Skocz do zawartości

Ranking

  1. spidelli

    spidelli

    Użytkownik


    • Punkty

      23

    • Liczba zawartości

      3 573


  2. DK064

    DK064

    Użytkownik


    • Punkty

      18

    • Liczba zawartości

      109


  3. elkaziorro

    elkaziorro

    Użytkownik


    • Punkty

      16

    • Liczba zawartości

      1 910


  4. Strek

    Strek

    Użytkownik


    • Punkty

      14

    • Liczba zawartości

      809


Popularna zawartość

Treść z najwyższą reputacją w 26.07.2022 uwzględniając wszystkie działy

  1. Bo... Zamki dwa ale rower tym razem jeden.
    12 punktów
  2. 12 punktów
  3. Bo trasy rowerowe niejedno mają imię. Na takie numery trzeba być przygotowanym, zwłaszcza na nieznanej trasie.
    10 punktów
  4. Bo rowerów na zdjęciu brak, bo byłem na piechotę, ale prowadzi tam droga rowerowa nr 2860 Biela voda - Zelene Pleso. Jak to Słowacy określają MTB expert. No gravelem bym się tam nie pchał. Albo mówiąc inaczej na pewno bym pchał, może nawet w dół
    10 punktów
  5. Prawie... Zachód pikny, powody takowego smutne.
    9 punktów
  6. No i mamy to, LPR '22 odbyte zakończone! Cztery dni kulania się wokół Kotliny Kłodzkiej przy maksymalnym wykorzystaniu sieci Singletrack Glacensis i spaniu na dziko. Spakowani tak połowicznie samowystarczalnie, to znaczy że jako amatorzy byliśmy w stanie przeżyć całą dobę w terenie, ale bez nastawienia na filtrowanie wody z kałuży i jedzenie szyszek Krótki opis trasy, może kogoś zainspiruje: Dzień 1, Bardo - Lądek Zdrój, 55km/1158m Jako początek trasy wybieramy Bardo, z kilku względów: da się tam w miarę szybko i łatwo dojechać zarówno ze Śląska Górnego, jak i Dolnego (a konkretnie samochodem z Gliwic i pociągiem z Wrocławia) oraz rozpoczyna się tam sieć szlaków Singletrack Glacensis, na które nastawiamy się dosyć mocno. Do tego bardzo fajny parking tuż przy początku szlaku, nad rzeką - czego chcieć więcej Jako, że robiliśmy pętlę, rozpocząć można było w zasadzie gdziekolwiek, jednak asfaltowe przelotówki i wiejsko-miejskie dojazdy przez nudniejszą, północno-środkową część kotliny woleliśmy zostawić sobie na dobicie ostatniego dnia. Trasa to w 2/3 single po górach, więc niech nie zwiedzie Was krótki dystans, bo z rowerami ważącymi dobre 20kg jest co robić przez cały dzień. Raczej niespieszne tempo wymusza również temperatura, która w czwartek dobijała do 35 w cieniu.... No, nie polecam. Na ten odcinek trzeba się zaopatrzyć w zapas wody i jedzenia, bo pomiędzy Bardem a Lądkiem nie ma absolutnie nic, ani jednego sklepu czy schroniska, ze źródłami wody pitnej również słabo. Po morderczych 28km (pętle Łaszczowa, Kłodzka, Chwalisław i Złota) głównie podjazdu w upale, zaliczam zgon, ale zmartwychwstanie następuje już po około godzinie i lecimy dalej. A jest co lecieć, bo zjazdowy odcinek pętli Orłowiec do Lądka Zdroju to ponad 10km gładziutkim singlem! Na miejscu zaliczamy obowiązkową pizzę z chmielem, szybkie tankowanie w ujęciu wód zdrojowych (uwaga, woda siarkowa - capi jajami ) i na koniec cudowna kąpiel w rzece. Biwak