Znajdź zawartość
Wyświetlanie wyników dla tagów 'rower' .
Znaleziono 394 wyników
-
Witam. Mam zamiar kupić rower do Dirtu i Streetu. Mój budżet to ok. 1100-1200 zł. Aktualnie zastanawiam się nad rowerem Kross Spade. Jak coś wiecie o tym rowerze możecie napisać czy warto go kupić, albo polecić jakieś lepsze rowery w podobnej cenie (1100-1200zł). Jeżdżę głównie na streecie (takie skakanie schodów, jakieś murki itp.) i czasami sobie jadę na jakieś mniejsze hopki poskakać (takie ok. 1m). Specyfikacja roweru: https://www.dobrerowery.pl/kross-spade-m-bialy-polysk Kross Spade: https://www.olx.pl/oferta/kross-spade-CID767-IDA9G82.html Warto taki kupić? Jak znacie jakieś lepsze rowery w podobnej cenie to napiszcie Proszę o pomoc!
-
Witam, od jakiegoś czasu nie mogę sie zdecydować. Jestem w posiadaniu cossack volto, bardzo dobry rower niestety duża intensywność podróży zuzyla kasety, łańcuch, przerzutki, amortyzatory i koła. I zastanawiam sie czy wydac 2500 na nowy rower czy wydac taka kwotę na wymiane starego sprzetu na nowy, zostawiłbym tylko ramę. Póki co wymianiana byla kierownica, suport, linki i hamulce. Dodam ze jeżdżę głównie poza miastem, leśne drogi, asfalt i czasem miasto więc gdybym kupowal nowy to bym w rower crossowy do 2500 celowal, moze by ktos polecil wtedy jakiś.
-
- 2 komentarze
-
- ukrainaural
- cruiser
-
(i 6 więcej)
Oznaczone tagami:
-
Czy opłaca się kupić ten rower na początek swojej przygody ? https://www.centrumrowerowe.pl/rower-kross-level-1-0-2018-pd18828/?v_Id=126268&gclid=EAIaIQobChMI9Jb209vw4QIVypAYCh3qSgU0EAQYASABEgJtEfD_BwE
-
Witam.Trochę odświeżony przeze mnie Fischer(chyba dość stary).Nowe opony i dętki 27 cali,nowe niefirmowe siodełko,nowe linki,klocki hamulców,oświetlenie.Obręcze stalowe.Proszę o wycenę.
-
Cześć. Mam problem z ciśnieniem w amortyzatorze fox 34 CTD. Pompuje go do takiego stopnia, że jest w miarę twardy potem po uginam kilka razy i jest miękki tak, że go dobijam. Nie wiem czy to wina uszczelek od komory czy czegoś innego.
- 2 odpowiedzi
-
- uciekające ciśnienie
- ciśnienie
-
(i 6 więcej)
Oznaczone tagami:
-
Cześć, Poszukuję roweru Dirt do 2000zł, może być używany Cel:, jeżdżenie po pumptruckach i po lasku wolskim Mój wzrost 1,68m Najlepiej do odbioru osobistego Kraków
-
W tym roku do sprzedaży trafiła jedna linia karbonowych hardtaili - zamiast osobnych modeli na kołach 27" i 29" mamy model Rose Psycho Path, który w rozmiarze S ma montowane koła 27", a w rozmiarach M, L oraz XL koła 29". Dzięki optymalizacji układania warstw karbonu w porównaniu z zeszłorocznym modelem udało się zaoszczędzić od 150 do 180 gramów w zależności od wielkości ramy. Geometria jest identyczna - sportowa, rama jest sztywna, krótki tylny trójkąt nadaje jej zwrotność, obecnie montujemy w niej widelec w standardzie boost. Ceny zaczynają się od 1800 euro wraz z przesyłką w najtańszej konfiguracji, którą oczywiście można zmieniać dzięki konfiguratorowi online https://www.rosebikes.pl/produkty/rowery/mtb/cross-country/psycho-path/ Ramy dostępne są w kolorach: czarny, czarny z czerwonymi akcentami oraz limonkowy. Oto link do zdjęć tej wersji, jakie zamieścił na swojej stronie niemiecki magazyn BIKE http://www.bike-magazin.de/mtb_news/mtb_neuheiten/bike-festival-2017-rose-psycho-path/a35840.html Z powodu pewnych problemów technicznych nie wszystkie elementy w konfiguratorze możliwe są do zmiany, ale dysponuję pełnym zakresem dostępnych części i mogę podpowiedzieć jak można skonfigurować dany model. Oto poglądowe zestawienia: Widelce: Rock Shox Reba RL z blokadą z manetki, Rock Shox SID RL z blokadą z manetki Koła: DT SWISS modele X 1900 Spline, X 1700 Spline Two, XR 1501 Spline, XRC 1200 Spline (tylko dla modelu z kołami 27,5" czyli rozmiar S) Opony: Continental Race King Race Sport oraz Schwalbe Racing Ralph Evo Snakeskin Kierownice: min Race Face Next Flat, Ritchey MTN 2x WCS (alu oraz wersja karbonowa), Syntace Vector Carbon Sztyce: Race Face Turbine, Ritchey WCS, Kind Shock Lev Integra, Syntace P6 Carbon HiFlex Siodełka: Rose, Selle Italia SLR XC, SDG Circuit MTN, Selle Italia SL Flow, Reverse, Tune Speedneedle LE Carbon, Selle Italia SLR Flite Flow, Ergon SMA 30 Comp, SQLab 611 i 612 Ergowave.
