Skocz do zawartości

encoria

Użytkownik
  • Liczba zawartości

    51
  • Rejestracja

  • Ostatnia wizyta

Dodatkowe informacje

  • Skąd
    Warszawa

Osiągnięcia użytkownika encoria

Świeżak

Świeżak (1/13)

  • Pierwszy post
  • Collaborator
  • Conversation Starter
  • Od tygodnia
  • Od miesiąca

Ostatnio zdobyte

2

Reputacja

  1. Przyznam, że mi akurat odcinek Ryga Tallin bardzo się podoba bo jest łatwy w nawigacji i noclegu (choćby na plaży / brzegu). Narwa - Tartu to ewentualnie w ramach pętli powrotnej (ba ja sobie zakładałam pętelkę) do Dyneburga. Ewentualnie z Kowna / Wilna jakiś powrót już nie rowerem. Z tym 100+ jednego dnia to też zależy pewnie czy się właśnie jedzie głównymi drogami (może wiać nudą), czy jednak szukając lokalnych dróg przez wioski, z tym, że mam świadomość, że coś co wygląda jak droga na mapie u nich w realu jest często żwirówka (ich krajówki wyglądają czasem gorzej niż nasze wojewódzkie, a nazwy mają jak autostrady...), lub ziemistą drogą 4x4, na której można się skatować w 50km. Z drugiej strony drewniana zabudowa, kościółki wynagradzają trud (chociaż na pewno nie mówię żeby tak jechać cały czas, może gdyby się zrobiło naprawdę dobry research to dałoby się pogodzić opcję szybką z atrakcyjną). Te zadupia skądinąd też pewnie są bogate w opcje noclegowe, zwłaszcza, ze te wiochy są dość mocno wyludnione i można trafić na jakiś drewniany zrujnowany pustostan (byle był dach), szkoda, że przystanki bywają bez wiat . Też można jechać przez parki krajobrazowe - zwłaszcza na Litwie jest tego pełno, więc przypuszczam, że dalej też. Nie ważne czy mają one rangę regionalną czy krajową bywają zadbane bo zasilane z UE. Znalezienie tam co jakiś czas parkingu z ławkami, stołem, daszkiem, a nawet wc (ponoć jest to osłonięty dołek wykopany w ziemi nie powinno być problemem - nocleg idealny, nawet bez namiotu. Aczkolwiek masz rację, że gdyby deszcz padał 2-3 dni to byłoby słabo. Z tego, co pamiętam to tam często (i krótko) pada drobny deszczyk. Mogę w sumie zainwestować w jakiś extrawheel i wziąć namiot i jakieś szpargały, choć chętniej zrobiłabym sobie survival i tydzień, czy dwa brudu (kraje Bałtyckie to też zresztą nie Wersal, żeby się przejmować . Tak sobie zresztą wyobrażam, że np. branie softshella w lato mija się z celem, więc naprawdę dałoby się pojechać na lekko (termoaktywny longsleeve + cienki polar na gorszą pogodę). Z tą chałwą to też nie żartowałam, bo to się w ogóle dobrze sprawdza w podróży. Bardzo kaloryczne i chyba praktycznie w całości się spala, więc eliminuje, a przynajmniej ogranicza konsekwencje spożywania . A kiedy chciałbyś jechać? Tam na wschodzie dość uroczyście obchodzą noc świętojańską, i można by o coś takie zahaczyć, na pewno też nie przeszkadza, że jest to nomen omen okres z najdłuższymi dniami w roku . Nie wierzę, że nikt chętny się jeszcze nie znajdzie bo to chyba najbanalniejsza trasa z perspektywy Polski, więc można powoli zarysowywać ogół, albo jakieś warianty trasy - choćby z rozdzieleniem gdzieś na trasie, np. w Rydze, zresztą niektórzy mogliby wypaść w Rydze - bo organizm, bo pogoda, bo już mi się nie chce, wiadomo. Ale poczekałabym jeszcze z m-c, dwa na paru chętnych. Niektórzy muszą odkurzyć swoje bajki po tzw. "zimie".
  2. A nie ma ktoś ochoty na Litwę - Łotwę - Estonię i powrót, swoista wschodnia pętelka w ramach strefy Schengen (cieszmy się póki jest)? Chętnie bym dołączyła do takiej wyprawy - na lekko i raczej spartańsko, żeby można też było wjechać w jakiś teren, jeśli najdzie ochota (bez namiotów, spanie na dziko, ale w samym śpiworze - myślę, że miejsce jakieś zawsze się znajdzie, zwłaszcza, że towarzystwo wzmaga poczucie bezpieczeństwa), bez zbędnej elektroniki (mapa zamiast garmina, ewentualnie gpx w kom - tylko jak to ładować i garów (można jechać na lekkiej i kalorycznej chałwie, która jest tam wszędzie dostępna . Po drodze jest sporo jezior i morze więc ze względną higieną nie powinno być problemów, poza tym jest płasko więc dziennie 100+ to bardziej kwestia woli niż wyczyn sportowy. Gdyby coś się po drodze stało to dość łatwo i niedrogo można wrócić, choćby i z rowerem. W zależności od chęci taka podróż może zaplanować z większym (Kłajpeda) lub mniejszym rozmachem kilometrowym. Znam trochę rosyjski więc z lokalsami po drodze może się dogadam, ogólnie ludzie w tamtych stronach są życzliwi. Jeśli komuś chodzi po głowie taki sam kierunek to proszę o info. Ewentualnie Grupa Wyszehradzka, np. Rzeszów - Budapeszt - Bratysława - Brno - Wrocław. Z tym, że tutaj pewnie należałoby zorganizować jakiś nocleg na legalu (dużo miast, i cywilizacja jakby większa), chociaż nie wiem...
×
×
  • Dodaj nową pozycję...