Skocz do zawartości

[Rower crossowy] a dłuższa wyprawa?


4gni35zk4

Rekomendowane odpowiedzi

Cześć,

 

Od dłuższego czasu myślę o dłższej wyprawie rowerem.

Dłuższej, czyli kilkudniowej. Takiej, że zapakuję same najpotrzebniejsze rzeczy i będę jechać przed siebie, zatrzymując się gdzie chcę i kiedy chcę.

Myślę o wybrzeżu, albo Mazurach.

Ale teraz pytanie: Jak zapakować się na taką wyprawę mając rower crossowy, bez bagażnika?

Czy da radę przygotować się jedynie z plecakiem?

Czy są jakieś specjalne bajery, które taką jazdę umozliwiają?

 

Myślę o lecie, gdzie będzie mi potrzebny mini-namiot, śpiwór+koszulki na zmianę. W sensie minimum rzeczy.

Ale czy da radę jechać dłużej z takim obciążeniem na plecach?

Czy lepiej wybrać się na max 2 dniową wyprawę np Trójmiasto-Hel-Trójmiasto?

 

Jednak marzy mi się taka jazda gdzieś po bezdrożach i tylko ja i rower. (marzenie 22-latki :stupid:)

 

Z góry dzięki za odpowiedzi, jestem na tym forum od jakichś 7 minut, licze na wyrozumiałość :D

Pozdrawiam, Agnieszka :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Plecak to najgorsze co można wybrać na całodniową jazdę z jakimś większym bagażem. 

 

Na taką wyprawę tylko sakwy czy to na bagażniku na sztycę czy klasycznym, i idzie to zrobić w miarę "po kosztach"

 

Jest jeszcze opcja spakowania się w torby tzw. bikepacking ale tutaj inwestycja w sprzęt jest trochę większa. 

 

Niemniej jednak można iść w tą drugą opcję i tak zakombinować żeby rower obwiesić niezbędnym sprzętem. 

 

Z plecakiem można jechać na 2-3 dniową wycieczkę ale w opcji bez namiotu tj. ewentualnie z samym śpiworem przytroczonym do roweru i resztą rzeczy w plecaku. Ale z góry uprzedzam że całodniowa jazda w upalny, lekki dzień nie należy do specjalnie przyjemnych. Dwa - dobry plecak też trochę kosztuje no chyba że masz już jakiś typowo rowerowy i o większej pojemności. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Mod Team

Serwus Agnieszko, nie słuchaj Mika  :)
Z plecakiem można objechać niejedno porządne pasmo górskie mając wszystko na grzbiecie (spanie, żarcie, ubranie itd). Tylko, że przyjemności w tym zero :)

A poważniej tak jak pisze Miky - plecak tak, ale raczej jako ostateczność (no bo  nie jechać tylko dlatego, że nie masz nic innego było by marnowaniem czasu, wakacji i Twojej energii)
Jeśli na kilka ciepłych dni (lekki śpiwór, mini mata itd) i ograniczysz kuchcenie na kuchence  a przy okazji nie chcesz wydawać małej fortuny na graty zrób tak:
- dwie taśmy (tzw troki) plus duży worek (taki jak na śpiwór) i to wieszasz na kierownicy ("pod" dokładniej mówiąc). Możesz tam zapakować śpiwór, matę do spania, stelaż namiotu.
- do tego plecak (około 25l realnej pojemności) na resztę, zakupy jedzeniowe co dziennie (w końcu nie jedziesz jeszcze w dzicz dicz)
- ewentualnie zwykły prosty bagażnik tylny na który dasz tez taki worek zapięty taśmami (tam trzymasz ubrania, częśc jedzenia), w plecaczku (zdrabniam bo wtedy może to być niewielki plecak) kasa, mapy, telefon, elektronika, delikatne jedzenie (np warzywa czy chleb)
Możesz też próbować na sam początek na tą jedną pierwszą wymarzoną wyrwać na wyjazd od Trygłava packmana. W zeszłe wakacje była akcja "pożycz packmana na wakacje". W tym roku jak dobrze pójdzie będzie i packman i coś więcej ;)

A możesz też (opcja nr dwa) kupić tani bagażnik, tanie sakwy z allegro i najwyżej zapakować śpiwór na kierownicy jak powyżej. To kwestia o czym myślisz dalej - jeśli o delikatnym szutrze to wystarczy, jeżeli trudniejszym terenie to nie warto inwestować kasy.

