli na tę okazję wykorzystać tłuszczu? Oczywiście jak wciągnę żel to nie sięgnie po tłuszcz tylko spali węgle. Ale potem, gdy ich braknie?

Organizm korzysta ze wszystkich dostępnych mu źródeł energii. Ma dostęp do tłuszczu, użyje tłuszczu. Jest glukoza używa glukozy. Równocześnie. Wraz z wysiłkiem rośnie ilość spalanych tłuszczy u glukozy, ale glukozy rośnie szybciej. Spalanie glukozy, szczególnie w warunkach beztlenowych generuje tzw dług tlenowy - rośnie PO wysiłkowa konsumpcja tlenu EPOC a to oznacza wyższe wydatki energetyczne celem uzupełnienia zapasów/. Po wysiłku tlenowym gdzie źródłem paliwa był tłuszcz z adipocytów organizm też chce uzupełnić ten zapas i zwiększa ochotę na jedzenie. Przy wysiłku beztlenowym nie masz nasilonego uczucia głodu bo praca układu trawiennego jest spowolniona. 

Cytat

 

Nie kwestionuję tego co piszesz ale to jest zasada ogólna. Odnosi się też do diety zbilansowanej albo.... byle jakiej, gdzie w śmieciowym żarciu jest tłuszcz i węgle.

Jak ktoś zje burgera z frytkami siedząc w biurze to co się stanie?

 

Zależy czy to będzie nadwyżka energetyczna. Jak nadwyżka to wiadomo. Ale jak dostarczona ilość energii będzie za mała organizm po użyciu tego co dostanie sięgnie po zapasy. Niezależnie od insuliny.

Cytat

Nastąpi wyrzut insuliny, tłuszcze pójdą w oponkę, trochę węgli na aktywność za biurkiem + trawienie posiłku. Mamy ewidentnie nadmiar kalorii i nadmiar węgli w stosunku do zapotrzebowania...

Czy jest nadmiar decyduje jadłospis z całego dnia a czasem nawet tygodnia.

Cytat

Samą dietą też można wiele osiągnąć. Ja kalorii w ogóle nie liczę ale jestem dość aktywny i od prawie roku eksperymentuję z LCHF


Schudnąć można WYŁĄCZNIE dietą z deficytem energetycznym.
Byłem na LCHF, byłem na keto. Ale dopiero dieta wysokowęglowodanowa i niskotłuszczowa (HCLF) pozwoliła mi dociąć brzuch i wybudować trochę mięśnia.

Edytowane przez Malcerz
  • +1 pomógł 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dzięki za cierpliwość i dzielenie się wiedzą, super rozwinąłeś temat!

Czyli miałbym jeszcze lepsze efekty licząc kalorie ;) Ale te pochłonięte liczą się mniej, jeśli towarzyszy im wzmożony wysiłek, nawet przy dość restrykcyjnej co do składu diecie keto (nie liczę kalorii ale unikam węgli).

Oczywiście nie jestem konsekwentny, bo zdarza mi się wypić piwo pszeniczne albo na wyprawie sakwiarskiej jeść owsiankę i słodkie bułki, tylko przy takim wysiłku deficyt mam ze względu na zwiększone zapotrzebowanie.

U mnie tkanka tłuszczowa się mocno zredukowała ale mam wrażenie, że i mięśnie - być może ze względu na ubytek glikogenu i wiązanej przez niego wody?

 

Dzięki i pozdrawiam!

