Skocz do zawartości

[opony] Tanie opony na zimę do crossa. Smart Sam wystarczy?


ScudAtlantic

Rekomendowane odpowiedzi

Muszę jeździć na rowerze w zimie w niemalże każdych warunkach pogodowych po mieście.


Z racji okresu świątecznego (większe wydatki), potrzeba mi niedrogich opon (do około 50zł za sztukę), które dobrze spiszą się w zimowych warunkach na jezdni i DDR.


Aktualnie jeżdżę na Schwalbe Land Cruiser, które z racji posiadanego paska na środku opony nie nadają się zbytnio do jazdy o tej porze roku.


W moje oko wpadły Schwalbe Smart Sam Opona 28x1.60 Schwalbe SMART SAM NEW DC czarna (6629790236) - Allegro.pl - Więcej niż aukcje.


Mój rower to Scud Atlantic, aktualny rozmiar moich Land Cruiserów to 28x1,60 700x40C.


Znajdzie się coś lepszego do okolic 50zł czy brać te Smart Samy?


Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

ajakie warunki są w Gdańsku, z racji morza jest więcej sniegu i lodu czy mniej niż w Wawie? Jeżeli lodzi wolałbym stówę wydać na np Snow studa lub Maratona Winter z kolcami tylko na przód. Albo jakiegoś maratona z terenowym bieżnikiem też na przód, klocki typu mtb nie są w połączeniu z dość wysokim ciśnieniem waskich trekingowych opon panaceum na zimę w mieście, możesz zrobić eksperyment i sprawdzić ale tylko jedną gumą za to 50 zł na próbę, taki bieżnik doda szkrzydeł w TPK czy innych ostępach ale nie na twardym, nie wiem jak inne wymienione opony ale moj Snow stud ma tak dużo gumy że zmniejsza się ryzyko snake'a i zakres dopuszczanych ciśnień jest dużo niższy niż w norm lekkiej oponie.

Dodatkowy problem to gumowatość gumy w temp około zera, w tym roku moje doskonałe Micheliny sliki poległy pocięte małymi szkiełkami, poniżej zera, tak jakby stwardniały na tyle żeby szkło latwiej się wbijało, na ich miejsce założyłem Maratony rozmiar 25 Micheliny były 28, także jeżdżę zimą w mieście na bardzo innych gumach, a Snow Stud nie wchodzi mi w widełki obecnego roweru. :(

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 

 

ajakie warunki są w Gdańsku, z racji morza jest więcej sniegu i lodu czy mniej niż w Wawie?

 

To zależy gdzie i po czym  jezdzisz w takiej Warszawie. Prawie codziennie dojeżdżam na zimowym scigaczu, 80% DDR, 20% ulica, i tak np w zeszlym tygodniu spadło z 10 - miejscami 15 cm sniegu, na pewno bylo po korby. Lezał on na ddr'ach cale 2 dni a pozniej zostały odsniezone. Przynajmniej te po ktorych ja smigam ;-) Od poniedzialku bylo juz czysciutko zupelnie, pojawil sie piach z piaskarek.

 

Aktualnie smigam po codziennej trasie na oponach ... 28C z przodu (jakas Kenda z bieznikiem wpostaci delikatnych pasków po obwodzie wzdluz na szczycie opony ) a z tyłu mam 32C Conti SportContact, generalnie opony powiedzmy szosowe, z tylu slick  ;-)

Fakt w zeszly czwartek przydawal sie dobry balans bo byl uciekal jak na speedwayu i pod jeden wiadukt musialem wprowadzic bo nie moglem wystartowac, ale nie bylo zle srednia predkosc spdala mi o 5km/h, a po drodze mam sporo swiateł :>   Opona ładnie przebijala sie przez snieg jak dla mnie elegantino :>

 

Wczoraj wyprzdzalem jakis dwóch nieszczescnikow bujajacych sie na oponach kolcowanych. Ja tam czekam z moimi zimowymi oponami (CST 700x35C modelu nie pamietam) na ciezsze czasy ;-)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 

 

Aktualnie jeżdżę na Schwalbe Land Cruiser, które z racji posiadanego paska na środku opony nie nadają się zbytnio do jazdy o tej porze roku.

Inne opony wcale nie będą dużo lepsze. Miałem opony z bieżnikiem podobnym do Land Cruiser i dawały radę bo i przez śnieg się przekopały i na zwykle średnio ale odśnieżonych DDR dawały radę.

