Skocz do zawartości

Florek

Użytkownik
  • Liczba zawartości

    236
  • Rejestracja

  • Ostatnia wizyta

Dodatkowe informacje

  • Imię
    Michał
  • Skąd
    Bełchatów/Wrocław

Osiągnięcia użytkownika Florek

Uczeń

Uczeń (2/13)

  • Conversation Starter
  • Pierwszy post
  • Collaborator
  • Od tygodnia
  • Od miesiąca

Ostatnio zdobyte

35

Reputacja

  1. Zaruski, tak sobie czytam ten wątek z ciekawości, choć z nadwagą problemów żadnych nie mam, obserwuję to co wypisujesz i normalnie ręce momentami opadają. Nikt nigdy tego nie zakwestionował. Natomiast to, że nie jest to jedyny wyznacznik i ważne jest co i jak się je, jest oczywiste. Ironia i sarkazm Ci ewidentnie nie wychodzi. A jeśli masz coś do zarzucenia merytorycznym postom, które są solą tego tematu, napisanym przez ludzi, którzy mają pojęcie o biochemii i o tym jak działa organizm człowieka - popisz się konkretami. Wolę dyskusję popartą argumentami, choćby dyskusyjnymi, bo można z takowymi polemizować, niż to co Ty uprawiasz. Czyli klasyczne "nie znam się, a zatem się wypowiem".
  2. Florek