Edytowane przez spidelli
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Może i ja dorzucę dwa słowa... w styczniu ważyłem 86 kg przy wzroście 178 cm., obecnie 79 kg.  Moja walka z oponką trwa nadal bo nieźle ją wyhodowałem, ale do rzeczy. Nie trzymam ścisłej diety ale zmieniłem diametralnie menu: śniadanie płatki owsiane, orkiszowe na mleku ze słonecznikiem, ewentualnie serek grani z bułką żytnią, na obiad robię sobie warzywa smażone z tofu(na łyżce oleju) tofu smakuje tym czym przyprawisz. Warzywa na parze z różnymi rybami oraz ograniczyłem białe pieczywo, żółty ser (mój ulubiony :( ), kolacja to zestaw sałatek (na sucho bez sosów) sałaty różne, ogórek, rzodkiewka, często zawijam taki zestaw w tortille pełnoziarnistą. 

Zalecenie od dietetyka (kolegi) mam, że nie mogę chudnąć więcej niż 0,5 kg na miesiąc inaczej waga wróci ze dwojoną siła ;) powiedział, że to jest długotrwały okres wyrzeczeń inaczej się nie uda. Nie ma "cudownej diety" 10 kg w miesiąc :) bo przez następne dwa 20 kg do przodu... Dodał jeszcze, że nie wolno się głodzić bo to ma skutek odwrotny. 

Ja się nie katuję ale i nie domawiam sobie innych rzeczy jak mam ochotę. Gdybym ściśle przestrzegał zasad narzuconych przez kolegę to waga pewnie już by spadła do 73 kg, ale mam słabą silną wolę. 

Jeżeli chodzi i kulturę fizyczną to z rana spacer z wnukami ( nie codziennie), popołudniu jak czas i obowiązki domowe pozwalają rower. W tym roku zrobiłem już 3500 km na rowerze i niezliczoną ilość kilometrów na spacerach... Najważniejsze, że lepiej się czuję. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Zbyszek.K wybacz, ale te 0,5kg w miesiąc to jakiś nieśmieszny żart.  Po pierwsze wyrób nawyki żywieniowe to nie będzie jojo. Po drugie 3500 kcal deficytu mc to jest śmieszna ilość. więcej uzyskasz drobną zmianą  nawyków i ociągniesz przynajmniej trwałą zmianę.
JOJO nie wynika z ilości traconych kg tylko z tego że nie zmieniamy nawyków. I z tego ze jak wrzucamy wysiłek to podwajamy jedzenie, a to nie jest potrzebne.
I kolejna sprawa to to że jak to będzie "długotrwały proces wyrzeczeń" to niestety wszystko wróci. To nie może być proces wyrzeczeń a zmiana taka, żeby to nie był proces wyrzeczeń tylko działanie naturalne.

  • +1 pomógł 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Bo w Polsce źle się stosuje pojęcie diety. Wszystkim się kojarzy z dietą cud, zupkami z kapusty i herbatkami na sr..e. Dieta to całość pożywienia jakie przyjmujemy i żeby miało to efekt długotrwały to zmiana diety musi być stała. Jeśli ktoś ma żelazną wolę to może zmienić ją z dnia na dzień, ja nie daje rady tak robić ale na przestrzeni kilku miesięcy wymieniłem całe podstawy swojej diety. Nie ma słodyczy, nie ma przekąsek, prawie nie ma fastfoodów, nie ma masła, jest bardzo mało oleju a weszła oliwa, wyszedł żółty ser a wszedł chudy biały, jem 50% mięsa mniej, no ryby nie weszły bo nienawidzę (może poza tuńczykiem w sosie własnym z puszki) itd. Na początku jak zacząłem jeździć na rowerze to waga spadła bardzo szybko o 10kg, potem weszły zmiany diety i dalej rower, kolejne 5kg. Potem zima i się zatrzymało (a nawet leciutki regres +3-4kg) ale to było związane bardziej ze zdrowiem niż luzowaniem reszty. Teraz jest zmieniona dieta, więcej roweru i spokojnie po 1-2kg na miesiąc spada. Najwięcej radoch sprawia mi jednak to jak widzę zwiększanie się mojej sprawności fizycznej, jak jadę 30km/h przez 2-3h bez problemu i pamiętam jak rok temu z tętnem 180 ostatkiem sił dobijałem do 30 na 2-3min. Zmieniają się proporcje ciała, waga spada niby tylko o 2kg (przy ~96) a spodnie robią się wyraźnie za duże, koszulka też. Bibsy martombike xxl kupione w sierpniu 2021 obecnie nie opinają się na mnie w żadnym miejscu 😜 

edit: alkohol też wyszedł

Edytowane przez ernorator
  • +1 pomógł 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