 

Smart Samy nie będą dużo lepsze, też mają na środku klocki do szybszej jazdy tworzące taki pasek a przez uślizgami na zakrętach nic Cię nie uchroni, tu trzeba po prostu popracować nad techniką a nie szukać opon.  

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

ajakie warunki są w Gdańsku, z racji morza jest więcej sniegu i lodu czy mniej niż w Wawie?

 

Nie mam porównania z Warszawą.

Przeważnie mamy z tydzień lub dwa lodowisko na ddr. Po prostu najpierw jest w okolicy 0, więc w dzień się topi, a w nocy zamarza, a potem przychodzą mrozy w okolicy -10°.

Śniegu nie ma nawet do połowy stycznia ale też potrafi nawalić kilkanaście cm, których na bieżąco nie odgarniają (nie wszystkie ddr są objęte zimowym utrzymaniem, do akcji przystępują dopiero po skończeniu opadów).

Bywają takie dni: https://get.google.com/albumarchive/114429717076057867312/album/AF1QipOOG77vCX6UtkJ7fzlUCCSJILZTTQv1Bpn8_IYu/AF1QipOUBEZMVcWVrMeN2G7UDgoyAePGBWxRriwMZYgK

Ale też było: https://get.google.com/albumarchive/114429717076057867312/album/AF1QipMeofbS9P0uL78T2-3xUHkC3t6v8HGno817iia4

W 2012 było na tyle ciepło i bez śniegu, że opony zimowe dopiero w połowie stycznia zakładałem i na początku marca na letnie. Kiedy indziej wypadło w połowie listopada zmienić, a czasem trzyma do kwietnia.

 

Klimat klimatem, a i tak najwięcej zależy od utrzymania dróg.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

No właśnie o lód się pytałem czy nie jest to  jakiś  trójmiejski mikroklimat... Wszystko zależy od tego czy na śniegu czujesz się jak akrobata z bananem na buzi czy jesteś workiem kartofli jadącym w półśnie do pracy... Może być tak że ten jeden dzień kiedy jest lód pośle Cię do szpitala, dlatego nie odważę się poradzić tak jak Mike, ale też tak myślę że niekoniecznie te nowe opony poprawią przyczepność w najbardziej niebezpiecznych momentach, na stronie nie ma już opon Snow Stud, ją tylko Winter, przejrzyj dokładnie ofertę Schwalbe, na Twoim miejscu zainwestowałbym więcej w jedynie przednią oponę, coś z Marathonów, może z kolcami...i jeździł dostojnie, i na niższym ciśnieniu, ostrożność..... Może patentem była by gruuuba i ciężka dętka anty przebiciowa, mniejsze ryzyko snaków, albo jazda na mleku.

 

W Warszawie tak jak pisałem sam na własną odpowiedzialność jeżdżę na Michelinach Dynamic 700x28- zupełny slik i ta guma nieźle trzyma, ale na zamrożonych koleinach ze śniegu nie przejedzie nawet metra. Wtedy z trudem da się jechać na Ice Spikerach, a Snowstud ma kolców na tyle mało że można jedynie wystawić nogę i się podeprzeć, i jechać dalej... Niebawem zacznę jeździć na wspomnianych Marathonach  grub.  25 i takie wąskie gumy lubię na zimę a w dni z lodem albo będę się toczył albo zostawię rower...

 

Jeżdżenie w terenie w zimie to już totalna ruletka i w zasadzie z dnia na dzień dobrym wyborem może być kompletnie inna opona, czasem wąziutka opona przełajowa wcinająca się w głąb, czasem maksymalnie gruba, a są dni że snieg jest realnie nie przejezdny kompletnie na żadnym z rowerów bez .... gąsiennic :)  Ciekawe jak ta zima nas potraktuje...

 

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 

 

Wszystko zależy od tego czy na śniegu czujesz się jak akrobata z bananem na buzi czy jesteś workiem kartofli jadącym w półśnie do pracy..

Bardzo trafnie ujęte. Ja przyjąłem ścieżkę akrobaty który w dodatku ciągle przewiduje miejsca potencjalnej gleby  więc i na ewakuację z roweru jestem gotowy.

 

Ale nie bez powodu - przejeździłem już kilka zim i wiem że na lód nie ma lekarstwa. No chyba że kolce których nie używałem.