    [ szosa ] Kącik szosowy

    Tak, to jest Kross Vento 7.0 AD 2015... http://naszosie.pl/2014/11/recenzja-flagowego-modelu-krossa-czyli-vento-7-0/
  3. Rodzaj wysiłku w tym przypadku ma małe znaczenie. Może jedynie takie, że rower jest w sumie mniej obciążający niż bieganie. Wysiłek na czczo jest bardziej efektywny w spalaniu tłuszczu. Ale jeśli jesteś na redukcji i będziesz jeździła bez posiłku to też ryzykujesz, że organizm po wyczerpaniu glikogenu będzie, poza tłuszczem, pobierał energię z rozkładu białek mięśni. Taki wysiłek na czczo, jeśli już jest, to nie powinien być zbyt długi i wyczerpujący - wtedy wszystko będzie O.K i nie masz się czym przejmować. Ale jeśli zależy Ci przede wszystkim na utrzymaniu masy mięśniowej, to najlepiej około pół godziny przed takimi porannymi ćwiczeniami zjeść coś niewielkiego, banana choćby i wtedy ćwiczyć. "Niszczenie" włókien nie jest nieodwracalne. Mięsień zawsze można odbudować ćwiczeniami. Generalnie jeśli jest się na redukcji i się chudnie, to zwykle masa mięśniowa też delikatnie spada.
  4. Różnica jest taka, że prawdopodobnie kolega namierzył złodzieja, a w Twoim przypadku to nie nastąpiło. Niestety policja generalnie olewa takie sprawy, bo nie mają na to czasu i środków. Jeśli Twój rower nie zostanie znaleziony przypadkowo, w trakcie kontroli, ewentualnie w trakcie rozbijania jakiejś większej meliny, to po prostu po paru tygodniach przyślą Ci sztampowy świstek z prokuratury o umorzeniu śledztwa z powodu niewykrycia sprawców. Szukać należy przede wszystkim na wszelakich okolicznych giełdach, targowiskach, tak jak powiedział kolega wyżej. Oprócz roweru w całości, szukać także części mogących z niego pochodzić - sprzedaż skradzionego roweru w częściach jest wysoce prawdopodobna. Jeśli złodziej nie jest debilem, tylko uprawia ten proceder "zawodowo", to na pewno nie będzie sprzedawał roweru na allegro, gumtree czy innych portalach w necie. Od razu zaznaczę, że jeśli nie masz numeru ramy, rower nie był oznakowany przez Ciebie (jak mi ukradli to policjant polecał wydrapanie numeru PESEL w mało widocznym miejscu roweru, wrzucenie kartki z naszymi danymi do sztycy), to będzie Ci bardzo ciężko udowodnić, że rower jest Twój. Na przyszłość polecam w ogóle nie zostawiać roweru bez opieki. Jak się jedzie gdzieś, gdzie nie można zostawić roweru pod opieką - używać komunikacji zbiorowej, lub nóg. Ewentualnie mieć jakiegoś zgrzyta typu Wigry, którego nie będzie szkoda, na miasto. Ja już jeden rower straciłem, zapięty na (wydawałoby się) solidny U-lock i mi starczy. Teraz zapięcie mam tylko po to, żeby zabezpieczyć rower, gdy odchodzę od niego na chwilę, ale cały czas mam w zasięgu wzroku, żeby nikt nie mógł ot tak wsiąść i odjechać. Żadne zabezpieczenie nie jest w 100% skuteczne. A jeśli zostawia się solidny rower na mieście, przypięty badziewną linką, to śmiem twierdzić, że przeciętną długość trwania radości z jego posiadania, będzie można liczyć w tygodniach.
  5. Wiesz, gliny też nie mogą do gościa wparować ot tak. Najpierw muszą zrobić wywiad i obczaić to i owo, zebrać dowody. Bo tak to wejdą, nic nie znajdą, gość się spłoszy i masz po rowerze, a jemu nic nie udowodnią. To niestety nie jest amerykański film i oni też nie będą chodzić za gościem całymi dniami czekając na jakiś jego błąd, bo zwyczajnie nie mają na to ludzi i czasu. Co nie zmienia faktu, że 90% roboty za nich odwaliłeś, jeśli to faktycznie ten gość jest złodziejem/paserem Twojego roweru i coś powinni zacząć robić. Mówię Ci - zarejestruj się na ifp i zapytaj specjalistów jak prawidłowa reakcja na takie coś powinna wyglądać i czego się możesz domagać od policji. Wbrew pozorom większość policjantów to normalni ludzie. Czasem są tylko ograniczani przez durne przepisy, lub akurat trafisz na tego nienormalnego.
  6. Może autor trochę panikuje, ale nie uważasz, że działanie policji też jest trochę żałosne? Jeśli autor poszedł na policję, powiedział, że wie, kto ma jego rower (e-mail, telefon, niemal dokładny adres, bez numeru domu i mieszkania, a skoro fejs to pewnie i imię i nazwisko, dla policji to powinna być pestka), a oni mu mówią, że policjant, który prowadzi sprawę jest na urlopie i nic nie zrobią, to dla mnie trochę parodia. Nie mam (ani policja nie ma) podstaw do tego, żeby nie wierzyć autorowi, że potrafi swój sprzęt zidentyfikować i skoro jest pewien, że to ten bike, to powinni zady ruszyć. Namierzenie gościa i podesłanie tam kogoś to powinien być dla nich moment. Autor nie pisał, że to było konkretnie allegro, więc też nie wiadomo jak tam z tą archiwizacją.
  7. Z policją często tak jest. Możesz im wszystko na tacy podać, a oni i tak dupy nie ruszą. Jeśli wiesz jak gość wygląda, wiesz na jakiej ulicy mieszka, to może warto zrobić jednodniową "przyczajkę" i go namierzyć dokładnie? Może się to okazać stratą czasu, ale zawsze coś... Z innych opcji, (bo mimo, że sprawa mnie nie dotyczy, to wk*****ce jest takie "działanie" naszych służb mundurowych - wiadomo, każdy może być w takiej sytuacji) - zarejestruj się na ich forum www.ifp.pl i opisz swoją sprawę w dziale "Publiczne". Może jakiś mądrzejszy od Twoich miejscowych gliniarz, doradzi co można jeszcze tutaj zrobić. Aha - aukcje w większości serwisów są archiwizowane, więc w razie gdyby ktoś kupił, to tę osobę też powinno dać się namierzyć.
  8. Ja to tu widzę dwie skrajności. Z jednej kolega pisze, że nie smarował od 1500 km, co dla mojego napędu byłoby chyba zabójstwem, ale z drugiej jak ktoś mi pisze, że w suchych warunkach po asfalcie smaruje co 80 kilometrów, no to też dla mnie bardzo dziwne. Ja nigdy nie smaruję w trakcie jazdy, nawet jak jadę wycieczkę 100 kilometrową. Po jeździe na wieczór w domku. A jak jeżdżę po suchym, to myślę, że nie jest to częściej niż raz w tygodniu, czyli jakieś 250 kilometrów. I nic mi nie dzwoni. A używam Finish Line Teflon Dry.
  9. Raczej nie będzie to miarodajne. Każdy dietetyk radzi, aby nie ważyć się codziennie, a najlepiej raz w tygodniu lub rzadziej. Organizm nie do końca działa w ten sposób, że zważę się, pojadę 50 kilometrów i od razu potem widać efekty (no chyba, że ubytek wody).
×
×
  • Dodaj nową pozycję...