6 godzin temu, KrisK napisał:

@Zbyszek.K wybacz, ale te 0,5kg w miesiąc to jakiś nieśmieszny żart.  Po pierwsze wyrób nawyki żywieniowe to nie będzie jojo. Po drugie 3500 kcal deficytu mc to jest śmieszna ilość. więcej uzyskasz drobną zmianą  nawyków i ociągniesz przynajmniej trwałą zmianę.
JOJO nie wynika z ilości traconych kg tylko z tego że nie zmieniamy nawyków. I z tego ze jak wrzucamy wysiłek to podwajamy jedzenie, a to nie jest potrzebne.
I kolejna sprawa to to że jak to będzie "długotrwały proces wyrzeczeń" to niestety wszystko wróci. To nie może być proces wyrzeczeń a zmiana taka, żeby to nie był proces wyrzeczeń tylko działanie naturalne.

 

Zgodzę się z Tobą, że 0,5 kg na miesiąc jest bardzo mało, skontaktowałem się z kolegą i się dopytałem. Powiedział, że 0,5 kg ale na tydzień🙈 moja pomyłka. Ale uwierz mi że się staram ;). Jeżeli chodzi o efekt "jojo" to tu też się zgadzam, że nie można sobie popuścić i "żreć" wszystkiego bo później się odchudzę bo to nie na tym polega.

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

13 godzin temu, KrisK napisał:

@Zbyszek.K wybacz, ale te 0,5kg w miesiąc to jakiś nieśmieszny żart.  Po pierwsze wyrób nawyki żywieniowe to nie będzie jojo. Po drugie 3500 kcal deficytu mc to jest śmieszna ilość. więcej uzyskasz drobną zmianą  nawyków i ociągniesz przynajmniej trwałą zmianę.
JOJO nie wynika z ilości traconych kg tylko z tego że nie zmieniamy nawyków. I z tego ze jak wrzucamy wysiłek to podwajamy jedzenie, a to nie jest potrzebne.
I kolejna sprawa to to że jak to będzie "długotrwały proces wyrzeczeń" to niestety wszystko wróci. To nie może być proces wyrzeczeń a zmiana taka, żeby to nie był proces wyrzeczeń tylko działanie naturalne.

Może żołądek ma naciągnięty i żreć mu się chce, Dla niektórych jedynym ratunkiem jest bariatra i resekcja żołądka. Ponoć niektórzy mają naciągnięty żołądek na 10l to co się dziwić że chce się żreć.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

No to jeszcze raz powtórzę - bo tutaj znowu bzdury o grubasach się tworzy. W sporej części osób z nadwagą czy otyłością nie jest problem "obżerania się" czy nawet niewłaściwej diety. Te osoby jedzą tyle samo co ich rodzice i dziadkowie. Zasadnicza różnica jest bardzo prosta - dzisiaj zmieniło się życie. Każdy Polak ma po dwa samochody którym podjeżdża pod same drzwi biedronki (nawet jak ma te 500m od chałupy). Spora część naszych rodaków pracuje "umysłowo" a nawet ci co pracują "fizycznie" często wyręczani są w fizycznych czynnościach przez maszyny. To nie czasy gdy trza było dźwigać worki z kilogramami czy kopać rowy łopatą.
W skrócie: problemem jest brak bilansu energetycznego spowodowany zbyt małymi wydatkami. Dlatego bardzo często do sporych spadków wagi wystarczy po prostu spalić dziennie dodatkowo te 500-1000 kalorii.

