@MD11 dzięki za kolejną rzeczową wypowiedź.
Na dobrą sprawę, to mógłbym mieć dwa rowery, ale jak zwykle jest problem z ich komfortowym/bezpiecznym przechowaniem. Jeżdżę rowerem do pracy (do tego mógłby zostać mój aktualny rower), jeżdżę dookoła Wrocławia, w okolicach Sobótki (i masyw), ostatnio byłem w Szklarskiej (Jakuszyce, Skalno, Świeradów) gdzie jest trochę podjazdów i trochę kamieni (ale wciąż to chyba jeden z najniższych stopni trudności na trasie).
Podejrzewam, że jakością wykonania. Dźwignie hamulców to z tego co wiem różnica w możliwości regulacji i charakter pracy podczas dociskania (co może mieć wpływ na lepsze czucie hamulca).
Jestem amatorem, różnica w przeznaczanym budżecie wzięła się m.in. z pewnego pogłębienia wiedzy teoretycznej tutaj na forum nt aktualnych standardów (myślę "ok, warto dołożyć"), z przemyśleń po obejrzeniu kilku rowerów (np. bardziej podoba mi się stevens niż kellys i znowu myślę - warto dołożyć), kalkulacji i porównania czy wyłożenie większej sumy na rower jest sensowne porównując np. do wydatków na auto. Wiem, że wiele osób powie, że to bzdura. Ale to już inny temat, coś jak - "czy byłbyś w stanie zainwestować w swoje zdrowie tyle, ile zainwestowałeś w ciągu ostatniego roku w swoje auto?".
Superiory oczywiście znam (z forum) i także mam świadomość, że krążyły mylne PDF'y z geometrią (choć w sumie tylko link był mylny, sam PDF był OK ponieważ w nagłówkach tabelki są podawane modele). Zerkając w ten model, który podałeś kolejny raz widzę w dość drogim sprzęcie hamulce z półki lub dwóch niżej. Także jeśli chodzi o karbon to nie jestem przekonany - chyba się go po prostu boję.
Wracając do pierwotnego pytania - (pomijając kwestie dostępnego budżetu) czy Stevens jest wart tych pieniędzy. Głosy są 60 do 40 na nie a rower wciąż mi się najbardziej podoba. Fajną alternatywą są Meridy, ale te droższe które w sumie zbliżają się cenowo albo nawet przewyższają ceną Stevens'a (choć cen 2017 jeszcze nie mamy).