-
Firma Rose Bikes od prawie dwóch dekad słynie ze swoich rowerów szosowych. Wszystkie modele budowane są na zaprojektowanych przez ROSE ramach, które wykonywane są na Dalekim Wschodzie, ale montaż rowerów odbywa się w centrali firmy, w Niemczech, w Bocholt. Firma Rose wytwarza zarówno modele dla początkujących jak i zaawansowanych kolarzy. Dość szeroka gama modeli, które w większości można konfigurować zmieniając komponenty według własnych preferencji, nie ułatwia wyboru stąd i poradnik w tym wątku. Model dla początkujących, aluminiowa szosa w budżecie do 5000 zł. Zastosowanie - treningi, wycieczki, czasem amatorskie wyścigi, jazda szosowa jako trening uzupełniający do MTB. Gama modeli PRO SL to bestseller firmy ROSE od ponad dekady. Konstruowaliśmy i ulepszamy ten model z myślą o osobach, które zaczynają swoją przygodę z kolarstwem i chcemy dać im namiastkę profesjonalnego sprzętu, który sprawi, że poczują dużą motywację do jazd, treningów, wycieczek. Sercem PRO SL jest aluminiowa rama, z potrójnie cieniowanego aluminium, z wygładzonymi spawami (model biały do złudzenia przypomina wyglądem droższe, karbonowe rowery), z wewnętrznym prowadzeniem przewodów, co podnosi atrakcyjność wizualną ramy. Prócz wagi atutem tej ramy jest geometria. Choć początkujący często nie zdają sobie z tego sprawy właśnie geometria ramy, jej odpowiednia sztywność zapewniają zwrotność i bezpieczeństwo na drodze. Konstruując ją mieliśmy na uwadze sportowe ambicje wielu użytkowników stąd mimo trochę bardziej zrelaksowanej pozycji za kierownicą można tym rowerem także się ścigać jako, że rama ta odpowiada za bardzo dobre właściwości jezdne tego roweru. Doceniają to także testujący ten model dziennikarze: http://portal.bikeworld.pl/artykul/testy_i_nowosci/testy_rowerow/12347/rose_pro_sl_2000_w_akcji http://mtb-xc.pl/2015/06/11/rose-pro-sl-2000-test/ Nasz rower nie „ucieka” przodem na szybkich łukach, nie „galopuje” podczas szybkich zjazdów zapewniając bardzo przyzwoity komfort jeśli mowa o tłumieniu nierówności. Nieczęsto zdarza się to w rowerach z tej półki cenowej. Co ciekawe do każdego rozmiaru ramy, a jest ich w ofercie aż 8, stosujemy inną wielkość tylnego trójkąta zatem zmienia się długość rurek łańcuchowych co w niewielkim stopniu może poprawić zwrotność roweru. Modele PRO SL sprzedawane są w kilku wersjach wyposażenia. Najbardziej popularnym wariantem jest PRO SL 2000, którego cena z wysyłką to 1150 euro czyli w przeliczniku na złotówki ok 5000 zł. Wyposażyliśmy go w pełną grupę 105 – bez oszczędzania na detalach jak korba, hamulce itd. co czasem przydarza się innym producentom. Zakres przełożeń czyli korba kompakt 50-34 oraz szeroka kaseta 11-32 pozwolą na podjechanie znakomitej większości górskich podjazdów także mniej wytrenowanym kolarzom. Nie stosujemy w tym rowerze tanich OEMów czyli sztyc, mostków i kierownic zamawianych specjalnie do własnych produkcji, zwykle cięższych i często mało komfortowych. Wykorzystujemy uznane i sprawdzone komponenty Ritcheya, a prawie identyczny kokpit jak w PRO SL można znaleźć w dużo droższym, karbonowym XEON CW czyli modelu aero za ponad dwukrotność kwoty PRO SL. Koła to także sprawdzone Maviki Aksium, które pozwolą wraz z oponami 25 mm na pewną, komfortową jazdę i nie są ciężkie jak składane często do takich rowerów koła „no name” lub też cięższe, tanie koła Shimano. Waga to niewiele ponad 8 kg (model czarny, anodyzowana rama w rozmiarze 57 cm) Rowerem tańszym, wyposażonym w grupę Tiagra 3x10 jest PRO SL 1000. Tańszy rower oparty jest także starszą ramę, która stosowana była w poprzedniej generacji rowerów PRO SL, różni się kształtem (nowa ma niżej poprowadzone łączenie tylnych widełek z rurą podsiodłową), ale zastosowano ten sam materiał i właściwości obu ram są podobne. Dla osób, które szukają lepiej wyposażonego roweru oferujemy także modele PRO SL 3000 oraz PRO SL 4400, w których grupy to Ultegra oraz Sram Force. Te rowery prócz wyższych grup wyposażone są także w karbonową sztycę. Uwaga wszystkie rowery PRO SL 2000 oferowane są wyłącznie jako modele BIKE NOW tzn nie można dokonywać zmian w ich konfiguracji, ale za to dostępne są w terminie do 2 tygodni (od momentu zamówienia do chwili otrzymania roweru). Czas ten może ulec zmianie w środku sezonu (miesiące letnie) gdy wzrasta raptownie liczba zamówień i zdarza się, że trzeba na rower poczekać trochę dłużej.