Dlaczego? Bo lód pojawia się w mieście sporadycznie - albo są to jakieś zacienione miejsca, albo nieposypane/nierozjeżdżone fragmenty, albo po prostu warunki pogodowe, występujące na tyle rzadko że opony trzeba by zmieniać codziennie. Także tylko potwierdzam to co pisze Marek. 

 

Jedyne czego bym unikał to opony typu slick. Paradoksalnie da się jechać na nich po lodzie przy niższym ciśnieniu ale na zakrętach/krawężnikach trzeba zwykle zwolnić prawie do zera albo i się zatrzymać. Do tego bardzo często uślizg takiej opony na krawędzi jakiejś nawet małej koleiny na zmrożonym śniegu/lodzie kończy się ucieknięciem koła w bok.

 

Głupi semislick czy jakakolwiek opona terenowa (choć tu też są ślizgające się wyjątki) dają radę. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 

 

No właśnie o lód się pytałem czy nie jest to jakiś trójmiejski mikroklimat.

Kwestia gdzie się chce jechać. W większości przypadków jest alternatywa w postaci jezdni (nie licząc najgłówniejszych dróg), gdzie przeważnie nie ma lodu. Dni totalnej masakry w postaci gołoledzi jest bardzo mało i nie wiem czy przez te wszystkie lata zużyłbym palce jednej ręki. Łachy lodu przeważnie są mniej śliskie lub idzie je ominąć.

Tyle że ja wolę mieć jednak ten zapas, żeby się mniej martwić, poza tym to dodatkowa frajda móc "poszaleć" na lodzie ;)

Teraz dodatkowo jak się przeprowadzę, to już nie będzie alternatywy na piechotę (z 2km zrobi się 10km), do tego do pokonania 100m różnicy wysokości z nachyleniami 7-10% (alternatywa 4-5% ale dołożenie sporej ilości km). Jeżeli mam ambicje codziennie jeździć, to muszę mieć jak niezależnie od warunków.

 

 

 

Twoim miejscu zainwestowałbym więcej w jedynie przednią oponę, coś z Marathonów, może z kolcami

Jeżeli mowa o lodzie, to nie ma sensu inwestować jedynie w przód. Jak tył ucieknie, to tak samo się wywalisz i w cale nie będzie to trwało dłużej niż przy poślizgu przodu, żeby zdążyć się podeprzeć.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 

 

Tyle że ja wolę mieć jednak ten zapas, żeby się mniej martwić, poza tym to dodatkowa frajda móc "poszaleć" na lodzie ;) Teraz dodatkowo jak się przeprowadzę, to już nie będzie alternatywy na piechotę (z 2km zrobi się 10km), do tego do pokonania 100m różnicy wysokości z nachyleniami 7-10% (alternatywa 4-5% ale dołożenie sporej ilości km). Jeżeli mam ambicje codziennie jeździć, to muszę mieć jak niezależnie od warunków.
Najlepsze byłyby te Continentale ale cena zabija! http://rower242628.pl/p/125/721/continental-top-contact-winter-ii-28-700x37c-37-622-reflex-28-opony-continental-ogumienie.html
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 

 

Smart Samy nie będą dużo lepsze, też mają na środku klocki do szybszej jazdy tworzące taki pasek a przez uślizgami na zakrętach nic Cię nie uchroni, tu trzeba po prostu popracować nad techniką a nie szukać opon.  

Nie prawda. SS to dobre opony do jazdy w warunkach zimowych, po śniegu oraz niewielkim chropowatym zalodzeniu. Owszem aby na nich jeżdzić po śliskiej nawierzchni potrzeba sporo techniki ale nie więcej niż na innych oponach nazwijmy całorocznych.

Gdy jednak chcesz jeżdzić po śniegu i chropowatym lodzie bez techniki to polecam Michelina Winter. Droga opona i ... bieżnik absolutnie nie terenowy ale zapewniam, że na niej warunki zimowe nie są straszne i tylko kapituluje przy gładkim lodzie chociaż przy odpowiedniej technice udało mi się pokonać oblodzony odcinek gruntowy taki w których woda stała w każdej lodowej rynnie. Tylko nieliczni wiedzą jaka jest w tym miejscu przyczepność.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 

 

Jeżeli mowa o lodzie, to nie ma sensu inwestować jedynie w przód. Jak tył ucieknie, to tak samo się wywalisz i w cale nie będzie to trwało dłużej niż przy poślizgu przodu, żeby zdążyć się podeprzeć.