rozbijamy kilka kilometrów za miastem, w pobliżu Trojaka, niestety z racji solidnego wpierdzielu w ciągu dnia - rozbijamy się po zmroku. Dzień 2, Lądek Zdrój - Spalona, 52km/968m Po nieco niespokojnej nocy (niedaleko nas przechodziła burza, a jakiś burek postanowił oznajmiać światu swoje niezadowolenie do 3 w nocy) przywitał nas zdecydowanie bardziej rześki poranek. Powietrze pozwalało wreszcie odetchnąć pełnym cycem bez prażenia wnętrzności, więc czmychnęliśmy uzupełnić zapasy do Owada w Stroniu Śląskim. Stamtąd dokulaliśmy się do startu kolejnej pętli SG, zwanej Rudką i ciągnąc dalej pętlą Międzygórze. Białą Wodę postanowiliśmy taktycznie ominąć zboczami Czarnej Góry, żeby nie tracić wysokości, a popas zaplanowaliśmy właśnie w Międzygórzu - bo i tak mieliśmy tam zjechać, zgodnie z planem. Niestety popołudniu upał znowu dał się we znaki, tak więc kolejny mozolny podjazd pętlą pod Śnieżnikiem nie szedł nam już tak dobrze jak dwa poprzednie odcinki. Całe szczęście single prowadzą przez niewielki wodospad z kojąco lodowatą wodą i tam nieco odżywamy. Przed nami jeszcze sporo kilometrów singlami, całe szczęście już głównie z górki. Ważna uwaga, na odcinku Stronie Śląskie - Międzygórze i dalej w stronę Spalonej również nie ma co liczyć na źródła pożywienia, także trzeba dobrze zaplanować popas na zapas, bo inaczej ryzykujemy jazdę do "odcinki". Biwak tym razem rozbijamy o ludzkiej porze i przy kolacji zgodnie stwierdzamy, że to był Bardzo Udany Dzień. Dzień 3, Spalona - Szczytna, ~50km/800m Po spokojnej nocy pod Spaloną (tą śnieżnicką), opuszczamy masyw Śnieżnika i tym samym wschodnią stronę kotliny. Na początek przyjemny zjazd do pobliskich wiosek (niesamowicie klimatycznych i urokliwych, choć mocno zapuszczonych) a potem mozolne kulanie się przez nieco bardziej płaską, południowo-środkową część kotliny. Pogoda typu "duszno i porno", także nie jest lekko, zwłaszcza że przed nami solidny podjazd na zachodnie pasmo kotliny, czyli Góry Bystrzyckie. Trzeci dzień jest zdecydowanie bardziej szutrowy, bo w tej części trasy nie mamy po drodze z żadną z pętli sieci SG - też fajnie Podjazd na Jagodną okraszony był spodziewanym prysznicem, całe szczęście raczej lekkim i raczej przyjemnie orzeźwiającym. W schronisku przy autostradzie sudeckiej pojedlim, popilim i w trasę ruszylim czerwonym szlakiem, kierunek leśne szutry i drogi bystrzyckie. Obolałe już nieco tyłki i niestrawność jednego z Muszkieterów trochę nas spowalnia, ale za to przyjemnie lekki charakter drugiej części trasy tego dnia pozwala dokulać się do miejsca biwaku o wybitnie (jak na nas) wczesnej porze. A miejsce malownicze! Do samej Szczytnej oczywiście nie zjeżdżamy, rozbijamy się w okolicy strumyka w Szklanej Dolinie. Dzień 4, Szczytna - Bardo, 43km/413m Nie mogło oczywiście wszystko pójść jak po maśle i ostatniego dnia o poranku wspomniana wcześniej niestrawność nadal dokuczała, zatem z dwóch wariantów trasy domykającej pętlę, wybieramy ten lżejszy, asfaltowy. W samej Szczytnej się nie zatrzymujemy, lecimy prosto do Polanicy Zdrój, gdzie