Co więcej, jeżeli grubasowi który przez 20 lat się nie ruszał dacie rower i do tego zabierzecie ostatnie przyjemności w życiu to on po miesiącu wszystkie p*nie i tyle będzie z jego odchudzania.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@RabbitHood sorry ale pitu pitu uprawiasz. Wrzucają w siebie za dużo. 

Prosty przyklad. U mnie dzieciaki 2/3chuda. Ja troche za duzo mam ale spokojnie sobie to opanowuje. U mojej siostry wszyscy mają problem a ona ciągle na diecie.   

Rusza się chodzi na spacery po górach i nie jest zasiedziała. Ale nie trzyma michy  mimo że twierdzi inaczej.  I prosty przykład. Imprezka i mój syn wali trzecii kawałek tortu to mu cisnę od grubasów.... Ona oburzona i do mnie ze przecież czasem można...  No można tylko ze taki kawałek ciasta to już pewnie z 500kcal 🤣  kolacja niby lekka ale kilka ciast i trzy kawałki tortu... młody zjadł ale on codziennie teraz robi siłowy i rower...   Ale różnica polega na tym że my nie jemy więcej bo jest imprezka okazja itd itp.  Mamy nawyki i się ich trzymamy i bilans się zgadza.  To co mi rozwala system to brak snu ostatnio kolosalny stres  i brzucha nie mogę ogarnąć. Ale miske trzymamy i nie ma zalewania się tłuszczem.   A ja nie chodzę 🤣  sorry ale mi szkodzi na śrubki 🙃  

Jak nie wsiadam na rower jem duzooooo mniej choć mnie kusi...  dyscyplina michy to podstawa.  A alko też zabija wielu system. 

12 godzin temu, ernorator napisał:

prawie nie ma fastfoodów

🤣🤣🤣 jak rower może być bez mięska z Burger Kinga...  nie no białko musi być 🤣🤣🤣    jak jeżdżę to mam taki zapas że bez takich kanapek uzupełnienie bilansu żeby nie lecieć było by trudne. Szczególnie jak nie ma kuchni pod ręką. Zaletą większych przebiegów na rowerze jest to że można sobie na sporo pozwolić 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Żywność i w ogóle odżywianie stało się formą dostarczania sobie przyjemności. Na półkach w marketach 80% to wysokoprzetworzony, ładnie zapakowany syf. Tu tkwi problem, że ludzie w większej mierze niż kiedyś jedzą dla przyjemności i to produkty mocniej przetworzone faszerowane cukrem, syropami gf etc.. Wystarczy zacząć traktować odżywianie przez pryzmat dostarczania organizmowi zdrowego, niezbędnego do życia paliwa a nie przyjemności jedzenia oraz z takim nastawieniem siadać do posiłku i wszystko staje się nagle prostsze w temacie utrzymania wagi i w ogóle formy ;)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Cytat

stało się formą dostarczania sobie przyjemności

Obok tv, netfliksów, sesji smartfonowych na kanapie, nadużywania alko - bo czym jest piwko do meczu, piwko na grillu  czy piwko po rowerze (tak, tak kolego spidelli). Do tego nieregularny sen, zaburzenia cyklu dobowego, stres...

Dieta to tylko ułamek :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W dniu 26.07.2022 o 11:07, WZB napisał:

że ludzie w większej mierze niż kiedyś jedzą dla przyjemności i

No nie wiem... dużo bym dał za kilka potraw robionych przez moją matkę i przyjemność z smaku który miały.  Niestety pewne smaki bezpowrotnie przepadły.  Jedzenie bez przyjemności jest bez sensu. Ja lubię dobrze zjeść co wcale nie wyklucza zdrowego jedzenia. A burgery to słabość. Nie pije to chociaż mięcho sobie zjem 🤣🤣🤣

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 3 tygodnie później...