 

Ale była mowa że ok 100 zł na wydatki więc na próbę jedna sztuka.  Uślizg przedniej opony na lodzie zapiera dech, wątroba wali w śledzionę a miednica trzeszczy, o ile nie trzeba dzwonić po pogotowie ( tak mocno wali się korpusem o grunt). Kiedy odjeżdża tył - to tylko zwykły upadek bolący normalnie.  Ścigałem się na różnych zimowych imprezach i to było wstrząsające...  Jednak na wyścigach organizm jest na najwyższym spinie, i upadki wyglądają dramatycznie, ale ciało działa jak u małpy, jazda po mieście dojazdowa to jest codzienność i trzeba po prostu ograniczać ryzyko. 

 

Na miejscu autora zapytania albo przejechałbym trasę do pracy na niższym ciśnieniu np 3 zamiast 4 atm, i rozważył pozostawienie dzisiejszych opon, jeśli test wypadnie źle to można kupić jedną oponę Smart sam założyć na przód, zastanowić się co się zmieniło, jak się rower toczy itp zacisnąć hamulec na pasach namalowanych i inne testy. Jeśli kasa pozwoli to  zamiast drugiego Sama kupić oponę kolcowaną i przełożyć ją na przód i Sama na tył....do zastanowienia

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Przesadzasz i to mocno. Przy poślizgu przedniego koła zimą nie robisz fikołka przez kierownicę tylko lecisz mniej lub bardziej na bok. Z tyłem jest to samo.

Owszem wektor upadku ciut inny i w pierwszy przypadku leci się bardziej do przodu. Nie zmienia to faktu, że jak masz pecha to połamiesz ręce lub miednicę.

Zaliczyłem oba typy i efekt szczęśliwie był identyczny, czyli obity tyłek i udo. Jakie skutki upadku będą zależy dużo od refleksu i wytrenowania, czy zdążymy zareagować i zamortyzować upadek, czy polecimy jak worek kartofli.

 

 

 

Michelina Winter. Droga opona

Jakby ktoś szukał, to nazywają się StarGrip (chyba że miałeś jakiś inny model, którego nie znalazłem).

W porównaniu do innych zimówek, to w miarę tania (na szybko szukane ceny od 125-170zł, zamiast 170-250zł).

Ciekawa opona i koncepcyjnie przypomina Top Contact Winter.

 

 

 

Tylko nieliczni wiedzą jaka jest w tym miejscu przyczepność.

Tam nie ma przyczepności :wacko:

Kiedyś zdarzyło mi się po topniejącej plaży jechać, gdzie jeszcze lód był ale z lądu już spływały strumyczki. Mimo świeżych zimówek musiałem bardo delikatnie kręcić bo każdy gwałtowniejszy ruch to poślizg.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

zekker nie wiesz o czym piszę to mnie nie poprawiaj, jeździsz ostrożnie i TY się nie potłukłeś to nie znaczy że innym się nie uda.

 

Piszę do osób których nie widziałem na rowerze, nie wiem co potrafią i na ile są sprawne ruchowo. Na lodzie mogą, tak jak i mi się zdarzało grzmotnąć o ziemię jak wspomniany worek kartofli. I wtedy kończy się pisanie na forum a zaczyna oddział ortopedii.

 

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

To ty nie wiesz o czym piszesz. Jeżeli jedziesz szybko i trafisz na lód, to naprawdę nie ma znaczenia, które koło ucieknie bo i tak kończy się to glebą.

Uderzenie jest uderzeniem i ryzyko połamania rąk, obojczyka, miednicy, czaszki nie zależy od tego, które koło było przyczyną upadku. Warunki są na tyle różne, że nie przewidzisz jak polecisz, rozróżnianie poślizgu przodu lub tyłu jest totalnie bez sensu.

Generalnie są dwie opcje, zetnie cię nawet nie wiesz kiedy i gdzie, więc lecisz jak kłoda lub poślizg trwa dłużej i masz czas na reakcję i tutaj poślizg przodu daje po prostu gorsze odczucia, zwłaszcza jak się poleci bardziej w przód.

 

 

 

jeździsz ostrożnie i TY się nie potłukłeś to nie znaczy że innym się nie uda

Bo mnie zima (i nie tylko) nauczyła respektu i nigdzie nie pisałem, że się nie potłukłem.

