Ja okresowo cierpię na brak czasu, mam okresy, że daję radę z czasem na sport. Kiedy się nie ruszam, mniej jem, ale przybieram kilka kilogramów. Jak się ruszam, zwłaszcza intensywnie, do tego stopnia, że regeneracja zabiera mi dużo kalorii, tracę te kilka kg i wracam do jak mi się zdaje mojego optimum. Charakterystyczne jest to, że na rowerze tracę wagę niemal wszędzie poza obręczą biodrową i udami. Jak pływam sporo - z kolei przybieram wagę i to mniej więcej proporcjonalnie na całości, z akcentem na klatkę, barki i najszersze grzbietu. A najbardziej ogólnie na całym ciele tracę, kiedy dużo biegam. Zresztą żadne okrycie.