U mnie największy problem jest z regularnym jedzeniem. Zjem obiad i mam wrażenie że trawienie tego trwa do następnego dnia, najbardziej chyba korzystnie jest jeść małe porcje wysokokalorycznego żarcia. Mogli by w dzisiejszych czasach coś już wymyślić. Galaretkę jak z matrixa która by dostarczyła wszystkich potrzebnych składników żeby dobrze się czuć i mieć siłę. Bo dziś znowu nie wziąłem sobie żarcia i miałem odcinkę ☹️

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@pedalarz339wymyślili tylko nie szukasz. Choćby huel. Mają białkowe i węglowodanowe papki. Jadalne to i szybkie. Weźmiesz do pracy. Masz wszystkie białka.
Masz katering na sensownym poziomie. Masz takiego dzikiego z swoimi pomysłami.
Wszystko jest trzeba szukać.

A z tymi porcjami wysoko kalorycznego żarcia to ostrożnie. Łatwo przytyć. Musisz jeść żarcie pod to co robisz. Kalorie kaloriom nie równe. To nie jest prawda że wystarczy trzymać bilans i będzie ok.  Możesz żreć samo białko przekraczając bilans i to niemal dowolnie i chudnąć... Ale jak jeździsz to nie uzupełnisz energii i padniesz na pysk.  A możesz jeść węgle i każde przekroczenie choć niewielki bilansu  (a łatwo o to bo wystarczy jedno piwko) i tyjesz i to dośc sprawnie. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 5 miesięcy temu...

Witam!

To mój pierwszy post tutaj. Mam 40 lat, na początku grudnia ważyłem 102,5 kg (176 cm) i byłem (jestem) otyły. Tyłem 17 lat, ważyłem raz więcej, raz mniej. Po pandemii waga ustabilizowała się na tym poziomie i długo nie miałem determinacji, aby to zmienić. Pandemia wiadomo, brak aktywności, pizza, wino, piwo, obiady i dokładki, a brzuch rósł. Zacząłem czuć się gorzej, cukier wzrósł do już niezbyt fajnych poziomów…

Od grudnia jeżdżę na rowerze stacjonarnym z wbudowanymi programami. 5-6 dni w tygodniu po 40 minut. Katuje się zwłaszcza jednym programem, który symuluje długie i wymagające podjazdy. Początkowo jeździłem z kandencją 73-78, ale po dwóch miesiącach mam lepszą kondycję i siłę w nogach i program ten pokonuje na kadencji 83-90. Przejeżdżam 20-22 km i wg licznika spałam między 520-600kcal, a moc przejazdu to 100W w najbardziej lekkim punkcie do 320-340W w najcięższym. 
Nie pije alkoholu od miesiąca, nie jem dwóch obiadów na raz, wyrzuciłem z diety makaron. Staram się jeść dużo warzyw, brązowego ryżu, kaszy gryczanej i produktów o niskim IG. Uwielbiam chicken butter! Słodyczy nie jem, nigdy nie jadłem, to samo ze słodkimi napojami. Tylko woda i kawa (bez mleka obecnie). Od grudnia zeszło 8kg i walczę dalej.

Bez zmiany żywienia nie ma co myśleć o odchudzaniu! Rower stacjonarny polepszył mój sen, kondycję, samopoczucie, oddech i puls ;)

Edytowane przez JagodziankaNaKosciach
  • +1 pomógł 5
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 3 tygodnie później...

Generalnie zasada jest prosta - obliczasz swoje zapotrzebowanie kaloryczne, liczysz ile faktycznie spożywasz kalorii w ciągu dnia i później w zależności czy chcesz przytyć czy też stracić parę kg wchodzisz na deficyt albo nadwyżkę kaloryczną. Całkiem proste? Tak. Wszystko trzeba liczyć? Tak. Ale daje efekty.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Unfortunately, your content contains terms that we do not allow. Please edit your content to remove the highlighted words below.
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...