Wiem też co to jest strach po większej glebie, bo przez kilka lat miałem z tym problem (a i tak gdzieś tam jeszcze się czai) po wywaleniu się w zakręcie. Problemem dla mnie była jazda po nawet niewielkim poprzecznym pochyleniu drogi, bo wydawało mi się, że koło znowu mi ucieknie. Opinie pod wpływem takiego strachu uważam za nieprzydatne, są obarczone zbyt dużą subiektywną oceną.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Większość rowerzystów od dziecka zawija tyłem kręcąc wygibasy na ziemi i asfalcie,

Mało kto umie w jakimś stopniu opanować uślizgi przodu.

Dla zwykłej osoby uślizg przedniego koła kończy się niebezpiecznym upadkiem.

 

Upadek w zimie na bok w uślizgu przedniego koła na lodzie, koleinie jest jednym z najbardziej groźnych upadków na tzw "prostej drodze"

 

Jeżeli ktoś ma zmienić tylko jedną oponę na kolcowaną, bo są za drogie lepiej wybrać przednią.

 

Zekker, nie upieraj się,  jeżeli dla Ciebie nie ma znaczenia czy upadniesz przez przednie koło czy przez tylne to mi nic do tego, ale jeśli spotykasz się z opinią kogoś innego, który dzieli się  nie statystyką, nie teorią tylko opisuje swoje doświadczenia to nie recenzuj tego. Poprawiaj błędy, a nie wrażenia innych.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 

 

Większość rowerzystów od dziecka zawija tyłem kręcąc wygibasy na ziemi i asfalcie,

I tu wychodzi, że kompletnie nie wiesz o czym piszesz. Nie porównuj kontrolowanego poślizgu po nawierzchniach o dobrej przyczepności do poślizgu na lodzie, którego nawet z kolcami niekoniecznie opanujesz.

Poślizg na asfalcie lub szutrze jest "tępy", przestajesz hamować i momentalnie odzyskujesz przyczepność. Na lodzie jest to nie do opanowania zwłaszcza jak się tego nie spodziewasz.

 

Kolejna sprawa, czym innym jest poślizg wywołany hamowaniem (ewentualnie przyśpieszeniem), a czym innym podcięcie koła w skręcie. W pierwszym przypadku sytuacja jest do opanowania w większości sytuacji, bo wystarczy odpuścić i koło łapie przyczepność. Przy skręcaniu nie masz jak skontrować poślizgu, chyba że jedziesz powoli i nie byłeś zbyt mocno pochylony, to może uda się przerzucić balans ale raczej jedyny ratunkiem będzie podparcie się. Tylko tu ie ma znaczenia czy jedziesz po suchym asfalcie, czy gładkim lodzie, po prostu granica jest w innym miejscu.

 

 

 

Jeżeli ktoś ma zmienić tylko jedną oponę na kolcowaną, bo są za drogie lepiej wybrać przednią.

Z dwojga złego tak, tyle że to pomoże jedynie w skuteczniejszym hamowaniu, bo przed upadkiem nie uchroni. Jeżeli jest na tyle ślisko, że kolce w przedniej oponie są przydatne, to i tak ucieknie ci tył i leżysz.

 

 

 

Zekker, nie upieraj się, jeżeli dla Ciebie nie ma znaczenia czy upadniesz przez przednie koło czy przez tylne to mi nic do tego, ale jeśli spotykasz się z opinią kogoś innego, który dzieli się nie statystyką, nie teorią tylko opisuje swoje doświadczenia to nie recenzuj tego. Poprawiaj błędy, a nie wrażenia innych.

To ja mam taką prośbę, żebyś nie tworzył na podstawie jednego przykrego wypadku reguły, której należy się trzymać. Nie wysuwaj z osobistego wrażenia (wrażenia, poczucia, strachu, a nie doświadczenia) tezy, że dany upadek (jego przyczyna) jest groźniejszy od innego.

