Skocz do zawartości

annogre

Użytkownik
  • Liczba zawartości

    98
  • Rejestracja

  • Ostatnia wizyta

1 obserwujący

Dodatkowe informacje

  • Imię
    Ania
  • Skąd
    Lubań

Ostatnie wizyty

361 wyświetleń profilu

Osiągnięcia użytkownika annogre

Ten od rowerów

Ten od rowerów (4/13)

  • Pierwszy post
  • Collaborator
  • Conversation Starter
  • Od tygodnia
  • Od miesiąca

Ostatnio zdobyte

20

Reputacja

  1. jak najbardziej. Dam znać jak już będzie wiadomy termin, ważą się losy terminu urlopu męża
  2. Hej.. Może to pomysł od czapy, ale my się wybieramy tam z dziećmi. nie wiem jak bardzo jesteś początkująca, ale jak coś możesz się wybrać z nami. Jedzie z nami również znajomy właśnie z Wrocławia.
  3. ach zazdroszczę wycieczki. Jak w końcu wytrenuję nogi to też się wybiorę na taką dłuższą wyprawę w góry, bo póki co 3 dni takich przewyższeń i jestem ściera
  4. raczej bez większych problemów, ale.. lepiej jest zacząć myśleć o noclegu tak co najmniej 10km przed końcem podróży danego dnia, bo może się okazać, że do najbliższej noclegowni trzeba jeszcze podjechać z 10km lub więcej, co może być problemem gdy już z lekka padasz na pyszczek. Dlatego dobrze mieć jakieś namiary tudzież dostęp do internetu by wyszperać kontakty, podzwonić i zaklepać. Mimo dużej obszerności w sezonie letnim jest dość duże oblężenie.
  5. Nie mam sprecyzowanych planów. Chciałabym przejechać się dookoła Tatr, GreenVelo od Białegostoku (może z Rubinkiem? ) na południe, z rodzinką mamy w planie przejechać ze Świnoujścia na Hel, ale plany planami, a w praktyce może wyjść zupełnie co innego, aż tak na zaś nie umiem planować i tego się trzymać ach no i przede wszystkim chcę więcej czasu poświęcić mojej nowej pasji: górskim biegom
  6. No właśnie tylko te piaski na szlaku tak wkurzały i osłabiały dzieci, bo do korzeni i ciągania rowerów pod górę są przyzwyczajone (w takim rejonie mieszkamy ).. A co do jazdy asfaltem, to akurat ten model idzie nam sprawniej (też jestem dość silna i bezczelna hehe), w żadnej innej konfiguracji to nie zdawało egzaminu .
  7. miałby ktoś z Was do sprzedania używaną, może być mocno sponiewieraną, podartą, czy z urwanymi paskami (doszyję sobie ) torbę podsiodłową od 10l wzwyż za niewielkie pieniądze? Na razie robię tylko przymiarki do minipackingu , na wyrypki brać nie będę, jeno jednodniówki.
  8. Zainspirowani wyprawą z dziećmi kolegi z tegoż forum Szlakiem Orlich Gniazd, postanowiliśmy porwać się w jurę z naszymi pociechami, które pewne doświadczenie rowerowe wypracowały m.in. na singletrackach w Świeradowie Zdroju. Ja, mąż (RideMyBike) , Magda (12l), Krzyś (10l) i Bartek (10l) wyruszyliśmy z Częstochowy z zamiarem pokonania przede wszystkim szlaku pieszego. Nie bez powodu napisałam "pokonania", ponieważ uwzględnialiśmy dużo prowadzenia.. i kryzysów. Jednak ich ilość troszkę nas przerosła. Przez 4 dni w zasadzie niewiele razy rezygnowaliśmy ze szlaku pieszego, twardo brnęliśmy do przodu, podnosząc na duchu nasze pociechy. Magda niestety od samego początku nie miała przekonania do tej wyprawy i jej negatywne nastawienie