uzupełniamy zapasy płynów wszelkich i ciśniemy bocznymi drogami przez wioseczki do Kłodzka. Krótki popas nad rzeką, potem szybki telefon na 112 do upojonego jegomościa w pobliżu dworca i już mamy dosyć cywilizacji lecimy zatem drogą wylotową w stronę znanej nam już Łaszczowej. Aż do jej szczytu cały dzień ciśniemy asfaltami, zatem czas mamy dobry i postanawiamy zakończyć pętlę tak jak rozpoczęliśmy, czyli zjazdem do Barda singlami Glacensis (alternatywą była droga krajowa nr 8 i jazda pośród Przemiłych Polskich Kierowców w Niemieckich Samochodach, co w zasadzie nie wchodziło w grę, więc dylemat niejako sam się rozwiązał). Do parkingu startowego docieramy cali i zdrowi, ale nieco szczuplejsi, co w zasadzie nikomu nie przeszkadzało Wypad bardzo udany, pomimo niezłej jazdy temperaturowej dnia pierwszego. Generalnie raczej bym tego nie powtórzył, z perspektywy czasu uznajemy, że plan jak plan, ale przecież nic na siłę i jazdę w temperaturze sięgającej 40 stopni zdecydowanie należy odpuścić. Co do samej Kotliny Kłodzkiej, to jest to chyba aktualnie mój ulubiony rejon rowerowy na południu. Jest tu co robić na każdym rodzaju roweru, od tras DH w bikeparku Czarna Góra dla leniwych z wyciągiem, po solidne asfaltowe podjazdy autostradą sudecką czy szosą stu zakrętów w rejonie gór stołowych dla golinogów. Niezliczona ilość szutrów dla tatusiów z nowymi gravelami, 200km gładziutkich singli Glacensis dla spełnienia niespełnialnych ambicji kolarzy XC. Srebrna Góra i szlaki wokół Śnieżnika dla jedynych słusznych, brodatych riderów tru ęduro w kolorowych gaciach. Słowem - wszystko! A to wszystko okraszone niepowtarzalnym klimatem zaniedbanych, ale uroczych poniemieckich wiosek, setką małych kapliczek i przydrożnych krzyży pośrodku pól, rzut beretem do Czeskich sąsiadów w Jeseniki, do Trutnova i tak dalej, i tak dalej... Jeśli ktoś jeszcze nie wie gdzie spędzić rowerowy wywczas w tym roku, to już wie Na koniec powiem jeszcze tylko, że bagażnik sprzed kilku postów spisał się na medal i do zwykłej podsiodłówki już na pewno nie wrócę! Pyrsk!
    8 punktów
  7. Bo wszędzie dobrze ale w lesie najlepiej.
    8 punktów
  8. Bo... krzywy las Nowe Czarnowo w pobliżu Gryfina. Rower nie mój koleżanki.
    7 punktów
  9. Bo wczoraj z drugiej strony pasma.
    7 punktów
  10. @spidellinamierzył gdzie grasuję, więc musiałem zmienić miejscówkę. A nawet kraj.
    7 punktów
  11. Bo pieszo koło Kudowy Zdrój, ale myślę że single glancesis ogarnę na wypożyczonym kasztanie w okolicy 😉 Pozdrow'er 🤗
    6 punktów
  12. 6 punktów
  13. TV, smartfon, fora... Najwięksi złodzieje czasu 🤣 Ja odstawiłem TV i radio, czasami obejrzę Columbo ale broń boże jakichś wiadomości czy dyskusji o... niczym. Wiadomości nie oglądam już z 15 lat, radio wyłączyłem 2 lata temu, nie podnieca mnie bicie piany. Generalnie jak się odsyfi swoje życie, to jest czas na... proste przyjemności jak jazda na rowerze, zbieranie grzybów czy chodzenie po górach
    4 punkty
  14. 4 punkty
  15. 4 punkty
  16. Bo zjazd ze Złomistego Wierchu i hura na żółty szlak 😵.