-
Maroko 2018 czyli rowerem przez Anty Atlas i Atlas Wysoki. Jest to ponad 2 tygodniowa tułaczka rowerowa po, podobno, najbardziej cywilizowanym kraju Afryki. Ile km przejechałem? Nie ważne. Ważne co widziałem, ważne z jakimi ludżmi miałem styczność i jakie wyniosłem wrażenia. Pakowanie. Niby nic trudnego ale jak w środku zimy znależć kartony rowerowe? Ja na to poświęciłem 2 dni i objechałem wszystkie sklepiki rowerowe na Pradze Południe. Poniżej prezentuję mój sposób na małe i delikatne detale rowerowe. Przydatne informacje Nadając rower na bagaż należy wykupić bagaż sportowy. W liniach WIZZAR jest on tańszy od normalnego bagażu podróżnego a limit wagowy to 32 kg. I tu uwaga! Łatwo ów limit przekroczyć ale w karton swobodnie wchodzi rower, nawet 29", bagażnik, błotniki ale także jedna sakwa a także namiot i karimata. Na Lotnisku Chopina, jak i na innych rower jest nadawany w okienku dla bagażu ponad gabarytowego. Dzień 1... Podróż Lotnisko. Bardzo małe. Tuptamy z samolotu bezpośrednio do budynku. Mnóstwo okienek z odprawą paszportową. Koniecznie trzeba mieć długopis do wypełniania karty. Uwaga! Trzeba podać adres zakwaterowania w Maroku. Wystarczą dane hotelu z bookingu.Składanie rowerów na lotnisku. Jesteśmy lokalną atrakcją. Pozytywnie!Nie jesteśmy jedyni z rowerami. Jest jeszcze grupka 3 Polaków. Nawiązujemy kontakt na FB bo roaming piekielnie drogi. Jutro kupujemy za 37 pln miejscową kartę internetową. Przydatne informacje W Maroku wiele rzeczy jest niedostępnych ale dostęp do telefonii komórkowej jest wszędzie. Niemal w każdej kawiarni i hotelu działa wifi a hasło jest podawane bez najmniejszego problemu. W związku z tym punkty z telefonami komórkowymi oraz kartami są niemal na każdym kroku. Zatem nie ma sensu podążać w tym celu do dużego miasta. Na przedmieściach swobodnie takową kartę się dostanie. Polecam kartę 4 GB. Wystarcza ona na tydzień czasu intensywnego korzystania z internetu. Tu uwaga. Podczas zakupu należy poprosić sprzedawcę o skonfigurowanie bo infolinia jest w języku arabskim. Kumatemu sprzedawcy taka operacja zajmuje nie więcej niż 5 min a kosztuje 20 MAD. Pierwszy dzień w Maroko a już na lotnisku zrobiłem interes. Ludzie tu są bardzo pomocni. Kartony na rowery mam przechowane na 15 euro u tubylca w domu w tym ostatni nocleg i niego w domu za free. Przydane Informacje Karton należy gdzieś przechować albowiem dostanie kartonu w Maroku jest kompletnie nie możliwe. Nie możliwe jest także kupienie strecza więc zachowanie kartonu to gwarancja powrotu z rowerem. Kartony przechowują wybrane hotele jeśli skorzysta się z ich usługi. Nas jednak zagadał lotniskowy portier, który sam zaproponował takową usługę. Na początku byłem nastawiony sceptycznie do tej propozycji. Jednak jest to najlepsza propozycja. Portier mieszka niecały 1 km od lotniska więc nie trzeba martwić się o logistykę. Za jego zgodą podaje namiary Portier nr 13 ; Aziki Ahmed ; Droga autostradowa do miasta. Ograniczenie do 100 km/h a sporo kierowców wyprzedza na z prędkością 40 km./h. Jest bezpiecznie. Zaułki Agadiru .... sporo hord wałęsających się psów. Brak nazw ulic. Warto jechać tylko po głównych. Drobne sklepiki otwarte do późna np fryzjer. Sporo lokalsów na rowerach. Ruch drogowy spokojny, bezpieczny. Lokalne parkingi ... bez ogrodzenia ale z pilnującym na plastikowym krzesełku okutanym jak na mrozy. Jest bardzo egzotycznie! Dojeżdżamy do hotelu. Dzień 2. Agadir. Szybkie śniadanie w hotelowej restauracji, koło basenu, i jesteśmy gotowi do poznawania kraju. Pierwsze km jazdy to przyzwyczajenie się do tego kraju. W porównaniu do Polski to wszystko jest inne. Mają tylko taki sam asfalt oraz ruch prawostronny, teoretycznie bo w praktyce pojazdy można zobaczyć po każdej stronie drogi. .Pierwsze kroki kierujemy do centrum miasta by nabyć kartusz z gazem oraz kartę internetową. W oczekiwaniu na aktywację jedziemy na obiad i jemy pierwszy tradycyjny posiłek marokański oraz wypijamy tradycyjną napój ... herbatę. Agadir to zlepek miast. Ruch samochodowy wielki ale bezpieczny. Ścieżki rowerowe nawet są ale to często fikcja. W czasie deszczu to ścieki a w korkach służą jako dodatkowe pasy dla samochodów. Podczas pierwszych zakupów odkrywam pierwszą gumę. Cóż ... Marzena ma czas na zwiedzanie pobliskiej hali targowej. Jako europejka i samotna kobieta wzbudza wielkie poruszenie. Po naprawie obieramy kurs na kolejny hotel. Decyduję się nieco zmodyfikować trasę i pojechać przez lokalne targowisko. Jest wielkości połowy naszego bazaru Stadionu Dziesięciolecia a handluje się niemalże wszystkim. Jednak specyfika tego miejsca powoduje, że ręka mimochodem sięga po posiadane środki obronne. Jednak kilkuminutowe przebywanie wśród tubylców sprawia, że są oni przyjażnie nastawieni i są zainteresowani tylko handlem. W dalszej kolejności bazar w naturalny sposób przechodzi w ciąg małych lokali handlowych. Zaczyna padać a nawet lać. Pora na kolejną herbatkę. Miasta już mam dość. Jutro uciekamy w