Skocz do zawartości

[ramy made in china] warte zachodu?


krzysztof76

Rekomendowane odpowiedzi

zobaczcie sami:

http://www.hongfu-bikes.com/html_products/2012-new-29ER-MTB-264.html

podobno kosz to ok. 500 dolarów

 

polecam jeszcze testy:

http://www.hongfu-bikes.com/html_info/Out-Test-7.html

 

można pokusić się o dodanie komentarza w stylu (..) o nie pękła, trzyma się, będzie dobrze (...)

chociaż jest tam napisane że produkują 10000 szt. asortymentu z włókna węglowego rocznie?

 

co Wy na to?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

mysle, ze zadowolenie zalezy od szczescia, bo szalona wiekszosc chinoli niczym sie nie rozni od 'markowych' oprocz kontroli jakosci i gwarancji na wypadek defektu, natomiast ramy, ktore rzeczywiscie sa inna bajka wzgledem tego, co wkleiles, kosztuja 10 tysiakow i ich odbiorca nie ma dylematow, czy moze wziac jakiegos oema

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Sam się zastanawiam nad taką ramą ale nie ukrywam , że boję się o jej jakość i wytrzymałość .

 

Ci którzy uważnie śledzą nasz serwis, zapewne dotarli do testów ram zaboo, gdzie wyraźnie napisaliśmy, że to są właśnie ramy produkowane w Chinach lub na Tajwanie. Generalnie fabryki tajwańskie uznawane są za te lepsze, ale jednocześnie droższe i niestety klient detaliczny nie ma tam co szukać. Co innego ramy ze starego kontynentu. Akurat fabryka Hong-Fu należy do czołówki chińskich manufaktur, których jest multum. Temat ram z Chin to jak zwykle temat rzeka. Z moich informacji a trochę ich mam, chińskie ramy są nieźle wykonane, tym bardziej, że te lepsze fabryki starają się o zbyt i zdobywanie poważnych kontrahentów. O ile w przypadku taniego aluminium i stali zdarzają się im poważne wpadki w ilościach kontenerowych, to już ramy karbonowe podlegają o wiele poważniejszym kontrolom. Przynajmniej taka jest teoria. Jeśli nie masz na miejscu rezydenta to tak naprawdę nigdy pewności nie będzie. Niemniej, ja bym się bardzo nie obawiał. Rzeczywiście koszt takiej ramy razem z cłem będzie oscylował w granicach 1600-1700 PLN. Nie łudźcie się, że urząd celny daruje wam życie :))). Panowie celnicy to profesjonaliści.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Rzeczywiście koszt takiej ramy razem z cłem będzie oscylował w granicach 1600-1700 PLN. Nie łudźcie się, że urząd celny daruje wam życie )). Panowie celnicy to profesjonaliści.

Cóż, ja jestem w takim razie niechlubnym przykładem braku profesjonalizmu polskiej Służby Celnej :) I to 3 razy z rzędu na początku tego roku , wszystkie zamówienia z Chin - raz rama (btw, 1000 z groszami z przesyłką), dwa razy rurki. Może do czterech razy sztuka,ale... zaryzykuję/dam im jeszcze jedną szansę :)

Edytowane przez kosa23
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jestem posiadaczem prawie najtanszego dostepnego Chinczyka, rama kosztowala chyba 280 dolarow. Tak jak napisano wczesniej, kupuje sie niewiadomej jakosci produkt, ktory w moim przypadku na zywo okazal sie calkiem dobrze wykonanym egzemplarzem.

Do tej pory nie mam zastrzezen, ale jezdze rowerem na tej ramie mtb po asfaltach.

Jak pisalem w moim temacie - chcialem zaryzykowac, bo chcialem lekka rame karbonowa i moglem sobie na ten eksperyment pozwolic.

Te same ramy oferuje rodex z logo rdx za prawie trzykrotnosc ceny. Wg mnie zakup nieoplacalny bo za rame z tym logo, nawet jesli z gwarancja, mozna miec prawie trzy z Chin.

Moja sztuka byla wyslana w zwyklym niefirmowym kartonie, z opisem "gift" na druku nadania. Bez problemu przeszla przez obsluge celna.

Na lepsza kontrole jakosci bym nie liczyl - chyba tylko jedna firma kontroluje azjatyckie ramy.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 2 tygodnie później...

O co chodzi z ta kontrola celna? Wysylka ramy z chin jest nielegalna czy jak ?

 

Ależ oczywiście, że jest legalna. Czy ktoś napisał inaczej? Walka trwa o to, aby uniknąć nałożenia opłat celnych od prawdziwej wartości produktu. Myślę, że nie będziemy pisać tu , w jaki sposób to robić z oczywistych względów. A odnośnie profesjonalizmu służb celnych widać mamy skrajne doświadczenia. Ja mogę tylko powiedzieć, że w moim przypadku jak celnik usłyszał, ze to ramy rowerowe i do tego jeszcze z wungla, to się głęboko zaśmiał i powiedział: "Panie, z Chin nic za takie darmo nic dają" i z sobie znaną przyjemnością kazał dopłacić, na szczęście zwykłe cło, a nie antydumpingowe - wtedy to bym się nogami nakrył. Jest forum stworzone specjalnie dla ludzi handlujących z Chinami, gdzie można poczytać traumatyczne przeżycia takich małych żuczków jak my, ale też uzyskać porady, jak co gdzie i za ile.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gość
Ten temat został zamknięty. Brak możliwości dodania odpowiedzi.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...