Albo też kupić specjalne torby bikepackingowe jak wspomniał Miky. Tylko, że to wymaga doświadczenia, wiedzy co pakować (a raczej trzeba minimum niż maximum). I jak na razie nie jest tanio (a jak jest tanio to jest byle jak)

Ale wg mnie na sam początek powinnaś zapakować się małym kosztem tak by móc po stwierdzeniu co Ci się podoba (długie proste przez pola wiejskimi asfaltami czy wijące się szutry w lesie a moze szlaki gdzie czasem trzeba prowadzić) na następny wyjazd kupować już bardziej świadomie.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Do każdego roweru da radę, kwestia tego ile trzeba będzie kombinować. W Evado jeśli dobrze widzę masz otwory do przykręcenia zarówno na dole ramy jak i za siodełkiem, więc bez problemu. 

 

I choć pewnie ktoś może zaraz napisać że sakwy są passé i tylko bikepacking jest teraz modny to musisz rozważyć co chcesz zabrać - albo sensowne będzie obwieszenie roweru i ew. bagażnika albo zakup lepszych/gorszych sakw. Teraz względnie tanio można na Allegro kupić rolowane, wodoodporne sakwy Kross, myślę że to niezła tania opcja na pewno o niebo lepsza od "przemakalnych" sakw. Bagażnik nie kosztuje wiele, takie za 45-50 zł spokojnie wystarczają bo większość wypadów z obładowanym rowerem zrobiłem właśnie z takim skręcanym bagażnikiem. Więc myślę że taki zakup jest warty rozważenia, obojętnie czy zamocujesz na nim rolowany worek/namiot/karimatę/cokolwiek. 

 

I z resztą tak jak pisze @anarchy - przede wszystkim to jak pakuje się rower zależy od tego gdzie się jedzie. Plecak jest okej ale w terenie, na asfaltach/szutrach nie używam go wcale bo szkoda się męczyć. 

 

Co jeszcze mógłbym doradzić - zacznij jeździć i sprawdzaj na bieżąco różne rozwiązania - wyjazd jednodniowy z plecakiem, potem może jakiś jedno-dwudniowy z niewielkim bagażem na bagażniku i noclegiem w pensjonacie/schronisku a nie na dziko. Wszystko wyjdzie z czasem i przy kolejnych wypadach. 

 

Według mnie to ważne jest przede wszystkim porównanie jazdy z plecakiem i bez niego, za to nawet z zamocowaniem bagażu w plecaku/torbie w miarę sensownie na bagażniku - jestem prawie pewien że w drugim przypadku odczujesz znaczną różnicę na plus ;)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Mod Team

..a no nie, jeśli rozmawiamy o wygodzie to oczywiście plecak jest najgorszym rozwiązaniem jakie może być.
Ale Koleżanka napisała wyraźnie "czy da radę" - tak, da radę.
Dlaczego tak kurczowo się tego trzymam? Bo wolałbym, żeby pojechała z plecakiem niż nie pojechała nigdzie :)

A tak po za tym wszystko to co pisze Miky.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Bez kuchenki można się obyć, kwestia czego kto potrzebuje. Ja na przykład nie wyobrażam sobie pobudki bez kawy. Ja i moja grupa mamy zasadę że dzielimy się tym czym możemy. Z reguły robimy tak że jedna kuchenka jest na dwie osoby. Narzędzia też nie musi każdy wozić . Zazwyczaj ja wożę ze sobą bo mam wszystko co może się przydać więc inni już nie muszą brać kluczy. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Mod Team

Fajne, można wiele napisać co i jak kto jeździ ale Koleżanka napisała wyraźnie "ja sama i mój rower". Nie podzieli klasycznie "ja wiozę żarcie a Ty spanie, ja kuchenkę a Ty narzędzia" itd Dobrze by było ograniczać się w wypowiedziach do konkretnego problemu... ot tak dla czystości przekazu  ;)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dzięki bardzo za pomoc!