dzicz ... jeśli deszcze na to pozwolą. Dzień 3 Wyjazd z Agadiru koszmarnymi slamsowatymi przedmieściami. Następnie przejazd przez uprawy pod folią na przestrzeni 50 km. Wszędzie odpadki nowoczesnej cywilizacji czyli plastiki. Dopiero około 40 km przed Atlasem zanikły śmieci. Prawie cały dzień w lekkim deszczu. W miasteczkach błoto i kałuże na całą szerokość drogi. Główna ulica miasta po niewielkich opadach deszczu. Nareszcie zanikają sztuczne płoty zaczyna się naturalny krajobraz. Jest pięknie. Pierwsza noc pod namiotem na pastwisku otoczonym zasiekami z kaktusów i krzaków cierniowych. W oddali słychać było życie wsi ... modły imama, ryczenie owiec i osłów i ... nieustający deszcz Dzień 4 ... po bezdrożach Afryki. Opuszczamy nasz bezpieczny azyl i przez lokalne domostwa udajemy się asfaltem mimo, że nawigacja pokazywała całkiem inną drogę. Na razie obserwujemy piękną soczystą zieleń niczym na polskich łąkach. Marzena jest zadowolona z tej trasy. Ale szybko humor ją opuszcza gdy asfalt się kończy a droga zamienia się w błotną gruntówkę. Jest zielono ale ... czerwona glina zapycha koła i łańcuch w rowerze aż odechciewa się wszystkiego. Pierwsza przeprawa terenowa pokazała całe piękno Afryki po opadach deszczu. Dojechaliśmy do asfaltu i sklepu. Jest szansa na przeżycie kolejnego dnia. Odcinek terenowy i mycie roweru z paskudnej czerwonej gliny. Mamy chwilę słońca i możemy znowu nacieszyć się widokami. Dojeżdżamy do kolejnej wsi i ... widzimy znowu koniec asfaltu. Wskazujemy miejscowym cel podróży i dowiadujemy się, że na rowerze nie da rady się dojechać. Nie wierzę bo widzę lekko utwardzoną ścieżkę przez kolejną trawiastą przestrzeń. Okazała się bardzo fajną szutrówką zdecydowanie lepszą niż poprzednia błotna droga. Na zakończeniu drogi mamy kolejną wieś z niby małym zameczkiem. Dalszy ciąg przeprawy terenowej a na zakończenie wymarzony widok. Dla takich chwil warto było się pomęczyć. Maroko co chwila nas zaskakuje. Tym razem za sprawą obiektów motoryzacyjnych. Czujemy się jakbyśmy przemieścili się w czasie. Nasza cel pośredni to zespół jeziorek niezmiernie jesteśmy ciekawi tego zjawiska. Jednak nie po drodze znowu zostajemy zaskoczeni. Tym razem natura pokazuje swoją potęgę. Dostrzegamy niszczycielską działalność wody która doprowadza do wymywania zbocza wioski. Dojeżdżamy wreszcie do owej wody. Okazał się zbiornikiem wody pitnej transportowanej betonowymi akweduktami i korytami daleko na północ. Dojechaliśmy do restauracji na pustyni. Mega klimatyczna restauracja z mega wypasionym jedzeniem. Obsługa na bardzo wysokim poziomie. Można było poczuć się po królewsku. Koszta ? Jak w przydrożnym barze. Szok? W pełni posileni jedziemy szukać noclegu. Po drodze mijamy osobliwą atrakcję. Nocleg na pustyni. Jutro kierunek nad ocean Atlantycki. Spędzamy noc na pustyni a w zasadzie na pustynnych polach. W odległości 1 km same drogi lokalne i jedna asfaltówka. Wsi na horyzoncie brak ale imama i tak słychać. Jest bezpiecznie i byłoby przyjemnie gdyby nie ta piekielna gliniasta czerwona ziemia. Jest ciepło, więcej niż cienka kurtka przeciwdeszczowa nie potrzeba. Pada co chwilę ale też szybko wysychamy. W nocy dla mnie śpiwór puchowy jest ok. Robert w letnim się gotuje Dzień 5 Czas na małą przerwę i tradycyjną marokańską miętową herbatę. Zaparzana jest w małym dzbanuszku a podawana jest zawsze z dwoma kieliszkami. W jednym jest garść mięty a w drugim 2 duże kostki cukru. Jeszcze jest cała procedura 3 krotnego nalewania z pianką itp.Wspaniale gasi pragnienie. Dojeżdżamy do Tiznit. Dzień na leniwca, dzień typowego turysty. Mała pamiątka . Pod koniec dnia jeszcze tylko wypad nad Ocean Atlantycki. Dzień 6 Od rana lampa. Bez trudu opuszczamy Tinzit, najbardziej przyjazne miasto z dotychczasowych jakie widzieliśmy. Kierunek góry Atlasu i miasteczko Tafraout. Dystans to 107 km ale nie dojedziemy. O godzinie 11.00 było 35 st C. Po drodze mamy tereny półpustynne, kwieciste oazy a także wiele koryt rzek okresowych. W górach życie toczy się takim samym tempem co na równinach. W innych dolinkach życia kompletnie nie ma. Temperatura w cieniu 38,8. Woda idzie jak ... woda. Ach .... gdzie te deszcze... Przerwa na lunch. Każdy cień, każdy chłód jest cenny. Połowa drogi za nami. Góry, góry i doliny pełne oaz. Widok zwalają z nóg! A podobno malownicze tereny dopiero przed nami. Temperatura na podjazdach 42,2 C. Prawie w każdej wiosce jest sklep tylko jest mocno ukryty. Czasami jest to zakratowane okno a czasami tylko otwarte drzwi. Szyldów brak a jeśli są to sklep jest zamknięty. Na przełęczy na wysokości 1250 m. Równo połowa droga za nami. Rozkładanie namiotu przy zachodzącymi słońcu.W oddali widzimy światła miast. Wygląda to tak jakby w dolinie były tylko miasta!Podczas toalety odkrywam: poparzone uszy mimo, źe cały dzień byłem w kapeluszu turystycznym, poparzone takźe dłonie ... brak rękawiczek. Noc była spokojna chociaż wieczorem psy napędziły nam stracha. Imama i baranów nie było