mocno nadwyrężało morale grupy. Dołączając do tego piaszczyste odcinki od strony Częstochowy, które dla dzieci okazały się zbyt trudnymi, by zachować optymizm i wynikały niebanalne kryzysy. Żadne korzenie, czy wzniesienia (wszak prawie w górach wychowane) tak nie demotywowały dzieci do dalszej podróży jak te piaski na drodze. Lody na otarcie łez okazały się u nas zbyt małym pocieszeniem, dlatego m.in. raz zrobiliśmy dłuższy postój na akrobacje w parku linowym. Na odcinkach asfaltowych zaś miśki pociskały nieraz z taką prędkością, że trudno było ich dogonić. Dzieci miały już dosyć terenowej jazdy, więc 5go dnia zrezygnowaliśmy definitywnie ze szlaku pieszego i pokonywaliśmy odcinki do najciekawszych punktów wyprawy drogami publicznymi. Mąż zawsze pierwszy, jako przewodnik, za nim jedno lub dwoje dzieci, ok. 50m przerwa (by auta miały nas jak wyprzedzać, bez narażania nas na niebezpieczeństwo) i kolejny smyk lub smyki a za nim/i ja nadzorując ich poprawną jazdę. Niestety nie udało nam się ukończyć podróży, po 4ch godzinach jazdy w lekkim deszczyku, przyszły takie ulewy, że dalsza jazda była zbyt niebezpieczna. Zabrakło nam 23km do "tablicy" Krakowa, a ponieważ dzieci były już mocno zmęczone, więc zrezygnowaliśmy z dalszej podróży i znajomi z Krakowa odebrali nas z Pieskowej Skały. Dziś, gdy emocje już opadły, mimo wszystko jednogłośnie wszyscy możemy powiedzieć, że istotnie pieszy Szlak Orlich Gniazd jest piękny. Wapienne skały w całej Jurze urzekały nas swoim urokiem, a ich pocięte dolinami erozyjnymi powierzchnie porywały Magdę do wspinaczki. Zaglądaliśmy do każdej większej dziury i jaskini jakie napotkaliśmy po drodze. Nie odpuściliśmy niemal żadnego zamku ani strażnicy. Ku uciesze dzieciaków dwie noce nocowaliśmy w dużym namiocie z dwoma sypialniami (jedna dla nas, druga dla nich) i dużym przedsionkiem na rowery. Pół namiotu woził mąż, a drugie ja. Każdy miał zapakowane własne śpiwory i minimum odzieżowe. Resztę woziliśmy my. Zamiast sakw czy toreb typowo rowerowych dla dzieci sprawdziły się zwykłe plecaki turystyczne mocowane gumami do bagażników, które w chwilach większych kryzysów zarzucaliśmy sobie na plecy puszczając delikwenta jakiś odcinek na luzie dla rozładowania emocji. Poozostałe dwie noce przespaliśmy wygodnie w domku kempingowym w Podzamczu i schronisku PTSM w Olkuszu z wysokim komfortem za niewielkie pieniądze (zwłaszcza dla członków PTSM, czyli nas ). Przejechaliśmy łącznie 158km w 5 dni, najkrótszy dzienny dystans to 25,5km, najdłuższy 41,2km. Pieszo pokonaliśmy odcinek od Zamku w Mirowie do Zamku Bobolice i z powrotem (po rowery). Dzięki gościnności naszych znajomych zwiedziliśmy Wawel i stare miasto, a w drodze powrotnej autem odwiedziliśmy zamki w Korzkwi, Ojcowie i Tenczynie. Na szlaku zjedliśmy kilka kilogramów lodów, 3 przepyszne bogate obiady, raz smakołyki z grilla i tonę cukierków . Upadaliśmy i wstawaliśmy niezliczoną ilość razy, niejednokrotnie nosiliśmy i prowadziliśmy rowery. Ocieraliśmy łzy i pocieszaliśmy wzajemnie smutne twarzyczki, ale widoki rekompensowały nam trud, a najważniejsze, że byliśmy w tym pięknym miejscu razem i mamy wspaniałe wspomnienia... i jeszcze tam wrócimy, bo ominęła nas Pustynia Błędowska, Ojcowski Park Narodowy i jaskinie w okolicach Jerzmanowic.