    4 punkty
  17. Ja wciąż się ścigam na stalowym Bianchi ze sztywnym widelcem, napędem 3x7 i kołami 26 cali. Hamulce oczywiście działające na obręcz (canti z tyłu wymieniłem na V i jakoś daje się wyregulować, ale koła mam prościutkie, bo własnej roboty). Ostatni maraton (Kresowe - Janów/Chełm) jechałem mając z przodu oponę 2.35, a z tyłu 2.2, ale na takiej końskiej ścieżce (podziurawione kopytami) i tak strasznie mnie wytrzęsło, a ci zawieszeni i na dużych kołach mnie wtedy wyprzedzali. W każdym razie w open dojechałem w górnej połowie tabeli, nigdzie nie pchałem, zero gum czy wywrotek. W zasadzie stać mnie na lepszy rower na dużych kołach (choć raczej dla mnie nie ma gotowych pod moje dziwaczne wymagania i musiałbym składać), ale czy to by aż tak wiele zmieniło? Parę oczek w open i tyle, może jedno w kategorii. A tak przynajmniej ubarwiam widowisko i lubię czasem te docinki albo komentarze (nie zawsze złośliwe) współzawodników.
    3 punkty
  18. Autor wątku już dawno temu zniknął, zapewne nie jest tak zakręcony rowerowo, jak szanowni dysputanci, przepraszam 😁 Wg mnie ma rower - jeśli jest dopasowany - w praktyce niczym się nie różniący od graweli/crossów w możliwościach do sprawnego i spokojnego (patrz pierwszy wpis tego wątku) "pokonywania" leśnych "terenów". 🙂 Różnica leży tylko w pozycji (kiera) ogólnej sprawności fizycznej. Jazda na sztywnym rowerze po leśnych ścieżkach z korzeniami, dziurami i kamieniami jest bardzo nieprzyjemna - rodzaj kierownicy czy materiału ramy ma tu znaczenie drugorzędne. Trzeba unosić tyłek, jechać po prostu aktywnie - to rodzaj sportu albo kwestia uosobienia. Mnie się podoba zmęczenie fizyczne po takiej przejażdżce. Mam sztywny rower zbudowany na starej ramie Krossa, lekko wygięta płaska kiera plus amortyzyjące grawelowe opony. Teraz zaczynam budować rower bardziej crossowy - czytaj: lżejszy i z niższą pozycją. Dla kondycji i chyba dla sztuki. Baranek mi nie przypadł do gustu, bo nieprecyzyjnie w lesie się prowadzi i za nisko mam na nim oczy, a lubię poobserwować las i prędkość dla 50-latka mało istotna😆 A przede wszystkim mnie się wizualnie podoba taki rower, choć d...a mnie boli.😁 A w ogóle z tego, co wyczytałem, to rowery szutrowe z barankami zostały wymyślone dla RÓWNYCH dróch szutrowych, żeby pokonać sprawnie/szybko spore odległości na szerszych oponach, w bardziej wyprostowanej pozycji itd. Amerykański pragmatyzm. Nie chodziło o żadne lasy, korzenie, tereny. A potem wtrącił się marketing i naiwni amatorscy kolarze wierzą, że jak się pochylą, wężej złożą ręce, utwardzą rower, wyrzucą amortyzację - to będą sprawnej przemieszczali leśne i polne dukty i na dodatek będą zdrowsi. 🤣 🤣🤣 Nobel z fizyki/kinetyki + bonus dla wysportowanych jutuberów, którzy sprzedadzą każdy typ roweru, bo są po prostu fizycznie sprawni, mają gadane i z tego żyją.
    3 punkty
  19. 3 punkty
  20. Nazwę "gravel bike" wymyślili Amerykanie (Salsa Cycles) i początkowo faktycznie chodziło o rower do długodystansowych jazd po amerykańskich szutrówkach. Marketing chwycił na tyle dobrze że gravelem jest obecnie wszystko, co do tej pory po prostu nazywało się "touring bike", a i od przełajówek ciężko toto czasem odróżnić.