słychać... tylko koguty. Można było poczuć się jak na polskiej wsi. Temperatura spadła do 10 C Dzień 7 A my ciągle w górach. Tu jest tak samo gęsto od ludzi co na nizinach. Tu jest woda a to jest podstawa życia. Tihmit. Miasteczko na wysokości 1300 m npm. Niby senne ale jednak pełne życia.Poruszamy się drogą komunikacyjną ale także turystyczną. Mijają nas wielkie ciężarówy , małe pickupy, autokary rejsowe oraz kampery. Większość nas pozdrawia i wyraża gest uznania. Jest miło. Knajp jest mniej ale zawsze pod sklepem możemy się załapać na whisky-Maroko czyli tradycyjną herbatę. Wjeżdżamy w malowniczą dolinę. Nie nadążamy robić zdjęć! Jest mega pięknie! Temperatura na trasie 33-38 C czyli jest nawet całkiem chłodno. Tafraout. Kampery ciągną na potęgę. Wszędzie campingi pod kampery. Miasteczko pięknie położone ale prawie całe zrobione pod turystów. Tylko kilka uliczek w Marokańskim stylu. Nawet knajpy dla miejscowych nauczyły się serwować jedzenie pod turystów czyli ... frytki. Czas stąd zmykać. Niestety tam gdzie są turyści nie ma tradycji. Tafraoute, przepięknie położone miasto, w otoczeniu ciekawych tworów górskich, więcej tu turystów niż miejscowych a w restauracjach frytki w tażinie, cherbatka bez drugiej szklanki do przelewania i olbrzymich kostek cukru i bagietka, kawie brakuje mocy, ech... To takie sztuczne miasteczko niczym polskie Zakopane. . Po dwóch dniach spędzonych w piekielnym słońcu czas na usunięcie warstwy soli w cywilizowanych warunkach. Marokański hotel w turystycznym miasteczku. Ciekawostką jest fakt brak okna za to do WC i prysznica jest wejście z prywatnego tarasu. Cena ... mniej niż zakupy na śniadanie. Dzień 8 Uciekamy z tego turystycznego tworu. Przed nami 600 m przewyższenia więc decydujemy się na podwiózkę. Jesteśmy na przełęczy 1700 m npm. Tuż za spotykamy innych 2 sakwiarzy. Jadą na południe. My udajemy się na wschód i po raz kolejny jesteśmy zaskoczeni przez marokańską przyrodę. Tym razem są to kwitnące doliny niczym w Japonii.Temperatura 21-28 C ale my ją odczuwamy na poziomie 10-12 C. Jest po prostu zimno. Zakładamy polary. Przed nami 157 km do najbliższego miasta. Cały dzień jazdy po górach na poziomie 1830 m npm. Na mapie jest mnóstwo rzek ale w rzeczystości są to koryta rzek okresowych. Doliny mamy ciągle japońskie. Te pasmo gór jest przeraźliwie suche więc już mamy dość czerwono- ceglastego koloru. Tęsknimy za zielonym i pochłaniamy oczami każdą oazę, każdy skrawek trawki pod ciernistym drzewkiem. Nocujemy na jednej z przełęczy obok bezimiennej wsi. Przed nami dalsze kilometry rdzawego niczego. Jedyną osłoną od przeraźliwie zimnego wiatru i od wiejskiej cywilizacji jest 1 m kamienny murek.Rowery nocują po za murkiem przypięte do słupa energetycznego. Nocleg spędzony na wysokości. Bardzo silny wiatr i niska temperatura. W nocy wstaję i dodatkowo zabezpieczam odciągi. W powietrzu wilgoć. Wszystko jest mokre ale wraz z pierwszymi promieniami słońca natychmiast schnie.Męczę się. Oparzenia dają o sobie znać. Mimo niskich temperatur trzeba chronić się przed słońcem Temperatura w nocy spadła do około 5 st C. Dzień 9 Góry, góry, góry. Marzena JM zarzuca mi brak umiejętności posługiwania się mapą. Tylko jak tu nawigować skoro jedna droga prowadzi na pustynię, druga przez góry a trzecia do miejsca skąd przyjechaliśmy? Temperatura 25-30 C ale odczuwalna na poziomie 15 C. Mimo to nauczyliśmy się chronić przed słońcem. Tutaj słońce zabija. Kondycję mamy podobną, Robert jest silniejszy a ja wytrzymalsza. Jesteśmy oderwani ja od biurka a Robert po antybiotyku. Nie ma problemu tylko czasem pomarudzić trzeba a podjazdy są ciężkie. Tyle dni jechaliśmy i modliliśmy się nie do tego Boga. Dzisiaj zacząłem składać modły do Allaha i od razu zjazdy były w przewadze. W godzinę tyle km zrobiliśmy co wcześniej w ciągu 3 h. Ps. Dobra mapa to podstawa a takowej nie znalazłem. Zastępstwem może być nawigacja ale pokazująca poziomice. Takowej też nie znalazłem. Podobnej wyprawy do mojej w sieci nie ma przynajmniej nie ma z takimi szczegółowymi informacjami technicznymi. Tak więc jestem niejako prekursorem więc błędy są wliczone w ryzyko przecierania trasy. Noc spędzamy w korycie suchej rzeki okresowej na wysokości 690 mnpm. Za nami 91 km i ponad 1,2 km w pionie w dół więc jak na dzień górski to był bardzo dobry wynik. Dzień 10Dzień 10 to dojazd do miasteczka Taroudant. Bajeczna droga przez pustynny tereny... po lewo pasmo suchych gór 2000 m npm a po prawej ośnieżone pasmo Wysokiego Atlasu 4 000 m npm. Miasto Taroudant prawie w całości położone w starej części miasta za wysokim murem.Dzień odpoczynku hotelowego, prania, i organizowania transportu w góry Atlasu Wysokiego by móc dotrzeć do Marakeszu. Dystans 223 km musimy nieco sobie ułatwić. Dzień 11 Dzień pod znakiem transportu zbiorowego. W naszą ulubioną dolinę nikt nie chce jechać więc zmieniamy marszrutę i w dolinę wjedziemy od strony Marakeszu. Dzięki temu busy nas wywiozą na znaczną wysokość by na szczyt kontynuować jazdę po w miarę łagodnym podjeździe. Od południa czekałyby na nas 14-21% podjazdy po drogach szutrowych. Lokalsi nie potrafią czytać mapy więc wskazanie celu podróży jest nieskuteczne. Ponadto miejscowości mają bardzo podobną wymowę i często wymowa jest inna niż nazwa pisana np Ighram się wymawia Ajriem. I tak zamiast do Timlin pojechaliśmy w kierunku Tołlin czy jakoś tak. Pierwszy informator był najlepszy, powiedział że przez góry tylko okazją albo specjalnie wynajętą taksówką W oczekiwaniu na autobus obserwujemy życie miasta i bardzo nietypowe sposoby dowożenia bagażu. Dzień 12 W środku nocy przyjeżdżamy do Marrakeszu. 