  9. póki co na razie tylko po Dolnym Śląsku. W lipcu wybrałam się na Green Velo z Twoimi znajomymi (już naszymi) z Kaszub, w sierpniu z dziećmi objechaliśmy jurę krakowsko-częstochowską (właśnie szykuję relację ) ale szlakiem pieszym. A w przyszłym roku chcielibyśmy dookoła Tatr, może udałoby mi się dokończyć Green velo od Białegostoku lub z Zientkami gdzieś pojadę jak mnie przygarną . Poza tym Pomorze z dziećmi, Świnoujście - Hel. Takie mamy zamiary, ale to czas pokaże gdzie, co, jak i z kim .. Rozmawiałam z Kubą o jakimś spotkanku, ale w tym roku chyba już nie wypali, trochę ma tam spraw wszelkiej maści w związku z nowym mieszkaniem. A tak poza tym to cały czas się gdzieś bujamy, ale weekendowo głównie i w obrębie Dolnego Śląska lub Czech (dojechać, wrócić na noc i na następny dzień znów podjechać). Jak masz chęć wpaść pojeździć z nami to zapraszamy.
  10. haha, bodo nigdy zbyt wylewny nie był .. Na odcinku Klucze - Pilica trudniej o sklepy, zaopatrzcie się. Przejechaliśmy ten odcinek bez zaopatrzenia i dzieci prawie nam zwiędły. Nie ma problemów z noclegami, największy problem był w Podzamczu, ale to był miesiąc wakacyjny i duże oblężenie, teraz mogą być luzy. Ew. na ul. Krakowskiej (numeru zapomniałam, coś ok. 40-45) jest miła pani fryzjerka, która posiada do wynajęcia domek letniskowy 3-5 osobowy (dwa podwójne łóżka + 1x 1os) z naprawdę fajnym komfortem za 35zł od osoby.
  11. fajnie.. jak odcinek przed samym Elblągiem? Mocno dał się we znaki? Ja jechałam Green Velo tylko 9 dni (na więcej czasu brakło) i po szlaku od Tolkmicka do Białegostoku. Znajomy jechał z Elbląga i opowiadał, że tam była masakra. I masz rację, też uważam, że bez roweru MTB nie ma się co wybierać na szlak. Ja pokonałam swój odcinek na MTB jedna opona 1,95 druga 2,1 (resztki po zdarciu po górach ), ale na pewnym odcinku (piaszczystym) zamieniłam się rowerami z koleżanką na trekkinga z oponką bodajże 1,5 czy cieńszą i uważam taki rower za nieporozumienie na tym szlaku.
  12. oset.. ja mam buty trekingowe Adidasa http://brytan.com.pl/dugodystansowy-test-butow-adidas-terrex-scope-gtx/ świetna przyczepność do wszystkiego. W górach świetne, do pedałowania idealne, twarda podeszwa.
  13. generalnie dla mnie temat fascynujący, chciałabym umieć się tak spakować . Tymczasem mój ostatni niezbędnik zajmował mi na wyprawie 1/3 sakwy 30litrowej . Spotkałam na jednej z moich wypraw pewnego kolarza, który był od 3ch tygodni w trasie. Jechał z Finlandii do Opola i jego jedynym pakunkiem była jedna mocno wypchana nerka i kieszenie tylne koszulki. Szczęka mi opadła, ale głupio mi było pytać co on tam dokładnie spakował. Z ubrań "na długo" miał tylko doczepiane nogawki, rękawy i kurtkę. To jest dopiero hardcor... i nie waniał jak stało się obok
  14. > A po co Ci aż 6 sztuk? z lenistwa do prania w podróży . No ale ok, wożę majtki na plecach przez 3km, a co z resztą?
×
×
  • Dodaj nową pozycję...