    2 punkty
  21. Z serem, zakupiona w GS Międzygórze 😀.
    2 punkty
  22. 2 punkty
  23. Bo polecę najstarsze góry w Europie, sam je nadal poznaję...
    2 punkty
  24. 2 punkty
  25. Bo kończący się weekend był dobry
    2 punkty
  26. Spodenki z kieszeniami kupiłem, po gruzie i błocie jeżdżę, nawet pożywienie pozyskuję prosto z pola a nadal "gravelowego luzu" zrozumieć nie mogę *tylko się później przed skrzyżowaniem ledwo wypiąłem przez błoto w blokach/pedałach
    2 punkty
  27. DSX 2 rzucili, wybór idealny ! https://www.marinbikes.com/pl/bikes/2022-dsx-2
    1 punkt
  28. Od dawna to pisałem to oczywiście masa wysrywów, że przepisy nakazują jazdę jak najbliżej krawędzi itd. Trzeba jechać tak żeby nikt cię nie mógł nawet pomyśleć o wyprzedzaniu nie zmieniając pasa ruchu. Jeśli jest jakaś kręta droga/ciągle ruch z przeciwka itd to ewentualnie można trochę zjechać i delikwenta przepuścić ale to już po tym kiedy zrówna się z tobą prędkością
    1 punkt
  29. Nikt słowa nie powiedział ale nie wiem czy byli zadowoleni Postawiłem z boczku, żeby nikomu nie przeszkadzało...
    1 punkt
  30. Zamiast kupować dwa złomy 26 i inwestować czas pieniądze ręce w smarze w dętki oponki korby zagięte, smętki, jarzemka, błotniczki, łańcuchy serwis kółek, zostań ze swoim, a żonie spraw 29, najlepiej z podmianą ( pewnie lipnego za małe pieniądze) amortyzatora-na sztywny widelec … Zadowolona żona empatyzuje z pasją rowerową… Maj Luk Skaluoker porzucany co rusz w piaskach i wykrotach przetrwał tylko dzięki temu że ma chromosom Y. Na dwóch XX była by nagasaki lub niagara łez. 🙂 Tymczasem niedotarty na spotkanie ramensis … generalnie jest do jak to piszą na otomoto poprawek lakierniczych. można dodać łaty czarne , można zmienić całą ramę na czarny albo malina metalic, albo jakiś mat. A może korzystając z palety haribo polecieć z żółcią czerwienią i oryginalną pomarańczą. Do malowania są sekcja suportu, ostatnie piętro podsiodłowe okolice zaczepów dla linek hamulca tylnego i liczne mniejsze plamosektory zużycia … jakie kolory szanowni Panowie kwerendują ?
    1 punkt
  31. Dzizas, ile tu jest reklam ( piszę z kompa bez adblocka ) Enyhal. @ares19781 Masz kilka problemów do rozwiązania: 1. Pojemność napędu - dołożenie dodatkowej koronki na korbie ( np 48, jak piszesz, dając Ci korbę 48,38,28 ) przy aktualnej kasecie będzie wymagać przerzutki której nikt nie produkuje - taki napęd ma pojemność 51T a przerzutka o największej pojemności którą Shimano kiedykolwiek wyprodukowało ma pojemność 47T, zaś jedyną o takiej pojemności do kasety 11-42 jest XT RD-M8000. Można pokombinować z przekraczaniem fabrycznego zakresu, ale to zawsze jest - właśnie - kombinowanie. 2. Do aktualnie posiadaniej prez Ciebie korby nie da się wstawić niczego większego niz 38, ani nie da sie zrobić trójtarczu. Tzn, nie bez posiadania własnego centrum obróbczego CNC. Musisz zmienić korbę. 