5 minut spędzone w miejskim parku kończy się interwencją patrolu Policji na bombach. Pełni nadzieii na zobaczenie słynnego nocnego życia miasta zapuszczamy się do mediny. I co widzimy? Zamiast zaklinaczy węży tylko mamy paniczny rajd po kompletnie wyludnionych uliczkach labiryntu starego miasta. Na szczęście pomogli nam miejscowi chłopcy którzy jeszcze nie spali. W życiu bym nie trafiła do tego hotelu. Okazało się dzisiaj że jeden z nich to sprzedawca we wszech otaczający medyne souku Oczywiście pomoc nie była bezinteresowna. To miasto żyje z turystów więc płaci się za wszystko nawet za wskazanie drogi. Owa pomoc czyli turystic servis kosztowało 5 euro a trwało ... 2 minuty. W efekcie lądujemy w hostelu. Co przyniesie dalszy dzień? Jestem pełen obaw bo życie ponad 1 milionowego miasta wygląda zawsze tak samo. Marrakesz. Miasto o koszmarnym ruchu drogowym. Podczas 3 godzinnego pobytu widzieliśmy jeden wypadek i 2 kolizje . Ofiarami byli piesi i skuterowcy . Miasto jest jak inne marokańskie miasta tylko w znacznie większym wydaniu. Na każdym kroku czuć pośpiech, nerwowość i wyzysk turystów. Szczerze mówiąc nie warto było poświęcać czas i niemałe pieniądze. O wiele spokojniej jest na prowincji a widoki w terenie zdecydowanie przebijają wielkomiejski syf. Dzień 13 Startujemy z miasteczka Chichoa Nocleg na wysokości 700 mnpm. Temperatura spadła do 4 C. Rozbiliśmy się tuż nad rzeką i o dziwo była w niej woda. Za to wiatr był tak silny, że podrywał piasek z plaży i wciskał go do namiotu przez siatkę sypialni. Dzień 14 Poranek upłynął na szybkim suszeniu wilgotnych rzeczy. Potem chwila nostalgii nad wielkim jeziorem i mozolna wspinaczka na 1000 m npm. Mimo bliskości autostrady ruch na drodze bardzo duży. By nieco odetchnąć zjeżdżamy na odpoczynek do wiejskiego sklepu. Zakupy na śniadanie i .... jesteśmy ugoszczeni po królewsku przez chłopaczka prowadzącego ów business. Tego się nie spodziewaliśmy! Potem mozolna wspinaczka na 1200 mnpm a póżniej szaleńcza jazda tylko w dół. Nocleg spędzony w domu marokańskiego Berbera. Dom odmienny od naszego pod każdym względem i odmienne także są zwyczaje. Praktycznie strach cokolwiek zrobić by kogoś nie urazić, by dany czyn był nietaktem. Już samo wejście do domu rozpoczyna się obowiązkowym pozbyciem się obuwia. A dalej ... wystarczy nadmienić .... biesiadowanie na podłodze, co najwyżej na poduszkach, jedzenie ręką ze wspólnej olbrzymiej miski czy mycie rąk metodą średniowieczną czyli w misce przy stole. Inny świat, inna kultura, inne obyczaje czasami wypływające z uwarunkowań klimatycznych a czasami po prostu z biedy.Jednak serdeczność tych ludzi jest niesamowita. Dzień 15 Dzień organizacyjny Przydatne informacje. Wyżywienie. W necie straszono zatruciami i obcą florą bakteryjną. My stołowaliśmy się w barach obleganych przez lokalsów, piliśmy herbatę w najbardziej przypadkowych miejscach, jedliśmy chleb, który był łamany tradycyjnie w rękach, myliśmy zęby pod bieżącą wodą i nie dopadły nas żadne perturbacje żołądkowa. Dlatego można z wielkim przymrożeniem oka spojrzeć na owo zagrożenie. Padło pytanie jak rozpoznać sklep spożywczy. Odpowiadam... Po butlach z gazem. W Maroko nie używa się do gotowania ani drewna, ani węgla, ani prądu tylko gazu a że nie ma gazociągów to gaz jest sprzedawany w butlach o różnych wielkościach i jest kupowany razem z chlebem. Restauracje. Najlepiej stołować się tam gdzie jedzą tubylcy przy czym należy unikać wprowadzania do restauracji przez naganiacza bo wówczas cena rośnie 2-3 razy. Z naszego doświadczenia wynika, że najtańsze jedzenie jest przy głównych drogach. Czego nie ma w Maroco? Wędlin. Pod żadną postacią wędlin nie sposób było dostać. Za to pod dostatkiem były dostępne sardynki w puszkach. Ruch uliczny. Ruch uliczny Maroko i zapewne także w całej Afryce jest mocno odmienny od naszego europejskiego. W pierwszej chwili odnosi się wrażenie jakby na jezdni nie obowiązywały żadne zasady ruchu drogowego i ma się strach w oczach. W pewnym sensie tak jest ale ... na jezdni oprócz swego rodzaju chaosu panuje wzajemna życzliwość, kultura i zrozumienie. Dla nas rowerzystów jest to szczególnie istotne bo wszelkie większe pojazdy zbliżając się do nas trąbiły nie na zasadzie usunięcia się z drogi ale na zasadzie poinformowania, że własnie nadjeżdża większy pojazd.