 

Nie czepiam się twoich wrażeń, a błędnych wniosków z wypadku, bo traktujesz te odczucia jako regułę.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Upadek w zimie na bok w uślizgu przedniego koła na lodzie, koleinie jest jednym z najbardziej groźnych upadków na tzw "prostej drodze"

 

 

 

 

 @Zekker Przeczytaj sobie swoje wypowiedzi za tydzień, nie chce mi się dyskutować, bo dla Ciebie znaczenie ma kto ma rację a nie co się dzieje na lodzie. Dalej nie wiesz o czym piszę dlatego sam siebie cytuję powyżej,

 

Jedyne słowem komentarza:

 

MAM NA MYŚLI UPADEK NA LODZIE KIEDY JEDZIE SIĘ NA WPROST

bywa że przednie koło z powodu nieznacznego ruchu kierownicą, małej nierówności, zmarzniętego  śladu  czyjegoś koła itp momentalnie odjeżdża na bok tak szybko że nie ma nad tym kontroli żadnej

Jest różnica między uślizgiem koła przedniego i tylnego.

Jeździłem z

  • trekingową oponą na przodzie- trekingowy snow stud 28, szukałem kałuż śniegów i wszystkiego na czym się da ślizgać po jej zakupie żeby przekonać się jak na trakcję-atrakcję wpływają kolce, wniosek - dają czas na ułożenie się przy upadku jeśli naprawdę zrobi się coś głupego lub pozwalają wystawić nogę i podeprzeć się, po prostu koło nie robi takiego lodowego "ziuuuu" tylko gryzie pazurkami lód i jest trochę czasu na reakcję
  • na mtb z dwoma SnowSpikerami.26" to dużo lepsza zabawa można sobie na dużo pozwolić pochylając się w zakrętach na bok na lodzie można powoli odjeżdżać na obu kołach , i oba koła lekko odjeżdżają, razem, mniej więcej równo( potrzebne do tego jest lodowisko z gładką taflą) .... dzieje się to w tak specyficzny sposób, że nie ma porównania z jazdą w błocie czy na miękkiej ziemi
  • wszystkie warszawskie zimy od ok 15 lat  na szosowych slikach, jedna czy dwie zimy na  wąskich gumach przełajowych, w ostatnich dniach akurat zmieniłem na maratony 622-25 ale to przypadek bo opony nie były kupione dla mnie, jest okazja przetestuję, podobno ma być jeszcze śnieg i lód tej zimy. Testowane maratony w normalnych szerokościach  ( 37) turystycznych sprawują się dobrze ale jeździ się na dużo niższych ciśnieniach niż nabite teraz 7atm

 

Miłego przyszłego tygodnia i dobrej trakcji życzę !!!!

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

bywa że przednie koło z powodu nieznacznego ruchu kierownicą, małej nierówności, zmarzniętego śladu czyjegoś koła itp momentalnie odjeżdża na bok tak szybko że nie ma nad tym kontroli żadnej

 

Jeżeli przód odjeżdża, to tył tak samo odjedzie, kolce tylko z przodu nie wyratują przed upadkiem. Ba nawet komplet kolcowanych opon nie pomoże jak dostanie się solidnego kopa w bok - przerabiałem to na zamarzniętych rowerowych koleinach. Przerabiałem też jazdę po wyślizganej przez leśników drodze, gdzie nawet delikatne najechanie na krawędź koleiny powodował uślizg koła i kompletnie nie miało znaczenia czy to był przód czy tył.

 

 

Jest różnica między uślizgiem koła przedniego i tylnego.

 

Są różnice, ale to wchodzenie w szczegóły i niuanse, przy twoim podejściu do sprawy nie ma sensu w nie wchodzić, bo dowodzisz racji na emocjonalnych przeżyciach. Inaczej nie da się skomentować takiej wypowiedzi:

 

Uślizg przedniej opony na lodzie zapiera dech, wątroba wali w śledzionę a miednica trzeszczy, o ile nie trzeba dzwonić po pogotowie ( tak mocno wali się korpusem o grunt). Kiedy odjeżdża tył - to tylko zwykły upadek bolący normalnie.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 3 tygodnie później...

Odpowiadając na pytanie z początku tematu: Dobrze mi się sprawdzają Kenda Kross Supreme. Tanie i guma nie sztywnieje na mrozie. Używam 700x35C. Jeżdżę po mieście: na śnieg, ubity śnieg i nierówny lód są OK. Na lodowe koleiny i glazurę - wiadomo, nie ma mocnych. Wtedy jadę trawnikiem po śniegu :P

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zarchiwizowany

Ten temat przebywa obecnie w archiwum. Dodawanie nowych odpowiedzi zostało zablokowane.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...