3. Nie możemy Ci dać gwarancji że korba dwutarczowa z zębatkami większymi od 38 wejdzie w ramę. Nie wiadomo czy rama przyjmie korbę trójtarczową. Cokolwiek kupisz, zakładaj konieczność przymiarki. Ogólnie, to wygląda, że minąłeś się z powołaniem kupująć rower o którym mowa. Jeżeli chcesz w niego inwestować, zamiast sprzedać i kupić np szutrówkę (ag: gravela) który fabrycznie będzie miał napęd jakiego chcesz, to, _moim zdaniem_ najbezpieczniej zmienić napęd na staroszkolne 3x10: - korba 42-32-24 - kaseta 11-32 - nowy łańcuch - nowe manetki - nowe przerzutki W tyme zestawie najwyższe przełożenie wystarczy Ci do ~50km/h. Stary napęd możesz sprzedać, pewno ktoś łyknie. Główna przeszkoda, czy nowa korba wejdzie w ramę. @marvelo zdjęcie które pokazałeś ma kasetę 12-24, czyli najwyższe co miałeś to 53/12, które jest pi*drzwi odpowiednikiem 48/11. Zdjęcie niekompletne? Bo dość dramatycznie mienia to wydźwięk Twojej wypowiedzi. Patrząc na to jak ta kaseta jest zużyta, generalnie razem z lożą szyderców o wąskich horyzontach ( wiecie kim jesteście ) gracie do tej samej bramki.
    1 punkt
  32. Dekade temu składałem rower na ramie Instinct. Wtedy standardem był napęd 3-9 (zapytajcie rodziców :>) Z przodu 22-32-44 i kaseta 11-32. Rower niby mtb, ale miał być do wszystkiego. Asfalt, przełaje, las, piach, pod góre i z góry. Przez te lata sprawdzał się bdb, dlatego cały czas zostaje praktycznie w niezmienionej konfiguracji. Na oponach typu race king i wąskiej kierownicy na szosie używam 44. Biegi 26,27 tylko na zjeździe. IMHO 44 to max w takim rowerze.
    1 punkt
  33. sprzęt retro to ciężki temat, miłośnicy mają kilka kryteriów które mogą podbijać cenę: 1. Oczywiście, stan ramy i osprzętu, a przede wszystkim naklejek/malowania i lakieru 2. Zgodność z oryginałem/katalogiem, a jeśli tej nie ma to zgodność wszystkich komponentów w rozumieniu czasowym (czyli np. całość z drugiej połowy lat 90) 3. Unikalność W tym przypadku punkt trzeci raczej nie jest spełniony, chociaż 970 to dosyć wysoka wersja. Punkty 1 i 2 za to jak najbardziej. Rower zdecydowanie dla koneserów, ale cena nie jest jakoś mocno przesadzona biorąc pod uwagę powyższe, oraz osprzęt klasy XT/DX
    1 punkt
  34. @KrisK @spidelli OK, na pewno wezmę na poważnie to, co mi radzicie. Po prostu wyjdę w środę pojeździć 70 km i będę się starał jechać szybko, jak na swoje możliwości, ale bez ekstremów. I tak mam podjazdy znacznie lepsze, niż 2 miesiące temu. Wtedy zdarzało mi się wskakiwać na największą zębatkę z tyłu przy wjeździe na wiadukt 🥴 Teraz udają mi się podjazdy na coraz mniejszych zębatkach z szybką kadencją. Więc RELATYWNIE jest duża poprawa. RELATYWNIE! 😁
    1 punkt
  35. Otóż to! Więc słuchać, słuchać Za wyrocznię się nie uważam, ale dawno nie miałem okazji porównać, i teraz się udało. Dokładnie te same "miejskie golibrody" - jeśli chodzi o model i szerokość, uważam za fajne, uniwersalne opony na miasto i podmiejskie ścieżki. Ale w wersji 700c. Tak - że fajnie byłoby jakby było (był). Jesienią, po wakacjach. Być może w ojczyźnie paprykarza, być może w centrum kraju, być może w górach (znaczy na południu). W zależności od tego która opcja zgromadzi największą frekwencję bo o to teraz walczymy. Ja powiem raz jeszcze - tym razem na forum. Uważam że łatwiej jest zebrać stallovców niż singlovców (choć na minionym weekendzie nieszlachetnych ram nie stwierdzono) także szanse są.