Póki co spróbuję zamontować bagaznik - to na pewno.

Poszukam może tych sakiew (tak sie to pisze?:D) użwanych, tak jak któryś z Was zaproponował.

Ogólnie jeśli chodzi o tą moją wyprawę to raczej bez kucheni i takich większych sprzętów, raczej śpirów,namiot, parę ciuchów na zmianę, a jedzenie na bieżąco - biedra, od czasu do czasu normalny obiad).

Mam nadzieję, że ogarnę trasę Świnoujście-Hel w tym roku :woot:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

We Wrocławiu nie brakuje rowerowo-turystycznych zapaleńców - może poprzez forum uda Ci się na pierwszy wyjazd pożyczyć od kogoś sakwy / worki bikepackingowe? Albo chociaż się przymierzysz i na własne oczy ocenisz czy warto to czy tamto kupić.

 

Generalnie, jak pisał Anarchy - zdecydowanie planuj wyjazd i jedź, nawet na partyzanta. Bo lepiej pojechać, trochę się nawet pomęczyć z plecakiem, ale mieć co wspominać, niż przez trzy lata kompletować sprzęt i nigdzie nie jeździć ;)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 

 

Póki co spróbuję zamontować bagaznik - to na pewno. Poszukam może tych sakiew (tak sie to pisze? :D) użwanych, tak jak któryś z Was zaproponował.

Mądra dziewczynka.
Jedyne sensowne rozwiązanie. Proponuję inwestycje w rodzimą firmę Crosso. Bagażnik + sakwy. Mogą być używane. Nie zbankrutujesz. Zakup przetrwa lata. Wszelkie inne rozwiązania na rower i Twoje potrzeby to proszenie się o kłopoty lub niepotrzebne wydatki.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jak już pisano wyżej  - jeśli pojedziesz z plecakiem, to będziesz przeklinać dzień podjęcia tej decyzji.

 

Bagażnik z obciążeniem do 25kg - ok. 50zł.

Sakwy Crosso Dry Big - nowe ok. 200zł. Jak znajdziesz używki to super.

 

Na początek jest trochę inwestycji, ale pamiętaj że sprzęt zostaje. Im lżejszy sprzęt tym droższy. Moja dobra rada - na wszystkim możesz oszczędzać ale nie na śpiworze. :icon_cool: Nie kupuj takiego za 100zł, bo szybko pożałujesz.

 

Namiot, śpiwór, mata - dmuchana lepsza bo mniejsza i wygodniejsza ale sporo droższa. Kuchenka ułatwia życie - szczególnie pod namiotem i pozwala oszczędzić kasę - bardzo dobra kosztuje ok.80zł.

 

Ja kompletuję sprzęt od lat i tak wszystkiego nie mam.

 

Nie jestem pewien czy robiąc tę trasę nie pojedziesz cały czas pod wiatr i warto by to sprawdzić :thumbsup:

 

 

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Mod Team

 

 

Kuchenka ułatwia życie - szczególnie pod namiotem i pozwala oszczędzić kasę - bardzo dobra kosztuje ok.80zł.

No to kolega pojechał... :) Albo zabrakło z piątki z przodu albo zera z tyłu ;) 

Za 75-95zł kupisz podstawowy palnik warty grzechu, który może nawet pociągnie długo. A plusem jest to, że gaz dokupisz do niego w hipermarkiecie.

Nie wiem tylko po co kuchenka? Może od razu bateria solarna, garmin, filtr wody, czołówka minimum 2k lumenów? Dziewczę pisze wyraźnie - chce spróbować, będzie ciepło, będzie lato. Te kilka dni da rady bez kuchenki (albo niech pożyczy od kogoś zestaw).
Palnik jedno, butla drugie, jakieś gary trzecie bo w czymś trzeba ugotować a emaliowanego z domu mama nie da :) nóż (choć z domu weźmie), do tego sakwy, bagażnik i pewnie kilka innych rzeczy o których tu nie wiemy. I nagle stanie przed wydatkiem 1000zł na jeden wypad "na próbę" :)