- 5 komentarzy
-
- 5
-
Witam. Mam zamiar kupić tani rower do jazdy stunt itd I chciałem się zapytać czy ten rower jest dobry ? https://www.olx.pl/oferta/mtb-horizon-x-reactive-stunt-fr-dirt-street-dh-CID767-IDy7t82.html#9d2de9a611 Jeśli nie to moglibyście mi coś polecić do 1000 zł ?
-
Witam ktoś kiedyś oklejał rower ? Dokładnie chodzi mi o tuning wizualny (jakieś kreski, napisy itd..) Czy zdało by to egzamin w rowerze MTB ? Mam jeszcze jeden pomysł ,po obejrzeniu cen kolorowych śrub imbusowych wpadłem na pomysł aby pokryć główki śrubek folią. Czy przy zakręcaniu lub odkręcaniu zdarłaby się ?
-
Witam, mam problem z amortyzatorem Mode w Rowerze Romet Rambler 1.0 2014 . Chodzi o to, że jest strasznie twardy, wogóle się nie ugina . Z góry dziękuje
- 46 odpowiedzi
-
- amortyzator
- mode
- (i 6 więcej)
-
Jak w temacie. Co to za szosa i mniej więcej jakie lata bo przymierzam się do renowacji.
-
Cześć mam na imię Dawid. Od sierpnia strasznie zajawiłem się rowerami, wyciągnąłem swój stary rower z szopy i zacząłem uczyć się sztuczek i bardziej agresywnej jazdy. Wiele się nauczyłem przez te dwa miesiące, i teraz wiem że mój aktualny sprzęt nie wystarcza. Oba amortyzatory strasznie skrzypią, a dodatkowo są ciężkie i mało wydajne. Z góry dziękuję !!! link do zrzutki : https://zrzutka.pl/snxj97
-
Witam od pewnego czasu jestem właścicielem roweru giant Nrs 1, a jako iz amortyzator przedni jest na wykończeniu kupuje nowy, ale nie znam się na ramie i nie wiem jaki maksymalny skok mm mogę założyć do niego. Mógłby mi ktoś odpowiedzieć na to pytanie?
- 3 odpowiedzi
-
Cześć, pisze do Was drodzy Rowerzyści ze sprawą. Organizuje akcję ogólnopolską gdzie dla chorego Jasia Bielińskiego z Tczewa przejedziemy na rowerach wspomagani przez motocyklistów 700km z Pruszcza Gdańskiego do Nowego Sącza w dniach od 1 do 5 września. Trasa wygląda tak: Pruszcz Gdański Faktoria - Toruń 1 września Toruń - Łódź 2 września Łódź - Częstochowa 3 września Częstochowa - Kraków 4 września Kraków - Nowy Sącz Rynek 5 września Mam że ktoś z Was chciałby do nas dołączyć i razem z nami pojechać dla Jasia? Dodam że finał akcji zaplanowany jest na Sądeckim Rynku w dniu 5 września od godziny 14 do 22, wiele koncertów, pokazów, zabawy i przede wszystkim pomoc w zbiórce pieniędzy. Zapraszam. Więcej szczegółów na https://m.facebook.com/PrzezPolskePoMarzenia/ lub telefonicznie u mnie 731955365. Pozdrawiam Organizator akcji Przez Polskę Po Marzenia trasa - czas jazdy, godziny, pauzy, postoje itp.odt
-
Hej, Nie wiem, czy są tu takie wiekowe kobitki jak ja,ale spróbuję:) Ja, Ania 45+ z Krakowa, poszukuję koleżanki na wyprawę rowerową po Polsce, chętnie wybrzeże, ściana wschodnia, ale otwarta jestem również na inne rejony. Dysponuję czasem od 5 do 19 sierpnia. Mam za sobą raptem dwie kilkudniowe wyprawy, około 60-80 km dziennie (choć 110 km też było:))Wyprawa raczej niskobudżetowa, póki co nie posiadam sakw, więc noclegi raczej w "agro", choć to wszystko do ustalenia...