    1 punkt
  36. Niech Wam Świry Rowerowe !!! muzyka będzie blisko Was, także w samochodzie, kiedy jedzie z wami rowerek. Kiedyś szukałem bagażnika samochodowego do przewożenia roweru, tylko takiego, żeby wytrzymał taką nie za dużą prędkość + 300 km/h, nie znalazłem. @Sobek82 Trzymaj się Marcin Powodzenia w nowych projektach rowerków i szerokiej drogi na wyprawach rowerowych. Trzymajcie się ŚWIRY ROWEROWE ... London Grammar - Lord It's a Feeling
    1 punkt
  37. Względnie sprzęglo w przerzutce jak złapie troche syfu.
    1 punkt
  38. Oho, kolejny ugniatacz kapuchy 48T mało... Żeby użytkować z sensem nawet szosowy kompakt z "niewiele" więcej, bo 50T, to już trzeba mieć naprawdę dobre kopyto, prawilną szosówkę a nie jakiegoś grzmota a la mtb czy innego crossa i dobry asfalt. Nie żadne z górki, nie żadne "przez chwilę jechałem" i nie żadne "kadencja nie jest święta więc gniotę 40 obrotów/min". Z drugiej strony widziałem już twoje "popisy" w kilku innych tematach + zdjęcia tych "ulepów", więc nie dziwi mnie że i obronę jakichś absurdalnych napędów też praktykujesz w ramach swojego hobby
    1 punkt
  39. Bo gdzieś tam w oddali grasuje słynny @elkaziorro...
    1 punkt
  40. To nie łaź w SPD po błocie 🤪
    1 punkt
  41. Bo grillowa, polędwica, skrzydełka - cześć ich pamięci! Przyznaję, że foto nierowerowe ale w drodze wyjątku....
    1 punkt
  42. @skom25 Nie sądzę, bo mam słabiutkie zdrowie: dyskopatia, cieśnia nadgarstka i parę innych spraw. Poza tym nie mam pojęcia, ile to dużo, a ile mało, bo mierzę relatywnie, własną miarą 😅 No i nie nadaję temu jakiejś ogromnej wagi, nie utożsamiam się z kolarstwem, po prostu w tym roku bardzo mi się spodobał ten sposób spędzania czasu 🙂 Ale dzięki za motywację do jazdy 🙂
    1 punkt
  43. Jak dla mnie to tylko kwestia budżetu. Karbon jest lepszy, bo lżejszy i tyle. Jeśli waga jest priorytetem to za bardzo nie ma innej opcji. Za wagą idą osiągi, a przynajmniej wrażenie osiągów Co do "komfortu" na dziurach to realny efekt jest homeopatyczny. Nadal jest źle ale za to nie bardzo źle Natomiast jeśli naprawdę zależy nam na komforcie to kosztem wagi w cenie karbonu mamy lepsze możliwości wyposażenia roweru alu w to i owo. Amortyzowana sztyca i mostek jak u mnie robi znacznie lepszą robotę, niż jakakolwiek sztywna rama. A przecież można też wsadzić prawilny amortyzator i myk-myka, który przynajmniej wg deklaracji producenta też ma coś tłumić przy okazji. I w terenie da to jeszcze lepsze możliwości. Ideałem byłoby połączyć jedno z drugim ale tu znowu wracamy do kwestii budżetu. A jak go brakuje to w tej samej cenie albo waga i osiągi albo komfort.
    1 punkt
Ten Ranking jest ustawiony na Warszawa/GMT+02:00
×
×
  • Dodaj nową pozycję...