Czytać, naprawdę polecam czytać uważnie zanim się coś dopisze do tematu.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie wiem tylko po co kuchenka? Może od razu bateria solarna, garmin, filtr wody, czołówka minimum 2k lumenów? Dziewczę pisze wyraźnie - chce spróbować, będzie ciepło, będzie lato. Te kilka dni da rady bez kuchenki (albo niech pożyczy od kogoś zestaw). Palnik jedno, butla drugie, jakieś gary trzecie bo w czymś trzeba ugotować a emaliowanego z domu mama nie da :) nóż (choć z domu weźmie), do tego sakwy, bagażnik i pewnie kilka innych rzeczy o których tu nie wiemy. I nagle stanie przed wydatkiem 1000zł na jeden wypad "na próbę" :)

Pozwolę sobie polemizować. Niestety tak jest, że jak się jedzie i kupuje pierwszy raz wychodzi zawsze jakaś sumka. Oczywiście najlepiej pożyczyć, ale nie zawsze jest od kogo. Rada dotycząca palnika jet dobra. Przeżyć się bez niego da. Zgadzam się. Tak jak nie słyszałem, żeby ktoś umarł bo przez kilka dni nie mył zębów i nóg i nie zmieniał bielizny. Ale jednak podnosi to nasze samopoczucie a gorąca herbata lub kawa na śniadanie rzecz bezcenna. "Latem ciepło jest" jak nie pada, nie wieje i jest ogólnie ponad 17stC, a bywa różnie.

Zresztą dziewczę zaprzecza sobie sama już w pierwszym poście "mini namiot" "mini coś tam" i mega lekko - oznacza maxi drogo. Może przyoszczędzić kupując używki, ale namiot? Nie istnieje namiot lekki, nieprzemakalny, trwały i przy tym tani?

Maszynka to rada. Dobra rada. Sama skalkuluje i zadecyduje. Brak ekwipunku przy niesprzyjającej pogodzie to katastrofa. Ma być tanio. Kupić używane sakwy trzy komorowe za grosze. Władować tam wszystkie graty jakie się ma i pojechać. Jak się generalnie spodoba to przyjdzie czas na zbieranie wyposażenia. Jak nie to trudno bo do takich dużych sakw można pożyczyć lub kupić coś niemałego, nielekkiego ale za to taniego.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Mod Team

Ja polemizował nie będę bo OGÓLNIE zawsze na kilkudniowej wycieczce lepiej mieć garnek niż nie mieć (garnek, bo bez kuchenki można się obejść). I ogólnie prawie we wszystkim się zgodzę :)

Ale.. odnoszę się do tej jednej realnej sytuacji - czytam co dziewczyna chce (nawet jak nie wie co ma chcieć tym lepiej!), między słowami wyczytuję, że kasy nie ma na msr'a (sam miałem kiedyś tam 20 lat i wiem co znaczyła własna zarobiona złotówka lub jej brak).
I tak sobie myślę - że jak zaraz zrobimy/zrobią jej koledzy listę z której wynikało będzie, że bez tysiaka nie ma co zaczynać to usiądzie na krześle i zapłacze. I pojedzie na te 2 dni wokół domu. Szkoda by było.

Będzie w środku Europy, w sobie znanym kraju, nie rozbije się na obrzeżach niepewnej dzielnicy albo przy parkingu tirów :) Może wykorzystać gościnność ludzi na wsi, rozbić na ogrodzie, wrzątek dostać od gospodarzy. Można (wiem dobrze z dziecięcego doświadczenia). Więc nie róbmy jej górek na płaskim :)
A jak ma 22lata to ma cieplejszą krew niż ja myśli, nie przesadzajmy. Nikt nie zamarznie, foki jej nie zjedzą :D

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 

 

No to kolega pojechał... :) Albo zabrakło z piątki z przodu albo zera z tyłu ;)

 

I tu się całkowicie nie zgadzam. Nie jest to temat o kuchenkach, ale uważam że nie warto kupować kuchenek za set złotych, które się prędzej czy później rozszczelniają.

 

 

 

Za 75-95zł kupisz podstawowy palnik warty grzechu, który może nawet pociągnie długo. A plusem jest to, że gaz dokupisz do niego w hipermarkiecie.