-
Witam serdecznie, Poszukuję zastępstwa dla miejskiego roweru dla dziewczyny, 60 kg wagi / 170 cm wzrostu. Nie jesteśmy w stanie razem jeździć po lasach około Warszawy, bardzo ciężko jest jej także na każdej nierówności. Poszukuję zatem rady, pomysłu czy też linka do roweru dla niej. Jesteśmy niedzielnymi rowerzystami - ok 200 km tygodniowo. Trochę po trasach rowerowych ale w większości po lasach. Proszę o pomoc w wyborze odpowiedniego roweru używanego. Dodam, że chciałbym ją zarazić rowerem tak abym w przyszłym roku mógł sprezentować jej coś nowego. ( musi złapać zajawkę ) Pozdrawiam
-
Teoretycznie ten amor to rock shox boxxer rc 2012 ale czy nie powinien mieć napisane BOX(na górnej częsci) I XER na dolnej(tak jest napisane tylko brakuje górnej części
-
Witam, proszę o pomoc w wyborze roweru do miasta. Rower będzie używany w wielkim mieście, głównie na ścieżkach rowerowych, które są tam wszędzie i się nie kończą Rower będzie wykorzystywany do pracy jako kurier, dostawa jedzenia itp. Wiem, że na pewno musi być to single speed (nie chcę przerzutek, amortyzatorów, hamulców tarczowych itp). Zastanawiam się nad ostrym kołem z flip flop, ale zastanawia mnie też, czy może lepiej wybrać jakiś mtb coś w stylu dirt/street z gładkimi oponami? Na razie upatrzyłem 2 ala ostre koło: 1. Cheetah 3.0 https://cheetahbikes.com/product/cheetah-3-0-chrome/ 2. NS Bikes Analog 2018 http://allegro.pl/rower-ns-bikes-analog-ostre-kolo-fixie-l-crmo-2018-i7352884565.html Oba rowery rama hi-ten, więc nie wiem czy warto, ale jak NS Bikes w opisie daje, że jeszcze tricki można robić, to chyba nie ma co się martwić. Nie wiem jak ten Cheetah. Dodatkowo w NS są szersze opony. Co o tym sądzicie? Czy taki typ roweru jest najlepszy dla mnie, czy może coś innego?
-
- rower
- singlespeed
-
(i 1 więcej)
Oznaczone tagami:
-
Polećcie mi proszę rowerek za 6000 zł. Mam 198 cm, 90 kg, długie nogi, długie ręce. Do tej pory jeździłem XC 26'' trasy 100 km po asfaltach/w górach, czasem zjazdy po kamolach, po mieście, na zakupy. Bardzo lubię agresywną jazdę (w górach) i czasem chyba brak mi full suspension, ale nigdy na takim rowerze nie jeździłem więc nie wiem jakby to się pogodziło z całodniowymi wypadami w góry, gdzie pod górę wjeżdżam tak często jak zjeżdżam. Nie ścigam się, ale wolę mieć sportową pozycję na rowerze niż siedzieć odchylony jak na tronie.
-
Cześć, stoję przed wyborem roweru górskiego i powiem szczerze, że przytłacza mnie ilość możliwych konfiguracji, osprzętu, modeli itd... natomiast znalazłem sobie taki rowerek jak: Northtec Cayon XT 2018 (29") - http://nrowery.pl/rowery/mtb-29/1-cayon-xt i zastanawia mnie jedno. Jak to możliwe, że ma cały osprzęt na XT przy cenie do 5000 zł, dodatkowo rower jest dość lekki 11,9 kg? Inni producenci czy to Kross, Merida, Cube itd przy takim osprzęcie to na oko wydatek co najmniej o 2000 zł większy. Czy to jest kwestia tego, że pozostałe części składowe roweru ( rama, amortyzator, hamulce, obręcze, szprychy?) są zdecydowanie gorsze czy też kwestia logo firmy? Gdzie jest haczyk :)? Ma ktoś doświadczenia z tymi rowerami? Może też z tym tańszym na Alivio Northtec Cayon AL (29")? Ewentualnie jakby ktoś był taki miły i ten rower okazał się niezbyt dobrym wyborem, to co moglibyście mi polecić do 5000zł? Z góry dziękuję i pozdrawiam,
-
Hej, będę wdzięczny za pomoc w wyborze roweru i krytykę poniżej opisanych przeze mnie wymagań (mogą być bez sensu bo nie uważam się za eksperta). Generalnie chciałbym kupić rower do codziennej jazdy w bardzo dosłownym tego znaczeniu. Jeżdżę minimum 5 dni w tygodniu, nieważne czy deszcz czy śnieg, a także okazjonalnie na wycieczki (raczej nie przekraczające 50 km). Do tej pory używałem marketowych rowerów w cenach 700-1000 zł, dwa ukradli (nie miałem jeszcze wtedy u-locka) a w trzecim przed chwilą poszły mi obie dętki i musiałem wracać po nocy na pieszo Oprócz dętek do wymiany są jeszcze opony, hamulce, wolnobieg i jedno koło, więc jestem raczej sceptycznie nastawiony do naprawy. Przechodząc do sedna sprawy, wymarzony przeze mnie rower miałby: opony tubeless (w ciągu ostatnich 4 miesięcy wymieniałem dętkę w tylnim kole 3 razy i chcę z tym wreszcie skończyć) błotniki (głównie jeżdżę do pracy i nie chcę być cały obryzgany błotem) hamulce tarczowe (nie chcę się już bawić w regulację v-brakeów i wydaje mi się, że z tarczowymi jest mniej roboty) minimalistyczne przerzutki (obecnie mam 3 z przodu, których nigdy nie zmieniam i jeżdżę stale na środkowej, a także 7 z tyłu, gdzie w zasadzie jeżdżę tylko na 3-6, także jeśli istnieje system, gdzie tych przerzutek z przodu nie ma to taki by mi odpowiadał) nóżkę do roweru (jakaś tania wystarczy, byleby spełniała swoją rolę) bagażnik (opcjonalnie) Dodam jeszcze, że mój wzrost to 180 cm, ważę 80kg i jestem z Wrocławia. Pozdrawiam i dziękuję za ewentualne odpowiedzi, linki do sklepów itd.
-
Witam mam rower Focus Highland Peak Wersji M. Chciałbym kupić ramę jakąś dirtówkę czy coś w tym stylu. Teraz moje pytanie czy jest taka możliwość żeby cały albo przynajmiej większość przełożyć z starego roweru na nową rame ? Co myślicię? Wzrost 175-176 cm