 

Myślałem oczywiście o palniku - skrót myślowy. Za tyle kupisz palnik, który u mnie i moich znajomych przeżył jakieś 5-6 miesięcy ciągłej eksploatacji. Wciąż działa jak nowy!

 

 

 

Nie wiem tylko po co kuchenka? Może od razu bateria solarna, garmin, filtr wody, czołówka minimum 2k lumenów? Dziewczę pisze wyraźnie - chce spróbować, będzie ciepło, będzie lato. Te kilka dni da rady bez kuchenki (albo niech pożyczy od kogoś zestaw). Palnik jedno, butla drugie, jakieś gary trzecie bo w czymś trzeba ugotować a emaliowanego z domu mama nie da :) nóż (choć z domu weźmie), do tego sakwy, bagażnik i pewnie kilka innych rzeczy o których tu nie wiemy. I nagle stanie przed wydatkiem 1000zł na jeden wypad "na próbę" :)

 

Wszystko o czym piszesz jest przydatne ale nie niezbędne. Dla mnie kuchenka jest niezbędna. Po tygodniu się zwróci, po dwóch już na siebie zarobi. Już nie przesadzaj, bo butla kosztuje ok. 20-25zł i starcza na długo. Równie dobrze można wziąć metalowy kubek z uchem z domu - można w nim nawet zupę zjeść.

 

Taaa, latem jest ciepło :-)  W zeszłe wakacje miałem przez tydzień temp. ok. 14-17C w ciągu dnia i zdarzał się deszcz po 2 dni. Uwierz mi, że nie chciało mi się biegać i szukać knajpy w deszczu - co zresztą było awykonalne. Od razu morale wzrasta po zjedzeniu czegoś ciepłego.

 

Kiedyś pojechałem nad rzekę na jedną noc, tylko 30km od domu - temperatura 38C - zapowiadali taką na cały weekend. Wracając w niedzielę, nagle przyszedł deszcz i z oczywistych powodów nie zabrałem deszczówki. Po 2 km wyglądałem jakbym do jeziora wskoczył. Znalazłem sklep i pod parasolem na zewnątrz grzałem wodę na zupkę z paczki żeby się rozgrzać. Życie mi to uratowało. Po takim upale 18C to mróz :woot:

 

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Myślę, że najlepiej będzie założyć bagażnik na tył i na niego sakwy.

Powiem szczerze, że rok temu kupiłem sakwy z Netto za 25 zł i cały sezon z nimi jeździłem. Ani to wygodne, ani wodoszczelne, ale swoje woziły na 3-4 dniowych wycieczkach. Ekwipunek w workach na śmieci i jakoś dałem radę.

W tym roku zainwestowałem w Crosso Dry Big i to chyba najlepsza decyzja, bo samo ich mocowanie, zamykanie to niebo a ziemia. Jeśli nie masz pieniędzy, to lepiej jechać z takimi sakwami za 25 zł jak wcale nie jechać.

Polecam odwiedzić jakiś sklep w okolicy co sprzedaje rowery używane. Można wytargać sporo gratów za grosze.

Ostatnio znalazłem aluminiową kierownicę wielochwytową z nowymi gripami za 20 zł, przedni bagażnik za 15zł, więc oszczędności kolosalne.

Co do ekwipunku turytycznego na razie się nie wypowiadam, bo nie mam jeszcze nic przetestowanego i jestem na etapie poszukiwań.

To co wstępnie wybrałem to:

Namiot Quechua Arpenaz- mały namiot raczej 1 osobowy jak 2 ale za to lekki i mały. Koszt 100zł

Śpiwór Hi-Tec za 50zł

Zarówno namiot jak i śpiwór kupuję bo tanie i będą służyć raczej na kilkudniowych wycieczkach po Polsce. Jak zechcę pojechać gdzieś dalej, to pewnie zainwestuję w coś droższego.

Kuchenka Mewa spark albo hiker za ok 80zł

Do tego kartusz- na kilka dni do robienia kawki myślę że wystarczy mały, ale tu podkreślam- tylko myślę ;)

 

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zarchiwizowany

Ten temat przebywa obecnie w archiwum. Dodawanie nowych odpowiedzi zostało zablokowane.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...